Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Czytania i rozważania Pisma św. - Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego

Anonymous - 2008-12-07, 00:44
Temat postu: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego
II niedziela Adwentu

Pierwsze czytanie
Iz 40, 1-5. 9-11


Przygotujcie drogę dla Pana

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

«Pocieszcie, pocieszcie mój lud!»
mówi wasz Bóg.
«Przemawiajcie do serca Jeruzalem
i wołajcie do niego,
że czas jego służby się skończył,
że nieprawość jego odpokutowana,
bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób
za wszystkie swe grzechy».
Głos się rozlega:
«Przygotujcie na pustyni drogę dla Pana,
wyrównajcie na pustkowiu
gościniec naszemu Bogu!
Niech się podniosą wszystkie doliny,
a wszystkie góry i wzgórza obniżą;
równiną niechaj się staną urwiska,
a strome zbocza niziną gładką.
Wtedy się chwała Pana objawi,
zobaczy ją wszelkie ciało,
bo powiedziały to usta Pana».
Wstąpże na wysoką górę,
zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie!
Podnieś mocno twój głos,
zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judzkim:
«Oto wasz Bóg!»
Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą
i ramię Jego dzierży władzę.
Oto Jego nagroda z Nim idzie
i przed Nim Jego zapłata.
Podobnie pasterz pasie swą trzodę,
gromadzi ją swoim ramieniem,
jagnięta nosi na swej piersi,
owce karmiące prowadzi łagodnie.

Drugie czytanie
2 P 3, 8-14


Oczekujemy nowego nieba i nowej ziemi

Czytanie z Drugiego Listu św. Piotra.

Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, bo niektórzy są przekonam, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną spalone.
Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i ziemi nowej, w których będzie mieszkała sprawiedliwość.
Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez plamy i skazy, w pokoju.

Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.

Ewangelia
Mk 1, 1-8

Jan Chrzciciel przygotowuje drogę Panu

† Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza:
«Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą;
on przygotuje drogę Twoją.
Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
prostujcie ścieżki dla Niego».
Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordanie, wyznając przy tym swe grzechy.
Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».


Rozważanie modlitewne

Co mówi do nas Pustynny Prorok?

W dzisiejszej Ewangelii św. Marka pustynny prorok Jan Chrzciciel wzywa swoich współczesnych do przyjęcia chrztu nawrócenia i wyznania grzechów. Jak mówi Jan: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyka u Jego sandałów. Ja chrzczę Was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.” Wyznać grzech. Co to znaczy? Dla nas, współczesnych, o których papież Paweł VI, że największym dramatem i grzechem naszych czasów jest właśnie zapomnienie o grzechu? Zapomnienie o grzechu, jest drugą stroną zapomnienia o Bogu. Jeśli odrzucam Boga, lub żyję, tak jakby Go nie było, odrzucam też i grzech, bo grzech jest wpierw przewiną wobec Boga. Jednak, jeśli chcemy się nawrócić: a już sama chęć nawrócenia jest znakiem łaski Boga i naszego jej przyjęcia, to musimy zacząć od odrzucenia i wyznania swoich grzechów. Wyznanie grzechów, zanim – tak jak w przypadku katolików – stanie się częścią sakramentu pojednania, wpierw powinno być wewnętrznym dialogiem każdego z nas z Bogiem. Niekiedy pomaga też, jeśli porozmawiamy z kimś zaufanym o naszych słabościach i ograniczeniach.

Grzech, czyli drogi błądzących poszukiwaczy Absolutu

Grzech, rozumiany w sensie pozytywnym, jest też drogą szukania Absolutu, świadectwem ludzkiej tęsknoty do czegoś więcej niż codzienna rutyna. Tyle że jest to droga fałszywa. I to jest zawsze coś bardzo konkretnego: jeśli piję za dużo i ranię tym swych najbliższych i marnuję swoje życie, powinienem/powinnam ograniczyć picie lub zaprzestać, choćby było to trudne, poniżające czy wydawałoby się niemożliwe. Jeśli nie żyję w czystości, w wierności małżeńskiej lub celibacie duchownego: mam kochanka lub kochankę, zdradzam żonę lub jako ksiądz nie żyję w celibacie, to powinienem/ powinnam zakończyć ten związek lub czyny, albo zapewnić tej miłości godną jej pełnię poprzez małżeństwo. Powinienem/ powinnam tak zrobić, choćby miało mnie to boleć, bo jestem zakochany, czy zakochana, lub pogrążony w seksualnych nałogach. Jeśli okradam swoją firmę, wspólników, klientów, przyjmuję łapówki i je daję, nadużywam władzy i stanowiska dla korzyści osobistych, to powinienem/powinnam skończyć z tymi praktykami, choćby stanowiły ważne źródło utrzymania, i poszukać uczciwych sposobów zarabiania pieniędzy.

Jeśli jestem katolikiem/katoliczką, ale zaniedbuję praktyki religijne i modlitwę, nie żyję moralnością Dekalogu i Ewangelii, to muszę się zapytać siebie uczciwie: kim jestem? jaka jest moja wiara? kim jest dla mnie Bóg? Co powinienem/ powinnam uczynić? Jeśli źle mówię o swoich bliźnich, plotkuję, pomawiam ich, rzucam oszczerstwa, to choćby mnie język swędził, powinienem/powinnam serce i buzię zamknąć na kłódkę dla takich praktyk, które potrafią wyrządzać wielkie szkody, ranić ludzi, a nawet ich zabijać. Jeśli noszę w swoim sercu brak wybaczenia wobec kogoś, kto uczynił mi wielką krzywdę i zamykam się w swoje zranionej zawziętości, to choćby miało to początkowo być odczuwane jako utrata sensu życia, powinienem/ powinnam otworzyć się na łaskę przebaczenia i podjąć tę trudną, ale ozdrowieńczą decyzję, i powiedzieć, choćby w duchu swojemu krzywdzicielowi: „Przebaczam Ci, choć jest to dla mnie prawie niemożliwe.”

Podałem kilka przykładów tzw. grzechów ciężkich i śmiertelnych, które – jeśli są w pełni wolne i świadome - uniemożliwiają życie w łasce uświęcającej, czyli w radosnej i spontanicznej, naznaczonej szacunkiem i miłością relacji z Bogiem i bliźnimi. Oczywiście, ta lista jest znaczenie dłuższa i każdy w uczciwym rachunku sumienia może i powinien znaleźć własne grzechy, zwłaszcza te, które przez swoją systematyczność stały się ciężką kotwicą sumienia, zaciemniającą umysł i zamykającą serce w ponurym smutku, niekiedy maskowanym udawaną radością i zadowoleniem. Trzeba mieć też jasną świadomość: bez porzucenia grzesznego życia nie ma szansy na wejście na drogę głębokiego duchowego pokoju, szczęścia, stawania się darem dla innych, rozwinięcia pełni swych ludzkich talentów, czyli tego, co niekiedy nazywamy osiągnięciem ludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości.

Wąska kładka Błogosławieństw – czy tylko dla świętych?

Jeśli etap grzechów ciężkich mam już za sobą – albo nigdy ich w naszym życiu nie było - i znajduję się na drodze, którą św. Ignacy nazywa od „dobrego do lepszego” – choć i wówczas mogą zdarzać się sporadyczne upadki - to inne są moje grzechy i inaczej wygląda też moje nawrócenie. Można powiedzieć, że moją normą duchową i moralną nie jest już Dekalog, ale Kazanie na Górze i duchowość Błogosławieństw. Moją normą, wobec której dokonuję swojego rachunku sumienia jest wówczas Osoba, sam Jezus Chrystus. I wówczas pytam siebie: czy moje życie jest życiem według Jego Ewangelii? Czy upodobaniam się do Jezusa? Czy jestem miłosierny, ubogi duchem, czyniący sprawiedliwość, ofiarny wobec potrzebujących, chorych, słabych, bezbronnych, więzionych, gotowy cierpieć prześladowania, również śmierć, dla Królestwa?

I dalej: czy jestem mężny i gorliwy w dawaniu świadectwa Chrystusowi i pogłębianiu swojej chrześcijańskiej formacji? Czy kocham swoich nieprzyjaciół? Czy nie troszczę się nadmiernie o dobra doczesne? Czy modlę się na tyle często, osobiście i wytrwale, że modlitwa staje się oddechem mojego życia? Czy zachowuję swoje serce w czystości i umiarkowaniu, i nie ulegam jakimś nieuporządkowanym uczuciom i pragnieniom? Czy swoim życiem sprawiam, że moi bliscy i dalecy mają we mnie moralne i duchowe wsparcie, a przez to stają się ludźmi żyjącymi pełnią swego powołania i możliwości? Czy jestem człowiekiem dialogu, czyli swoją postawą i słowem, sprawiam, że inaczej myślący i wierzący, poszukujący czują się ośmieleni, by rozmawiać ze mną w duchu wzajemnego szacunku dla siebie i prawdy?

Pytania nawracającego się z grzechów lekkich i niedoskonałości są bardziej subtelne, ale są równie ważne, a być może ważniejsze, jak na etapie nawracania się z grzechów ciężkich. Wynika to z jednej strony ze znanego wszystkim postępującym na drodze chrześcijańskiej dojrzałości faktu, że czym człowiek staje się bliższy Bogu, tym bardziej i dotkliwiej przeżywa swoją grzeszność. Z drugiej zaś strony, chrześcijanin na drodze dojrzałości ma rosnącą odpowiedzialność za swoje siostry i braci, każdego człowieka, wie, że tym, co naprawdę zmienia świat, umożliwia nawrócenie i dobre czyny innych, jest jakość życia duchowego pojedynczego człowieka, w pierwszej kolejności mnie samego. Ta ważna duchowa intuicja, znana w różnych religiach, wyraża się w poprzez metaforę o przysłowiowych 10 sprawiedliwych, którzy utrzymują świat i całą ludzkość w istnieniu.

Nawrócenie: czy to jest w ogóle możliwe?

Nawrócenie jest trudne i niekiedy bolesne. Zwykle wydaje się nam, że jesteśmy zbyt słabi, zmęczeni, uwikłani, by się podnieść i zmienić swoje życie. Grzech, zwłaszcza głęboki i systematyczny, bardzo osłabia i uzależnia, ogłusza nas tak, że przestajemy doświadczać łaski nawrócenia. Normą chyba jest, że nawracamy się i upadamy, nawracamy i upadamy, a nasze życie staje się niezbyt chwalebną przeciętnością, na którą w końcu zrezygnowani godzimy się, pocieszając się, że przecież mogło być gorzej. Wielu z nas pragnie nawrócenia, choćby z przyczyn egoistycznych, by uleczyć się z nałogów, zranień, uwolnić z ograniczeń i smutku, by żyć pełnią życia. Ten motyw, jako początkowy, nie musi być zły, zwłaszcza, że to pierwsze podciągnięcie się z bagna może nas wzmocnić na tyle, że stajemy się zdolni do większej bezinteresowności wobec Boga i bliźnich.

Sekret dobrego startu: Zacznij od modlitwy, czyli rozmowy. Choćby bolesnej.

Więcej: Źródło

Rozważania Adwentowe...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group