Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Czytania i rozważania Pisma św. - Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

Anonymous - 2008-11-15, 22:25
Temat postu: Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.
XXXIII Niedziela Okresu Zwykłego

Pierwsze czytanie
Prz 31, 10-13. 19-20. 30-31

Poemat o dzielnej niewieście

Czytanie z Księgi Przysłów.

Niewiastę dzielną któż znajdzie?
Jej wartość przewyższa perły.

Serce małżonka jej ufa,
na zyskach mu nie zbywa;

nie czyni mu źle, ale dobrze
przez wszystkie dni jego życia.

O len się stara i wełnę,
pracuje starannie rękami.

Wyciąga ręce po kądziel,
jej palce chwytają wrzeciono.

Otwiera dłoń ubogiemu,
do nędzarza wyciąga swe ręce.

Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno:
chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.

Z owocu jej rąk jej dajcie,
niech w bramie chwalą jej czyny.

Drugie czytanie
1 Tes 5, 1-6


Dzień Pański nadejdzie niespodziewanie

Czytanie z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan.

Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy.Kiedy bowiem będą mówić: «Pokój i bezpieczeństwo», tak niespodziana przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteście synami nocy ani ciemności.
Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwał będę.Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

Ewangelia
Mt 25, 14-30

Przypowieść o talentach

† Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
«Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana”.
Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię; wejdź do radości twego pana”.
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność”.
Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”».


Rozważania modlitewne

Talent miłości

Przypowieść o talentach uświadamia nam, że Bóg obdarzył każdego z nas możliwościami, choć każdy otrzymał inaczej, jedni mniej drudzy więcej (por. Mt 25,14-30). Jak rozumieć jednak ten symbol talentu? Czy chodzi o aktywność dla aktywności i twórczość dla twórczości? Co może uczynić człowiek chory lub siedzący wiele lat na wózku inwalidzkim? Można żyć dla siebie, zaspokajając własne ambicje, można z lęku robić tylko tyle, aby przeżyć, a można również wszystkie siły i zdolności przekuwać na dobro, które służy i rozwija innych, objawia dobroć Boga w świecie, Jego obecność i piękno. To można czynić w każdej sytuacji, nawet w chorobie możemy modlić się i to bardzo skutecznie za innych. Seneka (+65 r.), choć nie był chrześcijaninem, odkrywa ważna prawdę i dzieli się nią: „Trzeba, żebyś żył dla drugiego, jeśli chcesz żyć dla siebie” („Alteri vivas oportet, si tibi vis vivere”). Talent wyraża miłość Boga do mnie, która powinna podwoić się w mojej odpowiedzi względem innych. To miłość wyrażona w czynach sprawia ze stajemy się tym kim jesteśmy naprawdę – dziećmi Dobrego Boga. Obraz Boga jako złego, wymagającego sprawia, że bardzo łatwo wchodzimy w lękliwy i jałowy legalizm. (o. S. Fausti). „Zakopujemy” twórczą miłość, ewangeliczny talent, żyjemy strachem, wyrachowaniem, tworzymy dla siebie. Może jesteśmy dobrymi kapitalistami, ale równocześnie kapitalnie mijamy się z etyką królestwa Bożego, które tracimy – wydając pieniądze i zdolności – tylko dla siebie. Jezus powiedział: „Ja nie szukam własnej chwały… chwała moja jest niczym… jest Ojciec mój, co otacza mnie chwałą” (J 8,50.54). Chrystus ani nie żył dla siebie, ani nie umarł dla siebie. Wszystko co uczynił - uczynił dla nas, z miłości - do Ojca i do nas. Największa chwała – w posłuszeństwie Ojcu – objawiła się w dobrowolnej ofierze miłości na krzyżu. Wtedy, kiedy najmniej jest widoczna chwała w naszym rozumieniu, kiedy zupełnie dał się zetrzeć za nas, najbardziej pomnożył talent miłości, bo uratował nas, kosztem swego życia.

Biblijna, dzielna niewiasta jest pochwalona za codzienność, w której pomnaża talent miłości; te same ręce, które obejmują męża i trzymają starannie kądziel i wrzeciono, jednocześnie otwierają się dla ubogiego i nędzarza . Jej życie jest cenniejsze od najdroższych pereł: „Serce małżonka jej ufa… nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce” (por. Prz 31,10-13.19-20.30-31).

Zarówno ten, który pomnożył pięć talentów jak i ten, który uczynił to z dwoma – usłyszał: „sługo dobry i wierny… wejdź do radości Pana” (Mt 25, 21.23). Bóg rozpoznał w nich czyny i drogę, którą przeszli, idąc za Jego Synem – Jezusem. Nie szukali swojej chwały, pomnażali miłość. Może nie byli tak znani, jak o wiele bardziej zabiegani i widoczni słudzy, którzy najważniejszy talent zakopali w ziemi, w ciemności egoizmu. Nie wybudowali wieży i pomnika dla siebie, ale przekazali największe bogactwa braciom i siostrom.

http://www.katolik.pl/ind...ale&typ=homilia

Talent czasu

Chrystus w przypowieści o talentach zwraca uwagę na wielką wartość tego podstawowego surowca, jakim jest czas. Talent to czas. Jezus chwali tych, którzy znają wartość czasu i umieją go wykorzystać w celu ubogacenia siebie i dawcy tego surowca.

Ewangelia wzywając do mądrego wykorzystania doczesności nie toleruje żadnej formy lenistwa. Stracona godzina jest już nie do odzyskania. Bezcenny surowiec – zmarnowany. Przerażające w skali narodu marnowanie czasu jest jednym ze znaków słabości naszej chrześcijańskiej formacji. Gdyby pod poszczególne postacie w przypowieści podstawić przedstawicieli narodów, to Japończyka reprezentowałby ten, który otrzymał pięć talentów i przyniósł drugie pięć, a Polaka ten, który otrzymał jeden talent i zamiast go wykorzystać – zakopał. Czas zakopany jest czasem straconym. Słuszna jest decyzja dawcy czasu: „Zabierzcie mu ten talent i dajcie temu, kto ma dziesięć”. Zabierzcie...

Jeśli ktoś twierdzi, że Ewangelia odrywa człowieka od rzeczywistości ziemskiej i w imię czekającego nieba pozwala na jej lekceważenie, ten niewiele z Ewangelii rozumie. Cała nauka Jezusa przez niezwykłe dowartościowanie czasu i mocne napiętnowanie lenistwa jest nastawiona na mądre wykorzystanie doczesności.

Trzeba dokładnie odczytać słowa Chrystusowej przypowieści o talentach. Jest ona wymierzona wprost przeciw leniwym. „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność”. Sprawa nie kończy się jednak na ostrym napomnieniu i na odebraniu nie wykorzystanego talentu. Sługa leniwy zostaje ukarany. „Wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Wielu ludzi sądzi, że do zbawienia potrzeba tylko jednego – ustrzec się grzechu ciężkiego. Przypowieść o talentach mówi o potępieniu „sprawiedliwego” sługi. On nie uczynił nic złego. Oddał właścicielowi otrzymane od niego pieniądze co do grosza. Z punktu widzenia sprawiedliwości wymiennej nie wyrządził krzywdy. Człowiek leniwy niekoniecznie krzywdzi, a jednak marnując czas, najcenniejszy surowiec, jaki istnieje na ziemi, zasługuje na potępienie. Oburzenie właściciela czasu jest słuszne. Nie wykorzystany czas jest czasem straconym.

Logika Ewangelii jest pod tym względem jasna. Ten, kto nie umie wykorzystać godziny otrzymanego czasu, nie może dostać w swe ręce wieczności, bo i jej nie potrafi wykorzystać. Rzadko kiedy chrześcijanie biją się w piersi żałując, że zmarnowali jedną godzinę, a przecież jest to poważna strata w ich życiu. W spotkaniu z Bogiem trzeba będzie wyliczyć się dokładnie z każdej otrzymanej od Niego minuty. Nie wystarczy udowodnić, że na ziemi nie uczyniliśmy nic złego. Trzeba wykazać, co uczyniliśmy dobrego, do czego wykorzystaliśmy otrzymany od Stwórcy czas.
Ks. Edward Staniek


Wszystko, co mamy: zdrowie, wydarzenia, rodzina, przyjaciele, zdolność myślenia i kochania – zostało nam podarowane przez Boga. Uświadomienie sobie tej prawdy budzi w nas pokorę i wdzięczność. Z nich rodzi się miłość, która niczego dla siebie nie zawłaszcza, lecz oddaje Bogu pomnożone to, co otrzymała. Bóg chce nas wprowadzić w swoją radość i dać nam siebie samego, „w zamian” za to „niewiele”, którym na ziemi rozporządzamy.

http://mateusz.pl/czytania/20081116.htm

http://www.jozefkalisz.na...l=Liturgia&id=2

Anonymous - 2008-11-16, 09:06

:)
Anonymous - 2008-11-16, 18:24

Cytat:
Kłopotliwe talenty
o. Augustyn Pelanowski OSPPE

Dla jednych talentem jest zdrowie, dla innych choroba.
Wszystko jest talentem, tylko my nie umiemy w takich kategoriach spojrzeć na to, co nas spotyka. Regułą jest oddawanie „bankierom” tego, co otrzymujemy od losu. Bóg jest panem losów wszystkich ludzi i każdemu człowiekowi daje zupełnie inne przeżycia: ciężkie i lżejsze, miłe i przykre, budzące zachwyt i budzące wstyd. Zdarzają się nam zarówno piękne czyny, jak i grzeszne upadki. Ale wszystko może być talentem zdobywającym pochwałę w oczach Boga i prowadzącym do nagrody, jeśli nic nie zataimy.
„Bankierami” są wszystkie te czynności, w których powierzamy Bogu to, co otrzymujemy od losu, począwszy od modlitwy pogodzenia, a skończywszy na spowiedzi. Dla jednych talentem jest choroba, dla innych zdrowie, jedni otrzymali bezsilność, lęk, opuszczenie, niepowodzenie, nieatrakcyjne ciało, ale wszystko to oddali Bogu, przez „bankierów” swych modlitw. Inni może otrzymali pieniądze i powodzenie w interesach, ale potrafili pamiętać o ubogich i wspomagać nieszczęśliwych. Ich postawa, pełna miłosierdzia i wsparcia dla bliźnich, stała się „bankierem” gwarantującym pochwałę Pana.

Ale bywa tak, że ktoś ma tylko jeden mały problem i być może wstydliwy. Trudno zgodzić się na los człowieka, który ma wadę zazdrości albo przechowuje urazę do kogoś, kto go w przeszłości zranił, albo ciąży mu upokarzający nałóg. Niełatwo przyjąć talent upokorzeń, które przeżyliśmy w przeszłości. Czy to, co było poniżeniem lub ograniczeniem naszej wolności, może być talentem? Oczywiście. Ten trzeci sługa, w konfrontacji z panem, wykazuje duży stopień złości, pretensji, buntowniczej niezależności, a nawet żalu. Nie wiemy, dlaczego wszedł w taką postawę, ale wiemy, że łatwo o taką opcję, gdy zdarza się w naszym życiu jakieś poważne ograniczenie losowe, na przykład gdy nie spełniły się nasze marzenia i otrzymaliśmy talent nieudanego, w naszym mniemaniu, losu. Wielu z nas go doświadcza i stoi przed wyborem: pogodzić się i uczynić z tego talent albo przez całe życie podtrzymywać w sobie złość i żal, bunt i obwinianie zarówno Boga, jak i bliźnich, a jednocześnie wypierać się tego doświadczenia.

Robert Bly, amerykański myśliciel, nazywa takie zachowanie „workiem na śmieci”. Za każdym razem, gdy tłumimy w sobie wspomnienie jakiegoś przykrego doświadczenia albo niewygodne uczucie, czy też trudne cechy charakteru, upychamy nasz „worek”. Mówiąc językiem tej przypowieści, zakopujemy talent niezadowolenia w niepamięci, niczym ten trzeci sługa w ziemi. Dopatrujemy się w tym wszystkim śmieci, a przecież to też talent. Robert Bly twierdzi, że właśnie dlatego niektórym jest tak ciężko w życiu, choć nie wiedzą, dlaczego. Można odzyskać wszystko, co zakopaliśmy, wydobyć to, od czego się odcięliśmy, ale wymaga to pokory, przebaczenia i oczywiście cierpliwości.

ZRÓDŁO:
http://goscniedzielny.wia...meru=1226617780

Ps.
Mała refleksja z dzisiejszych czytań...
Jest taka piosenka ARKI NOEGO gdzie słowa brzmią tak; "Tyle w sercu mam ile Tobie dam". Dośc ,że daje nam Pan talenty, to w prezencie jest jeszcze ukryta niespodzianka z rozdawania tych talentów...:)
POZDRAWIAM SERDECZNIE


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group