Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - moja historia- pomocy

Anonymous - 2008-11-20, 13:36

Czerwona !!!! NIC do mnie nie doszlo od Ciebie :( nic!!!!

Wczoraj dostałam wiadomosci od woch osób - magiocznie znikły juz wieczorem :( napisałam do nich, ze wiadomosci doszły, czytalam, ale nie odpisałam i teraz ich nie ma. napisały jeszcze raz i teraz doszło - moze też mi jeszcze raz przeslij?

Twojej wcale nie dostałam, żadnej.:( Czekam na nie, prześlij jeszcze arz

Pozostalych przepraszamz a prywatę, ale serio cos sie dzieje mi z ta pocztą :(

Anonymous - 2008-11-20, 13:40

Piki , nie zapisałam ich, napisze nową , jeśli nie dojdzie - postaram sie wysłać wieczorem.
Anonymous - 2008-11-20, 13:47

Ok tylko proszę - zapisz. Ja mam te, króre dziś odesłałam, odp. w "do wysłąnia" nie wiem czy i kiedy dojda do ludzi, zapisalam je , zeby nie "uciekły"
Anonymous - 2008-11-20, 13:56

Ta juz poszła - jest najkrótsza i najmniej emocjonalna z wszystkich ale sens był taki sam. Ile jeszcze ?
Anonymous - 2008-11-20, 14:14

Czerwona - dostałam, odpisałam i ma w "do wysłania", jeśli sie nie posle samo - wyslę potem raz jeszzce. Do innych tez, bo tez tam zceklaja "do wyslania" Głowa do góry, swiat sie nie zawalił jeszcze ...
Anonymous - 2008-11-20, 17:43

stało sie co sie stało... czasu nie cofnę, ale nie wiem co dalej... wczoraj zgodnie z panem X stwierdzilimsy ze taka sutuacja nie moze miec wiecje miejsca, bo to tylko hormony, bo zadne z nas nie chce byc z drugim, bo praedzej czy pozniej ktos bedzie cierpial... nie wiem jednak jak bedzie wygladalo nasze kolejne przypadkowe spotkanie, czy powinnam wracac do tematu, czy po prostu zachowywac sie jak by nic sie nie stalo.
Anonymous - 2008-11-20, 18:00

Editf - NIE wracac do tematu!

na dobrą sprawe - o czym tu gadać?

ustaliliscie stanowiska w sprawie - tyle. Nie ma juz co rozwijac z tym panem X tego tematu, ok?

Anonymous - 2008-11-20, 18:48

ok Piki, postarm się nie wracac do tego tematu, tyle ze nie wiem jak zachowac sie jak go spotkam? pozatym jak wybic soebie z głowy tego człowieka????? jak sprawic by znowu zacząc myslec o mżeu i potrafic sie modlic za niego???
Anonymous - 2008-11-20, 18:53

wybić sobie zroworozsądkowo- zachowywac sie normalnei, ale z dysnatnsem, nie prowokować spotkań, ani w wiekszym gronie ani sam na sam, jesli zdarzy się już takie w wiekszym gronie, po prostu skuopić się na gadxe z innymi.

Za meza to ja myślę,ze mozesz sie pomodlić niezaleznie od tego, czy o nim teraz myślisz, jak o meżczyźnie.

Anonymous - 2008-11-20, 18:59

problem w tym, ze nie potarfie skupic sie na modlitwie, nie potrafie znlezc ostanio drogi do kosciola... dziwnie mi z tym, ale nie potrafie, a jak juz trafilam w niedziele na msze, nie potrafilam sie na niej skupic i wysluchac słowa Bozego... jak soebie z tym wszystkim poradzic???
Anonymous - 2008-11-20, 19:07

wiesz, moze powinnaś pogarać z jakimś dobrym spowiednikiem>? Niekonuiecznei zaraz w formie spowiedzi, jeśli nie czujesz sie gotowa, ale po prostu szczerej rozmowy
Anonymous - 2008-11-20, 19:15

poczytaj co ci napisałam o pokusie
wijesz sie między usprawiedliwianiem a poczuciem winy za to co zaszło
jestes niepogodzona sama ze soba
dopuki sama ze soba nie dojdziesz do łądu bedziesz cierpiała rozchwiane emocje
od wolno mi... do co ja robie przeciez tak nie moge...
i tak w koło
pokusa, cierpienie i wypieranie bądź przyzwalanie
dopuki nie dasz sobie spokoju doputy będa targały różne sprzeczne uczucia
cóż pytasz jak zaczac myślec o męzu jak przestac o panu X
to proste mysli nakieruj na siebie na to co robie a czego nie powinnam robic by nie bic sie z własnymi myślami i nie miec tego ogromnego kaca, poczucia winy za wszystko, za to, że robie cos niezgodnego z moimi zasadami wiary, za to, ze zdradzam meza, za to, ze nie kocham męza, za to, ze zakochałam sie w panu X
a wystarczy spokój wyciszenie i wejrzenie wgłąb siebie by tak naprawde zrozumiec ze ja dla siebie jestem juz wystarczająco zajmująca osoba by nie miec czasu na myślenie o tym co robi pan X czy mąż

Anonymous - 2008-11-20, 19:42

Myślę że wałkowanie tego samego, przekomarzanie się powoduje tylko trwanie w miejscu.
Nic nowego nie wymyślimy, wszystko zostało napisane, wskazówki i ew. konsekwencje rownież.
Wybór należy do Editf

Spokój, wyciszenie, wejrzenie w głąb siebie.....decyzja...realizacja.

Anonymous - 2008-11-20, 20:47

mami... tak chyba głowny problem tkwi we mnie samej... całe zycie zylam dla kogos.. najpirw dla mezczyzny ktory był moja sympatią, kolejno stał sie narzeczonym i męzem, teraz na ten obiekt wybrałam soebie pana X... po prsotu zawsze liczył sie ktos, a nie ja... i tak jest tym razem... i chyba teraz to wszystko sie na mnie odbija... faktycznie musze sama przewałkowac temat, bo chyba nikt nie jest w stanie mi pomoc, niekt nie jest w stanie za mnie czuc inaczej niz czuje...
Piki na rozmowe z osoba duchowna raczej sie nie zdobęde, na spowiedz nie jestem po prsotu gotowa... co mialabym powiedziec, ze zrobialam co zrobilam i nie zaluje tego na chwile obecna... przeciez to bezsensu najmniejszego... przeciez czlowiek idac do spowiedzi chce poprawy, zaluje za to co uczynil, tymczasem mna targaja sprzeczne emocje...

Anonymous - 2008-11-20, 21:33

Editf - juz samo to, ze zdalaś sobie sprawe z faktu iż Twójs tan emocji wynika z zabuzronej równowagi pomiedzy dawaniem i braniem w relacjach z mezczyznami jest sporym, Twoim zresztą sukcesem.

Wbrew pozorom to nie ejst takie latwe zmienic się w takiej sytuacji, czego zrsezta doswiadczylas przez swą fascynacje panem X. Jestem oprzekonana, ze powinnas porozmawiac z terapeutą, który poprowadzi CVię w kwestii nauiczenia się miłossci do siebie, jej dawanai i brania w rownych proporcjach swiatu i ze swiata (ogolnie).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group