Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Po rozwodzie

Anonymous - 2008-11-15, 19:06
Temat postu: Po rozwodzie
Witam.chodz od rozwodu minal ponad miesiac to nadal cierpie.od odejscia zony minelo pol roku a ja nadal mam ja w sercu.nadal uwierzyc w to nie moge ze jej nie ma
Anonymous - 2008-11-15, 20:41

Przemo , tak właśnie jest - to ponoć normalne , ja też jestem po i też nie mogę w to uwierzyć . To ponoć przychodzi z czasem , upływ czasu daje możliwość łogodniejszego zakończenia tego wszystkiego. Ja od pewnego czasu zauważyłam ,że moje monologi wewnetrzne , które cały czas wygłaszam do niego - trafiają w pustkę. Zaczynam zauważać , że nie mam już do kogo mówić . Ale to jeszcze będzie trwać i trwać - tak mówią ci , którzy to przeszli. Trudno jest opuścić emocjonalnie kogoś z dnia na dzień. Ważne żeby te monologi były tylko w naszych głowach - ja każdego dnia walczę o to by nie zadzwonić i nie wykrzyczeć, wywrzeszczeć . Czuję to samo - nie do końca to wszystko do mnie dociera , organizm się broni przed brutalną prawdą. Pozro.
Anonymous - 2008-11-15, 21:34

Przeczytalem przed chwila wszystkie Twoje posty, zeby poznac Twoja historie bo jestem tu od niedawna.
Chlopie wez sie w garsc! Trzeba po prostu sie do tego wszystkiego zdystanoswać.
Jak to Czerwona pisze: wyjść do ludzi i żyć na nowo. A co los Ci przyniesie to przyjmij.

Czy Ty wogole chociaż jeden raz się pomodliles za uzdrownienie swojego malzenstwa?
Polecam. Bardzo uspokaja duszę i umysł. Pozwala nie myśleć o tym w najgorszych barwach.
Przeczytaj sobie też mój podpis... Nic dodać, nic ująć.
Pozdrawiam i życzę powodzenia...

Anonymous - 2008-11-16, 15:52

Ericc napisał/a:
Przeczytalem przed chwila wszystkie Twoje posty, zeby poznac Twoja historie bo jestem tu od niedawna.
Chlopie wez sie w garsc! Trzeba po prostu sie do tego wszystkiego zdystanoswać.
Jak to Czerwona pisze: wyjść do ludzi i żyć na nowo. A co los Ci przyniesie to przyjmij.

Czy Ty wogole chociaż jeden raz się pomodliles za uzdrownienie swojego malzenstwa?
Polecam. Bardzo uspokaja duszę i umysł. Pozwala nie myśleć o tym w najgorszych barwach.
Przeczytaj sobie też mój podpis... Nic dodać, nic ująć.
Pozdrawiam i życzę powodzenia...
czy sie modle?nawet nie wiesz ile.przyjalem zycie tylko sie źmienilem.kazda chwila moze byc koncem.te pol roku strasznie sie odbilo mi na zdrowiu.myslisz ze slowem mozna pomoc.nawet nie wiesz jak to jest snic o tym samym.widziec w oknie jej twarz.na kazda mysl o niej plakac.nie wiesz jak to jest zyc z poczuciem winy ze zniszczylo śie komus dziecinstwo.moja corka stracila ojca i to jest fakt.tak kazdego dnia modle sie do boga aby zabral mnie ze soba.tylko czemu nie zabiera tego nie wiem ale prosze go nadal o smierc.pamietaj drogi kolego jak to jest trudno zyc.wiele razy probowalem to skonczyc.wierz mi nie latwo jest.Ps:dodam ze jestem po terapi i Przeszedlem te 12 kroków i nie pomoglo.nie ty musisz codziennie brac proszki bo ja musze
Anonymous - 2008-11-16, 22:48

przemo29321 napisał/a:
moja corka stracila ojca


A ty co Przemo, zza grobu piszesz? Jak to ojca straciła??? To się nad sobą biedaku będziesz użalał, a dziecku wsparcia w życiu już nie zamierzasz dać żadnego? Nie dość że jej się rodzina rozleciała to jeszcze chcesz ją na resztę życia bez ojcowskiej opieki zostawić? To może ty sie nigdy ojcem nie czułeś tak naprawdę, skoro ci na dziecku nie zależy... tak przynajmniej twoja wypowiedź zrozumiałem.

Weź się chłopie pozbieraj i nie użalaj sie tak nad sobą, córka na pewno cię będzie nieraz potrzebowała - może o tym pomyśl, jak być dla niej ojcem w takiej sytuacji. Będziecie mieli jeszcze fajne chwile, uwierz w to. A żal w końcu gdzieś zgaśnie, tylko może lat na to potrzeba.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group