Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Prosba o modlitwe

Anonymous - 2008-11-22, 22:28

Mami , huśtawka niestety cały czas jest , staram się nie żyć ułudą ale jest różnie - nie czekam ciągle na powrót - to na pewno - tylko żyję dalej - cięzko i z bólem ale faktycznie - nieco spokojniej. Choć są chwile naprawdę straszne. Za dużo powiedziane , że się spełniam i realizuję dla siebie - bezpieczniej będzie napisane ,że staram się to robić. Staram się patrzeć na to wszystko realnie. Mam potknięcia, wiem też już , że nie da się cały czas być silną - bo człowiek jest tylko człowiekiem i po takim ostrym trzymaniu pionu jest potem ostry upadek. To też moja kolejna faza - że nic nie można z całych sił , trzeba trochę wyluzować - do tego stopnia , że jak nachodzą mnie jakieś ułudy , myślę - a nich mnie trochę ponachodzą - nie będę walczyć z wszystkich sił bo sił w końcu nie starczy a ułudy się umocnią . Ważne , że to wszystko jest walka samej z sobą a nie z otoczeniem czy nim. Do spokoju (stabilnego , teraz są takie momenty) mi bardzo daleko. Ale - wiem już , co mówiliście mi doświadczeni forumowicze na początku mojej drogi - że potem jest inaczej , ból nie mija ale powoli człowiek uczy się z nim żyć .Ale trauma traumą, byle wstać z kolan - to najważniejsze pierwsze osiągnięcie - wstać z kolan.
Anonymous - 2008-11-22, 22:44

czerwona,
zgadzam się z Toba w 100% dobrze o tym wiesz - jak to napisałaś towarzyszko niedoli.
Mimo wszystko daleko mi chyba do stanu, który ty juz wypracowałaś.
Wydobywam z siebie siłę na codzień by jak napisałaś nauczyć się z tym zyć.
Raz wydaje sie, ze jest lepiej, a potem rzeczywiscie - upadek, jednak Wasze słowa tutaj i doswiadczenie pozwalają z tych kolan powolutku sie podnosić, do kolejnego upadku. Mam jednak cichą nadzieję, że te upadki będa co raz rzadsze tego sobie i Wam życzę.
Pogody Ducha

P.s.
czerwona, doszły dwie wiadomości - dzięki
odpisałam, tylko musisz poczekać, bo poczta tutaj działa jakby z opóźnieniem.
pozdrawiam

Anonymous - 2008-11-23, 16:38

Mądrze piszecie, dziewczyny... dużo czytam na forum...
A ja jestem ciągle w jakimś amoku... Niby mam decyzję, że po świętach nie wracam z mężem za granicę, że zajmę się sobą, będę żyć dla siebie i w sobie szukać spokoju i energii do nowego... Ale sama nie wiem, czemu już nie wyjeżdżam... wstydzę się opinii wszystkich, którzy wiedzieli, jak długo się do tego wyjazdu przygotowywałam? Że miałam jechać na rok, a wracam po miesiącu? Jakieś znaczenie mają pieniądze... ale chyba jest też podświadome trzymanie się złudzeń... mimo, że mąż zupełnie nie dba o ich podtrzymanie (więc tym bardziej mnie niepokoi mój upór do trwania w iluzji)- nie ma go całe dnie i wieczory, ciągle wisi na komórce, smsuje i rozmawia z jakimiś kobietami, nie pojawia się od razu po pracy, nie mówi mi, gdzie jest i kiedy wróci... Pojawia się też taka myśl, że może muszę wypić do dna ten kielich goryczy, żebym już nie zmieniła zdania...
No i tak bardzo dotyka mnie śwaidomość, że moje usunięcie się będzie dla niego wygodne po prostu, nikt nie będzie mu suszył głowy, co robi, z kim i dlaczego...
Żadne z nas nie było dojrzałe do małżeństwa, ani on mając lat 24, ani niestety ja w wieku33... Staram się nie obwiniać go za te lata niepowodzeń. Staram się być ze sobą szczera w i znaleźć moje błędy, która zaciskały błędne koło wzajemnego ranienia się...
Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group