Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - prośba o poradę

Anonymous - 2008-12-19, 13:44

nałóg napisał/a:
Może to jest tak w Twoim przypadku że Ty potrzebowałeś właśnie takie rodzaju DNA ,aby podjąć pracę nad soba

Na pewno tak, potrzebowałem potężnego kopa żeby się obudzić - tak to na dzisiaj widzę.

Kosztuje mnie to dużo bólu i cierpienia, boje się co będzie dalej, ale widocznie tak ma być. Wczoraj dobry przyjaciel powiedział mi, ze cieszy się że mnie tak rąbnęło. Ja się też cieszę, chociaż to trochę radość przez łzy. Potrafię też znaleźć w sobie bardzo dużo spokoju w sytuacjach które niedawno powodowałyby olbrzymie napięcia albo wybuchy gniewu.

Wczoraj miałem taki dzień - bardzo trudne wystąpienie - a we mnie zero napięcia. W domu jakaś grypa i nerwy żony, krzyczy na dziecko, ma do mnie różne pretensje - reaguję spokojnie. Informatyk zepsuł mi komputer, naprawiając go wieczorem sformatowałem sobie na komputerze partycję z moimi prywatnymi danymi z ostatnich 15 lat, nie do odzyskania - a we mnie spokój... tak ma być... to nic wielkiego... poradzę sobie. I to nie tak że zaciskam zęby i duszę coś w sobie, tylko jestem po prostu spokojniejszy, właściwie sam nie jestem pewien dlaczego, może dzięki wytrwałej modlitwie?

Aż dzisiaj moja żona zapytała - 'czy ty coś bierzesz?' :->

Anonymous - 2008-12-19, 14:11

Macius napisał/a:
tylko jestem po prostu spokojniejszy, właściwie sam nie jestem pewien dlaczego
..i tak super trzymaj dalej,,coś ci podpowiem ..z tym spokojem
bo może juz pogodziłeś sie i zaakceptowałeś swoje konsenkwencje....Macku trwaj w tym a droga będzie coraz prostrza...droga do Pogody Ducha....

Anonymous - 2008-12-29, 14:50

Jeszcze się boje w to uwierzyć - w Wigilię usłyszałem od mojej żony, że zawiesi sprawę rozwodową, że się jeszcze wstrzyma... nie wycofa, ale zaczeka. Nie rzuciłem się na szyję, spokojnie podziękowałem ... i boje się, żeby czegoś nie popsuć, bo normalnie jak to w życiu - mamy lepsze i gorsze chwile, i zdarzają się też spięcia.

Widzę że im więcej we mnie spokoju w trudnych sytuacjach, tym bardziej ona się otwiera i potrafi mi zaufać. A dalej praca praca praca, żeby tego znowu nie powykręcać, nie poprzestawiać sobie, nie zapomnieć co jest naprawdę ważne i o co warto dbać. Eh, trudne to i głupi jeszcze jestem, ale chyba idę w dobrą stronę. mam nadzieję że się uda, chociaż to kruche wszystko i takie... delikatne.

Dziękuję za ogromne wsparcie, jesteście wspaniałymi ludźmi.

Anonymous - 2008-12-29, 15:30

Macius napisał/a:
. Eh, trudne to i głupi jeszcze jestem, ale chyba idę w dobrą stronę. mam nadzieję że się uda, chociaż to kruche wszystko i takie... delikatne.
..idziesz ..idziesz ..tak macius trzymaj !!!...dobrze ze tak wczesnie ..dobrze że w żonie tkli sie zaufanie..dobrze ze jeszcze patrzy na ciebie przez pryzmat wy..rodzina...chłopie nie zmarnuj tego..podtrzymuj te zaufanie bo raz utraconego nigdy nie nadrobisz -choćby niewiem co.....powodzenia

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group