Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy sie wycofac

Anonymous - 2008-09-11, 22:26
Temat postu: Czy sie wycofac
-cdc
Anonymous - 2008-09-11, 22:47

Mowi sie ze baby trzeba krotko trzymac jak pozwole na wypady z kolezankami to kto wie jak to sie skonczy.
Jeszcze jedno dziecka nie chce bo dla niej za wczesnie, a ja chce i ona to wie.

Macie pomysł nie chodzi by zrozumiec kobiety bo sie nie da ale jak ja z tego kryzysu wyciagnac. Kupuje jej kwiaty mowie ze ja kocham zabieram na kolacje pracuje. remontuje mieszkanie, zadko wypadam z kumplami na piwko, nie zdradzam jej. Co mam jeszcze zrobic?. Moze powinienen zaczac ja zdradzac wypadac z kumplami i miec wszytko w dupie to wtedy zacznie sie starac.


Dziwnie znajomy tekst...styl pisania....hm
Jesli to prowokacja...żart ...to gratuluje pomysłowości
Jesli szukasz pomocy,zmiany........zacznij najpierw od siebie i to koniecznie.

Anonymous - 2008-09-12, 10:02

Lena ma rację czy to jakas prowokacja człowieku,takie mysli...odpocznij poczytaj co to znaczy baba ...baba sprzedaje pyzy na bazarze choc to i tak obraza takiej kobiety tym nazewnictwem,nikogo nie trzyma się krótko,jak na smyczy ..twoja zona to najpiekniejszy dar od Boga ...zacznij ją sam szanować dopiero czegoś oczekuj sam....przepraszam ale typ Pan i władca dla mnie faceta jest niedopuszczalny....poproś o konkret ,pomoc otrzymasz pustego myslenia nie wspieram....rada przeczytaj sam siebie i przeanalizuj jak traktujesz swoja ukochaną o jaką zabiegasz
Anonymous - 2008-09-12, 10:33

Zle mnie zrozumieliscie. Słowo baba padło w kontekście, a nie że ją tak określam bo baby ma sie w nosie.
Nie trzymam jej na smyczy poprostu pytałem czy czasem tak trzeba. Bo w chwili kryzysu ona ucieka a nie probuje go rozwiazac. I nigdzie nie napisalem ze to nie jest rowniez moja wina. Ale w zwiazku sa 2 osoby i obie musza o to walczyc. A nie wytykac tylko bledy drugiej osoby.

Anonymous - 2008-09-12, 11:04
Temat postu: Re: Czy sie wycofac
Dziendobry napisał/a:
No to ja swoja historie tez opisze.
Jestesmy z zona po slubie dokladnie 13 miesiecy. Razem lacznie 2,6 roku
Bylo nam zawsze dobrze wszyscy znajomi uwazali nas za fantastyczna pare ze jestesmy dla siebie stworzeni. Az tu nagle zachorowalem. Dostalem ataku padaczki i od tamtej pory wszystko sie wali, mimo iz nie mialem juz atakow i prawdopodobne ze nie bede ich mial. Jednak zona odsunela sie odemnie i z miesiaca na miesiac jest coraz gorzej. Nie uprawiamy sexu juz pare miesiecy powód - ona nie chce, Nie myśle by kogoś miała chodz nigdy nie wiadomo. Zajela sie kolezankami i zmienia je jak rekawiczki wszytko tylko by ze mna spedzac jak najmniej czasu. Probowalem rozmawiac i standardowa odpowiedz cos sie wypalilo. Zrzuca wszystko na mnie ze nic nie robie i takie tam babskie gadanie. Z czym sie nie zgodze bo w domu robie duzo. Zarabiam dobrze nie mamy z kasa problemow kupilsmy nowe mieszkanie ktore caly czas remontujemy, ale co z tego jak jestem sam. Bo zona jakby nie istniala. Chce ratowac zwiazek ale nie potrafie jej zrozumiec, niestety mam ciezki charakter i mowie to co mysle jak ona wiecznie ucieka do kolezanek to mowie co mnie boli i wtedy pada słowo ze sie czepiam.
A moje pytanie brzmi czy odpuscic temat kolezanek i robic swoje poczekac az jej przejdzie. Nie wiem juz sam czy ona mnie kocha. Mowi ze tak ale czy to prawda?
Mowi sie ze baby trzeba krotko trzymac jak pozwole na wypady z kolezankami to kto wie jak to sie skonczy.
Jeszcze jedno dziecka nie chce bo dla niej za wczesnie, a ja chce i ona to wie.

Macie pomysł nie chodzi by zrozumiec kobiety bo sie nie da ale jak ja z tego kryzysu wyciagnac. Kupuje jej kwiaty mowie ze ja kocham zabieram na kolacje pracuje. remontuje mieszkanie, zadko wypadam z kumplami na piwko, nie zdradzam jej. Co mam jeszcze zrobic?. Moze powinienen zaczac ja zdradzac wypadac z kumplami i miec wszytko w dupie to wtedy zacznie sie starac.


Problem w tym ,że nie dostrzegasz pewnej zależnosci...WY JESTEŚCIE W KRYZYSIE , WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY, nie ona...
I w tym cały problem...szukasz rozwiązań dla niej ,żeby Tobie było dobrze...
Poszukaj może rozwiązań dla siebie, żeby jej było dobrze...
Może zwyczajnie czuje się przy Tobie źle...coś skłania ,że ucieka, może coś w Tobie zwyczajnie ją zraża...może ten ciężki charakter to dla niej zbyt wiele... na który ona już może nie potrafi wyrażac swojej gotowosci, tolerancji , akceptacji...
Najlepiej zacząc od generalnej spowiedzi...

pozdrawiam serdecznie:)

Anonymous - 2008-09-12, 12:49

No i mirela mnie wyprzedziła z myslami ,ale własnie tak jest czytając Ciebie przypomniał mi się Norbert czyli ja przy starcie na tym forum,uleczanie na siłę,ograniczenie wolności
widzenia ja tylko naprawiam....itd jak widać to jest pewnie taki schemat jaki cyklicznie się powtarza a w skócie
1/ucieka od Ciebie bo czuje się żłe i ucieka wiedząc że to przynosi ulgę
2/szuka koleżanek,spotkań -coś czego ja się nauczyłem każdy ma prawo do prywatności
nikt nie jest wasalem nikogo
3/buduj Siebie,naprawiaj,ustal sam ze sobą czy jesteś napewno wzorem i ideałem
4/chcesz ratować związek to zaczynaj sam terapie,spotkania psychologiczne
wzbogacisz siebie i może tym zainteresujesz żonę
5/najważniejsze nie traktuj jej jako przedmiot..tylko jak człowiek-jaki ma prawo do własnych uczuć,odczuć ,potrzeb -do wspaniałych chwil i to nie koniecznie z Tobą....
6/zacznij organizować w sobie wspaniałego faceta,pomocnego,radosnego takiego na jakim każda kobieta może polegać....nie bój się dostrzeże to i zacznie się na nowo interesować

ROZUMIESZ NAPRAWĘ ZAWSZE ZACZYNASZ OD SIEBIE -NIKT NIE JEST IDEALNY
JAK KTOŚ TAK MÓWI TO FAŁSZ

JEŻELI JESTEŚ OSOBĄ MOCNO ZWIĄZANĄ Z BOGIEM -ZUFAJ MU ,POWIERZ SWOJE MAŁŻEŃSTWO I NAPRAWĘ JEGO MOCY BOSKIEJ....

Anonymous - 2008-09-12, 12:57

Czytam i oczom nie wierze ;-)
Norbercie gratuluje trzeźwego spojrzenia i zmian jakie w Tobie zachodzą :-D
Super!

Anonymous - 2008-09-12, 13:15

Leno nie zostaję z przysłowiową ręką w nocniku.....a przykłąd dzień dobry obrazuje i utrwala jeszcze bardziej człowieka w beznadziejności jaką Sobą reprezentował..akurat ja jestem dla niego dobrym obrazem ..jego udanym odbiciem jak tylko będzie chciał pomocy
Anonymous - 2008-09-12, 13:42

Dzieki za odpowiedz.
Czy jestem wiezacy nie. Wiec woli bogu tego nie zostawie.
Dzisiaj ustalilismy ze sie rozstajemy na jakis czas. Strasznie boli ale na siłe trzymac nie mozna. Macie racje nikt nie jest ideałem i ja to wiem mam wiele wad ktore chce usunac. Jak mam sie zachowywac podczas naszego rostania spotykac sie z nia dzwonic pisac czy pozostawic sprawe narazie w spokoju. Niech sama przemysli?
Chciałem ja zabrac do terapeuty ale ona nie chce nie widzi sensu w tym.
Niestety tak jakby juz zrezygnowała z nas. Czy sa jeszcze szanse?

[ Dodano: 2008-09-12, 13:55 ]
Wiem ze pisze po prostacku, ale nie lubie owijac w bawełne.
Nie chce by mnie znowu zle zrozumiano ze chcialem na niej wymusic terapie. Poprostu szukam pomocy u osob trzecich. Podczas naszych ostatnich kłótni powiedziałem zbyt wiele i zbyt agresywnie ale nie docierało do mnie to co sie miedzy nami działo. Szukam odpowiedzi chyba jak wszyscy na tym forum.

Anonymous - 2008-09-12, 14:11

Dziendobry napisał/a:
Czy jestem wiezacy nie. Wiec woli bogu tego nie zostawie.


....więc chyba nie możemy pomóc, bowiem my pomocy szukamy przede wszystkim w NIM...BOGU.

Anonymous - 2008-09-12, 14:33

Leno ja bym nie opuszczał go z pomocą ,bo skoro trafił na to forum to według mnie stara się zaufać Bogu,dzien dobry dobra rada choc trudna pozostaw ja samą ze swymi decyzjami -jest tak że nie zawsze one muszą iść w parze to trudne do zrozumienia ale wykonalne wiem po sobie,a zaczynaj głównie od od Siebie....Acha i jeszcze jedno pomyśl przez chwilę co spowodowało że zajżałeś na to forum..może szukasz wiary,wsparcia w Bogu ale jeszcze tego nie wiesz na początek odwróć się do niego nie zostawiaj za plecami..może to będzie wskazówka....
każdy dzień wnosi cos nowego budującego w nas

Anonymous - 2008-09-12, 14:52

Norbercie...chyba nie możemy....wszystko zależy od Dziendobry
My wierzący kierujemy sie pewnymi zasadami...jak mam pomóc skoro wiekszości moich sugestii nie posłucha własnie dlatego ze jest niewierzacy.
Owszem wchodzą tu zagubieni którzy utracili wiarę,ale wciąz szukają, chcą ją znów odnaleźć...
Niewiem czy Dziendobry szuka Boga, wydaje mi sie ,ze raczej szybkiej i gotowej recepty/instrukcji na własną żonę.

Ja nie potrafie...moja droga jest jednoznaczna. Przykro mi.

Anonymous - 2008-09-12, 15:23

Dziendobry napisał/a:
Wiem ze pisze po prostacku, ale nie lubie owijac w bawełne.
Nie chce by mnie znowu zle zrozumiano ze chcialem na niej wymusic terapie. Poprostu szukam pomocy u osob trzecich. Podczas naszych ostatnich kłótni powiedziałem zbyt wiele i zbyt agresywnie ale nie docierało do mnie to co sie miedzy nami działo.



Hmmm. Może i podczas kłótni tak się zachowujesz? Prostacko wywalasz, co leży Ci na wątrobie, "bez owijania w bawełnę"?
Wiesz, takie prostackie słownictwo, kłótnie, w których dopiero wtedy wyrzuca się z gniewem swoje oczekiwania, pragnienia - nie jest to dobra droga na budowanie wspólnej przyszłości. Prostactwo jest bardzo męczące dla drugiej osoby, niszczy wzajemne relacje.
Proctactwo ( nie mylić z prostotą), wyłazi przy kazdej okazji, w codziennym życiu.

Czy wiesz, jak Twoja żona spędza czas z koleżankami? Czy przypadkiem nie szuka w swoim życiu ucieczki od Twojego prostactwa w piękniejsze krainy?
Prostactwo mężczyzny dla zakochanej młodej kobiety jest rozczulające. Później staje się nie do zniesienia.

Pomyśl o tym, czego Twoja żona szuka u swoich przyjaciółek. Bo według mnie, nie prostactwa.

Anonymous - 2008-09-12, 15:37

Lenko Droga...
Pan Jezus leżał w grobie z zasuniętym kamieniem ...i nie jeden człowiek zasuwał ten kamień...
Zmartwychwstając GŁAZ dalej był zasunięty...a kobieta rankiem zobaczyła odsłoniety...
Jest taki obraz ...namalował go Hunt...kiedy Jezus puka do drzwi bez klamki...
Nie sądzę żeby Chrystus potrzebował by mu otworzono...Jego moc może wszystko... :mrgreen: i to nie kosmita.... :-D

pozdrawiam :)

Możesz Lenko pozarażac ludzi , tym co masz w sobie Pięknego...taki Magnetyzm :)
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


dzieńdobry
TAKIEJ DUSZY JAK TWOJA SZUKAM I PRAGNĘ
http://www.opoka.tv/video...,fil,p_232.html

Nie mam zamiaru Cię nawracac...nie mam takiej mocy...ale mam prośbę żebyś zobaczył ten film.
Pozdrawiam Cię serdecznie i będę modlic się do Boga , który jest Ci obcy...(może na ten moment...)wspominając mu o Tobie i o Twoim małżeństwie.

Anonymous - 2008-09-12, 17:07

Nie chce instrukcji do zycia bo takowej nie ma. A nie wiezacy jestem poniewaz sadze ze kazdy jest kowalem swojego losu i tym sie kieruje. Jestem z zona w kryzysie i chce z niego wyjsc chodzi mi bardziej o opinie z osob ktore nie sa po zadnej stronie. Teraz chociaz wiem ze zaczac musze od siebie od swoich bledow ktore ciezko bedzie naprawic ale sprobowac musze. Wiare mam w to ze zona nie skreslila mnie jeszcze. Czuje ze jestem idiota ze pozwolilem wszytko zepsuc.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group