Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - powrót do siebie po rozwodzie.

Anonymous - 2008-05-23, 10:15
Temat postu: powrót do siebie po rozwodzie.
Witajcie
Narkomania męża "pożarła" nas.Przez 5 lat naszego małżeństwa modliłam się rozpaczliwie o uzdrowienie męża.Szukałam pomocy u psychologów,nakłaniałam do leczenia.Bez żadnego skutku.Codzienność była jak piekło na ziemi. W końcu złożyłam pozew o rozwód.Razem z dzieckiem zamieszkałam u matki. Dwa dni po rozstaniu mąż zdecydował sie na ośrodek. Nie wierząc już w rzadne jego słowa pragnęłam spokoju i pielęgnowałam w sobie nienawiść i złość do męza-bo one pozwalały mi ''przetrwać''.Wracając myślami do tamtego okresu zastanawia mnie fakt jak szybko znalazłam koło siebie noweg mężczyzne z którym się związałam.Wstyd mi za to teraz.Po rozwodzie nie czułam wcale spokoju.Moje modlitwy to była walka duszy,serca i rozumu.Zdawałam sobie sprawe z tego że popełniam grzech.Po 4 miesiacach rozstałam sie z tym mężczyzna. Ponownie nawiązałam kontakt z mężem.Zmieniał sie.Znów zaczęło cos miedzy nami iskrzyć. Wiedziałam że musze powiedzieć mu prawde o mężczyźnie z którym byłam.Liczyłam się z jego gniewem,niezrozumieniem i chęcią rozstania.Zaskoczył mnie. Usłyszałam ,że pomimo wszystko bardzo mnie kocha,że nadal chce ze mną być. Po 2 latach jego leczenia zdecydowaliśmy wrócić do siebie .Zamieszkaliśmy razem. Cięzko mi żyć z tym co zrobiłam.Bogu dziękuję za trzeźwość męża. Mam nadzielę że Bóg wybaczy mi mój upadek. Wszystko się jakoś układało i niestety znów zaczyna się dziać coś niepokojącego. Nie chodzi o chorobę ale zauważyłam że my wogóle ze soba od dłuższego czasu nie rozmawiamy. Odnosze wrażenie że on wszystko zostawia na swoich grupach wsparcia ( a chodzi na 3) i ze mna juz o niczym nie rozmawia.Jest to straszne bo nie mamy wspólnych tematów ani nawet zajęć.Zaczynam sie zastanawiać i myśleć że takie życie nie ma sensu.Źle sie czuje w naszym związku.Jak tylko zapytam co się dzieja,żeby powiedział co w pracy ,słysze;"nie twoja sprawa". Nie wiem czy długo to zniosę. żyjemy razem ale tak naprawdę osobno:(( Brakuje mi bratniej duszy z którą mogłabym podzielić sie smutkami,radościami a także wysłuchać i pocieszyć. Pozdrawiam Was wszystkich

Anonymous - 2008-05-23, 11:10

Witka....jak przeczytałam Twój post, zaniepokoiło mnie jedno.....grupy wsparcia....aż 3!!!
Po co???? Jeszcze ta odpowiedż....jak pytałaś co słychać..."nie twoja sprawa"...
Coś mi tu zalatuje jakąś ucieczką.....tylko w co?, bo z narkotykami koniec......
Najlepiej znajdż odpowiednią chwilę, kiedy mąż jest w dobrym nastroju i porozmawiaj...może zaplanuj jakiś miły wieczór....czy wspólną wycieczkę.....
Tylko spokojnie....bez żadnych zaczepek i prowokacji...

Pozdrawiam
a

Anonymous - 2008-05-23, 11:45

Witko, z chorobą uzależnieniową nie jest tak latwo wygrać ! Przeciez wiesz, że uzależnienie jest do końca zycia. Twój mąz jest słaby...stale potrzebuje pomocy i wsparcia...sam o tym mówi - 3 grupy !
Wiesz przecież, że człowiek uzalezniony jeżeli wychodzi z uzaleznienia, to często wchodzi w inne, nastepne ! To jest niebezpieczeństwo !
Witko....módl sie za męża, za Was. Z męzem zacznij rozmawiać...Ty zacznij ! Powoli, nic na siłę...małe kroczki ! Najpierw zrób popołudniowa kawę...i razm 10 minut. Potem troche dłuże i dłużej. Omawiajcie ciekawe artukuły w prasie, filmy w Tv....prosto i zwycajnie. Może jakis współny spacer w niedziele po obiedzie i zwyczajne ble, ble, ble o pogodzie. Nie zaczepiaj Go o poważne , trudne tematy....raczej o Wasze codzienne zycie. Mów o sobie...może z czasem i On zacznie mówic . Pozdrawiam !! EL.

Anonymous - 2008-05-23, 18:31

Dziękuje za szybkie wsparcie.Zdaję sobie sprawę ,że jest to choroba do końca życia.Jest ciężko. Źle mi z tym że w naszym związku jest agresja słowna i manipulacja. Najgorsze jest to ,że często mam ochotę odejść.Ale trzyma mnie przy tym związku dziecko i kiedy są momenty dobre to jest ok. Ale coraz częściej mam wrażenie że żyjemy jak pies z kotem. Zadaję sobie pytanie czy kocham.I nie umiem sobie do końca szczerze odpowiedzieć.Bo jak jest dobrze to jest dobrze ale jak już sie coś dzieje niedobrego to najchętniej uciekłabym od takiego człowieka.Ale zostaje jeszcze wiara.Prosze o modlitwę.
Anonymous - 2008-05-23, 18:50

Zadajesz pytanie czy kochasz??
I ja takie często sobie zadawałam...czy kocham własnego męża??...ale ten problem jakby sam odpada, gdy zaczniemy ufać.... Bożej Miłości do nas. To Ona nas przemienia i zmienia też stosunek do małżonka....do całego świata ;-)
Nie poddawaj się witka, a następna moja eucharystia w Waszej intencji....

Pozdrawiam
a

Anonymous - 2008-05-23, 19:09

No właśnie Witko....fajnie jest nam i łatwo, gdy jest dobrze...a dy źle , to chcemy uciekać ! A nie o to chodzi....mamy być na dobre i na złe. Wszystkie związki ewoluują - zmieniaja się . Nigdy nie będzie tylko pieknie i kolorowo...czxasem są problemy, kłopoty....i to trzeba umieć pokonywać a nie uciekać.
Masz kolejny schodek do pokonania w waszym małzeństwie, a Ty chcesz sie wycofywać ??
Witko....glowa do góry i maszeruj wyżej !! Cmooooooooook !! EL.

Anonymous - 2008-05-24, 09:35

atama,dziękuję z góry za modlitwę.Pięknie to napisałaś.Zrozumiałam dzięki temu jak wielka potrafi być miłość do Boga,która jest cierpliwa i wytrwała.W chwilach kryzysu często o tym zapominam. i Tobie EL. też dziękuję.Masz racje.Nie wolno się poddawać tylko trzeba znaleźć w sobie siły by iść dalej.Dzięki Wam znalazłam w sobie chęć do stawienia czoła temu "złu",które niespodziewanie się wkrada w życie.Jestem teraz przepełniona nadzieją. Gorąco Was pozdrawiam :->
Anonymous - 2008-06-08, 07:29

Witko, mam jedno pytanie. Nie odpowiadaj mi. Zostaw odpowiedź w sobie.
Czy Ty jako wspóluzalezniona od nałogu męża zrobiłaś coś z tym?

Są rozmaite terapie dla takich jak Ty osób. wrzuć w wyszukiwarkę słowo "współuzależnienie"

Sama zauważyłaś, że mąż się zmienia. On by pokonać nałóg, musi się zmieniać.
Ty pozostałaś przy modlitwie.
To ważne. Ale ważne jest też to, czy Ty próbujesz wyjść z zaczarowanego kręgu i chcesz podjąć takie działania w sobie, abyś mogła nie tkwić w starych schematach myślenia.
Nie słuchaj osób, że grupy wsparcia to ucieczki.
To jedyna czasem droga pokonania swoich słabośc aby rodzina mogła funkcjonować.
On tam znajduje ludzi z podobnym problemem i tam uczy się go pokonywać. Jeśli to możliwe, to napoczątku swojej drogi powinien bywać na takiej grupie KAŻDEGO DNIA!
Nie słuchaj podpowiedzi ludzi: po co on tam chodzi?!
Właśnie po to, by pomóc sobie i Waszemu małżenstwu.
Jeszcze nikt z nałogu sam nie wyszedł - to jest fikcja i zakłamanie, jeśli ktoś tak twierdzi.Albo nie ma zielonego pojęcia o chorobach uzaleznieniowych. Takie osoby opierają sie na mitach przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Dla osób bliskich nałogowca też są grupy wsparcia.
Zajrzyj do jakiegoś ośrodka, gdzie są profesjonaliści i ...zwyczajnie pozwól sobie pomóc.
A potem działaj:
Bóg pomaga tym, którzy sami sobie chcą pomóc.

A wtedy podejmując w sobie zmiany, masz szansę z Bożą pomocą uratować to małżeństwo.
Wiem, wiem ...jak bardzo trudno jest przełamać schemat: "to on brał, to on jest nałogowcem - niech coś z tym zrobi. Ja jestem ok."
To nie jest tak do końca.
Nałóg jest jak kamień rzucony w wodę - powstają na niej kręgi i zawsze dotykają, deformują bliskich.
Powodzenia i zacznij od porozmawiania z terapeutą od współuzaleznień.
Zobaczysz jak wiele możesz zrobić, by znów mieć wspólny jezyk z meżem.
Abyście razem mogli się cieszyć z darowanego Wam na powrót życia - życia wolnego od nałogu
By być szczęśliwszą. :)
Tylko ostrzegam - to jest bardzo ciężka praca!!!!
Nie każdemu jest dane mieć tyle siły!
Ale warto zawsze spróbować.
Więc, Witko do dzieła, masz mnóstwo pracy przed sobą :-)

Anonymous - 2008-06-13, 19:22

Witaj dobrze,dobrze. Dziękuję za te słowa.Natomiast już od roku chodzę na grupę. Mam świadomość problemu oraz zdrowienia.Jednak wydaje mi się że problem leży w komunikacji.Teraz nie jest źle ale czasem ciężko obiektywnie spojrzeć na całą sytuację i znaleźć porozumienie.Nie wiem z czego to wynika.Pocieszam się jedynie mając nadzieję ,że burza zawsze minie.....

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group