Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dyskusja - Jak gadać z facetem

Anonymous - 2008-04-07, 01:17
Temat postu: Jak gadać z facetem
Witam wszystkich, mam 22 lata, w małżeństwie od 2 lat, jestem mamą 1,5 rocznego cudownego skarba oraz drugiego, narazie jeszcze nieurodzonego, ale mającego już 10 tygodni i dającego o sobie znać maluszka. Pobralismy sie niestety z rozsądku dwa lata temu, mąż równiez w moim wieku (22lata), i problem w tym ze tak jak w wiekszości tego typu małżeństw również nam sie nie układa. Znaczy się jest aktualnie tak, że ja opiekuje sie dzieckiem i studiuuję dziennie, ponieważ bardzo zależy mi żeby skończyc dzienne studia choć przyznaję że nie jest to łatwe, mąż studiuje r,ówniez dziennie i jeszcze dodatkowo pracuje, dwa dni studiuje a resztę pracuje, gdy pracuje to praktycznie codziennie od 9 rano do 21 (masakra), jest zły, ciągle zmęczony, nieładnie się do mnie odzywqa, w ogóle prawie nie gadamy ze sobą o takich rzeczach o których powinnismy rozmawiać np o naszy drugim dziecku, jeśli coś m,ówi to takie chamskie rzeczy, jeśli chodzi o to drugie dziecko to w ogóle sie nie cieszy, wstydzi się przyznać do niego, itp.poprostu jest okropnie jaka kolwiek prowokacja i jest już kłótnia o byle co. A gdy pierwszy raz zaszłam w ciążę to się bardzo cieszył. chciał ślub odrazu kościelny, był pewny ze bardzo mnie kocha i ze chce mieć rodzine i tak było praktycznie aż do urodzenia sie dziecka, potem czar prysnął i zaczeły sie nasze problemy małżeńskie. Wiem że moze nie jestem taka idealna , jak on by chciał ale naprawde sie staram, nie umiem gotować tak dobrze jak jego mama, czy wiele innych rzeczy super robić ale przzecież nie ma osób idealnych. Myśle ze on sie poprostyu rozczarował, myślał że będe inna niz jestem, bardziej zorganizowana, a mi jest również cieżko pogodzić te studia dzienne z dzieckiem i domem, ale mimo to uczę sie po nocach , często jestem niewyspana , poprostu bardzo mi na nich zależy. Nawet będąc w ciąży z drugim dzidzią też planuję dalej kontynuować naukę.Maż nie chce zebym zrezygnowała ze studiów, nigdy mi nawet tego nie zaproponował, kiedys jak było mi ciężko bo uczyłam sie w przerwach między karmieniem dziecka i chciałam zrezygnować on mówił ze dam radę. Tylko po prostu jakoś jest tak dziwnie między nami, zero ciepła, żadnego wzajemnego wsparcia, conajwyzej kłótnie o pierdoły. Jak to wszystko zmienić -nie wiem. Proszę pomóżcie.

[ Dodano: 2008-04-07, 01:23 ]
Chcę jeszcze dodać ż e naprawde bardzo bardzo zależy mi na tym małżeństwie, moje kochane dzieciaczki poprostu muszą mieć pełną rodzine( zawsze chciałam mieć dwójke), jednak wiem że coś jest nie tak i jeśli tak dalej bedzie to będzie koniec naszego małżeństwa, nie chcę do tego dopuscić, na ten cały nas kryzys składaja sie pojedyncze sytuacje mające miejce w codziennym zyciu, no i złość oraz wynikające z niej kłótnie, co robić zeby się jakoś pozbierać i żeby w końcu było jak w prawdziwej kochającej się rodzinie?

Anonymous - 2008-04-07, 05:47

Podziwiam Cię - taka młoda mama, tyle obowiązków. I jakoś dajesz radę. Mąż też radzi, ale chyba trochę gorzej radzi psychicznie. Zbyt mało czasu macie dla siebie, niemożnośc porozmawiania - to na pewno wpływa na Wasze stosunki.

Nie można by podrzucić dziecka gdzieś na wieczór do babci - a samemu wyjśc na kolację, do baru - po to, aby porozmawiać, aby poczuć swą bliskość. Musicie mieć świadomość, że to zabieganie kiedyś minie - pewnie, kiedy skończycie studia. Powiedz to mężowi.

Anonymous - 2008-04-07, 10:01

Witaj Mamuśka :-)

Oboje studiujecie....ale oboje też macie dodatkowe zajęcia....Ty opiekujesz sie dzieckiem, mąż studiuje i pracuje(od 9 do 21).Drugi maluszek w drodze.....a Wy juz teraz jesteście potwornie zmęczeni, złościcie się jeden na drugiego....dlaczego?....
bo obojgu Wam cieżko (psychicznie)poradzić sobie z zaistniałą sytuacją ......co wcale mnie nie dziwi.
Wasi rowieśnicy, koledzy/koleżanki ze studiów,beztroscy..... muszą pogodzić nauke z zabawą,rozrywką....przed Wami trudniejsze zadanie.....jestescie rodzicami.
Skoro zdecydowaliście się na założenie rodziny, musicie wziąć pod uwagę całokształt....małżeństwo to odpowiedzialnośc,to wzloty i upadki,radosci i troski....zwłaszcza kiedy pojawiają sią dzieci.

Jestes kobietą inaczej przeżywasz swoje macierzyństwo....mąz-facet-ojciec-głowa rodziny....podczas kiedy Ty z rozczuleniem głaskasz swoj brzuszek, On kombinuje....jak utrzymać rodzine, jak wyżywic, jak zapewnić godziwe warunki., a w końcu ...jak to wszystko pogodzic z nauką.
Mamusiu nie zasypuj męża pytaniami o drugim dzieciątku.....on jest najzwyczajniej w świecie przrażony i tak jak Ty ...zmęczony, niewyspany....a tu jeszcze uczyć się trzeba. Piszesz, że się wstydzi dziecka, wscieka sie.......
a ja myslę Mamusiu,że być może sie wstydzi, ale braku swojej odpowiedzialnosci dot. planowania rodziny(powiekszania)....nie pomyslałaś o tym.

Piszesz....pobraliśmy sie niestety z rozsądku....a ja dodałabym...i z miłości.
Na tym etapie Twój partner wykazał sie niesamowitą odpowiedzialnością( jak na 20latka)...bo...nie zostawił, nie porzucił,namawiał na kontynuowanie studiów,pocieszał kiedy było Ci cieżko....i przede wszystkim stara się zapewnić byt rodzinie . Myslisz że się rozczarował, że będziesz inna, żeś mało zorganizowana.....bzdura.....pomyśl raczej ,że podobnie jak Tobie cieżko pogodzić studia z rolą mamy, tak i jemu cieżko pogodzić studia z rolą taty i "głową rodziny".
Nie takie wyzwania jeszcze przed Wami Mamusiu ;-)
Mimo wszystko, mimo "początkowych trudności"(zupełnie normalnych i powszednich) i nawału obowiązków...... jak na tak młodych ludzi "jakoś" dajecie rade, staracie się oboje i mimo wątpliwości....DACIE RADE!!!...czego WAM życze.
Uśmiechnij sie Mamusiu....nie jest źle :-D

aaaa....własnie....co z Waszymi rodzicami, dziadkami....może tu warto poprosić o pomoc, być może czekaja na to???


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group