Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Ważne tematy - nie podoba mi się nazwa tego podforum- rozwod czy ratowanie

Anonymous - 2008-04-02, 20:49
Temat postu: nie podoba mi się nazwa tego podforum- rozwod czy ratowanie
wejdzie taki jeden z drugim mąż niewierny przypadkowo i zaraz widzi ze mu tu sobie piszemy o takich alternatywach dla nich, nawet jak w wyszukiwarkę wpisze sie kryzys to wychodzi ta strona z podpisem rozwód czy ratowanie, chociaż by było odwrotnie, czyli ratowanie małżeństwa czy rozwód, ale nie-rozwód jako pierwszy :-)
to już lepiej powinno być paszport do piekła czy ratowanie małżeństwa hihihihihi :)

Anonymous - 2008-04-04, 13:44

Na pewno ratowanie powinno być pierwsze :mrgreen:
Ale czasem rozwód jest cześcią ratowania :roll:
Tak jakoś sie to dziwbnie układa :-/

administrator - 2008-04-04, 14:51
Temat postu: Rozwód jest złamaniem przymierza - jest paszportem do piekła
lodzia napisał/a:
Na pewno ratowanie powinno być pierwsze :mrgreen:
Ale czasem rozwód jest cześcią ratowania :roll:
Tak jakoś sie to dziwbnie układa :-/


Nie promujemy rozwodów, które są sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego.
Mówi o tym regulamin naszego forum - punkt II 6:

Cytat:
6. Prosimy o nie usprawiedliwianie i nie promowanie - w jakiejkolwiek formie - rozwodów cywilnych dotyczących sakramentalnych małżonków, gdyż są one zgorszeniem i godzą nie tylko w inne sakramentalne małżeństwa, ale przede wszystkim znieważają przymierze zbawcze małżonków z Bogiem. W skrajnych sytuacjach, jedynym dopuszczalnym przez Katechizm Kościoła Katolickiego rozwiązaniem jest separacja (obecna w prawie cywilnym i kanonicznym).


Jak mówił ojciec PIO "Rozwód jest paszportem do piekła". Dlatego nie szukajmy usprawiedliwienia dla znieważania Boga przez łamanie świętego przymierza z Nim, które ma miejsce w przypadku rozwodu sakramentalnych małzonków.

Anonymous - 2008-04-04, 20:13
Temat postu: wyjaśnienie
Ponieważ nie moge napisać w temacie w którym odpisałam, a chciałam napisać pisze tu:

Nie promuje, ani nie popieram rozwodów i też uważam że sa złe... Moje słowa miały zwrócić uwagę na aspekt ratania małżeństwa w kryzysie. A jeśli chodzi o rozwód miałam na mysli to że małżeństwem sakramentalnym się jest bez względu na wszystko.... i nawet po takim traumatycznym, przykrym, bolesnym przeżyciu jak rozwód pojednanie jest mozliwe...

Chyba musze wypowiadć się jaśniej. Przepraszam jeśli naruszyłam regulamin

Anonymous - 2008-04-04, 20:31

Nic nie naruszyłaś.
tu jest taka maniera- żeby profilaktycznie dowalić= ot profilaktyka.
Jakoś zrozumiałam twój post i nie odniosłam wrażenia że jesteś propagatorką.
:shock: Nie przejmuj się- tylko przyzwyczaj- wypowiedzi proste jak konstrukcja cepa- ot profilaktycznie lodziu- żeby jasno jak w południe było. :mrgreen:
I zgadzam się z tobą- że czasami rozwód jest metodą ratowania- i wiem- że obskoczyc mogę- ale tak uważam i wcale się tego nie wstydzę..
Co nie oznacza że jestem propagatorką . Przypominam- nieustannie- profilaktycznie

Anonymous - 2008-04-04, 21:07

no tak profilaktyka :mrgreen:
tylko profilaktyka to powinna być przed kryzysem, żeby kryzysu nie było.... ja jak bym była mądrzejsza to by nie było... ale się trochę za późno naumiałam;)

Anonymous - 2008-04-04, 21:17

Mimo wszystko, dziękuję Ci Lodziu, że przynajmnie Ty nie skazałaś mnie za życia na ognie piekielne, bo ja ... jestem po rozwodzie.

P.S. Oczywiście, Zuzie, też, ale ona o tym wie.

Anonymous - 2008-04-04, 21:29

A co "po rozwodzie" to jakimś gorszym sie jest??
Ola2, no co Ty? Ty chyba nie masz wątpliwości, że jesteś OK?
Nie można klayfikować ludi na tych "po rozwodzie" i w "trakcie małżeństwa"
na bialych i czarnych... jakiś absurd:(

Anonymous - 2008-04-04, 21:36

Już nie mam wątpliwości, dopóki są ludzie, którzy myślą tak jak Ty. Dzięki, Lodzi :-D
Anonymous - 2008-04-04, 21:40

Ola2 napisał/a:
Już nie mam wątpliwości, dopóki są ludzie, którzy myślą tak jak Ty. Dzięki, Lodzi :-D


No wiesz?
Olcia!
Przeca powinnaś wiedziec że ja jestem permanentna "biała murzynka" :-P

Anonymous - 2008-04-05, 09:25

Nie jestem fanem rozwodów........ale w niektórych wypadkach to jedyne(może nie najlepsze) rozwiązanie.Nie ma dobrych -poza zarzegnaniem kryzysowi .

Najwazniejsze jest co po rozwodzie........................

Anonymous - 2008-04-05, 10:00

Niestety, mimo że nie jestem fanką rozwodów, jestem po rozwodzie.
Nie zawsze się ma to, co by się chciało.

Andrzej - 2008-04-05, 18:38
Temat postu: Rozwód obraża Boga - powiedział dzisiaj Benedykt XVI
nałóg napisał/a:
Nie jestem fanem rozwodów........ale w niektórych wypadkach to jedyne(może nie najlepsze) rozwiązanie.Nie ma dobrych -poza zarzegnaniem kryzysowi .

Najwazniejsze jest co po rozwodzie........................

Nie jestem fanem rozwodów........ale w niektórych wypadkach to jedyne(może nie najlepsze) rozwiązanie.Nie ma dobrych -poza zarzegnaniem kryzysowi .

Najwazniejsze jest co po rozwodzie........................


A możesz podać takie konkretne przykłady, kiedy rozwód cywilny sakramentalnych małżonków jest jedynym rozwiązaniem, biorąc naturalnie pod uwagę wszystkie aspekty, a więc m. in. fakt obecnej w prawie cywilnym i kanonicznym alternatywnej pod względem ochrony prawnej separacji, zgorszenie związane z nakręcaniem w społeczeństwie spirali rozwodowej, no i co najważniejsze złamanie w swym przynajmniej zewnętrznym wyrazie przymierza z Bogiem i współmałżonkiem?

Innymi słowy, czy mógłbyś wskazać takie konkretne przykłady rozwodów cywilnych sakramentalnych małżonków, które byłyby mniejszym złem niż zło wynikające ze złamanie przymierza z Bogiem i mniejszym zarazem złem od zła wynikającego ze zgorszenia rozwodowego skutkującego krzywdą innych małżonków i ich dzieci (wiemy, że rozwody są zaraźliwe)?

Czy jest coś w tekście Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód? oraz W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód? co budzi Twój sprzeciw?

O pladze aborcji i rozwodów, o etycznej ich ocenie – o obrażaniu Boga mówił dzisiaj papież Benedykt XVI.

Anonymous - 2008-04-05, 18:50

No i historia zatoczyła szeroki łuk i wróciła do punktu wyjścia.
Po co pytać się Nałoga, skoro się zna odpowiedzi na te pytania, zwłaszcza że podpowiedź w formie linków dołączone.
Po co? Przecież jeżeli ktoś będzie miał inne zdanie, to się go wykasuje lub zamknie wątek.
Czy nie lepiej i zdrowiej byłoby napisać, że kościół ma określone rygorystyczne zdanie w tym temacie, podając linki, zamiast podpuszczać do dyskusji, która i tak będzie ucięta?

Anonymous - 2008-04-05, 19:27
Temat postu: Jestem katolikiem, ale...
Nauka Pana Jezusa o nierozewalności małżeństwa sakramentalnego i o zakazie rozwodów cywilnych (bo innych przecież nie ma) będzie aktualna do końca świata.
Dlatego historia usprawiedliwiania na wszelkie sposoby rozwodów będzie zataczać jeszcze nie raz koło.
Dlatego nie dziwmy się,że tak będzie dopóki zdanie „nie jestem fanem rozwodów, ale...” będzie wybrzmiewać. A, że będzie wybrzmiewać nie mam co tego wątpliwości. Albowiem tak jak wiemy to z Biblii wobec prawdy wiary wyrażonej w spójnej postawie, czyli takiej, gdzie myśl, słowo i czyn są ze sobą w zgodzie, sprzeciw będzie stale na tym świecie miał miejsce. Właśnie problem tkwi w tym stale powracającym „ale...”
Jestem katolikiem, ale... ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group