Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Ważne tematy - Temat dla Justyny- dopóki nie rozpozna forum

Anonymous - 2008-03-27, 08:54

Agnicha.
Ja nie wiem, dla mnie wolność oznacza, iż nie mam prawa krzywdzić drugiego człowieka, ale również prawo do starań, by poszedł właściwą drogą. Mój mąż naruszył moją wolność, zmienił moje życie, wbrew mojej woli, potraktował jak przedmiot, odrzucił, po eksploatacji - bo JEMU się znudziło. Wolność - to czyste sumienie, a przecież mój szanowny nie ma czystego sumienia, ubrudził je sobie wdając się w romans. Nie jest wolny, bo znajduje się w mocy złego, dokonał takiego wyboru i brnie dalej, krzywdząc mnie, córkę, kilka innych osób po drodze.
Wyświechtany przykład: czy matka narusza wolność dziecka, nie pozwalając mu włożyć palca do kontaktu, zabierając ostry nóż, zakładając zimą czapkę i szalik? Wedle tego dziecka - właśnie to ograniczenie wolności, a matka widzi, iż interwencja i brak zgody to uratowanie dziecka przed śmiercią, przed kalectwem czy cieżką chorobą. Czy biorąc kredyt można za jakiś czas powiedzieć: nie będę płacić, jestem wolnym człowiekiem, mam prawo do wolnego wyboru? Przecież za to są określone sankcje. Czy wtedy prawo narusza wolność człowieka, nasyłając komornika? Wedle dłużnika tak - on jest wolny, nic nie musi, nawet kosztem tych, co mu kredytu udzielili.
Miłość - czy jest czysta, jeśli za sobą pozostawia ruiny i zgliszcza, krzywdę innych. Czy jest wolnością zabranie komuś samochodu - bo przecież "ja chcę" zmiany, bo mój stary samochód jest zużyty, przestał mi się podobać, bo ten jest nowszy i lepszy?
Wolność, miłość - to odpowiedzialność za swoje czyny, ale i za drugiego człowieka. Zaufałaś, oddałaś swój los w ręce męża, masz prawo, by uświadomić mu, że źle pojmuje prawo do wolności. To co robi, to egoizm, wygodnictwo, naruszenie Twojej wolności. Ty jesteś wolna, bo nie łamiesz danego słowa. Zrobisz wszystko, by wywiązać się z danego słowa, jak kredytobiorca, by spłacić swój dług.
Bzdurne gadanie, iż z miłości do męża dam mu wolność, dam rozwód, bo chcę, by był szczęśliwy. "kulturalne" rozwody, przyjaźń z mężem i jego kochanką, przyzwyczajanie dzieci, iż może mieć dwa domy, dwóch tatusiów, albo co jakiś czas nową "ciocię", tolerancja dla kolejnych związków - to jest jak podawanie dziecku owego noża, jak pomaganie w samobójstwie, jak popychanie kogoś w przepaść.
Gdzieś był artukuł o fałszywie pojmowanym miłosierdziu, warto poszukać, zastanowić się.

[ Dodano: 27-03-2008, 08:55 ]
Nałogu. Czy Ty mnie ścigasz?

Anonymous - 2008-03-27, 08:58

Elu, nie mam teraz czasu, żeby z Tobą polemizować. Nie pierwszy raz jesteś w takim stanie i pewnie nie ostatni. A ja już wiem, że jeśli jesteś w takowym, nie ma co z Tobą dyskutować.
Wszystko to, co napisałaś już było wałkowane na forum, pisałam, dyskutowałam. Kiedyś sobie bym nie odpuściła takiej dyskusji, teraz nie widzę poprostu sensu, żeby jeszcze raz wałkować. Odpuszczm sobie.

Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni moimi wypowiedziami na forum.

Anonymous - 2008-03-27, 09:16

Olu, nie wiem o jaki stan Ci chodzi. W pewnych tematach mam wciąż to samo zdanie, niezależnie od tego, kto pisze.
Masz rację, odpuść sobie, nie warto się denerwować. Miłego dnia życzę.

Zuza, Wasza pomoc doraźna bardzo mi się podobała. Widać tak jest: jedni od spraw przyziemnych, jako natychmiastowy balsam, inni od spraw duchowych.
Czyż nie uzupełniamy się tutak wszyscy?

Anonymous - 2008-03-27, 09:22

OK. nie ma sprawy, idę odpocząć.

[ Dodano: 2008-03-27, 09:24 ]
O kurcze, zapomniałam napisać: cmoook.

Anonymous - 2008-03-27, 09:39

Doraźnie- rozumiem pomoc w konkretnie wskazanym problemie- łapska zdala trzymam od sfer zycia nieopisywanych czyli niewymagających pomocy- bo znaczy to nachalnośc dla mnie.
Sama doświadczałam tego - nachalności na tym forum wielokrotnie ale ja sobie z tym świetnie radzę- kończę w przedpokoju taką niechcianą wizytę.
więc tylko tyle moge stwierdzić- odpowiadać na konkretna potrzebe nie jeżdżąc upierdliwie po całości życia danej osoby natychmiast- podpierając się ideałami świetlanymi.
Jak ktoś mówi- że go boli ząb- to nie będę mu radzić jak sobie z bólem ręki poradzić.

Anonymous - 2008-03-27, 10:12

zuza napisał/a:
Doraźnie- rozumiem pomoc w konkretnie wskazanym problemie- łapska zdala trzymam od sfer zycia nieopisywanych czyli niewymagających pomocy- bo znaczy to nachalnośc dla mnie.
Zuzo moim zdaniem trochę się mylisz, Justyna sama napisała w jakim związku jest, sama napisała na tym właśnie forum. Jeśli ktoś nie chce nie pisze. Jeśli idziesz do lekarza z myślą, że masz grypę a masz np atak serca, to co lekarz ma Cię utwierdzać w przekonaniu, że masz grypę tylko i wyłacznie tu pomagac?
Anonymous - 2008-03-27, 10:17

A przepraszam ktoś tu jest lekarzem? Chyba że samozwańczym to i owszem...

_zosia_

Anonymous - 2008-03-27, 10:29

_zosia_ napisał/a:
przepraszam ktoś tu jest lekarzem? Chyba że samozwańczym to i owszem...

_zosia_
to pokazanie czegoś, Zosiu nikt nie pisze ze jest lekarzem
Anonymous - 2008-03-27, 10:53

Problem jaki miała dośc jasno określiła- i nie należy wpychać się namolnie w resztę jej zycia- chyba że wyrazi taką chęć- poprosi o rozważenie innej części niż wyraźnie zaznaczona- strach przed spotkaniem z.
wyraźnie sprecyzowała jakich porad poczekuje- a tu sobie świątobliwe pranko robią co niektórzy.
Jak zwykle zresztą- wpychają się z buciorami tam gdzie ich nie proszą- to jest ewidentna nachalnośc i ja takiego zachowania nie dość że nie lubię to nazywam po imieniu- nachalność.
A może tak trzeba poczekać aż zasygnalizuje- i poprosi- w stylu: pomóżcie mi rozeznać sprawę- fakt że jestem tylko po slubie cywilnym.
Elik- jesteś intelogentna więc mam nadzieję że zrozumiałaś- nie było prośby o pomoc dotyczącą tego co jest obecnie wałkowane- tylko jeden konkretnie określony problem- jak zachować się podczas spotkania, czy się spotykać- wszystko tyczyło tego tematu- a tu jak rzepy sie poprzyczepiali do sprawy że ma dzieczyna tylko ślub cywilny.

Anonymous - 2008-03-27, 17:10

Elzd1,nie nie ściagam Cię(hhhhiiiiii),poza cytatami, tak sie złożyło.
Anonymous - 2008-03-27, 18:33

Zuza, to co nazywasz namolnym wpychaniem się w zycie piszącej osoby - bardzo nieładnie określenie - wynika z tego, iż Justyna napisała na forum. Jeśli ktoś nie chce, by roztrząsano jego problemy, nie pisze, tak jak Ty nie piszesz o sobie. Pomoc tylko w kwestii spotkania, czy o to chodzi, żeby było miło i przyjemnie? Justyna oczekiwała pomocy, dostała ją od Was, ale i od tych, którzy nie są tak tolerancyjni i nowocześni, dostała również pomoc duchową, co jest według mnie równie ważne, daje temat do przemyślenia. Wzmianaka Elika o lekarzu doskonale to obrazuje, Justyna zwołała konsylium, więc każdy kogo zaprosiła do rozmowy ( znaczy dokładnie każdy piszący tutaj) ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie i dać wskazówki.
Justyna sama napisała: ""Bóg nas kocha i daje szanse ludziom zagubionym w każdej chwili ich życia..więc"
Czy choćby to zdanie nie świadczy, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi?
Ja nie widzę nic złego w tych postach. A jeśli się komuś nie podobają, trudno.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group