Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:20
Wiecej szkody niż pożytku- teściowie:)
Autor Wiadomość
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-25, 06:41   Wiecej szkody niż pożytku- teściowie:)

Nawet nie przypuszczałam ,ze tak rogaty będzie mnie batem z tej strony uderzał...
Ale się dowiedziałam, próbuje temu zaradzić , jednak bez rezultatu.
Może Wy kochani będziecie mieli pomysły:)
Otóż w całym moim kryzysie zawsze byłam sama ( poza Panem Bogiem) , na wsparcie rodziny raczej nie mogłam liczyć, a w wyobrażeniu rodziny wsparcie polega na nieszczerych wypowiedziach manipulacyjnych zmierzajacych do rozbicia rodziny.
Mąż ma problemy z alkoholem, jest naprawdę dobrze w tej chwili, a oni ciągle bedą szukać złego i przeszkadzać. Syn z ich strony nie usłyszał jeszcze dobrego słowa , ani otuchy , tylko wiecznie musi słuchac i cierpliwie znosić epitety na swój temat, na mój temat. Wiecznie imputują swoje cechy charakteru w nasze relacje co bardzo utrudnia.
Spokojna rozmowa z nimi nigdy nie dała rezultatu ponieważ, nie słuchają i nie potrafia być szczerzy w rozmowie albo wychodzą krzyczac w odpowiedniej dla siebie chwili.To są bardzo dumni i pyszni ludzie , naprawdę trudno sie z nimi rozmawia. Teraz zupełnie przeszkadza im to ,że w naszym domu Jezus Chrystus już nie jest gościem, jest członkiem rodziny. Z tego powodu w głównej mierze jest konflikt. Nasze codzienne życie nie spełnia ich wyobrażeń o życiu małżeńskim. Można określić ,że jesteśmy nieprzecietni:) :) ;)
Ze wzgledu na mojego męża nie chce żeby te emocje negatywne wzrastały miedzy nami wszystkimi, żeby sie kumulowały,żeby przeszkadzały, nie chce również ,żeby oni stali sie problemem dla nas.
Szukam miłosnego rozwiązania, narazie nie mam pomysłu, może tu sposób jest potrzebny:)
Podpowiedzcie mi Kochani:)
Pamiętam w modlitwie:)
 
     
Ewunia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-25, 12:10   

Droga Mirello
Gratuluję trwania w dobrym razem z mężem.
Co do teściów nie znam żadnych sposobów, choc mieszkam z nimi, ale mi się nie układa. Trochę mało napisałaś co się stało, Ale taka ogólna uwaga. Myślę że ich pycha i niechęć do waszego nowego życia jest spowodowana jakimiś własnymi brakami, które chcą przykryć, wybielić. Ludzie się tak czasem zachowują że jeśli coś się zmienia, "jakby wymyka spod kontroli" to czują się zagrożen i atakują. Nie ulega wątpliwości , że nie zależy im na waszym dobru ale chyba boją się o swoją pozycję w tej nowej sytuacji.
Ja dalej zmagam się z piciem mego męża, Staram się o tym nie myśleć bo nie mam na to wpływu, ale to powraca jak bumerang. Bo jak można budować życie z kimś kto pije, brak odpowiedzialności. Ja sama potrzebuję wsparcia i uwagi. Mam dwoje małych dzieci, pracuję zawodowo i jest mi ciężko, a do tego zamartwiam się jego piciem.
W domu alkohol jest tematem tabu. Tak postępują teściowie, i mąż mnie "tępi" jeśli chcę otwarcie o tym rozmawiać. Jak sobie z tym radzić ?
Podrawiam cieplutko
 
     
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-25, 14:10   

podobna sytuacja panuje i w moim domu. Nikt nie zauważa problemu alkoholu, jak jest bardzo źle, są plany-ale zaraz jak się trochę wyciszy sytuacja wcale sie nie zmienia.
Tesciowie w moim zyciu dużo zrobili złego-wybaczyłam im już to wszystko, tylko teraz po 15 latach to ja i moje dzieci zbieramy owoce.
Nie umiem poradzić sobie z problemem -alkohol. Mam nadzieję, że ktoś bardziej doświadczony coś doradzi.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-25, 18:09   

I w moim domu jest alkohol...zawsze był. Mój ojciec lubił wypić....mama robiła o to awantury . Mój mąz też lubi....no to i ja robiłam awantury . Draki za każde piwo ! Więc mąż zaczął się ukrywać, pić poza domem, z kolegami, nie wracał na noc itp- wszystko barzo typowe . Kiedy mąz odszedł...tak bardzo chciałam sie zmienić, że Bóg we mnie zadziałał ...przemienił mnie ! POzwolił umrzeć, żebym narodziła się na nowo !! Regularnie modliłam sie modlitwą o odrodzenie małżeństwa...tam pod koniec jest, żeby Bóg uwolnił nas, naszę związki od nawyków i złych przyzwyczajeń, uwolnił od ran itp. Zwykle na to zdanie kładłam nacisk, bo mnie mocno dotyczyło ! Z czsem, gdy się zaczął proces- cud mojej przemiany, zauważyłam, że nagle picie mojego męża wcale juz mnie nie boli !! Nawet któregoś razu ( po powrocie męża do rodziny) mąz zapytał, czy nie wypiłabym z Nim drinka.....zgodziłam się. Mąż wtedy powiedział, że całe życie marzył o tym, żebym kiedys z Nim wypiła, tak zwyczajnie, drinka przed snem. Że On nie chce więcej chowac sie z piciem przede mna, nie chce uciekac do kolegów i po knajpach ! Bardzo mnie to zdziwiło, zastanowiło ! Zaczęłam przyglądać się swojemu mężowi i Jego alkoholizmowi. I teraz juz nie wiem, czy to alkoholizm. Mąj mąz lubi alkohol, jest piwoszem i lubi tez inne trunki ! Nigdy sie jednak nie upija, nie robi awantur. Zwyczajnie po ludzku pije alkohol . Pewnie, że mnie to nie zachwyca, jednak przestałam zachowywać sie histerycznie w sytuacji, gdy On cos pije ! I jest super !! Nie ma awantur ! To w końcu Jego życie, On jest dorosłym człowiekiem , więc sam odpowiedzialny za swoje zycie. Gdy cs sie stanie , ja i tak będę przy Nim trwała , pomogę zawsze ! Tak widocznie musi być . Może więc to jest jakaś alternatywna droga, do rozwiązania tego problemu.

Co do tesciów....hm ...współczuje Mirelo, ale ja zawsze sobie tłumaczę, że tak widocznie Bóg cche, cche nam cos pokazać, dac zadanie itp. Ja mam swietne stosunki i kontakty z teściową ( teść nie zyje) . Zwyczajnie i poprostu toleruję Jej inność i już ! Niech robi i mówi co chce ! Czasem sie z NIa nie zgadzam , mówiąć - mam inne zdanie na ten temat- i już. Wzystko Jej wybaczam, jest starsza , ma prawo do szcunku. Postawiłam kiedys granicę naszych kontaktów- nie wtrącamy sie do siebie i zawsze tolerujemy, nigdy nie obrażamy i jest ok ! Właśnie zeszły weekend spędziliśmy u teściowej....było super !! Każdemu tego życzę !!
Mirelko !! Dużo siły !! Ucałowaia dla Roberta i Waszego synusia !!! EL>
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-25, 19:04   

EWUNIU :)
Ja dalej zmagam się z piciem mego męża, Staram się o tym nie myśleć bo nie mam na to wpływu, ale to powraca jak bumerang. Bo jak można budować życie z kimś kto pije, brak odpowiedzialności. Ja sama potrzebuję wsparcia i uwagi. Mam dwoje małych dzieci, pracuję zawodowo i jest mi ciężko, a do tego zamartwiam się jego piciem.- napisała Ewunia
---------------------------------------------------------------------------------------------------
To on powinien się zmagać z piciem, a nie Ty! Nie uciekniesz od tego , bo on jest częścią Ciebie, mieszka w Twoim sercu:) Można budować życie z kimś kto pije. MOŻNA! :)
Jest Ci ciężko sądzę, bo sama jesteś w obowiązkach , albo nadrabiasz braki męża co jest katastrofalne w skutkach dla Was obojga.

Nie powinno się przejmować obowiązków męża, wręcz przeciwnie, jeszcze dokładać , a kiedy widzisz ,że nie daje rady zaproponować wspólne zmaganie się z obowiązkami .Wtedy jest okazja do bycia razem , do rozmów najpierw prostych nie o problemie. O tym problemie można rozmawiać kiedy się sam na niego otworzy.

Ewuniu , zacznij od siebie :), ja tak zaczęłam z Panem Bogiem :)
Pomiń niedomogę męża i rozkochaj go w sobie na maxa, zobaczysz jak będzie walczył żeby zostawić alkohol.
To są ludzie bardzo samotni, bardzo wrażliwi.
Uda się :) Dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych:)


BEA:)

Nie umiem poradzić sobie z problemem -alkohol. Mam nadzieję, że ktoś bardziej doświadczony coś doradzi. – NAPISAŁA BEATA
----------------------------------------------------------------------------------------------------
To jest nieuleczalna choroba. J a ją potraktowałam jak każdą inną. Objawy i etapy tej choroby należy zaakceptować , a potem pomagać świadomie.
Najlepiej udać się do poradni AA prowadzoną przez księdza lub siostrę zakonną, albo ewentualnie do świeckiej poradni.
Najważniejsze !!!
TYLKO PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ MOŻNA ZWYCIĘŻYĆ ZŁO !
Najpierw potrzeba zmian w nas samych :)
Powodzenia

Pamiętam w modlitwie:)

I JESZCZE WAM COś POWIEM - ODBIJA MI NA MAXA :):):)
"Zielono mi w głowie i kwiatki mi rosną ":):):)
Pan Jezus jest niesamowitą osobą, potrafi w ludzkich sercach budoować takie dziwy , ze tylko można odgadywać co to za dziwy patrząc jak człowiek pozwala sie rzeźbić :)

Pozdrawiam serdecznie
PS, A sprawę z teściami mam już załatwioną, trochę wiecej sie pomodliłam i jużżżżżżżżz :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 10