Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy powinnam porozmawiać z kochanką mojego męża ?
Autor Wiadomość
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 07:05   Czy powinnam porozmawiać z kochanką mojego męża ?

Moi drodzy , wszyscy z mojego otoczenia doradzają mi abym porozmawiała z kochanką mojego męża . Kiedy pytam co mi to da : odpowiadają ,że będę wiedziała na czym stoję , moze odwołam się do jej uczuć wyższych , moze przestraszy się jak stanie oko w oko z kimś kogo krzywdzi . Sama już nie wiem co o tym mysleć . Doradźcie coś . Proszę .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 08:35   

Annie,
Zwariowałaś? Po ciorta z nią chcesz rozmawiać? O czym? Ona ma jeszcze gorsze warunki "głowowe" do rozmowy jak twój mąż. Chcesz się zdenerwować- to rozmawiaj. Tu nie ma o czym rozmawiać Kochana. Specyfikuj ten temat swoją osobowością. To nie jest twój poziom kobieto. To z małżonkiem ślub brałaś a nie z nią.
Zastanów się- poprosisz żeby ci chłopa oddała? I liczysz że odda? Ona ma gdzieś. Jej jest dobrze.
Zajmij się sobą a nie tą "nową miłością męża". Sobą moja droga. Kochaj wszystkich- jej nie musisz. Omijaj babola z godnością.
I z poczuciem własnej wartości. I radzę zrób to. Ot tak dla siebie tylko.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 09:06   

Zuza, tak mi w otoczeniu doradzają , więc pytam i Was . Ja tą kobietę widziałam raz w życiu i jej nie znam . Ale z donosów życzliwych mi osób dowiaduję się to i tamto . Nawet jej brat ponoć mieszka w naszym bloku ! Tylko nie wiem kto to bo nie znam nazwiska . Zastanawiam się nad rozmową z nią nie po to by błagać by chłopa zwróciła tylko moze w celu odwołania się do jej uczuć wyższych ? Może to byłaby jakaś misja z mojej strony do oświecenia tej kobiety ? Tak się po prostu zastanawiam.
A Ty znasz tę drugą ?
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 09:31   

Annie,
Znam tę drugą bo jak wiesz pracujemy w jednej instytucji. Znam nie tylko z widzenia. Znam z pobytów mojej rodziny u jej rodziny u nich w domu- na imprezie. Znam z innych imprez. Znam z imprezy w moim domu. Znam ze spotkań, znam z korytarzy w pracy. Mam wymieniać dalej. ZNAM
I żadnego plusa tej znajomości nie widzę. Wręcz same minusy.
Annie. Daj spokój kobicie. Twoją misją niech będzie życie w spokoju i miłości. Na początek dla Ciebie samej moja droga. I dziecka.
O jakich wzniosłych uczuciach teraz mówisz? Nie przeceniaj babola. Ona ma w głowie inne uczucia- "mniej wzniosłe".To czego chcesz szukać w jej sercu? Lub w głowie?. Popatrz w oczy - widać tył głowy.
A rodzina i znajomi- już ci pisałam. Nie sugeruj się tym bo oni radzą ze szczerego serca bo mają żadne rozeznanie co oznacza taka sytuacja w jakiej jesteś. Zero doświadczenia.
Pisałaś że krótkie spotkanie powodowało utratę sporej części twojej rónowagi, którą tak mozolnie odzyskujesz. To jak sobie wyobrażasz takie spotkanko? Kawka, ciasteczka i posłuchaj moja droga- rozbijasz małżeństwo, sakramentalny związek, zabierasz ojca dziecku itd... ? Skąd wiesz co cię spotka?

Ona dokładnie wie co robi. !!!
Ma rozum ( jakąś namiastkę może) Ona ma świadomośc Annie.
Daj spokój takim spotkaniom. Oszczdź SOBIE bólu i rozczarowania. Buduj siebie i swoje JA.
Buduj sama i nie pchaj się w ciężkie sytuacje i spotkania ( WIEM CO MÓWIĘ BO JA WIDUJĘ). Nie jesteś gotowa.
Broń siebie i posiedź choć na skraju lasu jeszcze kilka dni.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 09:37   

Chyba masz rację Zuza . Póki co wystarczy modlitwa za nią . Chwyciłam się dziś tej mysli - smaa nie wiem dlaczego . Wiem ,ze to trudne - znać ją , omijać , spotykać .
Wciska się w moje serce lęk / a przecież walczę z nim / że ona jest lepsza bo : jest panienką , ma kasę , nie pracuje , nie ma dzieci . Jemu jest z nią dobrze bo nie ma obowiązków przy niej a wręcz same przyjemności . Rozmawialismy już o tym na forum / starym / . On ma w zasięgu ręki to o czym wspólnie marzyliśmy - możliwości wyjazdów, wypoczynku , brak niepokoju o finansową przyszłość .... On to teraz ma . Ona mu to daje .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 09:42   

Siła nie zwojuje tego . Miłością zwycięzę bo miłosć zwycięża wszystko . Pokażę mu swoje wybaczenie by pojął sens prawdziwej miłości .
Kazałam mu iść po decyzję do koscioła . To mi odpowiedział , żenie chodzi do kościoła bo w kościele to tylko płacze . I nie modli się . To chyba dobry znak , prawda ? Bardzo dobry . Oznacza że ma lęk w sercu , obawy że robi źle . ten lęk skieruje go do mnie po pokój . Przecież modlę się o skruszenie jego zawziętego serca . takiego , któtre ja też miałam. Oj miałam. Nawet w dzieciństwie potrafiłam obrazić się / zyupełnie nie wiem za co / na swoją najlepszą przyjaciólkę i ignorować ją przez ponad rok. Tak , tak , taka byłam zawzięta . Wiem co oznacza to jego : To ty mnie wygoniłaś . Jest jak dziecko obrażone że zabrałam mu eklerka by go nie rozbolał brzuch .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 09:49   

Annie,
A jak myślisz- czy kobieta chce przez całe życie mieć utrzymanka?
Przychodzi taka pora że każda chce mieć faceta który sam będzie potrafił i mógł coś tam zorganizować i ZAPŁACIĆ za nią i za siebie. I nie o lodach czy kinie mówię. O ŻYCIU.
Jak myślisz- jak długo można tolerować utrzymywanie takiego "malego, biednego chlopaczka". Pomyśl sama. Czy normalna baba chce faceta który poprzez fakt zostawienia młodej żony i małego dziecka stał się niegodny zaufania? Ona tez zda sobie kiedyś sprawę. Jej sprawa czy dostatecznie wcześnie.

ZIGNORUJ ICH.

ŻYJ I DDYCHAJ CAŁĄ PIERSIĄ.
W A R T O.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 10:14   

Staram się . Na prawdę .
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 12:46   

A ja się spotkałam z kochanką mego męża!. Najpierw sam na sam, potem w trójkę - ze znajomym księdzem, potem w trójkę - z mężem. Wynik - osiwiałam przez noc! Najgorsze było to trzecie spotkanie, bo on mówił do niej bardzo milutko, a na mnie podnosił głos. Ona wie, że skrzywdziła i mnie i moje dziecko, ale nie może sobie poradzić z tym, że go kocha - a on ją, więc "to miłość od Boga". Nie mam do niej pretensji - ona ma 19 lat, a kiedy mąż ją poznał, była nieletnia. Mam do niego pretensje - że nie nosił obrączki, że nie powiedział jej najpierw, że ma żonę, że mówił jej, że jesteśmy w separacji. Ona to rozumie, ale i tak nie potrafi zapanować nad swoimi uczuciami................
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 14:13   

Miejcie świadomość, że w przypadku opanowania Złem, dyskusja jest jałowa.
P.S. W sytuacji, gdy mąż czuje motylki w brzuchu na myśl o innej kobiecie, walcząc z nią w sumie stajecie się wrogiem męża. Dlatego raczej, biorąc pod uwagę, że ta kobieta jest epizodem w Waszym życiu, kryzys czymś, co ma umocnić Waszą relację - dajcie sobie spokój i nie myślcie o niej - taka sobie moja rada ;-)
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 15:12   

Święta racja! Miałam mnóstwo okazji, by o tym się przekonać. Przykładowo: rozmawiam z nią przez telefon. Ona się wkurza, że on oszukiwał mnie przez rok i ją. Mówi, że mu to wygarnie. Proszę ją, by nie robiła tego. Ona oczywiście mówi. Za godzinę przyjeżdża mąż po córkę. Oczywiście nie mówi, że ja coś powiedziałam jego "ukochanej", tylko mówi, że chce rozwodu. Ja oczywiście wiem,że to jest reakcja na "tamto".
Wiem właśnie, że popełniłam błąd, próbując "rozpędzić" ten związek (a miałam pole do popisu - bo ona młoda, więc i z jej rodzicami rozmawiałam). Skutek jest taki, że on staje na głowie, by z nią być, ona próbuje mówić "NIE", to go jeszcze bardziej motywuje do walki o nią, ona nie wytrzymuje i tak w kółko. Ostatnio stwierdziłam, że mam dość. To było nasze bagno - moje i męża. Teraz stało się ich bagnem, ja już nie chcę w nim się taplać. Szkoda mi męża, szkoda mi jej, szkoda mi, przede wszystkim, naszej córki. Ale stworzę jej "normalną" rodzinę, nawet bez tatusia - już robię za tatę, i za mamę. Za nich - męża i tą dziewczynę modlę się - oboje się pogubili - boję się o nich - ale tę sprawę powierzam Bogu, ja sama nic nie osiągnę, nawet spotykając się z nią - bo skutki są takie, jak opisałam.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 20:07   

Moje zdanie - nie spotykać się. Ja miałam o tyle lepiej , że "ta trzecia" ma męża , którego znam (dziś już jesteśmy można powiedziec zaprzyjaźnieni) , ją zreszta tez znam , nawet raz była w NASZYM DOMU!!!!. Powiedział więc temu mężowi. On zastosował Dobsona, zagroził rozwodem, wiec niewierna od razu sobie przypomniała, że kocha męża. Była nawet propozycja, żebyśmy spotkali się we czwórkę. Powiedziałam NIE. NIe będe się zniżać do rozmowy z nią. Ona go nie puści, bo niby dlaczego skoro go kocha. A mój mąz będzie przeciwko mnie i zobaczy, jak mi na nim zależy. A już ustaliłyśmy, że nie nalezy trzymać na siłę. Ja teraz mojemu mówię, jak pokazuje fochy - nie trzymam Cię. MOżesz odejść. Kocham, ale nie zmuszam do niczego. Jak do tej pory nigdzie nie poszedł. To znaczy poszedł raz, jak powiedział (przepraszam za wyrażenie, ale to cytat, "w cholerę", ale wrócił po 2 dniach. Dalej się nie odzywa, ale przeczekamy i to.
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 21:01   

Ja rozmawiałam z nią zaraz jak on tylko zamkął drzwi z drugiej strony z tej rozpaczy. Usłyszalam tylko że ze swojego szczęścia ona nie zrezygnuje . Bylam wtedy w 8 miesiącu ciąży o czym ona dobrze wiedziała że mamy jeszcze jednego synka ona o wszystkim wiedziała i nic zero uczuć z jej strony. Powiedzialam jej że mam nadzieje że nie będzie spać spokojnie. Nic ta rozmowa nie dala. Nie ma sensu te baby są jakimiś innymi istotami niż my z innego świata planety nie wiem skąd się takie biorą.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 05:57   

"Moja" jest na tyle "ludzka", że twierdzi, iż wie, że krzywdzi, ale nic z tym nie może zrobić, nie daje rady ze swoimi uczuciami. Madziu, współczuję, ale, jak napisałaś, Twój mąż nie mówi, że nie wróci (czytałam o tych otwartych drzwiach). Bądź silna!!!
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 10:11   

Witam :)
Nie ma sensu rozmawiać, szkoda Twojego zdrowia, te kobiety doskonale znają sytuację, wiedzą o rodzinie, o dzieciach, a mimo to brną w taki układ. Powiadasz Anula, że panienka ma kasę, a nie pracuje. Ciekawe, skąd ma tę kasę? Może dziewczyna doszła do wniosku, że najwyższa pora na dziecko, skoro wszystko juz ma? I tu może być problem, wrobi go w ojcostwo, i może być początek końca tej pięknej bajeczki.
A facetowi na razie wszystko odpowiada, żadnych obowiazków, czas tylko dla siebie nawzajem, same przyjemności. Ale, zbyt duzo słodyczy też może spowodować nudności, prawda? W końcu i to się znudzi, facet przypomni sobie o rodzinie.
Życzę Ci, byścir moglo zaczać od nowa, bogatsi o nowe doświadczenia i tym bardziej złączeni w jedno.
Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4