Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
CAŁKOWITA odbudowa zaufania po kryzysie.
Autor Wiadomość
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-14, 20:32   CAŁKOWITA odbudowa zaufania po kryzysie.

To był mój drugi wątek na starym forum. Będac w separacji - myślałam już o tym co mnie czeka - gdy zaczniemy życie razem od nowa.
Nie cieszył się wogóle popularnością na forum .

Psycholog stwierdza krótko-
" Brak przebaczenia- brak zaufania " Bo przebaczenie to podstawa.
Ale ja nie mam do końca pewności czy tak jest . Bo jak możnaby było żyć na nowo- nie przebaczając ? Trochę nierealne.
A złe myśli - to same nas odwiedzają - nawet nieproszone. Pojawiają się i już .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-15, 07:08   

Beata
Moze teraz temat "chwyci" bo więcej osób doświadczyło tego cudu jakim jest JESZCZE JEDNA SZANSA bycia razem . No coraz ich więcej :)))

A my biedne istotki czekające na ten cud coż my mozemy w tym temacie powiedzieć skoro nie mamy "praktyki zawodowej " :(((
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-15, 09:04   

Beata napisał/a:
" Brak przebaczenia- brak zaufania " Bo przebaczenie to podstawa.


Ja osobiście się z tym nie zgodzę. Przebaczyłem mojej żonie i przyjąłem do rodziny... tworzymy ją teraz od nowa nijako... Przebaczyłem naprawdę, tak w 100 %. Zaufania pełnego jednak nie mam... pozostał jeszcze lęk gdy wychodzi, zdenerwowanie, gdy dostaje SMS-y, gdy ktoś do niej dzwoni... cóz wydaje mi się, że wymaga to czasu... nawet chyba dużo czasu, ale mam nadzieję, że sama obecność w domu bliskiej mi osoby leczy rany... rozmowy, spacery, po prostu bycie z sobą... to wszystko wpływa na odbudowę...
 
     
ina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-15, 09:38   

Tak jak pisze rot.
Przebaczenie nie jest tożsame z zaufaniem.
Dla mnie przebaczenie mężowi nie było tak trudne jak zaufanie od nowa.
Mój mąż tez dostaje sms-y i tez wychodzi i wtedy zjawiają sie mysli-od kogo i gdzie
i jakoś serce przyspiesza.
Ale wraca i to dla mnie ważne.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-15, 11:00   Re: CAŁKOWITA odbudowa zaufania po kryzysie.

Beata napisał/a:
Psycholog stwierdza krótko-
" Brak przebaczenia- brak zaufania " .

Przebaczam człowiekowi, (bezgranicznie) ufam Bogu (staram się lub uczę się)
Trzeba wiedzieć, że przebaczenie to PROCES i że zaczyna się od momentu "chcę", a czy się uda i kiedy to nastąpi, to zależy od osobowości, temperamentu, zdolności psychicznych danego człowieka, współpracy z Bożą łaską.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-15, 17:23   

Elu dzięki.
Przenoszę tą dyskusję z forum moderatorów - tutaj, aby wszyscy mogli poczytać i wyciągnąć też dla siebie jakieś własne wnioski. Elu wiemy , wiemy o aniołach stróżach-nawet codziennie się do nich modlimy od lat - zresztą.

Tylko tu na forum pewne sprawy wiary też są różnie interpretowane.
A ja lubię wiedzieć dobrze.
Na przykład ta kwestia-
Piszesz mi , że przebaczenie to cały proces - długi.
A w innym miejscu ktoś pisze- że przebaczenie - a póżniej pojednanie. To niby w końcu jak jest ze mną ?

Andrzeju wklej ten cytat św. Pawła właśnie tutaj.
Chcesz powiedzieć przez to , że ja mam nawroty złych wspomnień - bo złe duchy odwiedzają moją duszę bez mojego zaproszenia ?
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 08:00   

Beata napisał/a:
Chcesz powiedzieć przez to , że ja mam nawroty złych wspomnień - bo złe duchy odwiedzają moją duszę bez mojego zaproszenia ?


Czy napewno złe ?? Może zdziwi Was to, ale z tym się nie zgodzę... dlaczego ?? otóż już wyjaśniam... każde złe wspomnienia mobilizują mnie do pracy. Takiej pracy, która będzie wzmacniała nasz związek. Dokładnie tak, dlaczego więc mowa o złych duchach. Chyba, że działają one przeciw sobie. Żeby nie być gołosłownym podam przykład z własnego podwórka... pisałem o moim lęku niedawno, gdy "zniknęla" mi żona... strasznie mnie to bolało... wróciły złe wspomnienia... ucieczka do garażu... i nagle chwila refleksji... trzeba walczyć, jeśli nie do końca przekonałem żonę do siebie, to trzeba to robić natychmiast dalej !! Mobilizacja do działania... rozmowa (żona sama zaczęła mówić) w środku nocy... wyjaśnienie całej sytuacji. Wszystko OK, ale ja zostałem zmobilizowany do działania !! Gdzie tu jest więc działanie złych duchów ??


Elżbieta napisał/a:
Trzeba wiedzieć, że przebaczenie to PROCES i że zaczyna się od momentu "chcę", a czy się uda i kiedy to nastąpi, to zależy od osobowości, temperamentu, zdolności psychicznych danego człowieka, współpracy z Bożą łaską.



Zgodzę się ze stwierdzeniem "chcę" przebaczyć... to jest niewątpliwie początek...chcę powrotu... ale czy naprawde jest to długi proces ?? Zależało mi na powrocie żony... przebaczyłem w mgnieniu oka... tak tu i teraz... i już... ja przebaczyłem, Ona wróciła... zaczynamy proces odbudowy małżeństwa. Narazie się udaje, pozostaje kwestia zaufania... dla mnie osobiście jest to dużo trudniejsze niż przebaczenia. Narazie nie potrafię zaufać... każde wyjście, każdy SMS, każdy telefon budzą lęk... i nie jest to brak przebaczenia. Bo to już dla mnie jest odległą przeszłością... skutkiem jest brak zaufania... tylko, czy aż ?? Oto jest pytanie ;-)
 
     
sylica
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 08:05   

Wiesz co rot mi sie jakos tak zaraz nasunęło że napisales ze w mgnieniu oka żonie przebaczyłes. To chyba nie tak do końca bo wydaje mi sie do tego przebaczenia przygotowywales sie długo czekajac na jej powrót i trwajac w milosci, natomiast zaufanie ttrudno było budowac kiedy żona była gdzie indziej i zaufanie jest dla Ciebie nowym wyzwaniem poprostu na które trzeba czasu. Pozdrawiam Sylwia
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 08:13   

Sylico masz chyba rację... może i nieświadomie przygotowywałem się do tego przebaczenia natomiast samo przebaczenie naprawdę nastąpiło w momencie, gdy do nas wróciła.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 08:31   

Beatko, Rot, nie napisałam, że ten proces jest długi, tylko, że zależny od własnych, indywidualnych predyspozycji (psychicznych, duchowych, emocjonalnych).
W związku z tym może być długi (nawet całe życie - są ludzie, którzy przez całe życie nie mogą komuś czegoś wybaczyć), lub krótszy, lub nawet natychmiastowy (ale taki czasem okazuje się porażką).
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 08:45   

Elu źle w takim razie Cię odebrałem... dla mnie "proces" jest i pozostanie działaniem złożonym w wielu elementów, rozciągniętych w jakimś tam czasie... stąd niezrozumienie ;-)
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 17:36   

To znaczy , że ja też przebaczyłam - tylko nie mam zaufania.
To co ta moja psycholog ma na myśli ? Dowiem się pewnie na następnej wizycie, bo ona nieufność podciąga pod brak przebaczenia. Niekoniecznie musi mieć rację.
Ale już od miesiąca proszę Boga o odbudowę zaufania. Może mi się uda.
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-19, 20:53   

Piszę z perspektywy prawie roku po pojednaniu. Ostatnio doszłam do wniosku, że moja nieufność wynikała nie z braku przebaczenia, ale ze strachu. Zwyczajnie bałam się przechodzić przez to wszystko od nowa. Strach kreował w mojej głowie demony, strach niszczył to, co udało się odbudować.
Oboje się baliśmy - on, że ja jednak nie przebaczyłam i będę mu wypominać, ja, że nie będę potrafiła zapomnieć i wszystko zepsuję. Z czasem okazało się, że nasze obawy okazały się bezpodstawne.

Przestałam rozpamiętywać kryzys, ukłucia są coraz rzadsze, nie mam już projekcji w głowie pt - on i inna. Przestałam drążyć. Czasami tyklo żałuję straconego czasu. Wydaje mi się, że zaufanie to kwestia czasu i oswojenia się z sytuacją. Zaakceptowania tego, co się stało (pogodzenia się z przeszłością), zamknięcia tamtego rozdziału.
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-20, 06:04   

Beata napisał/a:
Dowiem się pewnie na następnej wizycie, bo ona nieufność podciąga pod brak przebaczenia. Niekoniecznie musi mieć rację


Beato mam nadzieję, że podzielisz się z nami tą wiadomością...
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-20, 15:22   

Elu
Zgadza się , ja jestem raczej z tych, którzy pielęgnują różne urazy - od młodych lat - urazy od wszystkich ludzi , którzy zrobili mi świadomie , badż nieświadomie jakąś " Krzywdę ".
I ten żal mnie dusi, nie potrafie wyprzeć z pamięci.
W sytuacji stresowej - mam napady złych wspomnień.
To moja zła cecha.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9