Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Gratulacje dla Marka od mark'a, nie ustawajmy w modlitwie, a będzie dobrze. Bóg jest naszą światłością!
rot [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-07, 11:36
Postanowiłem znowu odezwać się w tym temacie, bo może komuś się to przyda... temat trudny, nie zdawałem sobie sprawy z jego istnienia, aż do momentu rozstania na czas określony oczywiście. Chodzi o czas wakacji... sytuacja spowodowała lęk. Wprost niewyobrażalny... co będzie jak wyjadę, a oni znowu zaczną się spotykać ?? Brak zaufania ?? Sam nie wiem... ale chyba tak Dzieci ze mną, żona w domu sama... no ło matko jak to Zuza mówi Chora wyobraźnia zaczęła podsuwać różne wizje... wizyta u psychologa... psychiatry rozmowy... i podstawowe pytanie obu : "czy w okresie ostatnich paru miesięcy żona dała jakiś pretekst, aby coś podejrzewać ?? no... NIE !!
Rozmawiałem o tym z paroma osobami jeszcze przed wyjazdem... wszyscy podkreślali jedno... PRÓBA !! Na dzień przed pierwszym wyjazdem taki strach, że aż mnie goniło... z racji powagi tego Forum nie powiem gdzie... Wyjazd... wspaniałą atmosfera u Eli, udawany spokój... powrót. Nie wiem, czy ktoś potrafi sobie wyobrazić jakiego miałem stracha wracając po tygodniu do domu... myśli, które kłębiły się w głowie były niesamowite Jesteśmy w domu... cudowne przywitanie.. ze wszystkimi. Moja radość mieszała się ze wstydem który zresztą jest do tej pory... Zrozumiałem chyba sytuację po powrocie z wakacyjnych podróży... razem spędziliśmy tylko tydzień urlopu... wspaniały tydzień I pojawiło się coś, co chyba musi napawać optymizmem, a dawno tego nie było... zaczynamy wspólnie planować... nie tylko wakacje, ale mniejsze "imprezy", taki zupełnie przyziemne...
Teraz zaczynam się cieszyć tym, że wytrwałem (oczywiście dzięki Wam ), że udało mi się uratować moje małżeństwo, bo chyba mogę być już tego pewnym...
Długo zastanawiałem się, czy napisać o tych obawach... zdecydowałem się jednak, bo może ktoś ma podobne odczucia i bije się ze swoimi myślami... być może komuś też jest wstyd się do tego przyznać tak jak i mi...
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-07, 11:44
Rot gratuluje! I calego serca zycze Ci dalej wszystkiego dobrego, zeby nadal wam sie tak pieknie ukladalo.
_zosia_
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-07, 16:04
Rot, ja też gratuluję. Żeby teraz było już tylko dobrze...A w ciężkich chwilach - tylko razem...
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-07, 17:28
Z wiadomości z domu Rota..od Jego żony, cieszylismy sie wszyscy. Rot zakwitał....był lęk....ale była tez radość...jak zona napisała ( sorry Rotku za zdrade tajemnicy), że za Nimi tęskni....i mnie sie łezka w oku kręciła widząc radośc Rota.
Dzwoniła, pisała......wróciła na dobre !! A Rot szczęśliwy człowiek !! Gratuluje Ci Rocie, zwłaszcza wytrwalośći....chociaż wiesz, że było ciężko !!Jesteś Wielki...bo Zwycięzca !! I Twoja Zona Wielka, że pokonała siebie i wygrała tę walkę ! Całuje Ja mocnoooooooooooo !! EL.
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-07, 22:13
Gratulacje Rot. Bardzo się cieszymy z Zosią.
A twoje obawy? Mam to samo mimo że nie mam podstaw do braku zaufania. Po twoim poście tym bardziej doceniam to co robi Zosia. Jest absolutnie przejrzysta. Z pokorą znosi moje obawy (fobie?).
Niech Bóg was błogosławi. Was i wasze dzieci.
pozdrawiam
Jarek
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-08, 08:45
Justi [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-09, 17:04
O.Mój.Boże.
Gratuluję, gratuluję, gratuluję.
... i zazdroszczę (ale bez zawiści ).
Skąd Ty chlopie brałeś sily na to wszystko???
Chciałabym aby 99% tego forum to były takie świadectwa, a 1% osoby cierpiące.
Jaki świat byłby piękny... Aczkolwiek zawsze byłby ten 1%...
rot [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-10, 11:35
Justi... gdyby nie to Forum i moja bytność na Nim moje małżeństwo już by nie istniało prawdopodobnie... właśnie tutaj dano mi siły do walki, a niejednokrotnie kopa też dostałem... dużo wyniosłem z naszych spotkań... no i Opatrzność, która nade mną czuwała. Ale najważniejsze to jest chyba to, że uświadomiłem sobie na kim najbardziej mi w tym życiu zależy...
Elu... tajemnica Obyś mogła zdradzać jak najwięcej takich tajemnic w stosunku do coraz większej ilości osób tutaj bywających...
Jarku... chyba masz racje, to nie lęk a już fobia. Mam tylko nadzieję, że teraz będzie już lżej i z czasem zwyciężę i to.
Dzięuję wszystkim za miłe słowa i nie zapominam o modlitwie...
Irenka [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-11, 13:26
Rot postaraj się zaufać podejrzliwość i to ciągłe napięcie może wykończyć Ciebie od środka.
Staniesz się bardzo nerwowym a to wiesz jakie ma potem skutki.
Agnieszka [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-19, 12:18
Ale ja się cieszę Rot, że tak się cieszysz Kolejny dowód na ogromną moc modlitwy, wiary. Wytrwałeś chłopie , nie odpuściłeś, takie świadectwa są po to,żeby dodać wiary innym, żeby nie odpuszczać, tylko "wpuścić" Boga w to wszystko. Dziel się Rot swoją historią z innymi bo już na cztery małżeństwa jedno kończy się rozwodem .Pozdrawiam Twoją Rodzinę!!
krismal1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-21, 10:43 Podziękowanie za świadectwo Rota
Dzięki za to co napisałeś . Takie świadectwa zawsze podnoszą na duchu i pozwalają mieć nadzieję . Ja również przeżywam poważny kryzys w moim małżeństwie trwa to od kilku lat i nie wystarczą tu rozmowy. Ptrzebna jest pomoc psychiatryczna oraz modlitwa. Ale tam gdzie ludzkie siły zupełnie odpadają może działać Bóg. Takie swiadectwa jak twoje pozwalają mieć nadzieje ze z największych kryzysów jest wyjście.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum