Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Życie po separacji - odbudowa związku po kryzysie.
Autor Wiadomość
Beata
[Usunięty]

  Wysłany: 2006-05-01, 17:52   Życie po separacji - odbudowa związku po kryzysie.

W odbudowie związku też są etapy.
I etap- to - Pojednanie i radość z nowego wspólnego życia po separacji.

Od ponad 2 miesięcy jadę w pociągu - kierunek odbudowa związku po kryzysie. Od czasu do czasu pociąg zatrzymuje się na małej stacji. I tu właśnie pojawiają się nawroty złych emocji- natrętnych myśli z którymi trzeba się uporać. Wtedy proszę Pana Boga o pomoc- " Jezu Ty się tym zajmij ". I on się tym zajmuje. To I etap odbudowy.
Ale co będzie wtedy - gdy pociąg zatrzyma się na dłużej w większym mieście ??? A jest już coraz bliżej . Nawet to odczuwam. Przez ostatnie parę dni dopadają mnie - złe demony-podejrzenia, nieufność, ochota na kontrolowanie. Czuję , że przestaję nad tym panować. Myślę, że jest to właśnie przejście w II etap odbudowy. Jest bardzo dobrze , zadowolenie, radość bycia razem, ale jeszcze czegoś do prawdziwego szczęścia brakuje.

Pojawia się nagle- MARZENIE - to IIetap - : Chcę się nazywać szczęśliwą mężatką , mającą u boku kochającego , wiernego i uczciwego mężą. Pracuję nad tym , aby móc to osiągnąć i któregoś dnia tak powiedzieć , bo dzisiaj to nawet tak nie potrafię myśleć. Być może to pragnienie powoduje , że demony wracają - a wspomnienia nie pozwalają TAK jeszcze myśleć i czuć. Cały czas jeszcze dokucza brak pewności i pojawiają się wątpliwości- w nowo budowanym związku.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-01, 18:06   

To wspaniale, że jesteś już "po". Ile bym dała, by być na Twoim miejscu. Ja to już zaczynam wątpić, że u mnie się uda. Nie wiem, czy mojego męża stać by było na taki wysiłek, bo mnie na pewno. Ja zawsze chciałam, żeby wszystko było tak szybko - raz, dwa. Teraz uczę się cierpliwości i pokory. Nawet jeśli nic nie wyjdzie, liczę na to, że będę silna. I Tobie tej siły życzę. Jeśli osiągnęłaś już tyle, z resztą też się uporasz. Powodzenia!!!
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-01, 18:42   

Dziekuję za miłe słowa. Czytałam Twoje posty. Myślę , że i Ty się uporasz z obecną sytuacją.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-01, 19:47   

Ha,
Tu cię mam psotnico. A pamiętasz jak pisałam żeby myśleć o tym tylko co się widzi? Wiem że pamiętasz i wiem jak to trudno. Wyobrażam to sobie póki co. Ale czy pamiętasz jak pisałam o etapach jakie przechodzi taki facet- musi sam zebrać siły żeby stanąc z tobą oko w oko. No to zebrał już jak widac te siły. A na to potrzeba było duuuuużo odwagi. Ciesz się tym. Dzięki temu możesz teraz pomóc jemu. I sobie oczywiście też, dokładnie w tym samym czasie. A to że póki co nie przeprosił- no cóz w tej książce o której pisałam bodaj 2 dni ( noce temu) nie pisali że nie przeprosi kiedyś. Też pewnie niektórzy zbierają siły. To też wymaga odwagi- chyba jeszcze większej.
Buziaki. ;-)
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-01, 19:58   

Tak
Nie przeprosił .Nie zebrał jeszcze siły i odwagi. Ale przynajmniej już , aż trzy razy powiedział, że KOCHA. To też sukces, bo zbierał na to siły i odwagę , aż 2 miesiące od pojednania.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-01, 20:03   

TO SIĘ CIESZ KOBIETO.
I NIE URUCHAMIAJ MOJEGO MIKSERA DO PRZEMIAŁU MYŚLI. JEST MÓJ. Póki co oczywiście.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-02, 20:18   

Coś mi sie zdaje, że rzeczywiście mój pociag zbliża się do większej stacji.
Już mi momentami zaczynają ręce opadać.

Teraz modlę się o najważniejszą sprawę - proszę Pana Boga , aby mój mąż przestał być w końcu taki DUMNY JAK PAW.Zero pokory.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam ale wczoraj bez jego wiedzy przeniosłam ubrania do naszego pokoju. Sama wyrzuciłam, sama przeniosłam. Rano zdziwiony pyta -" Gdzie się podziały moje skarpetki? " A ja mu na to - " Są na swoim miejscu" . On - "Przecież nie chciałaś abym był tu z tobą ". Ja- "Ale teraz chcę pomimo , że mnie nawet nie przeprosiłeś". On " Bo nie miałem za co"
Ja- 'Choćby za całą sytuację " On- " Sama sobie jesteś winna"

Nie szukam dziury w całym, cieszę się i doceniam obecną sytuację, ale jedno jest pewne. My kobiety mamy przechlapane. Na dodatek cała euforia związana z odbudową gaśnie , gdy znowu - mały szczegół- wychwycimy kłamstwo. Ania-belgia kiedyś o tym pisała- jak ktoś zacznie kłamać - to nieprędko kończy. A czy jest to wogóle możliwe. Może to - geny. Na to nie ma recepty. On już taki jest i ten cały kryzys tez był spowodowany JEGO TRUDNYM CHARAKTEREM.

Oj , bo znowu się pogubię. .... Tak naprawde - to ja najbardziej liczyłam w tej odbudowie na jego przemianę. A już widzę , że zaczyna się HISTORIA sprzed separacji.Poczuł się pewnie. Nic nie pamięta, wszystko gubi, na mnie zrzuca obowiązki, telewizor, leżenie , wygoda- i co najgorsze ataki krzyku ( narazie nie agresja )

Może za szybko mu uległam ? A może on nie jest mnie wart ? Oj ....już za dużo tych pytań i wątpliwości.
A może to kryzys odbudowy?
Jak teraz pójdziemy do psycholog- to postawię sprawę jasno. Niech ona się troszkę dobierze do jego DUMY, bo od nowa poczuł władzę nade mna i się szarogęsi. Nie to , że ja chcę rządzić - bo tak nigdy nie było- tylko nie może być wulgarny i rządam od niego szacunku.
Ot i cała odbudowa.
A dziewczyny myślą- że po pojednaniu zacznie się życie takie jak zaraz po ślubie.
Teraz budujemy na połamanych klockach, kleimy i scalamy. A to jest różnica. Bo gdy jesteśmy już razem, emocje opadają to - reagujemy gwałtowniej na drobne nieporozumienie.
A chcieliśmy budować na skale. Tylko gdzie ją znależć ??? Tą skałę - oczywiście.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-02, 20:27   

Pewnie poczuł się urażony tym zdaniem- " mimo żeś mnie nie przeprosił".
Nie przejmuj się tym tak bardzo- widać nie jest jeszcze do tego gotowy. Najważniejsze że sam mówił że kocha. A to co mówił, to tylko taki rodzaj "samoobrony". Poczuł się zaatakowany.
Głowa do góry i cierpliwości.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-02, 20:39   

Wiedziałam droga sowo, że mnie wesprzesz.
Ale jedno jest PIĘKNE , że ja o tym wszystkim tak na luzie , bez nerwów i emocji. Na szczęście.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-02, 20:59   

Hu,huuuuu :shock:
To faktycznie jest piękne. Piękne jest też to- że fakt że jest oznacza że mu zależy. Może tylko musi nauczyć się od nowa to okazywać. Z pewnością. Być może to samo widziałam u swojego męża. Takie drobne oznaki normalności- pytanko w kuchni- w czymś ci pomóc? Być może- bo wolę nadal być przyjemnie zaskoczona niż nieprzyjemnie rozczarowana.
A dzisiaj mój mikser znowu pracował. Ta Szuflandia dośc blisko "tylko koleżanki". I wyobraż sobie co się stało- pomyslałam o twoich wskazówkach- Zuza - za bardzo rozdrabniasz. I się udało. No to skoro mnie się coś udało to tobie tym bardziej też.
Następnym razem ugryź się w język i zanim odpowiesz ( są sytuacje że trzeba) to policz do 7lub 12 jeżeli bardziej cię będzie szarpało. Potem popatrz mu w oczy i dopiero mów jak nadal będziesz miała ochotę.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-03, 05:23   

Jak ukorzyć choć trochę tego dumnego pawia? Mój paw już ósmy dzień się nie odzywa. Pewnie liczy na to, że ja to zrobię. Przed jego odejściem umawialiśmy się, że będzie płacił pieniądze na przedszkole każdego pierwszego dnia miesiąca, pierwszy minął, a tu nic. Myślę, że czeka na moją reakcję. Ale ja się nie odezwę, za przedszkole zapłacę sama i będę dalej czekać. Zastanawiam się, co on sobie myśli, że wreszcie dałam mu spokój, a może nic nie myśli, tylko jest szczęśliwy z nią. Mam tylko nadzieję, że ma choć takie malutkie wyrzuty sumienia, że nie spotyka się z córką.......
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-03, 08:01   

Do Wanbomy
Wyobraż sobie,ze mi się wydaje,że oni nie mają sumienia wogóle(zresztą mój twierdzi,że nie ma).
Wiesz,mój od tygodnia przyjeżdża rano po pracy dać mi samochód do pracy i nawet nie spojrzy w okno,w którym czeka jego zapłakane dziecko.A mnie tak serce ściska,nawet teraz,gdy to piszę,to lecą mi łzy.
Jak można być takim człowiekiem,dziś rano też przyjechał,ja zeszłam na dół,a syn w oknie,a mąż nawet głowy nie podniósł do góry,tak mi serce ściska,że już naprawdę nie mogę,takie to trudne.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-03, 09:25   

pomyliłam tematy sorki
Ostatnio zmieniony przez zuza 2006-05-03, 09:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-03, 09:28   

Wanboma i Weronika,
Być może fakt że uciekają od dzieci spowodowany jest wojną z wami. A ponieważ od wrogów których tak na dokładkę samemu się stworzyło ucieka się to jakie mają wyjście - zrezygnować z wizyt u dziecka i zwiewać. I wcale nie musi to oznaczac że ich nie kochają.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-03, 09:46   

Zuza,zgodzę się z tobą,ale dlaczego on nie widzi krzywdy tego dziecka,dlaczego mu to robi,dlaczego to dziecko musi iść codziennie z płaczem spać,a on się zachowuje tak jak gdyby tego dziecka wogóle nie było,wydawało mi się,że nasz syn też jest oczkiem w głowie swego tatusia,ale pomyliłam się chyba.
Wróg wrogiem,ale czy tak się okazuje miłośćdo dziecka?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8