Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
kryzys... i co dalej ??
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-04, 19:38   

Niestety i mój mąż jest z serii tych "odwracających się plecami". Jeśli już przyjeżdża po córkę, w ogóle się do mnie nie odzywa, nie patrzy. Bo co ja dla niego znaczę? Nic.
 
     
chagrine
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-04, 21:31   

Hmmm,powinnam sie cieszyc z bukietu kwiatów i drobnych prezentów?No jakos nie umiem tak do końca.Wolałabym byc w tej drugiej sytuacji,gdy mąz zbładzi,ale jego rodzina jest za mna i widzi jego winę.U mnie jest tak,że jestem sama,wszyscy tyłem.Mój mąz jest pod ogromnym wpływwem matki,która od poczatku widziała we mnie rywalke.Jakby nie było w/g niej zabrałam jej syna,jej jedynego syna.Z tamtej strony nie mam wsparcia.Gdyby tak było mogłabym liczyc na to,że jakas ciocia lub siostra przemówi temu facetowi do rozumu.Jednak jest inaczej.Czy nie uwazacie ,że to walka z wiatrakami??Jak mam zaufac,że to poczatek czegos dobrego?Bez rozmowy,szczerej rozmowy nie mozna mówic o poczatku.....Mam dzisiaj kompletnego doła,totalne dno,jakos barwy mi poznikały i oczy sie zalały dziwnie słonymi kroplami.Ile tak mozna miotac uczuciami drugiego człowieka?Ja juz nie mam siły,po prostu nie mam.Prosze Was o modlitwe jesli mozna i dziekuje
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-05, 05:25   

MOŻNA!!! :-D

Trzymaj się kochana
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-05, 06:06   

Chagrine - dostałaś nadzieję - powinnaś się z tego cieszyć. Niestety, tak jest, że nie potrafimy - po tylu krzywdach człowiek boi się, że znowu będzie cierpieć. Ale zaufaj Bogu - On wie, co dla Ciebie najlepsze. Trzymaj się!!!!
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-05, 07:48   

Chagrine,widzisz pisałam do Ciebie,że cała rodzina mojego męża jest przy mnie.Piszesz,że chciałabyś tak,bo może potrafili by oni przemówić twojemu mężowi.Nie jest to tak pięknie i szybko ,jakby się chciało.Moje teściowa i siostra mojego męża próbowały naprawdę wszystkiego,uwierz(nie będę się rozpisywać,to już pisałam we wcześniejszych postach)i narazie nie poskutkowało,a to dlatego,że sam mój mąż narazie tego nie chce,to on musi chcieć.
Wyobraż sobie,wczoraj staliśmy w kościele,prawie obok siebie(na mszy barbórkowej),mąż sam dwa metry dalej,a ja z teściową,i na znak pokuty nie podszedł,teściowej było bardzo przykro,mnie również,ale ja wiem,że on mnie narazie nienawidzi,i się mną brzydzi,ale wcale mnie to nie zniechęciło,walczę dalej,nie ustąpię.
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-05, 10:01   

Chagrine!

To prawda, ze Twoj maz musi sam chciec, u mnie byla sytuacja tez taka, ze rodzina meza nie stala po mojej stronie, tylko po stronie kochanki, zaprzyjaznili sie z nia, ale pomimo tak silnej opozycji i oreza, pocieszycieli i pochlebcow cudzolostwa maz wrocil kiedy sam tego chcial, i choc nikt nie byl ucieszony z rodziny oprocz nas samych i naszych dzieci to jestesmy razem juz od roku.
Nie ma reguly, rodzina nie powinna wg mnie tolerowac zadrady, ale to sam maz musi naprawde chciec, sam mi mowil, ze nawet jakby sie na niego poobrazali toby i tak nie wplyneli na niego, bo w tamtym czasie byl gotowy sie nie odzywac do nikogo, zerwac wszytkie kontakty byleby byc ze swoja "krolewna".
 
     
chagrine
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-05, 14:47   

Dziekuję dziewczyny,że jesteście.Za słowa od Was.Tosia to co napisałaś zamurowało mnie.Nie wiedziałam,że takie rzeczy sie zdarzaja.Ciesze sie,że przytrafiło sie to Tobie,że mąz wybrał Ciebie nie patrząc co na to powiedza inni.Jestem po nieprzespanej nocy,obolała jak skopany pies.Ale dziekuje,że gdy tu weszłam to byłyście w tych wypowiedziach.Joannab Twoje MOZNA wywołało usmiech na mojej twarzy.Nawet nie wiesz jak mi to potrzebne,to o co prosiłam.Wambona ,chyba tak,chyba mamy prawo bac się kolejnej krzywdy.Tylko przeraza mnie siła tego strachu.Weronika mój mąz nawet nie wychodzi z nami na spacer u nas w miasteczku,wstydzi się.jeżeli gdzies wyruszamy to najczęściej poza miasto,np do Wawy do kina z dziecmi.Tam przeciez nikt nas nie zna,nie ma wstydu,że idzie z zona i dziecmi.A tesciowa?Ona do dzisiaj chodzi z głowa uniesiona do góry,że odebrała syna i ma go dla siebie.A wnuczek nie widziała i nie odwiedza od dnia jego odejścia.A na ulicy jak nas widzi to ucieka na druga strone.Sytuacja wprost idealna aby uwierzyc,że ten człowiek naprawde chce wrócic.Może i powinnam sie cieszyc,wiem,tylko strach jest silniejszy,a moze to panika.macie jednak racje,że Bóg wie...i rozwiąze to po swojemu,tylko chce miec cicha nadzieję,że da mi siłę do tego wszystkiego.buziaki dla Was i jeszcze raz dziekuję,że jesteście tu.
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-06, 05:16   

Chagrine- ja też się boję uwierzyć, ze to już niby ma byc lepiej, bo juz tyle razy oberwałam po głowie.Ten strach jest po prostu ludzki, tyle razy serce mi podeptał i wyrzucał na śmieci, że się po prostu boje że to stanie sie po raz kolejny.
Bedzie tak jak Pan zechce

Chagrine- pamietam w modlitwie i jak najserdeczniej Cie pozdrawiam
 
     
chagrine
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-06, 23:36   

Joannab dziekuję i równiez mocno pozdrawiam.No własnie te nasze serca tak często deptane i wyrzucane.
Wiecie,własnie wróciłam z Mszy w Wawie połaczonej z modlitwami o uzdrowienie.Cały czas płakałam,nie umiałam tego powstrzymać,byłam pierwszy raz i dzisiaj były w szczególny sposób polecane małzeństwa w rozbiciu,o poprawę wzajemnych relacji,o powroty.Niewiele pamietam z tego co sie działo,nawet nie wiedziałam jak dziekowac ,jak prosic,o co prosić.Jeju ja nie umiałam sklecić mysli.Czy jestem tak daleko ,czy po prostu sie wypaliłam?Jedno co udało mi sie poruszyc wargami,to słowa o zdrowie i szczęście dla moich dziewczynek.Tylko tyle.Siedze ,pisze do was i znowu płacze.Ale to było takie niesamowite uczucie bólu i tęsknoty.Chciałam i nie potrafiłam :-( .Czy tez miałyście podobny kryzys wiary,takie załamanie,że nawet nie umiałyście wyrazić i oddac tego co dzialo sie w środku?Boje sie,że ze mna jest cos nie tak,że zabrnełam w jakis zakamarek bez wyjścia
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-11, 13:34   

Chagrine
Kiedy ja poszłam piwerwszy raz na msze z modlitwami o uzdrowienie z własną intencją , z prosbą o uzdrowienie małżeństwa to wyobraź sobie że wcale się o to tam nie modliłam . Byłam zdolna tylko dziekować Bogu za to wszystko , za to ze mogłam tam być , blisko Niego . Tylko tyle ( albo aż tyle ) . Każdy to odbiera i przeżywa naczej . A potem działy sie we mnie niesamowite rzeczy . Efekty tej modlitwy były przeze mnie zauważone dopiero po kilku tygodniach . Uzdrowienie mnie samej ....
 
     
chagrine
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-16, 14:06   

Joannab dziekuje za modlitwe.Chyba to własnie wasze bycie tu,wspieranie modlitwą i słowem sprawiło,że wreszcie doszłam do spowiedzi,po rocznej przerwie.Było mi cięzko,wiedziałam,że potrzebuje,ale najnormalniej miałam wrażenie,że Bóg mnie nie chce,a może to moja złośc i bunt na niego przez ten czas,że pozwolił na to.Dzisiaj jestem już po rozmowie z kapłanem.Widocznie ten czas buntu i szarpaniny z sama soba był mi potrzebny.Jestem spokojniejsza,musze zupełnie wyciszyc wspomnienia.A mój zdrajcowaty mąz(jak to ja na niego mówie)?Hmm,jest z nami dosyc często ostatnio.Powiedziałabym,że jest go za duzo troche w te przedświateczne dni.Bo własnie wczoraj dał mi do zrozumienia,że Wigilie i tak spedzi ze swoimi bliskimi.Niestety ja i dzieci nie nalezymy do tego grona:(Ale trwam,budze cicha nadzieję,baaaaaardzo cichą,bo boje się,że to kolejne zamydlenie oczu na chwilke.Wiecie,że wczoraj znowu sam z siebie dał mi buziaczka w policzek jak wychodził?Jeju ,ale i tak sie umyłam ;-) Pozdrawiam Was i ściskam,trzymajcie sie
 
     
amelka00
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-16, 14:16   

chagrine a może to początek czegoś dobrego............. U mnie nawet róże sie cieszą z Narodzin Pana Jezusa , poprostu zakwitły. Mam w sobie tyle radości i bardzo chciałbym dać jej wam trochę.Zdarzają się malutkie fajne rzeczy , a ja się cieszę jak dziecko .Myślę , że te święta będą super. Niech i wam się to udzieli. ;-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8