Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
kryzys... i co dalej ??
Autor Wiadomość
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-06, 19:43   

No to się cieszę Rot.

My właśnie jesteśmy znowu po 2 godzinach -terapii- prania mózgu.
właściwie miało dość do podsumowania całości, ale odbyło się inaczej.

Bo ja podjęłam OSTATNi wątek. No zgadnij jaki ? Pewnie już wiesz, bo o tym pisałam.

PRACUJEMY od dziś nad odbudową ZAUFANIA. Bo w ostatnim czasie to jest u mnie problem zasadniczy. Pani dała mi wybór - albo parę terapii przyjdę sama i pogadamy po babsku i dopiero podsumowanie, albo podsumowanie i dopiero moja praca z zaufaniem.

I mam dylemat - co będzie lepsze.
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-06, 23:46   

Beata - idź sama, babskie rozmowy są potrzebne;)

U nas też wiosna - mąż znowu zaczął mówić na mnie tak jak kiedyś, zwyłam się jak głupia ze szczęścia. Powiedział też, że jak zobaczył, że to ja dzwonię zwiał do łazienki, żeby spokojnie pogadać. Jakiś czas temu odrzuciłby połączenie, albo wyłączył telefon (praca, praca uber alles). Sam się 'przyznał', że chce iść ze znajomymi na piwo po pracy - kiedyś nawet nie przyszłoby mu to do glowy, ba nawet pytał, czy może.
Wiem, że to takie głupotki, ale dla mnie dwa tysiące kilometrów od niego ma to ogromne znaczenie.

Dziś znowu zasnę uśmiechnęta (pobudka o szóstej, bo jutro odbieram przyjaciółkę, co to ją narzeczony trzy dni przed ślubem zostawił, będziemy się razem sklejać i rozklejać)
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 07:39   

Przyznam się Wam, że wolę indywidualną terapię... jeszcze na wspólna z żoną nie jestem gotowy.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 07:47   

Wiem , że tę babską mam odbyć sama z nią - tylko dylemat jest taki.
Kiedy to podsumowanie - czy po moich babskich dyskusjach- czy najpierw podsumowanie z mężem , a potem babskie dyskusje.
Bo to może mieć wpływ na całość.

Teraz jest sprawa ewidentna. Ja potrzebuję pomocy, wczoraj pani nawet do męża powiedziała tak :
" Przez te pół roku nie padło ani jedno złe słowo na żonę . Proszę to przemyśleć - dlaczego ? To dla pana zadanie domowe.
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 08:23   

Masz chyba rację Beato, Wasze pogaduszki mogą mieć wpływ na podsumowanie... tak mi się wydaje ;-)

Beata napisał/a:
Teraz jest sprawa ewidentna. Ja potrzebuję pomocy, wczoraj pani nawet do męża powiedziała tak :
" Przez te pół roku nie padło ani jedno złe słowo na żonę . Proszę to przemyśleć - dlaczego ? To dla pana zadanie domowe.


Przyznam, że nie do końca rozumiem... o jaką pomoc chodzi ??
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 08:26   

Beatko, najpierw podsumowanie z mężem.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 08:55   

Bo tak zawile napisałam dwa wątki.
Ja potrzebuję teraz pomocy - bo ja teraz jestem jeszcze rozżalona, podejrzliwa, nieufna. muszę popracować nad przebaczeniem - to podstwa ODBUDOWY ZAUFANIA.
Pani dała wskazówkę dla męża - co on ma zrobić , abym mogła wyczyścić te RANY.

On jest teraz cudowny- to widać i czuć - a ja jestem prowokatorem niemiłej atmosfery- bo nieufność i chęć kontrolowania go - mnie zżera.
A to , ze psycholog powiedziała do męża takie zdanie - to wskazówka dla niego , że on jest w dobrej formie , bo ona stwierdza ,że ja byłam w porządku wobec niego- i nawet on sam to udowodnił - skoro z jego ust nie padło ani jedno złe słowo o mnie.
Bo to ja cały czas - klepałam o wszystkich problemach. On tylko tłumaczył i odpowiadał na pytania psycholog.
Na początku terapii zgłosiłam na kartce ponad 20 problemów , a mąż napisał 1.
Wiecie jaki - " Jestem człowiekiem i czasem też potrzebuję odpocząć. "
A prawie codziennie leżał - jak kłoda przed telewizorem .- nawet parę godzin. Jemu było dobrze w tym małżeństwie. Zero problemów. Nic nie widział.

A my kobiety MIKSUJEMY wszystko. PO co ? Na co ? BEZ SENSU.
Bierzmy życie tak jak leci , bo kazdy ma inne spojrzenie na to się w danym czasie obok dzieje.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 14:13   

Rocie !! Bardzo mnie interesuje twoja historia..jako, że mężczyzna jesteś..więc chcę widzieć to z drugiej strony..no..z męskiej !! Pogubiłam sie jednak w twoich postach i nie moge odnaleźć. Ostatnio na stronie Pitolenie marynistyczne złapałam Cię jak pisałeś, że cois złego się wydażyło u Was...że piszesz pozew rozwodowy i wyjeżdżasz do Holandii....teraz rozumiem, że wszystko sie zmieniło i szczęście twoje czuję w postach od Ciebie ...ale nie wiem co sie stało, że teraz jest już dobrze i ok.....Gdzie mam tego szukać..Twjej historii....od tego złego wydarzenia....do teraz ??? Bardzo mnie to ciekawi jak sobie poradziłes z ta złą wtedy sytuacją i co sie stało, że wszystko sie zmieniło ?? Gdzie tego szukac ?
EL.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 14:23   

Zdaje się, że cała historia Rota była w pitoleniu marynistycznym, które ktoś (?!) wyciął.... Ja tez nie zdążyłam przeczytać. Czy mógłbyś Rocie dla nas ciekawskich i ku pokrzepieniu serc pokrótce opisać co się działo?
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-07, 19:05   

Postaram się... choć nie będzie to wierne odtworzenie... to było pisane na gorąco w potężnych emocjach. Z dzisiejszego punktu widzenia będzie... inne postaram się napisać tylko o faktach beż komentarzy, które wtedy zamieściłem ;-) . Faktycznie temat znalazł się w "pitoleniu" i zniknął ...

W sobotę wyjechałem rano z dzieciakami na wycieczkę, którą obiecałem im od dawna. Pech chciał, że córka rozwaliła sobie nogę i musieliśmy podjechać do szpitala... założyli jej gips. Jako, że był to szpitalik wiejski postanowiłem skonsultować sprawę ze znajomym hirurgiem. Postanowiliśmy wracać do Bydgoszczy natychmiast... po drodze spotkaliśmy samochód faceta mojej żony, a w środku Oni oboje. Mnie o mało szlag nie trafił... Żona na nasz powrót miała przygotować kolację... niestety, to my ją przygotowaliśmy dla niej. Po krótkiej aczkolwiek bardzo burzliwej rozmowie pojechałem do kolegi podpisać kontrakt na wyjazd do pracy w Holandii. Wiadomość o możliwości dostałem od Niego około 2 tygodni prędzej, ale po powrocie żony do domu nie chciałem podejmować decyzji i zwlekałem do ostatniej chwili. Żona nie bardzo wtedy chciała ze mną rozmawiać w ogóle. Na możliwość pracy czekałem prawie półtora roku... Wtedy po podpisaniu umowy wróciłem do domu i w obecności żony napisałem pozew o rozwód, który miałem dostarczyć do sądu w poniedziałek... Właśnie tego wieczora napisałem bardzo wiele gorzkich postów z żalem do całego świata... :evil: Przez cały czas pisałem posty, wiele osób mi odpowiadało... to zmusiło mnie do myślenia i odłożenia pozwu o rozwód do czasu rozmowy z żoną. Ona jednak milczała jak grób... W niedzielę nawiedziły nas "oddziały specjalne" w postaci Teściowej ;-) . Pisałem Wam, że jest to bardzo porządna kobieta. Wysłuchała racji moich i żony... nie pamiętam, czy o tym wtedy napisałem, ale dla mnie był to szok... prawdziwy... żona dostała od niej w twarz... Teściowa nie wytrzymała tego napięcia... rozpłakała się, zaczęły się rozmowy o dzieciach... Do mnie nie docierało NIC... swiat, żona i dzieci dla mnie nie istniały... to był prawdziwy AMOK !!!! Niestety i dziś denerwuję się na wspomnienie tego... Dzięki Wam zacząłem rozważać możliwość zabrania dzieci do Holandii... pomysłów było zresztą bardzo dużo... Trwało to do poniedziałku... chyba, gdy żona powiedziała, że nie da sobie rady i zaproponowała pełny powrót do Nas, całkowite zakończenie spotkań z Nim... to zdecydowało o moim pozostaniu w kraju i nie składaniu pozwu... I tak trwam u boku mojej żony... kochanej zresztą... a z dnia na dzień jest coraz lepiej...

[ Dodano: 2006-09-08, 08:30 ]
Przepraszam, ale się trochę zdenerwowałem pisząc to i przypominając sobie te rzeczy. Są to chwile, o których chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Tak po prostu... tu i teraz. I Już. Niestety się nie da ;-) . W chwili obecnej powolutku odbudowujemy wspólnie nasz związek. Rozmawiamy już trochę, choć żona potrzebuje jeszcze czasu. Byliśmy na kilku spacerach, w kawiarni... czasami zachowuję się tak jak kiedyś, prawie 20 lat temu... wywołuje to uśmiech na jej twarzy i wtedy czuje się wspaniale... widzę, że uda nam się i będzie wszystko tak jak kiedyś, tylko lepiej :-P . Będzie to związek dojrzalszy i bardziej doskonały... pozostaje tylko problem córki... nie wierzy chyba mamie... próbuje jej tłumaczyć, ale "wściekła małolata" ma żal... mam nadzieję, że minie jej to z czasem...
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-08, 10:40   

Rot nie wracaj wspomnieniami do przykrych spraw. Zresetuj pamiec. Musi Ci sie udac.
Pozdrawiam
Ada

[ Dodano: 2006-09-08, 12:03 ]
"Byliśmy na kilku spacerach, w kawiarni... czasami zachowuję się tak jak kiedyś, prawie 20 lat temu... wywołuje to uśmiech na jej twarzy i wtedy czuje się wspaniale... widzę, że uda nam się i będzie wszystko tak jak kiedyś, tylko lepiej"


Bedzie Rot bedzie tak!!!! .
Bo Ty tego pragniesz - niedlugo i zone zarazisz tym pragnieniem - och jak sie ciesze, ze Wam sie udalo.

Powodzenia
ps kiedy Cie dopadna doly i smutne wspomnienia od razu zacznij myslec o czyms wesolym jestes niesamowicie wrazliwym czlowiekiem i dosc impulsywnym dlatego jeszcze nie jeden raz dopadna Cie chwile watpliwosci ale wiem i nawet jestem pewna ze je pokonasz.
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-09-08, 20:21   

Narazie omijam doły z daleka... wiem, że one się czają. Wystarczy chwila nieuwagi... ale dziś znowu spędziliśmy wspaniałe popołudnie... z jedną drobną sprzeczką ;-) . W porę się jednak wycofałem i przeprosiłem... to była moja niepotrzebna wymówka, teraz już wiem... najważniejsze, że nie było kłótni i uśmiech znikł z Jej twarzy tylko na chwilę... :mrgreen:

[ Dodano: 2006-09-11, 12:38 ]
W sobote spędziliśmy całe popołudnie w ogrodzie. Jak ja się cieszyłem, gdy widziałem jej uśmiech i wyraz tych oczu, gdy planowaliśmy nowe nasadzenia, przesadzenia w ogrodzie. Na wiosnę planujemy zagospodarować ostatni kawałek działki... jakieś 500 m2 zostało. Już siedzi w necie i szuka odpowiednich roślinek ;-) . Doszło nawet do tego, że sama wzięła mnie za rękę... jestem szczęśliwy :lol:
 
     
gosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-17, 22:11   

jesteś mężczyzną to może powiesz w jaki sposób mam zacząć walczyć o męża tak bardzo go kocham ale odległośc miedzy nami nie sprzyja i nie wiem jak mam nam pomóc
 
     
chagrine
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-03, 23:14   

Tak czytam i czytam i ciesze sie,że tylu z was na nowo zaczyna sie układać.Ja jestem sama z dziecmi ponad dwa lata.Mąż sobie od nas odszedł do innej kobiety.Nie mamy ani separacji sadownej ani rozwodu.Nie wiem jak długo tak jeszcze wytrzymam w tym zawieszeniu.Na kazda próbe rozmowy odpowiadała cisza,i widok pleców wychodzacego męza.Od jakiegos czasu mąz inaczej sie zachowuje,zaczał pomagac w domu jak jest u dzieci,jak jestesmy na zakupach(dla dzieci)on płaci czym dodatkowo wspiera finansowo.Był juz bukiet róz,co nigdy sie nie zdarzyło w małżeństwie jak jeszcze z nemi był,ale nie rozmawia,nic nie mówi.Na prosbe aby zabrał swoje rzeczy,bo ja przeciez w tym nie chodze a jego i tak nie ma,nie ma odzewu.Mówi,żeby zostało tak jak jest.Zaczał byc miły,robic mi komplementy,zaczepiac.Co i rusz robi mi jakies drobne upominki,czego nigdy nie było.Jeju a ja sie pogubiłam.Kocham tego człowieka całym sercem,ale w kazdym jego gescie widze jakis podstep.Zastanawiam sie kiedy uderzy,kiedy zaatakuje znowu i mnie przywali do ziemi.Nie mieszka z nami juz od tak długiego czasu,tylko odwiedza.Mnie zawsze omijał,teraz nawet czasem zagada o byle czym.A ja unikam,bo sie boje kolejnego zranienia,bo mam w świadomości,że to jakas cisza przed kolejnym ciosem,że to tylko robienie z siebie dobrego aby potem w sądzie ze mnie wiedzme zrobic.jeju czy potraficie mi powiedziec czego on chce?Co ja mam robic,czy mam zaufac człowiekowi,który w tak okrutny sposób nas zostawił.Widze,że teraz ja chowam sie za murem,boje się zranienia,kolejnego.Nikt z Jego rodziny nie odzywa sie do mnie i dzieci,przez całe te dwa i pół roku nikt nie zadzwonił.Czy mam wierzyc,że mój mąż zrobi inaczej niz tego chce jego mama i wróci do nas?Przeciez ta kobieta była jedna głównym zaczatkiem naszej kazdej sprzeczki.Bo to mama a ja zawsze obca osoba.Powiedzcie mi,czy waszym zdaniem mam budzic w sobie nadzieje na lepsze??Wierzyłam,modliłam się,teraz juz nie potrafie,tyle czasu mineło....Co ja mam zrobić?Boje sie nawet pytac,bo nuz znowu plecy zobacze zamiast usłyszec odpowiedz konkretna.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-04, 07:39   

Chagrine,myślę,że jesteś na dobrej drodze.Cieszę się bardzo i zazdroszczę tej sytuacji.Zachowanie Twojego męża jest bardzo podobne do zachowania mjego męża.Robi identycznie tak samo,chodzi mi o to,że odwraca się plecami,przychodzi do syna,to nic do mnie nie mówi,jak się go o coś zapytam,to nie odpowiada,tylko kiwie głową na tak,czy na nie.Nie pamiętam,kiedy spojrzał mi w oczy,gdy coś próbuje do mnie powiedzieć,to patrzy w stół,jego wzrok ucieka........
Boję się tak jak Ty ,że znów mnie zaatakuje,boję się odezwać,każde zdanie,pytanie trzy razy przemyślę,za nim je zadam.
Mam ten plus,że rodzina męża stoi przy mnie i moim synku,teściowa jest w każdej trudnej chwili przy mnie.
Ale za to Ty masz się cudownie,jeżeli chodzi o małe prezenciki,róże,mówisz,że nigdy tego w małżeństwie nie miałaś,ja też nie i nie mam tego do dziś.
Ciesz się,bo wydaje mi się,że jesteś na dobrej drodze,ja to tak porównuję do swojej sytuacji,gdyby mój mąż zrobił jakiś taki mały kroczek(kwiatek,prezencik),wiedziałabym i czułabym,że to początek dobrej drogi(mając na uwadze to,że nigdy nie dostałam żadnego kwiatka),to początek,ciesz się,trwaj, módl i miej cierpliwość.
Twój post dodał mi otuchy,wiary,że może nadejdzie taki dzień dla mnie,jak nadszedł dla Ciebie,bardo i to bardzo się cieszę,że mogłam przeczytać Twoje świadectwo,pozdrawiam,będzie coraz lepiej,nie martw się.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9