Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:21
wolność wewnętrzna
Autor Wiadomość
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 09:55   wolność wewnętrzna

Kochane to co ważne: nie próbujmy "rozgryzać" naszego małżonka. To prowadzi do naszego wewnętrznego zniewolenia. Niczego i tak się nie dowiemy, bo tylko Bóg wie, co w jego/jej sercu siedzi. Skupmy się raczej na rozgryzieniu siebie, co jest w nas, co trzeba uleczyć, co wystawić na działanie Ducha Świętego. Pamiętajmy, odkrywajmy to na co mamy wpływ i to zmieniajmy. Angażowanie się w sprawy na które teraz wpływu nie mamy nie ma sensu. Oddajmy to Bogu. Prosić możemy o odnalezienieKobiety, czy czujecie się piękne i kochane, wartościowe pomimo braku zapewniającego o tym małżonka? Czy ciągle uzależniacie swoje szczęście od drugiej osoby. Tak już jest, że ludzie lgną do tych, którzy pozwalają na autonomię w kontaktach ze sobą. Lgną do tych, którzy czują swoją wartość i godność, którzy mają dzięki temu dużo do zaoferowania, nie szukając swego potwierdzenia czyli nie przytłaczając sobą. Pamiętajmy, prawdziwy skarb ocenia tylko prawdziwy znawca. Nie poddawajmy swojej wartości ocenie ludzi, bo guzik wiedzą na temat skarbu jaki w sobie nosimy. Chrystus - tak. On zapłacił za nas najwyższą cenę, jaka nigdy nie padła w żadnym z domów aukcyjnych na świecie. Dał swoje życie za Ciebie, za mnie.. Do czego zmierzam :roll: Jeśli chcemy uzdrowić sytuację w której się znajdujemy, zacznijmy od uzdrawiania siebie :-> Stawajmy się kobietami marzeń naszych małżonków.
Ostatnio zmieniony przez kasia 2006-04-25, 10:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 09:58   

Bądźmy też wymagające. Mężczyźni to lubią ;-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 10:19   

Fakt niezaprzeczalny,
Rację masz . Właśnie mi się przypomniało- trzeba mieć poczucie własnej wartości.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 10:23   

Kasiu
Twoje słowa jak zwykle są lekarstwem na moje dolegliwości. Właśnie czuję , że jeszcze nie portafię być szczęśliwa bez uzależnienia od męża. Mój dobry nastrój zależy od jego nastroju . Uczę się cały czas , ale jeszcze nie całkiem dobrze mi to wychodzi.
Wczoraj krzyknął do mnie wulgarnie jak zwykły cham i do dziś to czuję na swojej skórze. ale to chyba raczej normalne , że mam wielki żal.

Masz rację , to co oni czują w swoich sercach i myślą - to tylko sam Pan Bóg wie. A my tu tak ciągle tylko zgadujemy i zgadujemy. A często prawda jest zupełnie inna.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 11:00   

Beacik, a dałaś znać w jakiś sposób, najlepiej asertywnie (komunikat typu JA - Poczułam się dotknęta Twoimi słowami, zdecydowanie wolałabym żeby takie słowa nie padały w moim kierunku) czy choćby westchnięciem, że zrobił źle? Nie dajmy po sobie jeździć. Pokażmy, że jesteśmy więcej warte i zasługujemy na inne traktowanie.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 11:05   

Tak do końca nie można się uniezależnić. Na starym forum napisano że:
1. wolnośc to stan umysłu
oraz chyba Elżbieta dodała że:
2. miłość jest uczuciem zmieniającym się. Najpierw jest etap JA, potem etap My i na końcu- ta największa, jaufniejsza, najpiękniejsza ( i również najbardziej niszcząca) miłość w etapie TY.
Ja tłumaczę to sobie tak :
1. teraz pora na etap Ja lub MY. Nie potrafię zdecydować.
Nie potrafię też uniezależnić siebie ( czytaj swojego szczęścia) od męża. Nie odczuwam tego jako szukanie potwierdzenia swojej wartości. Mam je. Pokaleczone ale jest.Dzięki temu poczuciu właśnie teraz idę " do lasu".
Ale że jest to wszystko ciężkie i trudne- to idzie mi tak jak czytacie. Teoria nie zawsze zgadza się z praktyką. Ale chyba i tak jesteśmy do przodu- zdajemy sobie sprawę z tego czego chyba nie wiedzą nasi mężowie. Trzeba mieć nadzieję- żeby dane im było to co nam- możliwość osiągnięcia takiej wiedzy.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 11:20   

Kasiu
Nie miałam możliwości , bo to było póżnym wieczorem. A rano jak zwykle miłym tonem dzwonił z pracy -czy aby - wstałam i zaprowadzam małego na świetlicę.
Dziś to zrobię po pracy. Cały czas walczę z tym jego dziwnym charakterem. Ale raczej jestem sama sobie winna, bo buduję na nowo bez słowa przepraszam. Ciagle o tym pisałam na starym forum. A w trakcie odbudowy takie problemy bardzo szybko ranią i głęboko atakują. Bo jak się jest w amoku awantur - to wszystko jedno -jedna mniej , jedna więcej.
Przerabiam ten temat z psycholog .I nic. On już taki będzie - genetycznie uwarunkowany.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 11:35   

Masz szczęście, że prowadzi was psycholog :-> Najważniejsze, że idzie ku Dobremu.
Ja idę w kierunku "TY" ale zanim tam dojdę muszę dopracować okaleczone "JA"
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 11:51   

Tak w naszym chorym przez ładnych parę lat związku bez psychologa ani rusz.

Zuza - życzmy naszym mężom tej wiedzy co my. Ale powiem Ci , że my się wysilamy, a panowie życie traktują lekko.To co dla nas jest dramatem, dla nich nie jest nawet problemem.Szkoda się zbyt mocno wysilać. To bezsensu. Szkoda naszego zdrowia.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 11:57   

Trzymajmy się.
Dziś muszę starać się pamiętać że nikt nie potrzebuje płączącego nieszczęścia.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 12:07   

Dziewczyny , widzę , że przede mną dużo jeszcze roboty bo ja próbuję mojego klona rozgryźć . Po co ? pewnie po to by siebie upewnić w swoich przypuszczeniach czy też w tym co Ja chciałabym by było prawdą . Chciałabym uspokoić swój niepokój i lęk o przyszłość . Szukam potwierdzenia . Staram się żyć inaczej . Dla siebie . Tylko ta niecierpliwość .... Walczę z nią .
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-26, 09:18   

Ależ ja wczoraj po pracy utarałam gościowi NOSA. Stanowczo powiedziałam , że JA sobie nie pozwolę, nie życzę itd, itp. Nawet przemilczał cały wykład.
Cały czas uczę się nie być ŻAŁOSNA , bo nikt nie lubi takich osób.
 
     
MajkaB
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-27, 12:34   

Beatko bardzo dobrze zrobiłaś mówiąc mu co Ci leży na sercu .Niech wie ,że jesteś wartościową kobietą,która ma swoje zasady,wg których trzeba postępować aby związek mógł normalnie funkcjonować.Ważne ,że głośno o tym powiedziałaś.Myślę ,że następnym razem zastanowi się przed zrobieniem głupstwa, bo będzie wiedział,że Ty jesteś gotowa odeprzeć jego atak.Nie chodzi mi o to ,że ciągle trzeba się stawiać,ale o to aby nasi mężowie traktowali nas jak partnera ,a nie baby, które nic sabą nie prezentują,że nie mają z nami o czym rozmawiać.Jesteśmy bardzo MĄDRYMI I WARTOŚCIOWYMI KOBIETAMI-pamiętajmy o tym i nie dajmy sobie wmówić,że jest inaczej.Takie wnioski wyciągnęłam z tej lekcji życia pt"Kryzys małżeński i zdrada"
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-27, 12:53   

Tak Majka masz rację. Nie możemy pozwalać na takie traktowanie. Pozdrawiam.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 16:08   

Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam i odświerzam ważny temat, który Kasia założyła. Jest to podstawa ogarnięcia problemów. Najpierw ogarniam siebie..
Zatrzymuję się i przyglądam własnej uczuciowości i własnym emocjom.

Na forum trafiłam w lutym ze strony Ojca Ksawerego Knotza www.szansaspotkania.net
Jestem doradcą (nie psychologiem) i będę starać się w miarę moich kompetencji doradzać, wspierać, podpowiadać. Myślę również o prowadzeniu spotkań małżonków będących w separacji lub po rozwodzie. Myślę, że jeśli Pan Bóg pozwoli powstanie podobna wspólnota do "Sychar" również poza Warszawą. Jednak zostawiam to Panu Bogu. Powierzam mu wszystko i zawierzam.
Zachęcam do tego, aby na wiosnę zadbać o siebie. Proszę więc o napisanie dziś (sobie na kartce albo na forum): "co dzisiaj dobrego zrobiłam dla siebie?"
Matka (kobieta, żona), ojciec (mąż, meżczyzna) - żeby innych uszczęśliwić - muszą najpierw sami być szczęśliwi.
Elżbieta.
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2006-05-12, 13:53, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10