Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
W serwisie gazeta.pl natknęłam sie na informację, że zdradzona żona wraz z koleżanką zemściły się na 19letniej kochance - wywiozły do lasu, obcięły jej włosy i przykuły do drzewa.
Grozi im za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Sam czyn- karygodny, bo nie chodzi o to by oko za oko... bardzo nie spodobał mi się ton informacji, w której z niemoralnej pannicy zrobiono wielką ofiarę oślepionej zazdrością żony. W komentarzach internautów - przeważa kpina z żony.
Zastanawiam się, jak bardzo zrozpaczona musiała być tak kobieta, jak bardzo ją zraniono? Czy nie mogła nigdzie znaleźć pomocy?
Dlaczego jest tak duze przyzwolenie na zdradę?
Aniu,
Zaraz powiem dobranoc ale............
Ale ostatnio oglądałam super film- niestety na kanale kodowanym HBO. Jeżeli macie szanse- to polecam tytuł też jest super "Zemsta kobiety w średnim wieku"- to coś dla mnie. Ale pointa jest najlepsza- najlepszą zemstą na wiarołomnym małżonku jest szczęśliwe życie porzuconej żony. I tak było na tym filmie.
I tyle,
Pozdrawiam was i dobrej nocy
Ja nie chcę nikogo usprawiedliwiać, bo nie znam sytuacji, ale w takich przypadkach należy tez się zastanowić, czy po prostu młoda dziewczyna nie została uwiedziona przez faceta, który może po prostu nie powiedział jej całej prawdy o sobie...
A co do przyzwolenia na zdradę, to chyba w takich czasach żyć nam przyszło. Propagowanie stylu życia "Mody na sukces", gdzie wszyscy ze wszystkimi.
Ja też często spotykam się z opiniami, że jestem jakiś nienormalny, iż zawsze miałem zamiar być wierny jednej kobiecie.
Zasady, jakie wyznaję budzą śmiech w moim otoczeniu... i co najciekawsze rzadko spotykam ludzi, którzy by takie zasady popierali.
Mateuszu my tutaj wszyscy chyba jesteśmy nienormalni, żeby walczyć o jakąś miłość. A co dopiero jak człowiek popatrzy na Chrystusa który poszedł na krzyż za jakąś tam miłość- patrząc tylko oczami to zupełnie nie normalne bo mógł się dobrze ustawić.
Wczoraj było fajne czytanie na ewangelię zacytuję kawałek, „Jezus odparł: To ten, dla którego umaczam kawałek /chleba/, i podam mu Umoczywszy więc kawałek /chleba/, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty A po spożyciu kawałka /chleba/ wszedł w niego szatan. (J 13,21-33.36-38)
I tak się zastanawiam czy czasami w naszych żonach /mężach nie mieszka też szatan jak w Judaszu ? Bo to co mówi i robi nie mieści się w żadnych normach miłości, jak uzdrowić takiego człowieka, człowieka który nie wierzy w szatana, żyje tu i teraz i o życiu wiecznym nie chce słyszeć.
Odkrywacie Panowie coś, co stało się też i moim odkryciem po tym, gdy i ja zostałam zdradzona - że chrześcijaństwo to heroizm. Że to iebotyczne wymagania; wcale nie religia dla mas, jak można by sądzić. Chrześcijaninem można starać sie być, ale czy ktoś jest w 100%? Gdy się chce kochać bez żadnych zastzeżeń, maksymalnie jak można, to tutaj, na tym swiecie zostaje tylko jedna perspektywa - właśnie ta, która tak szybko spotkała Chrystusa - śmierć z miłości.
Gdy zostajemy zdradzeni wymaga się od nas heroizmu; heroizmu w znoszeniu bólu, heroizmu przebaczenia, heroizmu w znoszeniu długotrwałego odrzucenia, heroizmu wiernosci osobie, która nas depta i ne potrzebuje, podczas, gdy ktoś inny nas kocha. Tam, gdzie jest miłośc, tam nie ma trudu, mówił św. augustyn. Problem tylko w tym, ze pod wpływem takich ciosów ludzka miłosć słabnie i człowiek zdradzony sam staje się skłonny do zdrady, bo tak bardzo potrzebuje ciepła, miłości, akceptacji.
Do zdrady to raczej skłonna nadal nie jestem.Ale jest niezaprzeczalnym faktem że w pewnym momencie miłośc zmienia barwy. Być może jest to początek jej słabnięcia.
Albo tylko inny jej rodzaj/ odmiana. Taka już nie bezwarunkowa. Bardziej wymagająca, już nie ślepa i bezmyślna. Inna. Wcale jednak nie gorsza. Póki co oczywiście.
Agnieszko , skoro ZOSTAWIENIE go jej to zemsta - to moze się nie mścijmy , co ??:) Ja go nie chce jej zostawić . Ja chce uratować jego duszę . Pokkazać , uświadomić , że nie idzie dobrą droga .
Zuza, wiem ,ze to żart . Tylko nie zapomnijmy że zemsta choć slodka nie daje ukojenia duszy . Nie jest dobrą drogą . Po to się modlimy by nie zejść na drogę zemsty jak bibi, która odzywała się w niektórych wątkach .
Annie,
Wiem że nie daje ale jestem "tylko człowiekiem". Nie zaprzeczam więc ( o czym napisałam wcześniej) że teraz do innych odczuć dołączyła złość. I przykro się przyznać- to ona plus przekora (że właśnie że się nie dam, poradzę sobie itd) jest moim obecnym motorem. Jest to zemsta w czystym tego słowa znaczeniu. Jednakże wiem że udało mi się skorzystać z enerii zemsty we właściwym dla mojej osoby kierunku. I krzywdy klonowi tym nie robię. Sam się skrzywdził. Sam przy okazji bezmyślności którą się wykazał, zrobił sobie kuku. A mnie idzie coraz lepiej. I on to widzi. Widzę to po sposobie zachowania. Ponieważ nie wiem jak zareaguje, co sobie myśli bo nie pytam więc robię " nic". Tak jak sobie zaplanowałam. Być może mąż czeka na jakiś mój ruch. Ruszam się więc - bez ruchu. Mówiłam. Czekam do końca pierwszej tury wynajmu. Zobaczę co zrobi. A jak pisałam to mogę sobie tak jeszcze czekać i czekać. Jestem przygotowana. I to chyba tez kara dla niego. Bo zapomniał że mimo iż generalnie jestem niecierpliwa to potrafię.
A może ja sobie tak gdybam- a on nadal odczuwa " brak czasu z powodu pracy". I moim sukcesem jest to że mnie to już mało wzrusza. Mam dbać o siebi- dla siebie i dzieci. To własnie robię. Z resztą problemów zawalczę jak się ujawnią. Wąska specjalizacja czyni mistrza. Teraz to ja jestem dla siebie najważniejsza i dzieci też. On jest ale dopiero na trzecim miejscu.
I nawet tego mu nie mówię. Bo nie chcę .Świadomie.
Ale to tylko u mnie tak jest. Każdy bowiem analizuje swoją sytuację i efekty swoich poczynań. Ja takie wnioski wyciągnęłam z obserwacji zmiany zachowania zdradzacza. Lekko w kierunku na plus. Obserwuj więc bacznie co się dziej i reaguj elastycznie. I pamiętaj- nadal jest o co walczyć. Ale małżonek nie musi ( czasami) mieć tego 100% pewności.
Zuza Ty czekasz cierpliwie bo masz , nazwijmy to wyznaczony termin , w którym to dojdzie do pewnych wyaśnien co dalej . Myśle więc, ze dlatego ci łątwiej teraz trwać i nic nie robić . U mnie trochę inaczej - bo nic nie robienie prowadzi do rozkwitu romansu . Dlatego działam . Dziś to nawet zadzwoniłam do niego / nadludzki wysiłek / i powiedziałam, że ostatnia nasza rozmowa przyniosła ulfge tylko połowiczną bo takiego oczyszczenia sytuacji oczekuję również z jego strony . Bez względu na decyzję chcę by wszystko miedzy nami zostało wyjaśnione . A wiesz po co ? Po to bym wiedziala co dalej , na czym stoję , nawet wtedy gdy on pójdzie do niej . Nie przestanę się modlić ale będę wiedziała co w sobie naprawić , co we mnie było czego on nie znosił . Nie wiem co mu we mnie przeszkadzało , czego nie lubił bo nigdy mi o tym nie mówił . No oprócz tego "czepiania " się i domagania tłumaczeń . Ale to akurat w naszej sytuacji było - uważam -najnormalniejszym zachowaniem się z mojej strony . Wiem, ze tłucze się z myślami i być moze ona ma na niego dodatkowo wpływ . A ja nie . Dlatego prosze wspomóż mnie w modlitwie w najbliższych dniach . Sama również o Was pamietam .
Annie,
ten termin to koniec wynajmu mieszkania. i tyle.
On mi nic nie obiecał .
Ja nie okreslałam czasu.
Wiem tylko kiedy skończy się ważnośc obowiązującej umowy najmu. A co do romansu to pisałam że od miesiąca siedza razem w jednym pokoju- oboje. I tyle.Sam mówił że to" tylko w nim siedzi". Sorry- brak mi zaufania . To też wie.
Mając raz okazję porozmawiać przedstawiłam teoretycznie jak ma wyglądać ew. rzeczywistośc jak zacznie myslec o powrocie- tylko myśleć- ZMIANA POKOJU W PRACY. a potem porozmawiamy.To jest warunek.
Bez żadnych obietnic.I tak to wygląda.
A ja modlę się i przyjmuję duchową Komunię za:
1) przede wszyststkim moją córkę, którą jej rodzona matka nie chce puścić do I Komunii św. (ksiądz ma podobno w tej sprawie rozmawiać z moją jeszcze żoną, której już nikt nie może przekonać),
2) za właśnie moją byłą kobietę, której zupełnie rozum odebrało (ciekawe czy jej sąd da opiekę nad dzieckiem),
3) za jej kochanka, też chyba człowieka nie do końca zrównoważonego.
Pomodlę się . I również prosze o wspomaganie mojej intencji Wasza modlitwa . Pragnę by maż powrócił do domu . Przyjmę go ze wszystkim - takim jaki jest .
W odpowiedzi na : zemsta zdradzonej wyslane przez ania belgia dnia 2006-04-11 21:52:05:
: W serwisie gazeta.pl natknęłam sie na informację, że zdradzona żona wraz z koleżanką zemściły się na 19letniej kochance - wywiozły do lasu, obcięły jej włosy i przykuły do drzewa.
: Grozi im za to do 10 lat pozbawienia wolności.
>>I słusznie. Bandytyzm należy tępić na wszelkie możliwe sposoby nie, zależnie od płci bandyty. Nie dały rady wiarołomnego chłopa wywlec do lasu i przykuć do drzewa, to zrobiły to słabej, bezbronnej dziewczynie, napadły ją we dwójkę, jak nikczemne tchórze, pięściami moralności chciały uczyć. Odkąd to pięść, nóż, kastet czy kij bejsbolowy jest uznawanym w społeczeństwie argumentem? Przysługę mężowi tylko zrobiła, bo po wyjściu z wieloletniego pobytu w kryminale żoną się nazywać na pewno przestanie. Wściekłość, nienawiść i rządza zemsty rozum jej odebrały. On już wniósł sprawę o rozwód :).
: : Zastanawiam się, jak bardzo zrozpaczona musiała być tak kobieta, jak bardzo ją zraniono? Czy nie mogła nigdzie znaleźć pomocy?
>>Mąż nie jest niczyją własnością. Chciał zdradzić, to zdradził. A opisywane zachowanie wynika z nikczemnych pobudek i żadne cierpienie, a raczej nie tyle cierpienie, ile zdeptana duma tej prymitywnej baby go nie usprawiedliwia. Jedna mściwa, druga głupia. Może pobyt w pierdlu nauczy je rozumu.
Jeszcze do niedawna, pod wpływem emocji, miałem takie myśli; że najchętniej to bym ukatrupił moją i jej fagasa (w jaki sposób? nie będę opisywać), ale zaraz przychodziło opamiętanie - po co mi to. Ja im życia nie będę odbierać, bo nie ja im dałem życie. Jeszcze szybko skazałbym ich na potępienie. Siebie również. A życie zmarnowałbym sobie za kratami. Córka zapewne trafiłaby do domu dziecka. Więc nie warto się mścić. Sprawiedliwość przyjdzie sama.
Zorro,
Będę myśleć. Ty też- jak któreś z nas wymyśli- poda opis.Póki co to wmawiam czasami jak mąż czegoś nie wie że przecież mu mówiłam. Czasami jest to dośc zabawne- to jego milczenie. Ale raz ( ostatnio) zdołał zapamietać że nie mówiłam- więc przy okazji dowiedziałam się że część szarych komórek odpowiedzialnych za myślenie o rodzinie znowu zaczęła mu pracować. Teraz pora więc opracować coś innego.
Pozdrawiam.
Bądźmy czujni.
Wiecie, a mnie taki 'nieszkodliwy numer' wyszedł przypadkiem.
W Nowy Rok wysyłaliśmy sms-y do znajomych - używając opcji 'wyślij do wszystkich' podpisaliśmy się naszymi imionami i nazwiskiem. Mąż miał jeszcze w telefonie numer kochanki, więc sms poszedł też do niej, trzeba było widzieć jej reakcję... tylu wyzwisk w jednym smsie w życiu nie widziałam, podobnie jak miny męża gdy to przeczytał.
Fakt potem oboje płakaliśmy...
A ja kiedyś miałem "problemy" z jedną dziewczyna poznaną na innym forum, której niopatrznie, w dobrej wierze, dałem nr swojej komórki. Nigdy się nie widzieliśmy i nawet byliśmy z różnych krańców Polski. Ona sobie coś "ubzdurała" i zaczęła mnie nękać telefonami. W końcu się zdrzarzniłem, powiedziałem o wszystkim uczciwie żonie i kiedy laska zadzwoniła ponownie żona wzięła komórkę i... się pokłóciły. Ale poskutkowało i już więcej nie zadzwoniła.
To może dam nr komórki męża jakiemuś sprytnemu koledze i poproszę o kilka pomyłek telefonicznych albo żeby zbombardował moją komórkę smsami- szczególnie w Swięta po południu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum