Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
zaczeła sie separacja
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-17, 20:19   zaczeła sie separacja

Wyslane przez: Ari
Email:

Witam tak czytam wasze wypowiedzi i widze ze nie jestem sam. mam wielki, wielki problem, mianowicie zaczela sie u mnie separacja, zona odemnie odeszla. Chcialbym wam przyblizyc moja sytuacje i jednoczesnie abyscie mnie wspierali przez ten caly czas okres. Zaczelo sie zaraz po slubie gdy zatwierdzilem sie w tym ze mam zone na wlasnosc. Odstawilem ja na dalszy plan, ona tak to odczola. Zaczalem chodzic na imprezy do znajomych nigdzie indziej tylko do znajomych, wszystko inne bylo wazne tylko nie ona, teraz to dostrzeglem. Jestesmy po slubie 1 rok i 8 miesiecy niemamy dzieci wim ze to byla najwiekrza milos pod sloncem ona swiata pozamna niewidziala a ja poza nia nadal niewidze. Narobilismy dlogow w polsce i zdecydowalismy sie na wyjazd do anglii najpierw pojechalem ja, a zona dojechala po miesiacui nadal milczala niemowioc mi ze cos ja boli, owszem wspominala czasami ze jej cos niepasuje ale niebralem tego do siebie. Wangli jestesmy od 6 misiecy a od sie przezywamy pieklo do wczoraj. Jak juz mowilem zaczelo sie 3 miesiace temu kidy zona nagle oswiadczyla mi ze nieczuje do mnie namietnosci, ale kocha tylko niepotrzebuje sie przytulac ani calowac bo jest zraniona psychicznie i musimy cos z tym zrobic. Powiedzala mi wszystko co jej lezy na sercu i ze obawia sie ze jest juz za puzno ale da mi jeszcze szanse. I ze niewie czy namietnosc kiedy kolwiek do niej wruci. ja na sile probowalej ja przytulac a to ja tylko odsowalo bardziej i oddalalo jej uczucie do mnie ale sie zmuszala. Potem miala urodziny na ktorej zrobilem taka awantre ze zapamieta ja do konca zycia. Od tej awantury sie pogobilem, dostalem jescze kilka szans i zadnej niemoglem wykozystac tylko obwinialem zone i sie z nia klucilem probowalem wziac ja na litosc i straszylem ze sie zabije. Dwa tygodnie temu zona poprosila mnie zebym pojechal do polski ze to mi pomoze i zrobilem tak. Zabronila mi isc tylko do jej rodzicow bo niechciala martwic chorej mamy, poprosila mnie ze jak bede chcial isc to mam zonie dac znac i ona zadwoni i jej powie ze chce pujsc ale woli zebym nie szedl. Dzwonilem do niej zeby jej powiedziec ze chce pujsc ale niechciala zemna gadac. Wprzeciagu tych ostatnich 3 miesiecy zrobilem sie okropnie zazdrosny ograniczylem ja jak tylko sie da a ona chciala sie ztego wyrwac bo sie dusila jak to mi powiedziala. Zaczalej ja podejzewac ze ma jakiegos faceta bo niewidzialem zadnego innego powodu czemu tak postepuje, a mi sie oczy jeszcze nie otwozyly, wiec zaczely sie kontrole, rozmowy, obwinianie, mowienie ze mnie zdradzasz bo inaczej tego nierozumie. Wglebi duszy wiedzialem ze aona jest taka dziewczyna ze nawet po rozwodzie nieznajdzie sobie innego faceta znam ja na tyle ze wiem to, i nawet jej do glowy nieprzyszlo zeby mnie zdradzic to tez wiem ale mialem jakies klapki na oczach. Wolale sobie dopowiadac niz sluchac to co domnie mowi i awantora gotowa bo ona wsciekla ze jej nieufam , ze ja kontroluje i zabraniam jej wrzystkiego, a ja swoje. Przed wyjazdem moim wyjazdem do polski wyprowdzila sie do koleznanki wtym domu ale do innego pokoju. Miala nadzieje ze wyjazd mi pomoze zrozumiec. No i wiec poszedlem do jej mamy przedstawilem sprawe jasno oczywiscie postawilem ja jako winna zadzwonilismy do niej i wogle niechciala z nami rozmawiac. Wrucilem do anglii i uslyszalem tylko tyle ze, gdybys nieposzedl do mojej mamy to moze bym Ci dala szanse ale teraz to juz mi sie niechce , boje sie tego zwiazku, mecze sie i dusze. Zaczalem panikowac normalka pewnie. Jestem w kontakcie z jej mama ktora bardzo mi pomaga zrozumiec ze to ja narozrabialem wiem to i pomaga mi wyzbyc sie tego. Codzinnie rozmawiam z mama i raze prubujemy mnie zmienic , potzebuje jej bo wpewnym sesie dzieki niej nie zwariowalem tylko odzyskuje sily. No i jeszcze tydzin temu byla szansza wieksza niz teraz, bo dalem jej swiety spokoj, oto mnie prosila a teraz po tym tygodniu dowiedziala sie ze dwa razy pytale mieszkancow o nia i ona sie otym dowiedziala i debrala to jako kontrola. Juz bylem takiej dobrej mysli i znowu klapa. Wczoraj zona oswiadczyla mi ze niewiezy mi wto co mowie i nie ufa mi wogle ze potrafie sie zmienic wiec chce odejsc, chce separacji takiej calkowitej ale wiednym domu. Dala mi rowniez do zrozumienia ze sloa ktorej teraz do niej wymaiam sa takie piekne, ale gdyby przelozyl to na czyny. Mowie ze moze stanie sie cud i ze jezeli odzyska wiare we mnie i zaufa mi w jakis sposob to ja sie otym dowiem, ale narazie to koniec dla niej bo niewiezy ze sie zmienie. Najwyrazniej widze ze daje mi szanse udowodnienia jej ze potrafie sie zmienic, bo innego wyjscia juz z tej sytuacij nie widzi. Rozmawiala z mama dwa dni temu i powiedziala ze chce mnie takigo jak przed slubem. Ajezeli ja niepotrafie sie zmienic to ana sie wypisuje. Wiec ja czuje ze sytuacia zalezy odemnie tylko i od nikogo innego. Zrozumialem swoje bledy, mam wielka nadzieje ze wruci jak sie zmienie ,opuscila mnie zazdrosc, chcec ograniczania jej zycia, kontrolowania jeje. Zato dopadlo mnie chcec naprawiania tego wszystkiego, zaczalem juz nad tym pracowac i widze w sobie postepy. Zyje wlasnym zyciem ale miewam chwile slabosci. Pomocy prosze zebyscie pomogli mi przez to przejsc wieze ze sie zmienie i udowodznie juz bez slow mojej zonie ze potafie byc takim jakiego chce i zawsze taki bede.
Tylko jesli macie jakies wskazowki i widzicie w tym mala szanse to powiedzcie mi o tym prosze bo zalamuje rece czasami ze to naprawde koniec, a z drogiej stronywidze ze musze sie zmienic i takiego ona zechce. Modle sie codziennie i to mi pomaga ,wiem ze bog mi w tym pomoze. Jezeli macie jakies pytania czekam. Dziekuje z calego serca
sorki za bledy ale klawiatora mi sie psuje i nie wszystkie literki zaskakuja.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

ProszE was o pomoc jestem sam w anglii i niemam nikogo zona sie odwrucila mam tylko raz dziennie mame mojej zony ktora mi pomaga na gg i skypie. nieradze sobie
To wydazylo sie wczoraj Pomocy

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Ari spokojnie. My tu wszyscy przeszlismy swego rodzaju tortury.
ZAWSZE jest szansa.U Was tez. Opanuj emocje. Nagle się wszystko nie zmieni .Powoli. Bądz cierpliwy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

juz od paru tygodni walcze z ta decyzja ze zona chce odemnie odejs ale jakos sobie radze juz i wychodze na prosta ale mam watpliwosci zona mi niewiezy i nie ufa. Che takiego meza jaki bylk przed slubem wiem jaki bylem ale jak jej to pokazac skoro niedaje sie do siebie zblizyc
czas pomoze jak myslicie? wiaki sposo podejsc do niej. malutkimi kroczkami powolutku i niemeczyc jej juz w zaden sposob niepoczola sie wieziona?doradzcie cos
dzieki beatko

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Małgosia

aRI, SPOKOJNIE. czytaj naszą stronę główną. módl sie, pracuj nad sobą.
Musisz być silny, to Ty musisz być ostoją tego małżeństwa. Nie możesz zwątpić w jego trwałość - w sakramentalnym związku Bóg pomaga nam pokonywać trudności.
Nie spiesz się, badz cierpliwy, to może potrwać jakiś czas, rany sie tak szybko nie goją. Ale potraktuj to jak kryzys, który wcześniej czy później minie, a po nim będzie można budować Wasze małżeństwo od nowa. I Ty teraz masz okazję przygotować się do tego.
Nie załamuj się. Do roboty!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:

Ari,zamów Dobsona"Miłość potrzebuje stanowczośći"To lektura obowiązkowa dla małzonków,w której jedna strona nie chce a druga chce,Przeczytaj ją,znajdziesz tam prakyczne rady,które sprawia,że odzyskasz szacunek,Branie na litość,prosby,grozby sprawiaja ze zona jeszcze bardziej sie od ciebie oddali,Ja tez plakałam,blagalam i td,Twoje malzenstwo jest do uratowania,Ja te rady zastosowalam i jestem z powrotem w sercu mojego męża.A było niewesoło,do dzieła i duzo siły!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

dziekuje wam z calego serca jestescie kochani. nigdy nie zwotpilem w swoja wiare w boga i wiem ze pomoze mi przez to przejsc i ze nie opusci mnie. a propo Dobsona to czytalem i stosuje te rady ale dopiero minal jeden dzien odkad trwa jak to zona nazwala separacjia, a ja mysle ze zona niewidzi innego wyjscia zeby mnie zmienic i czas na mnie zeby sie wykazac. ten stan trwa juz 3 miesiace a separacja jak juz mowilem od wczoraj. Zaczynam nabierac sil i robie sie taki jak przedtem wyzbywam sie zlych nawykow i wkrutce stane sie nowym czlowiekiem wiem to tylko zeby zona to dostrzegla i dala mi ta szanse, bo ja jej do niczego niebede zmuszal juz nigdy. Wglowie mam mieszane uczucia raz mowie sobie ze to niemozliwe ze odejdzie i szaleje ze szczescia , kiedy zaraz trace glowe i mowie ze odeszla.Jak mam sie pozbyc takiego myslenia to spedza mi sen z powiek pracuje po 8 godzin dziennie spie trzy a reszte czasu spedzam na glowkowaniu. Jak sie mam pozbyc tego prosze moze ktos wie? Bede wdzieczny jesli mnie nieopuscicie teraz kiedy was potrzebuje. zawsze bede odwiedzal te strone i pomagal innym jesli mi sie uda odzyskac zone moja kochaną bo wiem jaki to bol i chce pomoc, ale narazie sam potzrebuje pomocy. Dziekuje

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mateusz
Email:

Witaj!
Przede wszystkim musisz uzbroić się w cierpliwość... Ponieważ sam przechodziłem cały szereg skrajnych emocji, od całkowitego załamania, do euforii szczęścia, gdy żona powiedziała, że wróci do domu, to zdaję sobie sprawę, że słowa innych osób, by nie myśleć, zająć się czymś innym nie są w stanie "zagłuszyć" tych emocji.
Chciałbym też Ci dać radę, byś nie starał się zmienić dla żony, bo "ona tego chce", tylko postarał się sam dojść do tego, że takie zmiany będą dla Ciebie dobre, że to Cię "ulepszy", a ją poprosił, by postarała się Tobie pomóc i razem z Tobą nad tym pracowała. Musisz też pamiętać, że praca nad własnym charakterem jest bardzo trudna i mozolna. Ciężko jest się pobyć przyzwyczajeń nabytych przez wiele lat i nawyków, z których człowiek do tej pory nawet nie zdawał sobie sprawy, że są złe - przynajmniej w oczach drugiej osoby.
Ponieważ sam przez to przechodzę, bo zdaję sobie sprawę, że "nie jestem ideałem", to myślę, że warto być szczerym wobec partnera, i naprawdę dojrzeć do zmiany samego siebie, a nie udawać "nagle cudownie odmienionego", by za jakiś czas nie okazało się, że nagle wybuchniesz, bo będziesz chciał już zrzucić te "maskę udwanej odmiany" i stać się z powrotem dawnym sobą.
Powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

dziekuje za podpowiedzi za pomoc w zrozumieniu jak wazne jes zmienienie siebie dla samego siebie, nie dla zony bo ona tego chce. wiem toze teraz cokolwik bym nierobil to zrobie to dla siebie ale wtaki sposo zeby zona zauwazyla to i byla zemnie dumna ze potrafie, i oczywiscie dam jej delikatnie odczuc ze nadal mi zalezy i ze ma do kogo wracac i ze gdyby nieona to bladzil bym dalejgdzies w zaulkach slepych uliczek utwardzajac sie w tym ze gdzies tu jest wyjscie. jedno czego wiem to ze odejscie zony ma na celu wyprowadzenie mnie z tych bledow i ze powinienem to sam zrozumiec i powoli pokazywac zonie ze znika blad po bledzie i ze zapamietam ze znakslepej uliczkizawsze bedzie znakim slepej uliczki. niema sie co zastanawiac nad tym czy moze jest tam jakas dziura i moge na chwile gdzies wyskoczyc ale zaraz wruce i bede kochajacym mezem nie, trezba te slepe uliczki omijsc z daleka raz nauczka wystarczy wiecej tam niewejde nawet srawdzic. bardzo duzo mysle i dochodze do bardzo madrych wnioskow ktore coraz bardziej podnasza mnie na duchu i wtej chwili wiem ze dam sobie rade ze zmiana i wiem ze niepopelnie juz bledu w tej trudnej drodze do zdobycia zaufania mojej zony. tzrba sobie wyznaczyc cel i do niego dozyc a potem nastepny nie wszystko naraz ak ja mysle ale licze na wasze rady i propozycie bo jestem ciekaw jak sobie wy radzicie i moze macie jakies inne rady leprze wiec pomagajcie jak tylko mozecie dziekuje z calego serca papa

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

nie zostawiajcie mnie porozmawiajcie zemna chialo bym wiedziec jak sobie radzicie wtakich sytuaciach i czy dobrze robie dzieki

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mateusz
Email:

Nikt Cię nie zostawia, tylko nie każdy może na bieżąco śledzić forum...
Jak będziesz "w dołku, to zawsze możesz napisać na mojego maila: m_komandos@o2.pl lub szybciej: GG 7359607.
Ja kiepsko sobie radziłem przez pierwsze miesiące. Nie potrafiłem przestać myśleć o żonie. Starałem się odwiedzać znajomych, zająć pracą, ale i tak ciągle o niej myślałem. Po prostu musisz chyaba przez to przejść.
Momentami byłem całkowicie załamany, Momentami wściekły, a chwilami popadałem w całkowitą apatię.
Obiecywałem sobie, że się do niej nie odezwę, ale za kilka godzin już chwytałem za komórkę, by do niej zadzwonić (i tak nie odbierała...).
Jak tylko możesz, to spotykaj się ze najomymi, znajdź sobie jakieś zajęcie!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Ari, dziękuję, za zaproszenie. Dzisiaj już padam na nos ze zmęczenia,ale najpierw krótko Ci cos opiszę.

Prosisz,żeby dać Ci radę jak nie mysleć o tym, dlaczego żona to zrobiła.

A z myslami jest tak: Jeśli powiem Ci:
Ari, skup się i teraz UWAGA: spróbuj nie myśleć o różowym słoniu w żółtych baletkach."
No i co, co Ci się natychmiast pojawia w myślach?
Czyżby wyżej wymieniony słoń? Tak.
Umysł nie cierpi pustki. Nie możesz o czymś NIE mysleć. Możesz natomiast sprowokować umysł żeby O CZYMŚ konkretnym pomyślał.

Tak więc skup się na tym co możesz zrobić. Może mógłbyś poświęcić czas na zrobienie czegoś dla kogoś równie potrzebujacego. Jesteś za granicą, sam, a jednak obok Ciebie na pewno znajdzie się ktoś, kto potrzebuje pomocy. A może poświęcisz czas na robienie czegoś dla żony (jakiegos symbolicznego podarunku, który byłby podziękowaniem za to, co od niej dostałeś?)
Do dzieła Ari!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

dzieki blekitna.
teraz cos Ci opowiem
wczoraj ranopomachalem zonie jak sluszyla wlosy, odmachala mi. potem zawolalem ja domnie do pokoju i dalem jej symboliczna rozyczke i powiedzialem przepraszam, ona odparla, ze moze ja przyjac ale zebym niemyslal ze to jest szansa bo ona niechce tego zwiazku juz boii sie go i teraz bezemnie czuje ze odzywa tak mowii.
poczym nawiazala sie rozmowa, mowie kochanie zmieniam sie zobaczysz dla ciebie i dlasiebie i mam nadzieje ze dla nas i wymienilem w skrucie bledy ktore ja najbardziej bola i powiedzialem ze zrozumialem. ona powiedziala ariel ja cie niewieze bo mialo niebyc rozmow na to co bylo a nadal sa i teraz tez gadamy. tylko ze jeszcze dwa tygodnie temu latalem do niej co 5 min, a teraz rozmowa sie nawiazala pierwsza w tym tygodniu i to nie zmojej iniciatywy. potem poszedlem do kolezanki z ktora mieszak i podziekowalem jej ze zaopiekowala sie moja zona i ze ja w spiera, bo powiedzialem mojej zonie zeby z nia niegadala bo ja jej nieufam i zona potraktowala to jak zakaz a chce byc wpewnym sesie wolna.
tak wiec przeprosilem ja i zaczolem z nia rozmawiac z (kolezanka) ze zmieniam sie i bardzo kocham swoja zone i dopuki zyje bede o nia walczyl. zmnienie sie dla niej i da siebie zrozumialem swoje bledy tylkoze zona mi nieufa i niewiezy ze dam jej wto czego pragnie, poczym weszla zona i jeszcze raz spokojnym ale stanowczym glosem zaczalem mowic co zrozumialem czego jestem pewien ze niezrobie drogi raz i ze nigdy przenigdy nie zabronie ci z nikim rozmawiac bo widocznie tego potrzebujesz i wiem ze nic zlego mi nierobisz bo jestes moja zona. ty mi ufasz ze nic zlego nierobie dlaczego ja ci nieufam. powiedzialem jeszcze ze Sylwia ja Ci to wrzystko udowodnie zobaczysz poczym podeszlem do niej i szepnalem do ucha, (zmienie sie zobaczysz) potem niewiedziec czemu zaczela sie domnie normalnie odzywac tak po godzinie. zdziwilem sie bo nieiwem skad ta przemiana.poprosila mnie czy moze isc do mnie dopokoju zabic czas i pograc w bilarda. zgodzila sie ze razem bedziemy kupowac zeczy ktore jemy takie same , zdziwilem sie na plus. Ona grala w bilard a ja siedzialem u kolezanki u ktorej mieszka moja zona. i tak znia rozmawiam i mowie jej ze sylwia jakos spokojniej zemna rozmawia i ze niewiem co sie stalo, monika mi odzekla ze rozmawiala z Sylwia i powiedziala jej ze sylwia te malzenstwo trwa 1,5 roku dopiero nieskreslaj go jezeli go troszke kochasz, (bo niepowiedziala mi ze mnie niekocha tylko ze niewie) to daj mu szanse on odrazu sie niezmieni z dnia na dzien ale ja po tygodniu widze postep strasznyi widze jak chlopak walczy o ciebie i z soba i ze bardzo tego pragnie i ja mu wieze ze sie zmini i zrozumial swoj blad. nigdy juz drogi raz niepopelni go bo bedzie wiedzial ze cie moze stracic. I takei cos mniej wiecej powiedziala Monika Sylwii. I wydaje mi sie ze cos ja ruszylo. Potem czekalem na wieczor bo przygotowalem dla mojej zony niespodzianke ktora zylem caly tydzien. Posprzatalem lazienke, zapalilem okolo 20 swiec, kupilem kartke i doloczylem piekny list puscilem piosenke zarenczynowa nasza, przygotowalem jej zeczy do kapieli czyli zel recznik i gabke polozylem na takiej tacy, nalalem wanne wody z olejkiem i wsypalem platki roz.
poszedlem po zone poprosilem ja i kazalem jej zamknac oczy wprowadzilem ja i zamorowalo ja byla taka szczesliwa ze nawet pozwolila sobie na zart i powiedziala ze jest tu niedocigniecie, swieczka zgasla zaraz ja odpalilem. powiedzialem tylko tyle ze lzami w oczach kochanie to dla ciebie bo cie kocham i zrobie w szystko zeby dawac ci szczescie do konca zycia pa i zamknale dzwi. przyszla do mnie do pokoju po kapieli i podziekowala mi powiediala ze to bylo mile i usmiechnela sie mwiac ze cos jej sie przypomnialo jak kiedys wsypalem jej platki roz do lozka powiedziala dobranoc i poszla. Powiedzcie mi prosze czy jest to wpewnym sesie jakis maly sukces i ze jest szansa na uratowanie tego zwiazku?? dzieki

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

a jeszcze jedno zapytale zony rano wczoraj jak jej dawale tego kwiata i powedziala mi ze t konieci ze niewie co mam zrobic zeby ona chiala wrocic, zapytalem czy chce rozwodu? powiedziala ze rozwod to za drasttyczne posuniecie i niechce jescze tego. potraktowalem to jak szanse ze jednak daje mi szanse ale niemowi mi otym ale ocencie. kontroluje mnie naprzyklad czy jej niesprawdzam czyli szuka zmiany wemnie czy nie? zjednej pokazuje mi ze jest twarda owi mi straszne zeczy ale z drogiej pokazuje mi ze jejt zainteresowana moimi zmianami ze w glebi duszy liczy na to ze sie zmnienie, ale na dzien dzisiejsz jes przekonana ze niedam rady, aja wiem ze dam i juz widze poprawe bo dajac zonie to czego chce i szczescie jestem szczesliwy ze ma to czego chce niezapominam rowniez o drobiazgach takich jak ta kapiel wczoraj. Jak myslicie jest szansa i na ile ja oceniacie i czy mam racie myslac ze zona liczy w glebi duszy ze sie zmienie tylko mi tego niepowie? dzieki

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mateusz
Email:

Podejrzewam, że jeżeli straciła do Ciebie zaufanie i teraz chciałaby je odbudować, to może to być powolny proces. Ona będzie wychodziała z założenia, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni" i pewnie będzie Cię poddawała próbie, czy wytrwasz w swoim postanowieniu u rzeczywiście dasz jej więcej dowodów zmian.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:

Ari,jesteś bardzo niecierpliwy,jak większość mężczyzn.Ladne gesty wobec zony sa z Twojej strony,ale trudno na ich podstawie odbudowac szybko zaufanie.To moz edługo trwać,Ona musi sie przekonać,że sie zmieniłes trwale,bo teraz to odbiera tak,że robisz wszystko,żeby ja odzyskać.Ja świec i kapieli w płatkach róz oczekiwalam pare lat temu.Dziś na pewno by mnie to nie przekonało....Powiem ci,że mój mąz ,mnie równiez zaniedbywał,ja oczywiście dzis w idz swoja winę.Wiara w Boga i mój charakter spowodował ,ze zaczelam walczyc o związek,ale było duzo przeslanek zeby wziąc nogi za pas.I pomimo tego,że wszytko idzie w dobrym kierunku,mój mąz mówi,że czuje ze utracił częśc mnie.Długotrwałe zaniedbywanie zostawia rany,pozniej one sie zablizniają,ale trzeba ponieść konsekwencje swojego postępowania.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

dzieki dodalo mi to otuchy. wiem ze jednym gestem nic niezdialam ale poprawiemam nadzieje stosunki miedzy mna a zona. niewiem co mam myslec zona twierzdi ze to koniec ale daje mi wyrazne znaki ze jednak cos mnie obserwuje tak jak by czekala zeby ziobaczyc mala zmiane. niewiem teraz duzo pracuje dopiero w przyszlym tygodniu wam wiecej napisze pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Ari,
Musisz być cierpliwy. Żona oprócz usłyszenia o zmianach pewnie czeka i patrzy czy prawdą jest to co mówisz. I chyba w tym tkwi tajemnica. Cierpliwość, konsekwencja i do przodu. Daj jej czas i trzymaj się sobie danego słowa. Teraz chyba pora na czyny a "gadanie" nie da efektów. Obietnicę można złamać. Niech widzi że zmieniasz się. Ze to prawda. I tak właśnie walcz o odzyskanie jej zaufania. Cierpisz jak każdy z ozostawionych małżonków. Wiem że to mała pociecha ale wyobraź sobie że walczysz o żonę od nowa. Jak przed ślubem. Tylko trafiła ci się bardziej nieufna kobieta. Nie naciskaj. Daj przestrzeń. Jeżeli ma zatęsknic- to zrobi to sama. Nie pod presją.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ari
Email:

witam
coz wam moge dodac. Zyje sobie z zona jak kolega z kolezanka w zoraj tylko nawiazala sie rozmowa ktora dobrowadza moja zone do bialej goraczki a rozmowa byla o nas. Wiec nic zlego. Jesli wiecie co mam zrobic kiedy zona mowi mi ze mysli o swoim szczesciu i boii sie wchodzic w ten zwiazek jeszcze raz bo niewiezy mi ze moge sie zmienic. i mysli ze ta zmiana potrwa 5 albo 10 lat i znow zostanie skrzywdzona
zaczela myslec o sobie jak to mowi ma mnie kompletnie gdzies olewa mnie jako meza tylko taraktoje mnie jak kolege co mam myslec jak doniej podejsc ona sie boii
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9