Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Separacja trwa, co dalej ? - cz. 2
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-17, 00:24   Separacja trwa, co dalej ? - cz. 2

Wyslane przez: Zuza

Annie,
Chyba lepiej nie dzwoń bo być może powie jak kiedyś mój -że przytłaczam. A z tą wiarą to różnie- jak pisałam wczesniej mam kryzys wiary. Nadzieja i siła wynika więc chyba z uporu jaki spał głęboko we mnie , bo nie musiałam, absolutnie, wykorzystywać takiej swojej cechy charakteru wcześniej. I z poczucia własnej wartości o jakim sobie przypomniałam a które zostało baaardzo mocno uszkodzone cała tą sytuacją.Teraz sytuacja jest jaka jest. Zmieniam się i dopiero teraz po kilku miesiącach ( ponad 2 miesiące mieszkamy osobno- duchowo dłużej-ok.5)zaczęłam zdawać sobie z tego sprawę. Ta świadomośc wcale mnie pociesza. Chyba tylko uspokaja- staram się przystosować do nowej sytuacji. Nie mamy innego wyjścia. Obie. Każda musi dobrać indywidualne , najlepsze dla siebi- SIEBIE- postępowanie. Ja zdecydowałam że postawię warunki. Pierwsza. Zdaję sobie sprawę z ryzyka bo nie odebrałam jeszcze wyraźnych sygnałów o chęci zmiany sytuacji. Ale nie potrafiłam dłużej panowac na swoim- zniecierpliwieniem, żalem ( nazwać każdy może jak chce).Wiem co się działo ze mną i teraz nie pozwolę na to ( tzn. staram się zmnieszyć ryzyko na przyszlość). Gdybym tego nie zrobiła to myślę że ( to sytuacja czysto hipotetyczna bo "niezdecydowany" nadal przebywa sam)następnym razem byłoby ciężej. A żyć w stanie ciągłego zagrożenia absolutnie nie chcę i nie potrafię. A jeśli
przegram- może zaś w rachunku końcowym będzie to jednak jakaś wygrana( jak żyć w tak dziwnych związkach)to będę musiała uporać się z innymi uczuciami ale nie z zagrożeniem.
A huśtawka nastrojów jest nadal moim udziałem. Może tylko wolniej się bujam.
Trzymaj się i staraj podnieść głowę dla SIEBIE. Nie słuchaj plotek i nie wyobrażaj sobie tego co robi " kochany małżonek" jak go nie widzisz. To błędne koło. I można nad tym zapanować- raz lepiej raz gorzej ale można.
I jeszcze raz potwierdzam- bardzo kocham męża. Bardzo tęsknię ale nie mogę być jego kwiatkiem do butonierki- sztucznym , którego nie trzeba podlewac a jak się zgniecie w szafie - to można uprać i nadać pierwotne kształty. A jak się znudzi to kupimy następny. to mi nie pasuje.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Czy to znaczy że mam zatkać uszy na to co mówią inni ? Czy nie jest to przesadą ? Moze oni wiedzą więcej bo stoją obok i widzą . A ja mydlę sobie oczy złudzeniami .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Nie zatkać uszy,
Tylko zastanowić się kto to do ciebie mówi bo inaczej ( bez przefiltrowania) mozna zwariować.Sama wiesz że bywają "pomocni bezinteresownie", karmiący sie cudzymi problemami. Wręcz lubują sie we wkładaniu palcy w cudze życie.Bez twojej zgody.

To nie jest próba tłumaczenia postępowania twojego męża.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Jeżeli inni coś wiedzą i mówią, to nawet porozmawiaj z nimi o Mężu i nie uciekaj od tematu, dopytaj i i w ten sposób odnajdziesz prawdę.Rozmowa z mężem nic nie da - bo sam nic nie opowie.
Ale trzeba niszczyć domysły, gdy nic się nie dzieje, a nam tylko wyobraznia coś podpowiada.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Racja,
ale nadal twierdzę że trzeba zastanowić się z kim się rozmawia.
A co do złudzeń- to każdy na tym forum nimi żyje. Jedni nazywaja to nadzieją, inni wiarą. Myślę że wszyscy chcemy jednego- ZEBY NAM SIĘ ZYCIE NAPRAWIŁO. Tylko mamy różne drogi tej naprawy. I dobrze. Każdy musi dobrać to co dla niego najlepsze. I przecież każdy szuka i w ten oto sposób nadal trwa i stwarza małżonkowi " stabilną" sytuację do powrotu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Zuza, działam podobnie jak ty . Podobnie myślę . Tylko teraz wszystko wróciło : niepewność , niepokój , ból , załamanie ...wszystko . widzę , że do tej pory to koło , o którym mówimy dopiero zatoczyło jedną rundkę i właśnie zaczyna drugą . Ciężko , ale wiem, że dam radę . Po prostu muszę . Razem jakoś damy radę . Jedna drugą przywróci do pionu i będziemy iść dalej .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


A taka prawda Moja Droga.
Trzymajmy się wszystkie- wczoraj Beata mnie, dzis ja Tobie. Ważne że do przodu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Dziś idę po pracy do mojej psycholog. Właśnie zamierzam jej zaproponować temat- jak przerwać te błędne cykle ???
Wieczorem Wam napiszę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

czy mogę do Was dołączyć?
Jestem w tej samej sytuacji i czytam waszą korespondencję od dłuzszego czasu.Mąz nie daje znaku życia od dluzszego czasu.Stwierdził ze się w nim wypaliło, ze nie ni kocha. Nie wiem czy ma inna ale chyba nie. na razie jestem z małymi dziećmi u rodziców a on czasami wpada na 5 minut. Zupełnie oddalił sie od dzieci Nie interesuje sie nimi. Ja oczywiście wariuję, modle sie całymi dniami oraz chodze do psychologa ale czuję ze z kazdym dniem jestem coraz slabsza.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Jasne , że możesz dołączyć Agnieszko . Po to tu jesteśmy . Napisz co masz na myśli pisząć że mąż nie kontaktuje się od dłuzszego czasu . Mój na początku też nie chcaił. Potem zatęsknił trochę do dzieci .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


I u mnie tak było, zabrał zabawki i zwiał. A potem sam zdecydował coraz częściej odwiedzać. Dzieci.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszko, To że czujesz się słabsza to normalne. Jesteś kobieta a nie CYBORGIEM.
Reagujesz normalnie dziewczyno. Każda to miała i ma czasami do teraz. Glowa do góry.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Dziewczyny ,zaraz ide do domu . Tam powinien być mój mąż inaprawiać rower córki . Jesli się uda - przycisnę go do odpowedzi na mój sobotni list . Dyskretnie oczywiście i delikatnie by się nie spłoszył. Trzymajcie za mnie kciuki . A raczej zmówcie zdrowaśkę . Prosze . Bardzo tego potrzebuję .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka

Dziękuję Wam bardzo za wsparcie.Mąż od 2 miesiecy , mniej więcej, nie przyjeżdża do dzieci. Tzn był kilka razy ale ograniczyło sie to do kilkuminutowych kontaktów i uciekał. Dosłownie uciekał. Tak jakby bał sie spotkania i rozmowy. Na mojeą prośbe by porozmawiał stwierdził że nie nadaje się do małżeństwa. Pracuje w Krakowie a ja jestem w innym mieście u rodziców. Tutaj pracuję . Do tej pory, tzn,. przed kryzysem był3 dni u nas razem z nami albo ja jechałam do Krakowa. Bardzo często dzwonił . Teraz cisza. Nie dzwoni, Ma być w niedzielę bo chce zobaczyć córkę. Na tę myśl już drętwieję. NIe miogę jesć ani spać. sama się sobie dziwię że wstaję rano i chodzę do pracy. Moje prosby ui błagania o rozpoczęcie na nowo życia nic nie dały. Jeszcze baerdziej się wściekał i uciekał. Nogdy nie było konstruktywnej rozmowy. Zaraz idę do psychologa ale chyba nic to mi nie daje. Psycholog opowiada że on jest w stresie i tak reaguje. Trafiłam na tę stronę bo musze szukać jakiegoś wsparcia w ludziach i w religii.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

Dziękuję Wam bardzo za wsparcie.
Mąz obecnie od kilku lat pracuje w Krakowie. zazwyczaj przyjeżdzał na 3 dni do nas (jesteśmy w innym miescie) albo ja jechałam tam na ljakiś czas. Dzwonił kilka razy na dzeiń. Ja było dobrze. Od 2 miesiecy nie odzywa się z tego powodu że nie chce żyć ze mną (tak mówi), że mnie nie kocha. Tak po prostu pewnego dnia stwierdział że się odkochał i porzucił żonę z 2 małych dzieci. Ja nie mam wytłumaczenia dla takiego postępowania. Prosiłam, błagałam, ze się zmienię, były próby. Ale w niego wstąpiła bestia. Nie reagował, stał się cyniczny, ma zimną krew. Prowokuje. Nie mogę żyć w takich warunkach i wszelkie próby mojej zmiany wcześniej czy później końćzyły się na niczym. Od 2 miesięcy wyjechał, nie dzwonił, po 6 tygoddniach zadzwoniłam do niego i pytam co zamierza. Stwerdział ze się rozwodzi bo ja się nie zmienie i się nie kochamy. Od tej pory znów cisza. Ma być w niedzielę bo chce się zobaczyć z córką. Już drżę na myśl o tym. Ostatnio chciałam go spytaać co zamierza to uciekł, Dziecko wziąłą na ręce i właściwie vbez żadnego kontaktu. Przepraszam za te chaotyczne wypowiedzi.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszko,
a może ucieka bo czuje się bardzo winny. Większośc klonów tak ma. Może potrzeba mu czasu. Nie naciskaj bo ucieknie jeszcze dalej. I nie płacz przy nim. Pamiętaj. Siłą się niestety nie zmusi. Jak to piszą w mądrych podręcznikach " odsuń się " zrób nu miejsce to poczuje się swobodnie. Może wtedy zatęskni. Każdy czlowiek jest indywidualnością ale mój zareagował typowo- jak usięłam telefony ( totalny brak dzwonienia i słania smsów) to zaczął kontaktowac się sam. Byc może z twoim będzie podobnie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Beato,
Wszystko pięknie- kłótnie prowadzą do samooczyszcenia związku.
Niestety jeszcze nie mam okazji się kłócić , mimo że kontaktujemy się z klonem.
A moje obecne decyzje przyjmowane sa przez niego " bez dyskusji".
i żeby uciąć różne mniemania na początku- dotyczy to spraw organizacyjnych.
Tobie jednak gratuluję że masz możliwość samooczyszczania związku. Rób to uważnie a będzie coraz lepiej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Dzięki Zuza. Niedługo i Ty będziesz 'CZYŚCIĆ " swój związek.Zobaczysz.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


A tak generalnie Moja Droga
to Tobie i Wszystkim dzisiaj życzę ( zupełnie bezinteresownie) dnia pełnego zajęć zupenie oddalonych od przyziemnych kłopotów.
Rozwijajmy kariery. Niektórym ( w tym sobie) życzę dużego apetytu co jest o tyle ważne że obecnie chowam się za kij od szczotki.
Słonko świeci, co prawda temperatura mało przyjemna ale zawsze to lepsze niż nic.
Duchowo przygotowuję się na dzisiejsze "nawiedzenie".

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email: solska@vp.pl

Ja też nie mogę jesć ani spać. Chyba pójde do lekarza po jakieś środki antydepresyjne albo uspokajające. Nie daję sobie rady. Ciągle myślę. A najgorsze są te szczęśliwe rodziny wokół.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka2

Agnieszka, nie zazdrość (jeden z grzechów głównych. Nigdy nie wiesz, co się kryje za tymi "szczęśliwymi" rodzinami wokół. Nie znam rodziny , która nie przeszłaby kryzysu. Każda jest albo po kryzysie, albo przed albo w trakcie. Jedne rodziny z tego wychodzą, inne nie, być może dlatego za szybko zrezygnowały. Trzeba się cieszyć, że są wokół nas szczęśliwi ludzue , szczęśliwe rodziny. To znaczy , że jest Dobro. Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka2

A, i środki antydepresyjne jak najbardziej, polecam. Ale od dobrego psychiatry. ja byłam na antydepresantach dwa miesiące. bez tego nie byłam w stanie jeść, spać, pracować, po prostu żyć. Do tego psychoterapia. Dziś jest juz trzy i pół miesiąca jak świat mi się zawalił. Ciągle nie jestem z mężem, co prawda mieszkamy w jednym domu, ale jesteśmy w separacji. Zyję normalnie, nie jestem szczesliwa, ale jestem spokojna. Widze piękne rzeczy wokół mnie, dużo dobra, życzliwości (także na tym forum). Moja Pani psycholog powiedziała mi, że juz nie potrzebuję psychoterapii, poradziłam sobie i dalej sobie poradze, przestawiłam się na inne fale. Kocham mojego męża, ale skutecznie wyleczył mnie z miłości szalonej, bezwarunkowej, z całkowitym oddaniem i zaparciem się siebie. Można żyć samej mając męża i czerpac z uroków życia. A że jest smutno? Cierpienie jest wpisane w życie każdego człowieka. I po to jest farmakologia, żeby z niej korzystać. Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszka 2
To nie jest zazdrość. Jak pisałam nawet supermarket może zaatakować wspomnieniami. A co dopiero widok szczęśliwej rodziny. To jest tylko żal- za tym co było a nie jest, za niewiadoma przyszlością. Tylko żal, do losu, do współmałżonka. I chyba nic więcej. Dlatego nie trzeba dołować się takim uczuciem. Agnieszka ma prawo tak czuc bo jest mocno zraniona.

Agnieszko,
idź i poradź sie lekarza. Ale takiego dobrego, do którego masz zaufanie i możesz powiedzieć co ci dolega.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

Wiem, staram się jak mogę. Nie wiem czy przetrzymam ten czas i nie wiem czym to się skończy bo mąż nie chce rozmawiać. Jednocześnie nic nie robi. Na razie pozostała modlitwa i tego sie trzymam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszka 2
Dziękuję za jedno zdanie . Można żyć samej mając męża i czerpać z uroków życia. Nie pamiętam u nikogo takiego zdania. Co prawda nie jest to model rodziny z myślą o jakim wędrowałam do ołtarza ale jest w tym zdaniu cos przyjemnego i budującego. Jest też smutek ale głęboko ukryty. Przemyślę sobie i ocenię z punktu widzenia mojej sytuacji ten temat. Ale już mi się spodobał.
Wiem że byc może ktoś napisze że to ucieczka. Być może. Ale brzmi opymistycznie.
Na teraz mi pasuje.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Przetrzymasz, bądź pewna. Zajmij się robieniem nic dla związku i jak najwięcej rób dla siebie. Teraz pora na tzw. "egoizm".
Głowa do góry. Można- jesteśmy dowodami że się da. A ja też wspomagałam sie farmakologicznie. Tylko bez przesady.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka2

Agnieszka, żadna z nas nie wie, jak to się skończy. Ale każda z nas wierzy , że dobrze. Ale nie koniecznie "dobrze" oznacza "tak, jak chcę". Pan Bóg bardzo często spełnia nasze modlitwy, ale nie koniecznie w sposób, o jaki prosimy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

Dziękuję Wam za te wszystkie wypowiedzi.mam ograniczoną możliwość z pójściem do dobrego lekarza bo jestem z dziecmi u rodziców w małym mieście. Ale będę sobie jakoś radzić. Dobrze że jest to forum i że jest z kim pogadać. Nierobienie nic jest najgorsze. Moze porozmawiac z jego rodzina? Chociaż kilka rozmów z teściowa nic nie dało. Niby jest za małzeństwem ale dobro syna ma na pierwszym miejscu. Jesli syn zarządzi rozwód to go poprze. Dlaczego ludzie tak szybko rezygnują?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszko,
po co chcesz rozmawiać z teściową. Postaw się w jej sytuacji- to jej syn. Ludzie są jacy są. Po co więc rozmawiać z nią skoro jasno już teraz wynika że jest ona osobą która opowiada się za swoim dzieckiem bez specjalnych rozważań co to dziecko zrobiło własnej żonie. Nie każdy potrafi wznieść się ponad "podziały". I chyba nawet specjalnie jej winić nie należy. Nie umie inaczej. Ja bym sobie darowała. Będzie ci jeszcze bardziej przykro. bo patrząc na nią przypomni ci się byc może małżonek. Daruj sobie dziewczyno. a lekarz może być nawet pierwszego kontaktu- najważniejsze żebyś miała do niego zaufanie. Bo raczej trzeba powiedzieć jakiej pomocy potrzebujesz.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

dziewczyny , rozmawiałam z moim kolnem wczoraj . Zanim doszło do rozmowy było niemal jak przed kryzysem . Normalna rozmowa , wszystko normalne . Potem rozmowa . W trakcie wyszło ze on nic nie wie . Nad niczym się nie zastanawiał . Nie podjął żadnych decyzji . Mojego listu nie zrozumiał / nie mogłam juz napisać jaśniej / . Poznał kogoś jak juz nie bylismy razem - tak mówi . Ale nie ma dziewczyny . Nic nie planuje razem . Powiedziałam że jesli chce spróbować dać nam szansę to są spotkania małżeńskie w maju niedaleko nas . Nie może - dziś mi odpisał bo wyjeżdzą i wtym terminie go nie będzie . Podałam czerwieć i miejscowości gdzie mozna się zgłosić . Nie mam odpowiedzi . Tak bardzo się boję . Z rozmowy wyszło ze głównie chodzi o to ze kazałam mu wynieść sie z domu . Nie widzi kryzysu przed wyprowadzką . Pewnie udaje . A do wyprowadzki moze się po prostu czepiać . Ale jak widze w jego sercu to główna zadra . czekam na jego decyzję . Choć wczooraj padło : nie chcę nic zmieniać - to jedank potem padało "nie wiem" . Co teraz ? Pisac do niego smsa? Nawoływać do dania nam próby ? Pomóżcie . W ciau dwóch dni schudłam chyba ze trzy kilo . Ledwo żyję .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Aniu
Skoro tak , to raczej zacznij z Nim teraz delikatnie.Mówi,że nie wie, bo raczej nie jest pewny tego co dalej zamierza.Sadzę , ze próbuje obciążyc Cię winą za swoje grzeszki. Przerzuca własne wyrzuty sumienia Na Ciebie.Raczej zrozumiał co pisałaś, tylko jest mu wygodnie nie rozumieć.Napisz do niego z zapytaniem - co zamierza z tym czerwcem .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Annie,
Ja bym nie pisała.
Ale tu pewnie będą inne opinie. I nie dziwota. Ale jak pisałam wczesniej każdy reaguje inaczej.
Tak sobie myślę że juz jaśniej chyba nie mogłas dać znać że czekasz na jego powrót.Czyli że jeszcze kochasz.
Przemyśl raz jeszcze - formę i treść i poczekaj na inne opinie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Napisałam nieco więcej . Napisałam o tym forum gdzie odnalazłam wiarę w to że moze nam się udac . Że odnajdują sie ludzie pogubieni . CZekam na jego odpowiedx , nie masz pojęcia , Beatko z jakim niepokojem .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Chyba panikuję . Próbuję się opanowac . W pracy jest mi cięzko , łzy cisną się do oczu .Co będzie jeśli zdecyduje inaczej ? Strach ogromny bo właśnie ważą sie nasz elosy .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Annie,
Sprawdź moją metodę- nie płaczę bo nikt nie potrzebuje płaczącego nieszczęścia.
Pomyśl dziewczyno - w tym jest sens bo poprosił cię o rękę nie dlatego że płakałaś.
Czasami takie myslenie daje dobre rezultaty.
Dasz radę - ale wiadomo że jest to ogromny wysiłek. I każdej z nas było i NADAL jest trudno. Glowa do góry- to ty sterujesz sobą. Pamiętaj nawet teraz jak nie masz siły na trzymanie tych sterów.
Napisz czy jesteś zła na męża za to jak postąpił.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Aniu
Dlatego tak sądzę, bo to Ty kazałas mu się wyprowadzić ( tak jak ja też wyrzuciłam od siebie )- a nie była to jego inicjatywa ,że sam poszedł.
A ponadto , z tego wynika ,że romans to on miał wcześniej i teraz używa argumentu ,że to przez Ciebie.
Ja kiedyś też brałam to pod uwagę , że gdy jest sytuacja niejasna, to zawsze będę ja winna tej separcji, a biedaczek będzie miał wymówkę.
Dlatego teraz jak się przyznał i wiesz na pewno , to musisz walczyć , licząc się z tym ,że on tak od razu nie zgodzi się na terapię. Sadzę ,że powolutku powinnaś go przybliżać go do siebie, a z czasem terapia, gdy odbierzesz wyrażne sygnały, że chce być z Tobą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Aniu
Nie denerwuj się. Bo on może jeszcze parę razy mówić coś innego.Nie w tej chwili ważą się losy.Najważniejsze teraz jest to ,aby doprowadzić do pojednania Was obojga.Trzeba zmiećić kierunek tej separcji. Stop - i odjazd pociągu ale w kierunku pojednanie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

" Kto chce zachować swoje życie straci je " Kto chce zachować cokolwiek by to nie było dla siebie, za wszelką cenę, na siłę - straci to. Jeśli Twoje - ludzkie - możliwości nic nie dają ( a nie dają, bo jest mur w postaci wolnej woli Twojego męża) zajmij się sprawami na które masz realnie wpływ. Daj działać Chrystusowi tam, gdzie Ty nie możesz i nie zamartwiaj się, bo On wie najlepiej co w tej sytuacji zrobić (Jezu Ty się tym zajmij).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Teraz to trzeba bardziej prosto wyrażać wsparcie
Annie- Beata MA RACJĘ - NIC TERAZ SIĘ NIE ROZSTRZYGA. Jeszcze kilka razy byc może usłyszysz że chce być sam, chce rozwodu i takie tam B Z D E T Y.
To są bzdety bo facet TERAZ nie myśli logicznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Wiem , macie rację . Wszystko to wiem , powtarzam sobie , ale dziękuję i Wam bo jak ktoś to głosno wypowie to jakoś bardziej dociera . Teraz już mój telefon zamilknie . Do czasu . Po jego sposobie bycia przed naszą rozmową myślę że on też chcaiłby . Tylko nie jest gotowy na powiedzenie tego - chce mnie karać za wyprowadzkę . Ponoć nie miał gdzie spać . Wyjaśniłam mu na spokojnie powody mojej decyzji . Wiem też , że całą tę sprawę oddałam Bogu . Jezus się tym zajmie . Ale w głowie mam mysli , ze Jezus teraz chce bym męzowi przekazała od siebie wiadomość , której nigdy chyba tak jasno i wyraźnie nie usłyszał . Zrobiłam to . Teraz będę czekać .Teraz dalej Jezus pracuje . A ja musze sobie poradzić z niepokojem i moją niecierpliwością . Z wami mi się uda . Wierzę .Słowa, ze teraz to jeszcze nie jest ostateczne rozstrzyganie - bardzo mnie pocieszyło . Dziękuję dziewczyny za wsparcie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

Jeste w identycznej sytuacji co Ty. Też powstrzymuję sie od działania. Staram się nie robić nic ale też wariuję. Tylko właśnie ta modlitwa - Jezu ufam Tobie, Ty się tym zajmij - utrzymuje mnie przy jakimś życiu. No i dzieci oczywiście. Rozumiem Cię w 100 % . Trzymam kciuki za ciebie. trzymaj za mnie. Nic nie róbmy.Tylko jak długo i czy starczy sił.?????

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Właśnie , na jak długo starczy sił ? Wiecie co ? Dociera do mnie powolutku , że do tej pory dostawałm nieznaczne sygnały że jest szansa z jego strony . Ale tak na prawde nie było chyba w moim sercu pojednania . Dopiero teraz czuję , że to co odczuwam , to jest ta pewność i skutek modlitw . Najpierw przemiana we mnie . Potem praca nad nim . Teraz już wiem nad czym mam pracować - nad męze,m . Do tej pory pracowałam również nad swoimi emocjami , uczuciami . Do tego potrzebna mi była ta wiedza - czy ma kogoś czy nie . Jak juz wiem - wiem co ja czuję w takiej sytuacji i czego tak na prawdę chce . Nie wiem czy zrozumiałe jest to co napisałam ale płynęło to prosto ze mnie . Teraz sie do was uśmiecham . Teraz praca tylko nad nim .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszka i Annie,
Dziewczyny musicie w siebie wierzyć. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ( czytaj z powodu kłopotów) zapomniałyście jakie pokłady energii w was drzemią. Trzeba tylko zdjąć te warstwy które przykryły tę moc i cierpliwość.
I widzę że własnie teraz to robicie.OBIE.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Aniu i Agnieszko
Jeżeli Wasze emocje są tak gwałtowne - brak snu, gwałtowne schudnięcie, panika, rozpaczliwy płacz )- to może czas na tabletki antydepresyjne ( nie uzależniają ). Uzależniają leki uspokajające.
Poczujecie się lepiej,wyśpicie, odzyskacie radość z życia i łatwiej - na spokojno- będzie Wam się porozumieć z Mężami.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Właśnie , na jak długo starczy sił ? Wiecie co ? Dociera do mnie powolutku , że do tej pory dostawałm nieznaczne sygnały że jest szansa z jego strony . Ale tak na prawde nie było chyba w moim sercu pojednania . Dopiero teraz czuję , że to co odczuwam , to jest ta pewność i skutek modlitw . Najpierw przemiana we mnie . Potem praca nad nim . Teraz już wiem nad czym mam pracować - nad męze,m . Do tej pory pracowałam również nad swoimi emocjami , uczuciami . Do tego potrzebna mi była ta wiedza - czy ma kogoś czy nie . Jak juz wiem - wiem co ja czuję w takiej sytuacji i czego tak na prawdę chce . Nie wiem czy zrozumiałe jest to co napisałam ale płynęło to prosto ze mnie . Teraz sie do was uśmiecham . Teraz praca tylko nad nim .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

ALe gdzie najpierw się kierowac ? Do jakiego lekarza? Rodzinnego ? a ten skieruje do psychiatry ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Wystarczy lekarz rodzinny, a jak się nie wstydzisz to psychiatra lepszy , bo się na tym zna.Ale musisz się z tym liczyć ,że takie tabletki trzeba brać 3 m-e, bo gdy przerwiesz, to nastapi nawrót objawów z podwójną siłą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Pewnie juz dawno bym się zdecydowała, ale mój synek popija jeszcze "Cycusia" .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

To musisz zapytać lekarza.Tego nie wiem dobrze , ale podobno są takie leki,które mozna brać i karmic. lekarz decyduje , mając na uwadze dobro obu osób.
A synuśka karm jak najdłużej.Cierpliwości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Obecnie uważam że zaczynam chowac się w skorupę. Jak ktoś z rodziny okazuje za duże współczucie, za bardzo pyta to wycofuję się do swojego "zamku". Coś nie lubię jak mi współczują i żałują . I denerwuje mnie jak zaczynają mi doradzać albo krytykować- krytykują np. -to co przyjmiesz go do domu.
Tu jeszcze nie wiadomo co i kto będzie chciał zrobić a ja już " obrywam" że niby gotowa jestem pozwolić wrócić. Albo rady typu- pomóz mu- odciąż go w obowiązkach. Jakich pytam. Przecież już sama wszystko robię. Widać punkt widzenia zależy od punku siedzenia. I teraz również z tym muszę sobie radzić. I to wychodzi chyba najłatwiej. Bo zaczęłam mówić czystą prawdę. Ale nie jest to przyczyną zmartwienia. To taki poboczny folklor rodzinny. Bo i sytuacja taka ma pierwszy raz miejsce w obu naszych rodzinach.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


"Mąż " był i wybył.
Zrobiłam tak jak mówiłam. Przestało mi się zupełnie zbierać na płacz. Nie czuję takiej potrzeby. To bodaj 2-ga lub 3-cia wizyta po której nie czuję się źle.Zachowałam sie konsekwentnie. Może moja miłość słabnie a może jestem tylko taka konsekwentna.
Dobranoc wszystkim.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Zuza , miłosć nie słabnie . Przeżywałam to samo . Po prostu uodporniłaś się . Ze mną też tak było . Ale teraz to jestem rozbita zupełnie . Moze dlatego że nie mam złudzeń , że wiem że jest ta druga . Wczoraj nie odpowiedział mi na smsa. jedyne co mi powiedział to żę w tym terminie , który zaproponowłam na spotkania malżeńskie to nie może bo wyjeżdźa na koniec kwietnia a wraca ok. 9 maja. W tej sytuacji nie wiem czy powinnam go dalej pytać co z czerwcem . napisałam mu ze w czerwcu takie spotkania są w Poznaniu i innych jeszcze miejscowościach . Nie mam odpowiedzi . Nie wiem jak odczytać jednoznacznie jego wiadomość . Czy to że chce ale nie może czy po prostu NIE i już . Nie mogę dłuzej czekać . Zarządałam jasnej deklaracji czy chce dać nam szansę . Nie mogę chyba tolerować dalszego unikania odpowedzi i deklaracji . Musze wiedzieć na czym stoję . CZy wyslać do niego wiadomość z konkrtnym pytaniem i domaganiem się odpowiedzi czy czekać ? Jak teraz postąpić ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Annie,
Ja bym zamilkła, niech klonowi nagle zabraknie wiadomości co robisz ty i dzieci. Niech sam się postara. Nie pisz, nie pytaj ( tego sie spodziewałam że będzie milczał). U mnie tez tak było. Gryź się w język, rób swetry na drutach tylko się przestań kontaktować. Wiem że to jest trudne- przynajmniej na początku. Ale się da. Początkowo cieszył mnie każdy "wygrany" dzień. Teraz juz jakoś samo leci. To on się pyta czy może przyjechać - bo tak ma robić , (zgodnie z moją decyzją że powinnam ja wiedzieć pierwsza a nie dzieci.)To on przesyła sms- Miłych snów , itd.
Pomyśl sobie -jak ma zatęsknić jak nie pyta a ma wiadomości. Jak ma zacząć się znowu starać jak wie od ciebie że czekasz i co więcej naciskasz na decyzję ( on czuje że decyzję o powrocie). Taki już głupi charakter faceta że większość ma dominujące cechy łowcy. Od pradawnych czasów, bo do tego ich stworzono. I widać coś im z tego zostało.
"olej " kontakty. Myśl o sobie bo teraz pora na pokazanie swojej siły charakteru. DrogA PRZED TOBĄ DOŚĆ DŁUGA ALE PRZEJDZIESZ JĄ. JUŻ ZACZĘŁAŚ.
Nie nagabuj go i nie pytaj. Rozmawiać można z rozumną osobą. A jego rozum teraz śpi. To z czym chcesz się kontaktować. Teraz się nie da. Musisz tylko poczekać. I zobaczysz - czy się da i kiedy się da. Jestem pewna że odczujesz wszelkie zmiany sytuacji.Przecież go znasz.
Ale pamiętaj - siłą i błaganiem do miłości nie można zmusić.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

No dobrze, ale czy w tej sytuacji powinnam go zaprosić na śniadanie świateczne ? No co mam robić ? Powiedzieć córce by zaprosiła tatusia ? Przecież coś ze świętami trzeba zrobić , a przynajmniej spróbowac , Prawda ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

właśnie.co zrobić ze świętami? Boję się cokolwiek zaproponować bo wiem ze powie NIE. Z drugiej strony ....

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Jesli mam być stanowcza i się nie odzywać - to co ? Nie zapraszać ? Chyba trzeba , co ? Jak myślicie ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Agnieszko , zaproś . Mój po dwóch miesiącach separacji na wigilię przyszedł . Dzieci były szczęśliwe .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

nie wyobrażam soebi. Przyjdzie i wyjdzie?I znowu będzie separacja? Chyba trzeba by się pojednac. Ale niestety on nie jest wierzacy. Ja nie widzę wyjścia. Chyba ze ktoś z nim by porozmawiał. jakaś osoba trzdvia. Psycholog czy ksiądz? Ktoś kto patrzy na to z boku. Ale nie wiem gdzie szukac takiej osoby. Zreszta on na rzie nigdzie nie pójdzie. Czasami marzę by spotkał na drodze kogoś kto mu wskarze i powie jak krzywdzi i traci rodzinę. Żeby go nawrocił.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Annie,
Pod żadnym pozorem nie pozwalaj dziecku dzwonić do ojca i zapraszać. To będzie manipulacja. MANIPULACJA DZIECKIEM. Dla córki to za wiele. Przeciez to dziecko. A co zrobisz z jej rozpaczą jak obieca jej i nie przyjdzie. Szkoda dziecka.
Przecież i tak organizujesz śniadanie Wielkanocne- jak zrozumiałam. Organizuj więc spokojnie. Czy przyjdzie czy nie i tak je zrobisz.
Może źle podchodzę do tego tematu - ale ja bym nic nie mówiła. Niech pyta sam. Jedyne co grozi ci w takim wypadku to miłe zaskoczenie że jednak przyszedł. Przecież dotychczas twoje namowy nie skutkują. Może to brutalne- ale mysl o sobie i córce.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Agnieszko,
Mój też przyjdzie i wyjdzie. I mnie też się to nie podoba. Pomyśl- czy będzie chciał rozmawiać z osobą trzecią jak nawet nie bardzo chce rozmawiać z Tobą. w jaki sposób chcesz go do tego namówić.
Dziewczyny -nadzieja, wiara to jedno- ale trzeba przestać się łudzić. Nie można widzieć więcej jak jest. Bo to będzie kolejny powód do załamania kruchej równowagi jaką się osiągnęło. Trzeba poczekać na ruchy męża. Widzieć to co jest a nie to co się chce.
Oczywiście Święta są wspaniałą , kolejną okazją do naprawy sytuacji- nie do cofnięcia czasu. Może ta naprawa to na początek będzie polepszenie- nawet lekknie, sposobu i możliwości komunikacji z małżonkiem. To przecież też będzie duuuuuże osiągnięcie. Zejdźmy z chmur na ziemię. Nie spodziewajmy się natychmiastowego powrotu. Metoda małych kroków będzie lepsza i zdrowsza. Dla nas.
A teraz to my- dlanas samych i dzieci jesteśmy najważniejsze.
I podkreślam- wcale nie rezygnuję, kocham iczekam. Ależycie postawiło mnie w nowej sytuacji. Trzeba się przystosować. Nie wspominać tylko myśleć o przyszłości. Bo nadal ją mamy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Dziewczyny , mój jak nie zaproszę - nie przyjdzie . W tej sytuacji nie wiem co robiś . Zaprosić chyba powinnam - a decyzja -to już jego sprawa . Boję się tylko ze zaproszenie odbierze jako próbę nacisku . jak je wyartykułowac by było czytelne bez podtekstów .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


No to spokojnie,
Zawiadom o której zaczyna się sniadanie czy też na którą planujesz początek obiadu. Jak możesz to wyslij smsa.
Bez namawiania.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Nie daj się "zwariować". I nie rozważaj teoretycznie co będzie jak.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Ania, Zuza ,Agnieszka.
Musicie być cierpliwe z ta odbudową i pojednaniem.Zauwazyłam ,ze proces separacji trwa dłuzej i jest bardziej skompilikowany ,gdy małzonek - całkiem wyprowadził się z domu - tak jak u Was.Wtedy jest trudniej wrócić.Wyobrażcie sobie,ze ubrania mojego męża do dziś są w tym drugim pokoju ( i żadne z nas nie mysli ich cofnąć).

Według mmnie to Wy macie zaprosić Mężów na Świeta. W końcu jestescie rodziną. Bez wzgledu na to jaka będzie odpowiedz. To powinna byc Wasza inicjatywa.

--------------------------------------------------------------------------------


Wyslane przez: kasia

O godzinie ... będzie świąteczne śniadanie, JEŚLI MASZ OCHOTĘ przyjdź. Mężczyzna chce czuć, że chce, nie chce robić tego co powinien. Zachować trzeba zasadę pt. wolność. "Jeśli chcesz - przyjdź" Po co ma przychodzić jak na chwilę obecną może nie chce? Króciutko i liczyć się z odmową.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

Mój mąż tez nie zabral rzeczy z domu. Nie wiem co zamierza a nie chce pytac bo boję się odpowiedzi negatywnej

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Agnieszko
Najważniejsze,aby się już przestać bać. pytać nie mususz. Bo po co ? Niech sobie leżą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie


Mój nie mieszka z nami 5 miesięcy i nie zabrał wszystkiego . I się nie spieszy . Raczej ja go przyduszałam / w swojej niecierpliwości / by zabrał swoje rzeczy .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Według mnie wystarczy powiadomić o godzinie kiedy zaczyna się śniadanie.
Przeciez to są ich domy rodzinne i wyprowadzki nie są pomysłami zon ( za jednym wyjątkiem). A wszyscy oni wiedzą że i żony i dzieci zapraszają. Nie organizujmy sobie paranoicznej sytuacji gdzie faceta- współwłaścicela mieszkania i nadal członka rodziny ( mimo innego adresu pomieszkiwania) należy specjalnie zapraszać. Wystarczy powiedzieć o której się zaczyna.
I tak zrobi jak będzie uważał. A zaręczam że każdy- nawet ten który wyprowadził się na prośbę żony wie jakie są zwyczaje w rodzinie i że może przyjść na Święta do domu bo będą czekać.Na niego właśnie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Wiecie co kochane ? Wczoraj w domu to myślałam że umrę - tak nie mogłam się uspokoić . Wzięłam jakies ziołowe tabletki ale to na nic . I wtedy przypomniało mi się o moich zapiskach . Trudno tu mówić o pamiętniku , bo piszę w tym zeszycie sporadycznie . Ale jak zaczęłąm go czytać , a były tam zapiski nawet z 2002 roku to sobie wszystko przypomniałam . Wszystkie negatywne uczucia jakie miałam do mojego klona . Tylko o tym tam pisałam. Tylko o negatywach . Nie wiem po co to robiłam . Niektóre były nawet po francusku / bo to jest mój ukochany język / . No i .... trochę się podleczyłam. Ostatnia rozmowa z moim męzem zdołowała mnie bo udało mu się wzbudzić we mnie poczucie winy . Ale to NIE JA ZAWINIŁAM . Cierpiałam wiele i znosiłam wiele. Byłam cierpliwa i w tej kwestii NIC NIE MOZNA mi zarzucić . Jasne że nie byłam ideałem , ale ja chciałam porozumienia , wyjaśnień - nic nie otrzymałam. Teraz wiem ,że pisąłam to chyba ręką Boga by w odpowiedniej godzinie posłuzyć się tym jak lekarstwem . Przywrócilam się do pionu bo leżałam. TO ON ZREZYGNOWAŁ MIMO ŻE JA POSTANOWIŁAM ŻE MA ODEJŚĆ . Moja decyzja była tylko konsekwencją jego zachowań . Dziewczyny , ja to znosiłam od 3 lat / z przerwami na lepsze i gorsze / , ale tak było. Teraz on musi się zmienić . Inaczej nic nie wyjdzie . Pocieszam się myślą ,że w końcu z tą druga nastanie codzienność - nudna i przytłaczająca . Bo życie w grzechu nie jest powodem do szczęścia . Wierzę , że Jezus teraz pracuje . Może aniołowie, których wysłał do walki o mojego męża toczą teraz bój ze złem . Jak go wygrają - przyprowadzą zdobycz do mnie . Wierzę w to całą sobą . Idę dziś do lekarza po jakieś leki . Czy antydepresanty są kosztowne ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

I to Wam kobietki chciałam uświadomić. ONI wrócą , chcą tego na pewno, tylko nie wiedzą jak to ZROBIĆ. A Wy się teraz nie gorączkujcie !!! Nie wpadajcie w panikę, że ich stracicie, TYLKO LEPIEJ myślcie jak to zrobić dyplomatycznie, aby ich od nowa przyjąć do WASZEGO ŻYCIA !!!

A POJEDNANIE nadejdzie nagle , w najmniej oczekiwanym przez Was momencie. Ja już kupiłam wczoraj słodkie zajączki .Czas na porządki.A WY ??? Obrusik już jest na to śniadanko ? Czy biadolicie nad przeszłością..

Modlę się również za WASZE szybkie pojednanie.Jestem z WAMI .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email: beatatt@interia.pl

Aniu
Przestań. Antydepresanty jesli się na nie zdecydujesz nie są drogie. Wez sie w garśc. Prosze cie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Annie,
Jak akurat czytanie pomaga ci to czytaj. Ale Beata ma rację- robota domowa czeka. Ja już zaplanowałam i od jutra ruszam realizować.
Przenieś swoje myśli na forum prac domowych. Nie rozpatruj teoretycznych możliwości. Myśl o domu i dzieciaczkach.

Przypominam- metoda małych kroków.
Co nagle to po diable.

Zadzwoń do jakieś apteki i zapytaj ile kosztuje opakowanie np. Aurorix- lek antydepresyjny- o ile wiem ceny innych podobnych będą zbliżone.
Wydają z przepisu lekarza.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Beato,
Jeśli chodzi o cierpliwość- jestem przygotowane na miesiące- nie zaś tylko tygdnie. I również dzięki Tobie Moja Droga.
Czytałam co pisałaś dużo wczesniej i w innych tematach.
Pozdrawiam.

ps: ale popisać to popiszę sobie czasami.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: nikita
Email:
Czesc! Ja sie wyprowadzilam od meza 2 tyg temu po tym jak mnie udezyl i przez miesiac wyzywal i dolowal.Jest mi duzo lepiej samej.mamy dzidzi ktore bylo w szpitalu tydzien a tatus przychodzil co drugi dzien na 15 min.Nie przyniosl mu nawet zabawki!~!Zdecydowalam sie na separacje.W poniedzialek skladam papiery.Nie mam za co kupic pieluch poniewaz maz zlikwidowal nasze wspolne konto.Pomagaja mi rodzice.Balam sie go opuscic ale to zrobilam i stanelam psychicznie na nogi.Usmiecham sie i ciesze z kazdego dnia.Juz za nim nie tesknie, nie placze.Najgorsze jest to ze kogos poznalam, kogos komu na mnie od 10 lat bardzo zalezy.Nie wiem co robic, czy czekac az sadyta maz zacznie myslec o rodzinie i przestanie bic? Czy moze zaczac wszystko od nowa? mam warunki i dopiero 23 lata. Co o tym sadzicie?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

A ja nie zejdę z tego forum dopóki , nie przeczytam , że te osoby które tu poznałam na jesieni , i póżniej - zaczęły tez odbudowę i są po pojednaniu. Bo tu forum pozwoliło mi przetrwać bardzo cięzkie chwile.
Aniu tez miałam tzw. "chore jazdy" - roztrzęsiona pół nocy przeglądałam bilingi telefoniczne .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email: s

Z tym pamiętnikiem to dziwna sprawa bo ja też pisałam i z tych samych wzgledów. Tzn. tylko wtedy gdy mi było źle. Najgorsze że chyba maż to przeczytał i chyba jest to jedną z przyczyn tego wszystkiego. Też chyba musze przejść na leki bo nie daję rady. Podziwiam Was ze dajecie sobie radę bez lekarstw. Jak można zapomnieć jesli xcały czas, godzina po godznie siedzi to w głowie. Cały czas. Kiedy wroci??? To trwa już drugi miesiąc i nie mogę zapomniec. Chodze do psychologa ale na nic.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

dziewczyny , porządki zaczęłam juz dwa tygodnie temu . Z kasa nie mam co się na razie bujać bo nie wiem ile dostanę od klona na dzieci . Przyznam, że rachunki zimowe mnie przerastaja . Mam tyły . Ale święta skromniutkie będą . Tak jak i z resztą było Boże Narodzenie . Jesli chodzi o antydepresanty to jednak chyba musze , by nie popadać w taką rozpacz jak dwa ostatnie dni . Czy mozecie mi powiedzieć jak one działają i od kiedy czuć ich skutek ? Odgonią złe myśli ? Samopoczucie fizyczne lepsze ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agnieszka
Email:

Beata, jak czytam twoje wypowiedzi to serce mi sie raduje. Bardzo są pocieszają, to że wróca itd. Mam cały czas nadzieję ale co poradzić gdy on wyraźnie werbalizuje że nie chce życ w małzeństwie. Te słowna drążą mój mózg całymi dniami i nocami. On nie żartuje. Jak można tak z ndia na dzień porzucić rodzinę. Jakie jest wytłumaczenie jeśli ja obiecuję wszystko, zmianę, terapię, wszystko. I nic. Ma zimną krew. Nie dzwoni i nie odwiedza. Dlaczego?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Ja byłam na lekach dwa miesiące.W dzień anty... wieczorem nasenne. Wszystko pod ścisłą kontrolą lekarską. Od stycznia do końca lutego.Teraz jestem prawie samodzielna- czasami mam kłopoty z zaśnięciem. Ale przed "akcją" tez miewałam. Specjalnie mnie to więc nie martwi.Walczę z małą wagą - ale idzie mi coraz lepiej.
Jestem dowodem że można- tylko potrzeba trochę czasu. I potwierdzam- jak sobie popisałam na formu- to mi było lżej. Teraz to już forma pisania inna " przyjacielska" chyba.I to mnie cieszy.Lżej na wątrobie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Agnieszko
Bo on jest narazie w AMOKU. Ale ten stan jest przmijający.Mój to nawet powiedział kiedyś -" nienawidzę cię jak psa".No i co - teraz mi to lata, bo do mnie lgnie.Sam z siebie zrobił półdupka.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Annie,
Ten lek o którym pisałam -po ok. godz. zaczynałam odczuwać spokój. Nie umiem tego opisać ale przestawałam płakać. Lżej mi było.
A może potrzeba ci czegoś na serce- moje serce ( jako mięsień) robilo mi numery. I teraz sama nie wiem co było gorsze. Niemoc fizyczna- czy psychiczna. Wiem że to kiepskie pocieszenie ale wiedz jedno- mimo że teraz źle się czujesz- to minie. Tego bądź pewna dziewczyno.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Beata,
Taka prawda- amok to słowo jakie najlepiej oddaje sytuację. To jakby byli pod wpływem środków halucynogennych. I tyle.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-za
Email:

Aniu
Odnośnie tabletek,zupełny efekt jest po 2 tygodniach, nawet miesiącu.
A od pierwszych dni- odzyskujesz apetyt, (wskazane przy gwałtownym chudnięciu ), nie masz problemu z zasypianiem, masz ochotę na drobne prace i porządki, emocje znikają, a najważniejsze ,że zaczynasz być pewniejsza, pozbawiona lęku i odchodzą NATRĘTNE MYŚLI o KOCHANCE- nie wałkujesz w kóło przyczyn, przeszłości. Jesteś normalna,uśmiechnięta jak inni ludzie , nawet jak mąż w tym czasie jest nieelegancki.
Wtedy ze spokojem odrzucasz jego agresję , nie wmówi CI ,że to Twoja wina - a On zdziwiony reaguje na Ciebie inaczej. Zaczynasz go intrygować i stopniowo się zbliża.
Boże chyba mnie wyrzucą z pracy bo ciagle tu piszę - To żart ).
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9