Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-07-14, 21:11 co dzieje się z moim mężem?
Wyslane przez: weronika
Dzień dobry Wam wszystkim.Piszę tak z rana,bo nie potrafię spać,bo przytłaczają mnie myśli,słowa i czyny mojego męża.
Proszę Was o wytłumaczenie tego zachowania
mojego męża,bo nie potrafię tego zrozumieć.
Wczoraj przyszedł wieczorem z pracy pijany i kazał mi się odwież,tam gdzie teraz przebywa,więc co miałam zrobić,gdybym tego nie zrobiła,to zabrał by samochód i pojechał by pijany.
Więc go zawiozłam.
A u mnie były wczoraj babcie,to znaczy moja i męża mama i tak sobie siedzieliśmy od popołudnia i rozmawialiśmy o wszystkim,było bardzo przyjemnie,zreztą nie raz wspominałam ,jaką mam wspaniałą,zgraną rodzinę.
Mąż,gdy wszedł nie powiedział nawet "dzień dobry".No i jadąc w aucie,pytam się go ,dlaczego się tak zachował,dlaczego nie powiedział swojej mamie,ani swojej teściowej "dzień dobry",na to on odpowiedział,"to powiedz im za mnie".Mówię mu,wiesz jak czuje się napewno teraz twoja mama,[bo o mojej nie mówię],jak jej jest przykro,ale on na to"moja mama,pfff,jej to jeszcze powiem,prosto w twarz swoje".Ja mu mówię,"super mogłeś sobie wypić więcej",na to on"ja nie muszę nic wypić,a i tak jej powiem".Było mi przykro za to,ze tak mówi na swoją matkę.
No i po tym zaczęła się reszta.
Ja nie mogłam wytrzymać tego bólu,[gdy widziałam łzy cieknące po policzkach naszego synka,jak mąż przyszedł z pracy,a syn go prosił tato wejdż zostań]i jadąc w tym aucie powiedziałam mu,że dlaczego go cieszy widok łez naszego syna,który ma świadomośc,że jego tata teraz idzie "do tego domu",gdzie mieszka cudza kobieta ze swoim synem,[która zabrała mu tatę].Na to męż,że nasz syn musi to wkońcu zrozumieć,że on tu nie mieszka,nie śpi,nie je.Mówił,że nie kocha tego cudzego,ale nie wiadomo co będzie w przyszłości,a teraz go tylko akceptuje.Twierdzi,że nie ma kochanki,że nie można to tak nazywać,bo to jest partnerka na jego dalsze życie,że seks tu nie gra żadnej roli[gdy mu powiedziałam,że tego tylko szukał],że to chodzi o to,że ona go rozumie.Mówił i mówił.......
Ale,dąrzę do tego,że wydaje mi się,że on nie potrafi temu sprostać.
Bo z jednej strony myślę,że może mówi prawdę[w co do końca nie chce mi się wierzyć],a z drugiej strony,że to jest tylko jego przykrywka,obrona przed samym sobą.N o ,bo przycież wie,widzi,że my dalej funkcjonujemy jak dawniej[jak kochająca się rodzina],a on był pewny,że tak się nie stanie.On myślał,że jak on odejdzie,to ja zaraz sobie poszukam faceta,pokłócę się z jego mamą i siostrą,wogóle,że staniemy się wrogami.Ale tu się pomylił i to grubo,dlatego wydaje mi się że on tak właśnie odreagowuje,bo jest mu żal.Żal,za to co stracił,rodzinę,bo to jest najważniejsze,no bo przecież,jak można chwalić cudzych[a wiadomo jak tam jest,bo nie raz pisałam],a swoją rodzinę,która żyła i żyje ze sobą jak w najlepszych stosunkach upokarzać.Mi się wydaje,że on nie potrafi sobie poradzić z samym soba,wiadomo,że się NIGDY do tego nie przyzną,ja nawet tego nie wymagam,ale tak to napewno jest.
Proszę Was powiedzcie,czy nie mam racji,chcę posłuchać Waszych odpowiedzi.
Przecież przychodzi tu,widzi,że my się nie zmieniliśmy,że wszyscy żyjemy w zgodzie,że nikt mnie nie potępia[bo on twierdzi,że jestem zła,że nim manipulowałam],że wszyscy mnie lubię taka jaka jestem,że nikt mnie za wroga nie uwarza,wręcz przeciwnie,wiedzą,że jestem zawsze gotowa do pomocy,ze jestem dobrym człowiekiem[bo tak o mnie mówią]i dlatego,on nie potrafi się z tym pogodzić,że jednak zrobił błąd.Fakt,że nigdy się do tego nie przyzna,nawet nie chcę i nigdy bym go za nic nie winiła,pragnę tylko tego,zeby się ocknął w odpowiednim momencie i przestał krzywdzić wszystkich[bo robi to pod wpływem swojej sytuacji,w której się znalazł i nie potrafi sie odnależć].
Proszę co o tym myślicie.
tak sobie myślę że skoro ten człowiek nie szanuje swojej matki to ciebie też nie będze szanował.a na pewno potrzebuje pomocy psychologa.czy ty usprawiedliwiasz jego pijaństwo.dlaczego ty go niańczysz .odwozisz go pijanego do domu .a zadzwoń napolicję ze chce jechać pijany ,niech poniesie konsekwencje.ale wy kobiety w waszej rodzinie robić wszystko chcecie za niego .pewnie jakby się obrzygał po pijanstwie to rano obudzi się wymyty i pachnący bo wy go wykąpiecieżeby sie biedaczek rano nie musiał wstydzić>
Oj, Weroniko, smutno się robi, jak czytam takie zwierzenia.
Zachowanie Twojego męża nie odbiega od normy, w tej chwili trwa walka tej kobiety z jego przeszłością, z jego rodziną i zobowiązaniami. Być może nalega ona na spotkania z jego rodziną, może chce być wreszcie przedstawiona, a swoije dziecko chce in przyprowadzić jako członka ICH rodziny. A tu klapa, zarówno jego matka, jak reszta jego rodziny trwa przy Tobie, nie popiera facecika z jego kochanicą (tego Ci zazdroszczę ). Ona - kochanica - chcialaby bywać w ich domu, wtedy czułaby się pewniej, a tak czuje się tylko kochanką, której nikt porządny nie przyjmuje. Twój mąż chce jej się przypodobać, chce zrobić o co onna usilnie zabiega, Ty i Wasze dziecko to przeszkody nie do pokonania. Jeśli rodzina będzie trwać przy swoim, jeśli matka, z troski o to, że utraci syna, nie będzie akceptować tego stanu, w końcu tamta pokaże swoją prawdziwą, podłą naturę, będzie kazała mu wybierać, sączyć jad, odciągać od dziecka. I to może, powtarzam może być początej jej końca. Facecik przejrzy na oczy, zaczną się awantury, porówniania, wypominania. Aż w końcu padnie to, co powinno: przez Ciebie straciłem Rodzinę.
Zachowanie w stosunku do własnego dziecka, wiesz, oni są tak zauroczeni, że nie widzą, co się dzieje, kochanica przedstawia swoje dziecko w jak najlepszym świetle, ale dziecko to dziecko, kiedyś wreszcie warknie, nie pozwoli się skarcić, powie "nie jesteś moim ojcem". A Twój mąż tęskni za własnym synem, agresją zagłusza sumienie i miłosć do dziecka, bo on WIE, że bardzo Was skrzywdził. Jest powiedzenie, że kat nienawidzi swojej ofiary, tutaj to się sprawdza, sumienie jest jak wrzód na pupie, uwiera, boli, a nie można się pozbyć.
Matwi mnie tylko, że wpuszczasz faceta do domu, gdy jest pijany. I co to znaczy "kazał się odwieść"? posłuchaj dziewczyno, Ty nic nie musisz, nawet nie powinnaś, dla dobra Waszego dziecka, nie daj z siebie zrobić ofiary. Pijany, niech bierxe taksówkę, zabierz mu kluczyki, albo po prostu zmień zamki w samochodzie, nie jesteś jego osobistym kierowcą, rozumiesz?
Trzymaj się mocno ziemi, trwaj przy rodzinie, wciągnij ich do bolkotu kochanicy.
Pozdrawiam z rana.
Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:
Weroniko duzo wskazuje na to,że jesteś współuzależniona."Nałogowiec",(a można byc uzaleznionym od wielu rzeczy-nie tylko alkoholu) musi poczuć ciężar odpowiedzialności za swoje czyny.Czekasz na powrót,ale pod twardymi warunkami.Odwiezienie męża bo "co miałaś zrobić"jest kardynalnym blędem.Wyjśc jest duzo ,jeszcze zona Ci je wymienila.Mysle sobie ,że gdyby jednak mąż dorwał samochód i pijany stwarzał zagrożenie na drodze to Twoim obowiązkiem byloby zatelefonowanie nawet na policje.Nie wolno osobie uzaleznionej,czy to od alkohlu,zdrady,pornografii czy masy innych rzeczy stwarzać warunków do pogłebiania swojego nałogu.Polecam Tobie i nie tylko Tobie ksiązkę "Miłość to wybór"O terapii wspóluzależnień dominikańskiego wydawnictwa"W drodze".To introspekcja ,wgląd we wlasne życie od momentu narodzin.Tak naprawdę to nie ma chyba człowieka ,który by nie doznał skaleczenia w dzieciństwie,który nie zostal by skrzywdzony.Czytanie tej ksiązki bywa bolesne,ale nie ma leczenia bez bólu.Pozdrawiam serdecznie i życze Ci Weroniko duzo siły i wytrwałości.
W odpowiedzi na : Re: co dzieje się z moim mężem? wyslane przez bąk dnia 2006-03-25 08:29:19:
: tak sobie myślę że skoro ten człowiek nie szanuje swojej matki to ciebie też nie będze szanował.
>>Święte słowa. Nawet dla kryminalist matka jest świetością. Dla tego nie, czyli wiadomo kim jest.
a na pewno potrzebuje pomocy psychologa.
>>Psychopaty żaden psycholog nie naprawi. Winą zawsze obciąży otoczenie, nie siebie.
czy ty usprawiedliwiasz jego pijaństwo.dlaczego ty go niańczysz .odwozisz go pijanego do domu .a zadzwoń napolicję ze chce jechać pijany ,niech poniesie konsekwencje.
>>A gdzieżby Weronika to zrobiła :)))). Sama się nie szanuje, ale chce, żeby chłop ją szanował. Nic dziwnego, że jest traktowana jak przedmiot użytkowy, nie człowiek.
A1
Weroniko masz tyle atutów wskazujących na to, że wszystko powinno zakończyć sie pomyslnie, brakuje Ci chyba tylko jednego SILNEJ WOLI. UWIERZ W SIEBIE I BĄDŹ CIERPLIWA, w Twoim prypadku chyba wyjatkowo czas działa na Twoją korzyść, wmacniaj swoje EGO, rozpieszczaj siebie i syna i nie zastanawiaj sie co TWÓJ mąż teraz czuje, nie dopytuj, nie tłumacz, nie informuj...
pozdrawiam CA
Weroniko masz tyle atutów wskazujących na to, że wszystko powinno zakończyć sie pomyslnie, brakuje Ci chyba tylko jednego SILNEJ WOLI. UWIERZ W SIEBIE I BĄDŹ CIERPLIWA, w Twoim prypadku chyba wyjatkowo czas działa na Twoją korzyść, wmacniaj swoje EGO, rozpieszczaj siebie i syna i nie zastanawiaj sie co TWÓJ mąż teraz czuje, nie dopytuj, nie tłumacz, nie informuj...
pozdrawiam CA
Dziękuję CA i reszcie,właśnie naprawdę zaczynam wierzyć we własne siły,stałam się być cierpliwa,opanowana,potrafię z obojętnością przyjmować krzyki mojego męża(wczoraj krzyczał,że jeżdzimy na jego benzynie,do jego mamy na darmowe obiadki),ale ja ze spokojem to przyjełam,nie odezwałam się wogóle,a go to zaczyna męczyć,bo jak wyśiedliśmy z synem to on ruszył z piskiem opon.Tak napewno czuje już te zobojętnienie całej rodziny.Nie pytam co czuje,nie dopytuje,nie tłumaczę,nie informuje i to widzę naprawdę daje efekt.Zaczęłam wierzyć w siebie,synowi organizuję czas jak tylko mogę,jesteśmy ze sobą i przy sobie 24 godziny na dobę,oprócz tego,ze trzeba iść do szkoły i pracy.Fakt,że syn bardzo cierpi,ale my wierzymy,modlimy się i wiemy,że to się zmieni,a wtedy będziemy znów szczęśliwą rodzina.Pozdrawiam.
Chociaż mam taki mały "dylemat".
Mój mąż jak był wtedy pijany,to powiedział mi,że on jej nie traktuje jak jego kochanki,tylko jako partnerkę na dalsze zycie.Więc nie wiem,co myśleć o tych słowach.
Weronika,moze jako 1 postaw sobie pytanie? czy Twój mąż jest alkoholikiem? Choc pewnie jest osoba uzalezniona od zdrady. Każde uzaleznienie jest chorobą,ale chorobą z którą da się żyć,można ja zaleczyć.Ale aby zaleczyć to trzeba chcieć sie leczyć.A aby zechcieć się leczyc to przyjemności związane z uzależnieniem(piciem,ćpaniem,zdradzaniem,obżarstwem) muszą być dużo mniejsze od bólu spowodowanego uzależnieniem. Ten ból jest łagodzony przez Ciebie ,napił się,przyszedł nawalony do Ciebie, a Ty posłusznie w samochód i odwiozłaś jaśniepana do jego kochanki.Zostawił Ciebie i dziecko???? niech ponosi konsekwencje,sprawa do sądu,alimenty i niech płaci.Zadbaj tylko aby alimenty było odpowiednio wysokie.Jego kochanica szybko go kopnie ponizej krzyza gdy nie bedzie jej kasy dawał.Ogromna większość tu piszących,zdradzanych,ponizanych nie daje swojm oprawcom szans na ponoszenie odpowiedzialnośći za ich czyny. Nazywa się to "twarda miłość".I tylko taka może przynieść efekty-oczywiście o ile jeszcze jest taka wola SZEFA,Istoty Najwyższej.Weronika.Twoja rodzina juz jest dysfunkcyjna.Nie pogłębiaj tego.Nie ponizaj się i nie pozwól ponizać dziecka.Pogody Ducha.
Masz rację alkoholiku,mój mąż nie jest alkoholikiem,ale jeżeli chodzi o alimentu,to nareszcie uświadomiłam sobie,że muszę to zrobić i nie dam za wygraną.
Cały czas czekałam,bo nie potrafiłam.Byłam już u adwokatki miesiąc temu i przedstawiłam problem,ona chciała od razu sprawę oddać do sądu o alimenty,ale ja,ja nie potrafiłam i poprosiłam,żeby najpierw wysłała do niego ugodowy list,ale to nic nie dało,on go nawet nie odebrał.Pytał się mnie,czy wiem co to jest,ja odpowiedziałam ,to jest to co chciałeś(bo kiedyś wykrzyczał przedemną i jego mamą,ze on żąda ze sądu ile on ma płacić alimentów),ale ja mu wtedy mówiłam,że nie potrafię w taki sposób postepować.Ale teraz moja decyzja się zmieniła o 100%.Masz rację,nie będę więcej tego pobłażała,jutro zadzwonię do pani adwokat i powiem niech sprawę skieruje do sądu,koniec z tym.Zdałam sobie sprawę z tego,że jeżeli tego nie zrobię,to będę złą matką,bo w końcu okrada nasze dziecko,a do ręki daje mi "ochłapy",jak to powiedziała pani adwokat.Fakt,że się boję,bo nie wyobrażam sobie tego,jestem tym przewrażliwiona,ale mówię sobie,że nie mam wyjścia.Jeszcze raz dziękuję za otwarcie mi oczu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum