Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Zatwardziale serce.
Autor Wiadomość
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 18:51   Zatwardziale serce.

Jak w temacie, tylko zeby nie zgubic watku zwiezle napisze co mnie trapi.
Nasza roznica pojmowania zycia w kontekscie wiary,
kiedy on odszedl do innej wtulilam sie w ramiona Boga szukajac pomocy
otrzymalam ja i czuje radosc, ze wyproszone, wymodlone sie stalo, wdziecznosc i
wlasnie
to jest problem, bo ja sie zmienilam, a mojemu mezowi to nie pasuje
pewnie za duzo mowie o Bogu
cytuje Biblie
on mowi, ze ksiegarnia katolicka jest nawiedzona
ze ja jestem w sekcie
ze za pol roku zabronie mu pewnie pic piwa
potem jesc miesa i sie boi o przyszlosc, boi sie!!!!!!!!
Mowi, ze ma wrazenie ze z innej gliny jestesmy ulepieni, ze ma wrazenie, ze jest na rekolekcjach, trudna mlodziez powinnam nauczac hehehehe;on czuje sie mlody, i juz szkoly pokonczyl
Strasznie nas dzieli to, ze on stoi a ja ide dalej, czytam, doksztalcam sie, ucze sie Boga, pierwszy raz czytam Biblie, nigdy tego nie robilam,
ale ta Milosc (do Boga) mnie zatrzymala, dobrze mi z nia, zmienilo to moje poglady niektore i tu wlasnie konflikt sie narodzil, on mowi, ze to wpuszcza jad w nasze malzenstwo, i ze kryzys z tego powodu sie poglebia, czuje ze sie nie rozumiemy wcale, on sie nie chce edukowac, a juz jak czytam jakies poradniki to mowi, ze to one sa zrodlem klopotow, a przeciez czytam je z powodu tego co zrobil, zeby ratowac co sie da, wiedziec jak dalej zyc,
nie moge mowic tego co chce, co mysle, czego pragne, zeby jasnie pana nie urazic, a juz w zadnym wypadku nic na temat religi, zeby nie czul sie jak na rekolekcjach
Ja tu, on tam, i co bedzie teraz, czy to jeszcze Zlo w nim siedzi, bo bo dlaczego tak bardzo agresywnie reaguje na moje mysli, cytaty wtracane do rozmowy itp. Drazni go to, mowi, ze chce zony, partnerki, a nie nauczycielki, hmmm.....to nie mowic mu, nie dzielic sie, ,co? Ale to trudne, czy mozliwe, dlaczego musze wybierac, mnie dobrze z Bogiem, chyba na sile chce go przyblizyc, przypominac, chyba nie tedy droga..........
no i tak dwa kroki w przod jeden w tyl, a moze dwa do tylu, jeden w przod,
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 19:09   

Tosiu, kiedy ja w ten sposób mówiłam do męża, on odpowiadał:"Co, ksiądz ci naopowiadał?". Wolę więc nie mówić, bo zaraz się wkurza.
Zastanawiałam się nad tym. Ja właściwie zawsze o Bogu wiele mówiłam, gorzej było z działaniem. Wiedziałam, że czegoś nie można, a coś należy, ale różnie z tym wychodziło. I doszłam do wniosku - dużo mówić o Bogu chyba się nie powinno, trzeba przede wszystkim czynami o Nim zaświadczać.
A rozmawiać o Bogu można niekoniecznie z mężem. Ja np. mam koleżankę, z którą dużo o tych sprawach rozmawiamy, nikt nikogo nie wyśmiewa, nikogo to nie drażni.
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 19:24   

Moze tak sie zachowuja niektore serca, sa przekorne, chyba juz nie powiem mu nigdy nic na temat wiary, ale czy to mnie nie oddalli od niego, nie zgadzamy sie ze soba pod tym wzgledem, czy mozliwe jest wtedy zgranie malzenstwa jesli mu to bedzie przeszkadzac, jesli nie bede wierna swoim przekonaniom, jak piszesz swiadczyc czynami- czy strace czy zyskam wtedy malzenstwo?, czyny mowisz, zgodne z wiara, i tu mam problem, bo to zmienia nasze zycie, co za ironia, to niemozliwe zeby Bog mogl poroznic, przeciez On buduje,
dla niego liczy sie zjesc i wypic piwo, smiech, zabawa, zero trosk, problemow, jesli sa to same mina, po co roztrzasac, a ja to robie,
problemow nie ma to ja je powoduje w mojej glowie same powstaja, tylko dlaczego zdrada byla, dlaczego tyle zlych rzeczy, jak z nim polemizowac, chyba zamknac sie w sobie, i czekac na niego az dojrzeje, i rodzi sie pytanie, czy ja poczekam, ciezko byc razem po zdradzie. Mam wrazenie ze ciagle toczy sie walka jeszce pomiedzy dobrem i zlem.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 19:24   

Tosia,
Bo widać żeś przesadziła Moja Droga.
Też bym się sflustrowała jakbym tak z księgą cytatów musiała codziennie żyć.
Boga ma się w sercu i wiarę okazuje min. cierpliwością.
Nie trzeba "napisów na koszulce umieszczać".
Chciałaś żeby wrócił?
To powinnaś zdać sobie sprawę że jemu trzeba szansę dać -jak zdecydowałaś że chcesz naprawiać. Każdy ma inną metode naprawiania. Tobie wiara pomaga jemu pewnie coś innego. Przytłaczasz faceta i tyle.
Tak w jednym czasie chcesz wszystkie problemy załatwić- jego brak okazywania wiary też?
Nie da się.
Trzeba cierpliwie. Bez przesady, wręcz powściągliwie.
Bo inaczej to wygląda na to że jak ktoś nie rozmawia o wierze to źle. A nie- niektórzy mają to tylko w sercu i nie widzą potrzeby roztrząsania tematu.
A dodatkowo facet ma i tak przechlapany ten moment życia- musi się z poczuciem winy uporac i róznymi myslami. To mu pomagaj a nie "dokładaj".
??Albo czekaj ale na siłę nie zmuszaj. To dobrze że teraz dobrze się poczułaś i wiara dała Ci nadzieję. Ale nie zmuszaj męża żeby walczył tą samą metodą.
Bo przesadzisz.
A rozmawiać o wierze można z innymi. Tak na początek. Potem zobaczysz jak się sytuacja rozwinie.
Nie da się wszystkiego w tym samym czasie.
To wyobraż sobie na koniec- są małżeństwa w których jedno wierzy a drugie nie. I potrafią rozmawiać i tolerować swoja "inność"

ps: walka ze złem toczy się nadal i jeszcze trochę potoczy zapewne.
Nie mozna definitywnie tak stawiać sprawy- moja wiara a jego brak dzielą. To nie tak powinno być. Teraz tolerancja też jest ważna. I cierpliwość.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 19:28   

"Mam wrazenie ze ciagle toczy sie walka jeszce pomiedzy dobrem i zlem." - a się toczy, się toczy. I temu go drażnią Twoje słowa. A więc powściągliwie, sposobem. Tu słówko, tam słówko, byle nie za dużo.
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 19:28   

Dziekuje Zuza, Wanboma-potrzebowalam obiektywnej opinii, takiej, obuchem w glowe, trza mi tego, bo nie chce sknocic, zalowac, ze cos popsulam, chce naprawiac, ale zabrac sie nie umiem, wiec sie ucze.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 19:47   

Tak jak każdy z nas się uczy. A czasem trzeba takiej obiektywnej opinii, bo człowiek się uprze, że tak jest dobrze - jak robi. I wydaje się, że inaczej nie można. I po to jest drugi człowiek - by pomógł.
Ja tu też się dużo uczę. Obecnie jestem na etapie nie myślenia o NIM. Teraz to ja mam zatwardziałe serce, bo swoje uczucie do niego ułożyłam ładnie w swym serduszku na półeczkę. Niech tam sobie leży i czeka. Na co? Nie wiem na co. To się okaże. Nie myślę na co - bo tego "niemyślenia" właśnie się uczę. Żyć dniem dzisiejszym i tyle. O przyszłości nie myślę. Bo co mi to da?
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:03   

wiesz, ja jestem uparta, i moj maz tez, czasami wydaje mi sie, ze mam sluszna racje, ale na szczescie jej nie mam, bo dzieki takiemu obiektywnemu spojrzeniu innych udaje mi sie zmienic spojrzenie na dana sprawe i czuje w tym porzytek i slusznosc, nie chce tkwic w miejscu, w zatwardzialej skorupie,

Zuza to prawda, ze on caly czas siluje sie z poczuciem winy, mowil mi, a ja mu nierzadko wytykam, wymyka mi sie, nie panuje w zlosci, masz racje, ze powinnam mu pomoc, ucze sie tez tego, ciezko zapomniec o swoim zalu, jego winie, stanac ponad to, modle sie o porzadek swojej duszy, zeby jej nie zasmiecac gniewm, zloscia, i takimi tam z powodu wiadomo tej straszliwej krzywdy jaka nas spotkala,

Wanboma- chcialabym Cie pocieszyc, dac nadzieje, ciesze sie, ze nie stoisz w miejscu. Jestes naprawde silniejsza niz Ci sie wydaje.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:07   

No,
Powoli trzeba.
A że jesteś niecierpliwa?
Ja też jestem. I to bardzo.
Pisano tu- że naprawa to chyba jeszcze wiekszy wysiłek jak trwanie w oczekiwaniu na szansę naprawy.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:10   

A jak ktoś nie wie, to się wydaje, że to pełnia szczęścia - zaczynać budować. Mi tak się wydaje. Ale wiem też, że mój mąż szybko by się zniechęcił. Ja nie.
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:12   

Oj zebys wiedziala,ze wiekszy,walcze sama ze soba, ciagle, kazdej chwili, po omacku, zeby nie myslec, nie martwic sie, nie bac - to potrzeba tyle sil, ze ciagle je trace. I potem znowu,
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:15   

Myślę że radę dasz bo masz już "nieco" doświadczenia w radzeniu sobie z sytuacjami kryzysowymi.
No- wiarę trzeba podtrzymywać a nie ręce załamywać.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:16   

Ale ciesz się, że dano Ci szansę walki...
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:23   

Ciesze sie, i boje spasc z wysokiego konia, co mowic myslom na to, ze jesli raz zrobil to moze i drugi, powtorka to czarny scenariusz, ktory zatruwa zycie, bo steruje wielka nieufnosc i zatruwa zycie,
najpierw sie czeka az wroci, a kiedy wroci to wcale nie jest takie wszsytko latwe, inaczej bym tu nie pisala, wdaje mi sie, ze jestesmy z takiego kruchego szkla, ktore sie moze latwo rozsypac, mam ciagle swiadomosc kruchosci zwiazku po takim kryzysie i niemoc,
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-09, 20:28   

Słuchaj,
Bo Cię spiorę.

Masz wiarę ? Masz. Zostałaś " uzbrojona " w różne narzędzia.
Wiarę, cierpliwośc, miłość itd.
To korzystaj z tego. Z rozmysłem, świadomie bo przecież masz to w swoich rękach.
A nie że sie pokruszysz. Wyobraż sobie że jesteś ze szkła hartowanego.
Już cię chcieli skruszyć. Ale nie wyszło.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5