Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"partyzantka" trwa
Autor Wiadomość
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 13:43   

Mnie kusiło bo wiem że mój jak to samiec bardzo jest / tzn był bo teraz nie wiem / o mnie zazdrosny . Ale jednocześnie wiem, że zniszczyłabym siebie samą . Ale pokusy były .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 13:53   

A fe,
tylko tak gadasz- jakby co do czego to zwiewałabyś szybciej niż Chuck Norris się porusza ( a on umie wszystko z prędkością światła) robić. Pomyśl lepiej jak pięknie można ( by) grzmotnąć talerzem po głowie, oblać dość ciepłą pomidorową. Już widzę te kluski na głowie i koszuli. A jak widzisz że cierpi- to dobrze że cierpi- kara musi być.
( no proszę jaki potwór wychodzi z mojej spokojnej osoby). Ale fajnie mogło ( by) to wyglądać.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 14:43   

Zuza, teraz tego bym nie zrobiła . Ale wtedy byłam w takim dołku psychicznym , odtrącana od tak dawna , niezuważana, traktowana jak powietrze albo sprzątaczka że kto wie .... Gdyby ktoś powiedział mi wtedy co chciałabym usłyszeć to .. no nie wiem . Ale teraz nawet na kluchy na głowie nie mam ochoty . Nawet nie krzyczę i nie mam zamiaru. Wyciszyłam się jakoś pod tym względem . Ja wykorzystywałam ten czas bez niego pracując nad soba . On tego nie robi . Sam siebie stacza w dól . jakby specjalnie .
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 14:56   

A ja nigdy nie chciałem się mścić na żonie. Owszem, byłem momentami zły, wściekły, ale zawsze tak bardzo pragnąłem jej powrotu... Kiedyś nawet powiedziała, że myślała, iż jej zrobię krzywdę, kiedy mi opowie conieco lub kiedy "przyłapałem" ją w mieszkaniu u "przyjaciela", ale nigdy nawet nie miałem takiego zamiaru. Chociaż zareagowałem bardzo gwałtownie wobec kolesia, co doprowadziło mnie nawet na policję za tzw. groźby karalne.
Cały czas bardzo ją kocham i jestem gotów jej wszystko wybaczyć, byle tylko wróciła i wykazała trochę woli naprawy naszego związku.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 16:39   

Moi Drodzy,
To że kocham i chcę żeby wrócił nie znaczy że nie mam ochoty zrobić kuku. OCZYWIŚCIE CZASAMI.Odwdzięczyć się tym samym - nie wyobrażam sobie. Ze względu na siebie bardziej, niz na męża. Panuję nad tym całkowicie, czego nie mogę powiedzieć o nim. Stąd obawa przed samotnością. Jednakże mimo że kocham jestem niecierpliwa. Często jestem zła. Niestety mam taki charakter że musze uważać- dzień w dzień.Czasami wprost pragnę wylać tę przysłowiową "pomidorową".Widzę te kluchy dyndające na głowie. "Bić" czyli szkodzić "koleżance"nie będę bo szkoda moich nerwów i nie w moim stylu. Staram się być ponad. Od męża oczekuję że będzie się starał o mnie. I być może to jest problem. Póki co on stara się o coś/ kogoś zupełnie innego. Po pierwszym, dość długim szoku w czasie którego nie miałam siły nawet wstać z łóżka ( podziwiam Annie że mogłaś cokolwiek sobie myśleć bo ja byłam pusta całkowicie) teraz przechodzę widać pewien rodzaj ewolucji.
nie wiem gdzie dotrę ale niestety wciąż pamiętam- te słowa które mnie tak zraniły. Te puste szklane oczy- jak u zabawek. Ten obcy głos i nawet inną twarz. Czasami nadal zastanawiam się jak to jest wogóle możliwe. O pytaniu dlaczego staram się nie myśleć.
A widok klusek sprawia mi frajdę.Może to wynik spadku poziomu nadziei.
Widać tak mam. Ale każdy jest inny i reaguje inaczej.
A w podsumowaniu dodam- tylko tak gadam - bo przeciez szkoda ......
Ostatnio zmieniony przez zuza 2006-04-27, 17:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Anula
[Usunięty]

  Wysłany: 2006-04-25, 06:46   

Witam . Dziś mam dużo lepszy humorek . Wczoraj otrzymałam iskierkę nadzeii . Mój klon jak zwykle spóźnił się z odwiezieniem dzieciaków o jakieś 40 minut . Do domu nawet nie zaszedł - ograniczył się do schodów klatki . Normalnie uciekał , bo jak usłyszał że się zblizam do drzwi to był już piętro nizej . Ale byłam zła że znowu tyle czekałam więc napisałam smsa że mój czas nie jest jego własnością i ma go uszanować . Skoro sam pytał wcześniej o której przywieźć dzieci i potweirdził ! No i odpisał mi że przeprasza i postara się być bardziej konsekwentny . W jego ustach przeprosiny za coś takiego to na prawdę rewelacja ! Zbiło mnie to z nóg bo zupełnie nie spodziewałam się takiej reakcji . Czytałam tego smsa jeszcze kilknaście razy . Niby nic ... a jednak dało tyle radości . Mam nadzieję , że on się wstydzi i teraz ucieka by czas zaleczył ten jego wstyd i pozwolił mu na tyle stanąć na nogi by do mnie przyjść . Czekam .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 06:49   

na kluski czy też inną zemstę nie mam już ochoty . Staram się być codziennie na mszy św / przed pracą / i to dodaje mi sił i wycisza we mnie te emocje . A moze już po prostu o nich zapomniałam bo moje rozstanie fizyczne z męzem jest trochę dłuższe niż wasze , Zuza . A moze to po prostu różnica temeramentów , choć zapewniam CIę , że to ja zawsze byłam tą co się kłóci i walczy ze złoscią wyrzucając z siebie potok słów czy też miotając wokół siebie różnymi rzeczami . :-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 07:50   

Witaj Annie,
Wczoraj wieczorem uczyniłam pierwszy krok w las. Czuję że muszę to robić szybciej bo niszczeję . To dokładnie tak jak pisałaś- co zbiorę trochę sił to on sie pojawia i zabiera wszystko to co zebrałam sama, bez pomocy z żadnej strony. To niesprawiedliwe.
A wszystko to przez ta moją głowę. Robię wszystko co muszę bardzo szybko i sprawnie. kiedys pisałam że praca idzie mi szybko jak czuję adrenalinę. Potrafię bardzo dobrze wykonywać służbowe i domowe obowiązki w sytuacjach stresowych. Ale to inne stresy były.Zawsze tak miałam. Teraz, w tym samym czasie MYŚLĘ. Tak chciałabym przestać o tym konkretnym problemie myśleć. Baaaardzo chciałabym zapomnieć. Ale mój problem polega na tym że pamiętam ( jak pisałam wczesniej) całe zdania i nawet miejsca w których mąż stał jak to mówił lub gdzie byliśmy i co robiliśmy. To jakaś choroba chyba. Czy jest jakaś metoda na skasowanie z pamięci takich wspomnień?
Jak sobie radzić bo to chyba jest ciągle tak samo nasilony żal.
a modlitwy mi nie idą. Zaczęłam trochę "rozmawiać z Panem Bogiem" jak radził Mateusz. Kiepsko mi idzie.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 08:08   

Zuzik, niestety a może i dobrze, że przycisku "reset" nie ma w naszej głowie. Ja po prostu błagam Boga, żeby odciął sam linę na której wiszę, jeśli ja sama nie potrafię tego zrobić. Rozmowa z Bogiem jest sprawą indywidualną i każdy robi to na swój sposób. Jednak, najmilsza Bogu jest modlitwa, która przepełnia całego człowieka i jego życie. Nie jednokrotny lament w kościele na klęczkach "ratunku!" tylko wytrwała modlitwa pełna nadziei, wiary dołączone do tego jakieś wyrzeczenia, post, ofiarowywanie swoich codziennych obowiązków w tej intencji.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 08:25   

Zuza , ja nie mam takiego problemu bo mój nic nie mówił . Nie mówił przykrych słów . Po prostu milczał i robił swoje . Pamiętam tylko czyny ale je wybaczyłam . Co do modlitwy - to jasne że nie jest łatwo . jesli masz problemy z rozmową to po prostu małe wyrzeczenia , post jak pisze Kasia ofiarowane Panu Bogu w jakiejś intencji też mają znaczenie . Sama myśl o Bogu też jest modlitwą . Na początku mi też nie było łatwo . Byłam daleko od Boga , nie dbałam o Niego w naszej rodzinie . Z czasem tu na forum wszystko jakoś się pod tym względem zmieniło . Myślę , że dużo mi pomogła modlitwa o uwolnienie od czarów i złego ducha zaproponowana na starym forum przez anię z belgii . Codziennie ją odmawiam i potem te złe myśli odchodza . Myślę , że musisz popracowac nad swoim wybaczeniem dla męża . Jak mu to wybaczysz / nie mówię tu o zapomnieniu / to poczujesz się lepiej .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 08:28   

I ja też ciągle o tym myślę . Dowodem na to jest moja obecność tu na forum . Staram się skupić tylko na pracy ale to takie trudne . CZasem dyscyplinuje mnie szef siedzący obok w pokoju . Ale ja też ciągle o tej sytuacji myślę . I powtarzam : Jezu Ty się tym zajmij .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 08:43   

Annie,
Problem w tym że ja wybaczyłam (prawie całkowicie) tEn związek z koleżanką. Byłam naiwna sądząc że on teraz zastanawia się jak naprawiać. Doła miałam bo zaatakował mnie że:
wybaczyłam ( tak zrozumiał ...... że całkowicie) jemu NIE ZAŚ JEJ.
WALCZYŁ JAK LEW O JEJ OPINIĘ. NIE ZAŚ SWOJĄ. TKWI W TYM UZALEZNIENIU NADAL.
MA WRĘCZ PRETENSJĘ ŻE JEMU WYBACZAM A NIE JEJ.
ZALEŻY MU TYLKO NA JEJ OPINII NIE ZAŚ NA JEGO WŁASNEJ.
Wniosek1: nadal trwa tam gdzie uciekł żeby podobno zastanawiać się ja czy ona.
Wniosek 2; ona mi WISI. Slub brałam z nim . To jego kocham.
wniosek3; amok się nasila.
wniosek 4; STRACONE TE MIESIĄCE SAMOTNOŚCI- OCZYWIŚCIE JEŻELI ROZPATRYWAC Z PUNKTU WIDZENIA NAPRAWY SYTUACJI.
Ostatnio zmieniony przez zuza 2006-04-27, 17:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
malwina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 08:51   

Oj dziewczyny. A tu znowu długi weekend. Co zrobić z tym czasem. Myśli w głowie nie dają spokoju. Spać nie można. On się nie odzywa. Odpoczywa ode mnie i od dzieci. Małych dzieci. jak wybaczyć?
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 08:56   

Malwino,
Weekend zaplanowałam- mimo iż pierwszy raz spędzimy go w mieście to starałam się zaplanować różniste atrakcje. Jeśli tylko dopisze pogoda ( coś żle zapowiadali) to będzie: kino, zoo, piknik w lesie, zwiedzanie. Zero wolnego czasu dla dzieci- to znaczy czasu na nudę. Bo to w przypadku mojego "stadka" bardzo zły pomysł i powód do awantur.
W zależności od wieku dzieci- też coś wymyślisz. Trzeba wypełnić czas całkowicie, do granic. Jeżeli dzieci starsze- tym bardziej znajdź coś dla siebie.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 09:19   

Malwina, zbliża się długi weekend, wolny czas dla nas, naszych dzieci. Będziemy mogły cieszyć się byciem z nimi. Odkrywajmy w te dni piękno jakie mamy w sobie, prośmy o nowe "JA" zauważmy piękno wiosny, pączki na gałązkach, kwitnącą magnolię, soczyście zieloną trawę pod nogami, zauważmy i dziękujmy za to Bogu. Najważniejsze nie koncentrować się na tym czego w tej chwili nie mamy, tylko na tym, co otrzymujemy od Boga na codzień. Mąż wyjechał daleko, jest nieobecny i grzechem by było żyć na codzień jego nieobecnością, zaniedbując, nie doceniając tego co wokół. Ja czasem czuję, że w myślach się "zawieszam", choć powinnam iść dalej. Taki mój obowiązek płynąć, patrzeć przed siebie. To męża sprawa by w odpowiednim momencie zacząć mnie gonić. (tak jak na zdjęciu z łabędziami :-> -prawa strona)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9