Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"partyzantka" trwa
Autor Wiadomość
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:12   

Dziewczyny
Świetnie sobie same radzicie. Zuza normalnie mnie rozbrajasz. Masz super podejście do tematu . Tak - to jeszcze nie czas ich powrotu. Oni są w AMOKU. I zapewne mają mętne , drewniane oczy. Po wzroku poznacie kiedy będą gotowi na powrót.
Muszą na WAS patrzeć ognistym , gorącym wzrokiem. Przynajmniej u mnie tak było.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:16   

Oj Beatko , ja chyba się nie trzymam. Choć wiarę w naprawę mam to jednak emocje robią swoje . Strach , obawa, lek - walczę z tym ale czasem nie mam sił. Ostatno na spowiedzi ksiądz mi wyjaśnił że te uczucia sa normalne i nie są grzechem - a ja myślałam że to objaw zbyt małej wiary i wątpliwości . Teraz jak ze spokojem moge sobie popłakać to chyba mi łatwiej ale też i nie do konca . Wszystko przeżywam od nowa . Jakby tych pięciu miesięcy separacji nie było . Jakby na darmo , stracone .
 
     
malwina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:18   

Dziewczyny. Wy chociaż Ich widujecie. Mój odsepaował się od nas zupełnie. Jest w innym mieście, tam pracuje, i z tego co słyszę to chce rozwodu. Moja koleżanka z nim rozmawia ale to nic nie daje. Jak to mozliwe żeby bez rozmowy ze mną robić takie rzeczy? jestem na prochach ale i tak budze się w noicy i nie moge zasnać do rana. Pogłębiam sie w depresji. Agnieszka S.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:20   

Dobrze wiem, że jest Ci ciężko. Przetrzymaj jeszcze tydzień , to zaczną działać leki.One Cię wyciszą. trzymaj się . Nie masz teraz innego wyjścia. Zobaczysz. On szybko wróci .
 
     
malwina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:25   

Biorę już prawie dwa tygodnie i nie widze poprawy. Czy one w ogóle zadziałają? Jesli nie to jakie jest inne wyjście bo już nie daję rady? Modlitwa uspokaja na chwilę ale coraz bardziej tracę nadzieję...
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:26   

Beatko , prosze pisz tak częściej . On szybko wróci . Czasem brak mi tu na forum takiego potwierdzenia . To we mnie utrwala chęć walki . Popatrzcie , dziewczyny , w każdym filmie gdzie mąż odchodzi od zony do innej potem do niej wraca skruszony . Tylko one zwykle już na nich nie czekają . My mamy być inne . Dlatego nam trudniej . Bo my nie mozemy myśleć o zagłuszeniu naszych emocji drugim człowiekiem / mężczyzną / . Ale moze dlatego odzyskamy właśnie nasze małżeństwo na nowo .
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:47   

Malwina może masz żle dobrane antydepresanty , albo jeszcze za mała dawka. Całkowity efekt jest po miesiącu, ale dziwi mnie ,że nie śpisz, bo powinnaś spać jak suseł całą noc na lekach. Poczekaj jeszcze tydzień.

Aniu. To nie pocieszanie Ciebie. To prawda,że on wróci.Zobaszysz , że jak wróci to będzie cudownie ( nie chcę Cie teraz rozjudzać i zniecierpliwiać ).Staram sie być delikatna. Ale u mnie teraz jest naprawdę super. A sama pamiętasz moje pierwsze posty ?
U mnie przebiegło to szybciej , bo już kiedyś o tym pisałam - byliśmy cały czas w jednym mieszkaniu i cały czas łączyły nas obowiązki w domu i wspólne żywienie( pierwsze tylko 2 m-ce osobno ). Dlatego bądż cierpliwa - gorzej jest wrócić , gdy mieszka się w innnym mieszkaniu. Dlatego Twój mąż teraz głupieje , bo nie wie nieudacznik - jak ma wrócić do CIEBIE. Zobaczysz. A to ,że tak ogromnie tego pragniesz to bardzo dobry znak. To zaowocuje póżniej . Niech spadnę teraz ze stołka na ziemię - jak nie spełnią się moje słowa.
Ostatnio zmieniony przez Beata 2006-04-24, 10:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 10:48   

Dziewczyny Kochane,
może nie powinnam tak pisać bo "świniowata nie chcę być" ale trzeba pamiętać o jednym:
Człowiek to tylko człowiek. Zraniona kobieta to zraniona kobieta. To znaczy tylko tyle że mimo iż wszystkie na tym forum teraz czekamy i walczymy to my też nie znamy przyszłości. Być może nadejdzie taki czas że niektóre stwierdzą że " nadeszła pora na przesiadkę do innego autobusu". Czego nikomu nie życzę. Ale taka opcja też istnieje.
Beata- odnośnie oczu to mój mąż ma oczy: czerwone, szkliste, puste , wyglądające jak po płaczu. Takie sobie inne, "zepsute" oczy. Mówi że zmęczony. I przykro mi to pisać ale jestem tylko człowiekiem: i dobrze mu tak.
Agnieszka, głowa do góry- buja- takie prawo fali ale każda fala ma swój koniec.
ja czasami znowu wspomagam się lekami nasennymi. A upłynęło już 4 miesiące. Poczekaj trochę jak pisze Beata. Jednakże leczyć musisz się też troszkę sama żeby pomóc lekarstwom szybciej zadziałać. A potem żeby eliminować poszczególne pastylki.To jest możliwe. O depresyjnych już dawno zapomniałam.
Odnośnie wizyt mężowskich- to chyba przychodzi taki etap , zaraz po etapie "niech przyjdzie kiedy chce byle przyszedł" że wręcz wskazane jest coby przestał bywać. Jak pisała Annie : siły odbudowane w samotności tracimy podczas kontaktów osobistych. Też tak bywa u mnie.
Amok to amok- trzeba starać się przestać pytać- dlaczego. To droga do nikąd.

Dlatego zapraszam do lasu- choć na krótką wycieczkę. Powietrze lepsze, zielono , ptaszki śpiewają. Ot- łono natury.
Ostatnio zmieniony przez zuza 2006-04-27, 17:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
malwina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:00   

Dziewczyny Kochane. Skąd bierzecie siły? Dziękuję Wam. Czytam te posty jako nałóg bo tylko taka pociecha ze może nie u wszystkich to sie skończy tragicznie. Najgorzej ze nie mogę sobie ułozyć życia sama i bardzo sie boję. Mam nowa pracę w innym mieście ale się boję cczy poradze sama z dziećmi. Praca bardzo odpowiedzialna. Na razie nie goę podjąc żadnej decyzji. To dobija. Czy zostac bezpiecznie z rodzicami i tu pracować czy iść na swoje? czuję że tu wariuję i tam nie poradzę. Nie ma kogo pytać ani kogo,poradzić.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:04   

MALWINO,
Póki co masz przetrwać, układać będziesz jak się wzmocnisz. Teraz jest etap wzmacniania.
W jednym czasie " się nie da" zawalczyć o wszystko. Walcz więc o zdrowie fizyczne i emocjonalną równowagę ( choć troszkę tej równowagi). Reszta potem. Ja też jeszcze walczę o zdrowie i równowagę.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:08   

Zuza opcja istnieje ale bez Boga . A ja bez Boga nie chcę . I dziękuję PAnu Bogu za to że mnie wcale nie kusi ten inny człowiek . Gdyby skusił - byłoby żle . Gdyby ktoś mnie zechciał na początku naszej separacji - nie wiem jaka byłabym teraz . Wtedy byłam pełna chęci odwetu . Jak piszesz : Zraniona kobieta to zraniona kobieta . Umie się mścić . NA szczęście - nie było nikogo ! Potem szybko znalazłam to forum i trwam w nadziei . I już nie myślę o tym drugim człowieku . U mnie nie ma takiej opcji . Dlatego też jestem taka pełna niecierpliwości . Chciałabym już , żeby nie marnować więcej czasu .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:11   

Wiem, że jeszcze będzie trudno . Wiem że powrót i budowanie od nowa to trudna droga . ALe już obok niego . Z Panem Bogiem . Razem . Tak jak na początku . Widziałam w jego oczach wczoraj coś - jakby smutku . jakby rzeczywiście nie miał odwagi i głupio mu było bardzo . Mam nadzieję ,zę przezwycięży to wszystko . Bo go kocham i wybaczam . Czasem tylko trudno jest przyjąć czyjeś wybaczenie .
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:14   

Dziewczyny
Stalowa zasada - tabletki antydepresyjne musi się brać conajmniej 3 m-ce, bo gdy się wcześniej skończy - to następuje gwałtowny NAWRÓT z podwójną siłą objawów depresyjnych.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:16   

malwina , dla mnie to forum to też jak narkotyk . Bez Was tu nie dałabym rady . Ale jakoś leci . Zawsze ktoś powie coś co wpadnie głęboko do serca i człowiek trzyma się tego jak tonący brzytwy . Jesli chodzi o podejmowanie decyzji - to nie będę doradzać bo raczej się boję . Ale pomódl się do Ducha Św. a na pewno otrzymasz odpowiedź .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 11:24   

Mnie nigdy nie kusiło coby zmajstrować taki odwet. Ja sobie tego wogóle nie wyobrażam. Dla mnie ta opcja to samotność. Niestety.Lub stety jak kto woli. I pic w tym że zawsze najbardziej bałam się właśnie samotności. i żadne gadanie że dzieci, przyjaciele i rodzina nie miało wpływu na tę opinię. i nie będzie miało znaczenia że ja mam wokoło duuuużo ludzi - samotność bez męża to samotność najgorsza. i tak jest. Ale opcja że przesiądę się do innego autobusu istnieje. Ja nadal jednak jadę tą jedną linią. Ale wiem że będę mijać różne przystanki.
A co do odwety- to czasami jak mnie złość opanowuje to mam ochotę zrobić kuku. Ot tak - zwierzęce instynkty się ujawniają. ale specjalnych wyrzutów nie odczuwam- tak mam ale i tak nie korzystam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 10