Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"partyzantka" trwa
Autor Wiadomość
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-23, 09:30   

Właśnie , to jest to czego się obawiam, że tak zostanie. Mąż zbliżył się do niej emocjonalnie jeszcze bardziej. Ja mam zerowy wpływ. Co do smsów to staram się trzymać nerwy na wodzy- wczoraj to była raczej obrona konieczna.Jak to jest- nie wiedząc ona czy ja- mnie zostawil a zbliżył się do niej.
Martwiące jest to że napisałeś że u ciebie trwa to kilka miesięcy i nic. Niby duchowo przygotowuję się na taką ew. ale brzmi to strasznie.
Resztę opisałam w rozpad związku trwa.
Chyba to dobra decyzja - do lasu. Teraz nic innego nie jest możliwe bo amok się nasilił.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-23, 10:25   

Mam doła giganta, a on znowu dzisiaj przyjedzie.
Trzymajcie kciuki za mnie.
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-23, 10:29   

Je też mam doła... ale dlatego, że ona nie odzywa się, a obiecała, że w weekend się spotkamy...
Już w zeszłym tygodniu sama zaproponowła, że porozmawiamy.
To może się zamienimy? ;-)
Trzymaj się! Trzymam kciuki! :-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-23, 10:54   

Ty masz doła że się nie odzywa, ja że przyjdzie- dziwne to życie. Może trzeba się zamienić bo ja muszę uciec bo czuję że ulegnę zniszczeniu. W miarę upływu czasu robi ze mnie coraz bardziej winną. Dziewczyny pisały na starym forum że to normalny etap- powinnam się przygotować- ale jednak zabolało. A ponieważ jestem jeszcze obolała to walnięcie trafiło w jeszcze istniejące siniaki. Czy możliwe jest że po takim etapie "mąż"? będzie umiał kiedyś zobaczyć rzeczywistość a nie żyć czymś wyimaginowanym? Zaczyna teraz tworzyć "nową historię".
Muszę uciekać.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 06:51   

Kochani witam po weekendzie . Nie mam najlepszego nastroju , podobnie jak Wy wczoraj . Wczoraj spotkałam Tą PANIĄ . Byłam na spacerze z moim synkiem i jescze jedną bliską mi osobą . I wjechałyśmy prosto na .... mojego męża i Ją . Ludzie , ja myslałam, ze to jakaś wypindrzona piękność , że poleciał na jakąś urodę , ciuchy albo figurę , a tu .. okazuje się że to zwykła kobieta , nieco przy kości . Ubrana zwyczajnie / ja przy niej wygladałam wczoraj super / . Nic lepszego ode mnie / na pierwszy rzut oka oczywiście . Zapytałam go czy to ta pani - potwierdził . Ona załtwiła co miała załatwić w kiosku - wyobrażam sobie jak musiała się czuć / dobrze jej tak / i odeszła sobie a ja "pogaworzyłam " jeszcze z nim trochę . Nie podjął decyzji . Stoi na środku i nie wie . Dzień wcześniej jak był u małego - nieco się przede mną otworzył / kupa długów o których nawet nie wiedziałam / co przyjęłam za dobry znak . Przyjęłam ,ze on prezygotowuje mnie na swój powrót, żeby wszystko nie było takim zaskoczeniem ... Wieczorem napisał, że nie wie co do niej czuje , sam nie wie czego chce , no i baaardzo ale to bardzo boi sę że go znowu wyrzucę z domu . Ale niby dlaczego miałabym to zrobić jeśli zechce się zmienić ? Nie mam zamiaru drugi raz zrobić czegoś takiego , ale widocznie nie jestem zbyt przekonująca . Zastanawiam się dlaczego właśnie w takie święto jak wczoraj natknęłam się na nich . Przecież nawet nigdy nie chciałam tak na prawdę jej spotkać . No moze jakieś tam myśli miałam ,ale nie były zanoszone do Boga . A tu - masz ci los ... Razem . Weseli . Nie wygladali najlepiej , zwłaszcza on bo strasznie przepity i skacowany ...Teraz już wiem co ona mu daje - to na co ze mną nigdy nie mógł liczyć . Całe noce zakrapione wóda . Rozrywka . Pytanie jak długo jeszcze ? Moze to i dobrze - ona myśli że go tym zatrzyma przy sobie , ja wiem że życie to nie ciągła zabawa . Która wygra ?
Ostatnio zmieniony przez Anula 2006-04-24, 08:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 07:18   

Cos było we wczorajszym dniu. ja też mam okropnego doła. Może dlatego, że byliśmy wczoraj razem na mszy w kościele, w którym braliśmy ślub. Bardzo dawno tam juz nie bylismy, a teraz to był po prostu przypadek. Wspomnienia wróciły. Ale tylko wspomnienia. Między nami nic, zima. Przepłakałam pół nocy. A już myślałam, że wypłakałam wszystkie łzy i ten etap mam już za sobą.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 07:36   

Ja już sama nie wiem skąd się biorą w moich oczach łzy . Wypłakałam ich już tyle że powinnam mieć deficyt na najbliższe 10 lat . Niezbadane są ścieżki Pana . On jeden wie dlaczego ten dzień wczoraj był dla nas cieżki ? Moze dlatego że przyniesie nam wreszcie ulgę w naszych strapieniach ? Jezu Ufam Tobie ! Jezu Ty się tym zajmij . Ja muszę teraz odpocząć .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 07:57   

Cześć Dziewczyny,
Witam w dniu dzisiejszym. Właśnie idę do "lasu". To lepsze jak "krzaki" w których siedzi małżonek bo więcej widać i można brać głębokie oddechy. Mam nadzieję że nie pomylę scieżek.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 08:25   

Zuza , naucz mnie jak wejść do tego lasu . U mnie po sobotniej wymianie smsów i wczorajszym spotkaniu nastał czas na wycofanie się z aktywnego upewniania mojego małżonka o mojej miłosci i wybaczeniu . Teraz czas na postój . Z chęcia pobędę z Tobą w tym lesie .
 
     
zuza
[Usunięty]

  Wysłany: 2006-04-24, 08:34   

Annie,
Toż ja tam dopiero idę. Pisałam że mam nadzieję że nie pomylę ścieżek. Może też podjęłam decyzję pod wpływem dużych emocji. Bo tak było. Ale muszę tam iść bo mąż jest moim prywatnym terminatorem a ja chcę być nadal wśród żywych( fizycznie i emocjonalnie). Mam nadzieję że uda mi się wejść spokojnie do tego lasu. To też będzie wymagać duuuużej dozy samozaparcia. Ale nie mam innego wyjścia w tym momencie.
A jak to zrobię- nie wiem.
I jak tu uczyć dziewczyno.
Niby pisałam że jestem czujna -a sama widzisz jak się poczułam. A była sytuacja zupełnie książkowa. I też nie dałam rady.
Dzisiaj, jak się uspokoiłam to tak sobie myślę- muszę do lasu bo jak klon jest daleko to potrafię się ogarnąć. No to chyba jest powód -jak myślisz.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 08:41   

Zuza , a mnie czeka trudny tydzień bo klon będzie przywoził dzieci od teściów więc trudno będzie z dala trwać . Serce krzyczy :"wróć póki jeszcze mogę wybaczyć , mam siłe by to zrobić . Co będzie jak ty się zdecydujesz a mnie juz tu nie będzie ?" Nabieramy sił z dala od nich a potem je trwonimy gdyż już przy nas pojawią sie na moment . To nie tak powinno być . Dlaczego to nie oni tracą siły by żyć bez nas . Powinni za każdym razem coraz bardziej skłaniać się ku nam czerpiąć z naszej siły i wiary . Dlaczego tego nie robią ?
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 08:50   

Widać trafiły się nam takie egzemplarze. Tymczasem nie myśl dlaczego- może przestali myśleć całym mózgiem. Co do kontaktów -to ja też mam ze względu na dzieci okazję widywania. Ale trzeba kontrolować rozmowę ( mnie się właśnie ostatnio nie powiodło- czyli gadać łatwiej jak robić) I nie jest ważne jak ona wygląda. Oni patrzą " innymi" oczami. Poczytaj- rozpad związku będziesz wiedziała że mój mąż dba tylko o to żebym zmieniła swoją "niepozytywną" opinie o niej. Nawet miał za złe że styczniowy wybryk staram się wybaczyć jemu i niby szukam winy w niej. a ona mi wisi bo przecież ślub brałam z nim nie z nią. A on walczy o jej "dobre imie". To co tu rozumieć. Annie- pomyśl. Amok trwa.
Trzeba do lasu- a jak mam spotkanie to trzeba być w lesie emocjonalnie. W czwartek mam próbę generalną. Zobacze jak mi wyjdzie leśna wycieczka.
Ostatnio zmieniony przez zuza 2006-04-27, 17:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 08:59   

moja próba już dziś . Strasznie się jej obawiam .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 09:05   

Skąd we mnie tyle miłosci i walki by go odzyskać ? Sama nigdy nie posądzałam siebie o takie uczucia . Dlaczego on takich nie przejawia ? Ona do niego wyciągnęła rękę jak był sam -tak tłumaczy . A ja mu na to : nie pomyl tylko wdzięcznosci z miłoscia bo to będzie koniec Twój . Poza tym kiedy Ty byleś sam ? nawet jak nie mieszkałeś w domu bywałeś tu by coś zjeść . Tyle szans , tyle razy pytałam czy chce cos zmienić .Ciągle było : nie wiem . Aż znalazł kogoś tak ? Więc gdzie tu sens mojego trwania ? Gdzie dzieci , miłosć do nich ?
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-24, 09:57   

Oni obaj teraz starają się część winy przesunąć w naszym kierunku. To podobno normalne.
amiłość- jeśli pytasz skąd tyle siły- miłość jest elastyczna (przynajmniej u mnie). Jeszcze nadal jest, w innej barwie- ale jest. I chyba to jest źródło siły.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8