Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nowy etap
Autor Wiadomość
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 13:11   

zgodze sie z Elżbieta modlitwa bardzo pomaga Bardzo uspakaja i daje pozytywna energie.
wanboma trzymaj sie nie dzwoń odseparuj się od niego on nie istnieje niema go na tej planecie on teraz przebywa na innej gdzie nie ma zasięgu.
Mi chyba było prościej się odseparowac ponieważ mój m często przebywal po za domem na delegacjach czy w pracy. Trzymaj sie kobieto. Może psycholog pomyśl o tym.
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 13:11   

Wanboma, jak możesz to przyjmuj jak najczęściej Eucharystię, wypłacz się przed Najświętszym Sakramentem. Siła uzyskana w ten sposób, przynajmniej mnie trzyma około półtora dnia.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 13:16   

Kiedyś widziałam młodego księdza, który płakał przed Najświętszym Sakramentem.
Przyszedł we właściwe miejsce.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 17:24   

Ja już nawet płakać nie potrafię. Czasem chciałabym, żeby wyrzucić z siebie to wszystko, ale nie mam łez.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 19:16   

Przychodzi taki moment że łzy juz ulgi nie przynoszą. Wręcz szkoda czasu na płakanie.
Lub jak kto woli- nie warto płakać.

Człowiek jest jak bombka choinkowa- taki zawieszony.

I chyba "pic" w tym żeby znaleźć jak najszybciej nowe miejsce dla siebie a nie tylko tak dyndać na tej podsuszonej, mało stabilnej choince.
A jak ktos ma cierpliwość to mimo zmiany miejsca powieszenia może nadal dbać o te podsuszoną choinkę. Może kiedyś odżyje. A może uschnie. Kto to wie?
Dobry ogrodnik potrafi być cierpliwy.

Ale chwasty sie tępi i wyrywa.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 19:19   

:cry: Choć tak popłaczę sobie. Nie chcę być taką bombką. coś chyba trzeba zadziałać!!!!
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 19:28   

To nie becz. Po ciorta Ci spuchnięte oczyska "człowiekom " pokazywać?

Odwieś się na inną gałązkę czasowo.
I zabieraj za tępienie chwastów. ( chamstwa, manipulacji, braku grzeczności, kłamstw).
Tylko nie wszystkie naraz. Kolejno rwij i pilnuj żeby nie odrastały. Konsekwencja w ogrodach popłaca. A podlewać trzeba- ale nie łzami- bo soli rośliny nie bardzo lubią.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 22:37   

wanboma napisał/a:
Ja już nawet płakać nie potrafię. Czasem chciałabym, żeby wyrzucić z siebie to wszystko, ale nie mam łez.


Wanboma, zapewniam Cię, gdybyś zapatrzyła się w Jezusa rany (klęcząc przed Najświętszym Sakramentem) zapłakałabyś nad Jego Męką. A On "pozwoliłby na to" (czyt. pomógłby Tobie), abyś wówczas Ty popłakała sobie nad swoim losem....
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 06:12   

doświadczyłam już tego kiedyś, uczestnicząc w modlitwie o uzdrowienie. Niesamowite doświadczenie. Co z tego, kiedy wystarczyło to na jakiś czas...

[ Dodano: 2006-07-01, 10:07 ]
Dziś zadzwonił mój mąż z pytaniem, czy może wziąć córkę. Chciał ją zabrać do swoich rodziców. Zgodziłam się. Przyjechał, zabrał swoje ostatnie rzeczy, które pozostały w naszym mieszkaniu i pojechał. Znowu zero rozmów o nas, ale było spokojnie przynajmniej. Te swoje rzeczy zabierał tak ostentacyjnie, jakby chciał mi tym przekazać, że to już koniec na zawsze. Tak to odczułam. Było mi tak żal - niby to kilka szmat, ale w większości kupionych wspólnie lub przeze mnie.
To już chyba naprawdę koniec i trzeba by było z tym się pogodzić. Tylko jak?

[ Dodano: 2006-07-01, 13:38 ]
Podejrzewam, że kiedy mąż przyjedzie z córką, oznajmi mi o rozwodzie. Tak się boję. Siedzę teraz i nie potrafię skupić myśli na niczym innym, tylko na tym.
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 14:47   

Wanboma, jest odrobinka pozytywu w jego zachowaniu. Zadzwonił i zapytał. Nie chcę robić Tobie nadziei - ale chyba jest to przestrzeganie Twoich granic, nieprawdaż? I tak trzymaj! Pamiętaj sam zadzwonił i zapytał. A kiedyś tygodniami nie interesował się córeczką. Ja widzę u siebie też zwrot na razie w kierunku dzieci, a my musimy spokojnie stać z boku i czekać na swoją kolej ;)))). Nie będę się powtarzać, ale zobaczysz, ze kiedys bedzie dobrze. A a propos płaczu - uwierz mi, jestem smutna, ale łez też już nie mam. Ale co się dzieje w kościele, podczas adoracji Najśw. Sakramentu - nie umiem wytłumaczyć. Kałuża łez na ławce. Zresztą sama doświadczyłaś - na krótko ale pomaga, dlatego powtarzać, powtarzać i zachować spokój. Całuję i sercem jestem z Tobą :).
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 14:51   

Wanboma,
Głowa do góry. Już wiele razy "oznajmiał" Ci przykre "wiadomości".
I co?
Nie martw się dziewczyno tym co ma do powiedzenia. I nie daj wciągać (przynajmniej dzisiaj) W ŻADNE DYSKUSJE.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak oznajmi to Ty milcz. I tyle.
Zuza (ściskalska Twoją osobę)
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 18:35   

Zuza - nie oznajmił.
Elaka - tak, to jest pozytyw; przyjął do wiadomości, że na przekraczanie pewnych granic nie pozwolę. Ale ja tego nie odbieram jako nadzieję - absolutnie; ja już nadziei chyba nie mam; mój mąż jest bardzo uparty - jak się teraz z nią złączył, to raczej nie puści, chyba że ona zrobi mu świństwo; zresztą powiedział kiedyś i ona również, że jeśli razem nie będą - i tak do mnie nie wróci.
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 21:18   

Oj Wanboma, wszyscy tak mówili, a niektórzy z tych co tak mówili zrobili właśnie odwrotnie. Zachowaj tylko godność, klasę i módl się, a wszystko się okaże.
Ach, nie oznajmił - dopiero się doczytałam. No widzisz. Kolejny pozytyw!
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 21:25   

Całe szczęście, że był u rodziców sam, nie z kochanką, więc przyjął do serca, co mówiłam. Córeczka mówiła też, że pytał, czy się uczyła jeździć rowerkiem i kto ją uczył. Powiedziała, że mama. Już pewnie chciał usłyszeć, że sobie kogoś znalazłam i ten ktoś uczył.
Muszę wziąć się za siebie i nauczyć się mówić "nie", kiedy trzeba. Zawsze miałam z tym problem i on się chyba do tego przyzwyczaił.

[ Dodano: 2006-07-03, 08:37 ]
Wczoraj, w ramach "Dni Ryby", jakie odbywają się w moim mieście, obejrzałam wspaniałą sztukę "Książę Pokoju". Już kiedyś koleżanka mi o niej opowiadała. Życie Jezusa, przeplatane fragmentami słów Jana Pawła II - o rodzinie, o tym, jak jest ważna. Jezus właśnie narodził się w rodzinie, by uświadomić jej wartość. To dlatego szatan właśnie ją atakuje - bo rodzina jest najdroższa Bogu.
Ale ze sztuki wynikała też taka myśl, że szatan nigdy nie wygra - to Jezus, poprzez swoje zmartwychwstanie, zwyciężył.
Tak mnie to podbudowało. Ta nadzieja, że Bóg zwycięży, że nas kocha, mimo wszystko.
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-04, 13:09   

Tak, szatan atakuje rodzinę. A swoją działalność rozpoczął od ataku na kobietę jako tę słabszą od mężczyzny. Szatan atakuje naszą kobiecość jako że przekazujemy życie i jesteśmy dla niego niebezpieczne bo on niesie śmierć.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5