Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Rola tesciow
Autor Wiadomość
Tomasz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-18, 12:43   Rola tesciow

Juz po swietach... Spedzilem je u tesciow z dziecmi, zona tez byla ale jak zwykle nieobecna zajeta wymiana sms-ow ze swoim "przyjacielem". Od tesciow dostalem jeden wazny sygnal, mowili mi: "tobie jest ciezko i nam jest ciezko ale cie wspieramy, nie miesci nam sie w glowie to co robi nasza corka ale to nasza corka" To bylo dla mnie bardzo wazne te kilka slow ale duzo dla mnie znacza, bowiem po prawie rocznej separacji i wielu upokorzen ze strony zony i jej "przyjaciela" opadam z sil. Tesciowa mowi mi to samo co Wy: uwierz w cud i sie nie poddawaj. Na poczatku maja rozprawa, wiem ze moge stracic wszystko co kocham i moje dzieci moze bedzie wychowywal obcy facet. Wiem ze sie z tym nigdy nie pogodze. Zostalem zlamany i mam nadzieje ze jest tego jakis wiekszy sens. Kilka slow otuchy moich tesciow duzo dla mnie znacza. Zycze kazdemu takich tesciow.
pozdrawiam
Tomasz
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 09:51   

Tomasz, można Ci tylko pozazdrościć. Mój teść nie żyje od kilku lat i myślę że "w grobie się przewraca" jak patrzy na postępowanie swojego synalka. teściowa, starsza kobiecina nie dość, że odsunęła się ode mnie, to jeszcze wnuczce (znaczy naszej córce) zapowiedziała, że nie będzie się wtrącać do synka, on jest DOROSŁY i MA PRAWO układać sobie życie jak chce. Zerwała kontakty z jedyną wnuczką, Bo ta ją denerwowała swoimi zarzutami o akceptowanie związku tatusia. Fajnie, prawda?
Malo tego, przed Bożym Narodzeniem zadzwonilyśmy chcąc odwiedzic babcię, podzielić się opłatkiem, a ta kategorycznie oświadczyła, że nie życzy sobie wizyty, życzenia można złożyć przez telefon ! Toteż na Wielkanoc moja córka tylko zadzwoniła.
A jednocześnie wiem, że teściowa odwiedza synalka i jego kochankę, przyjmują ją u siebie, nie widząc podłości tej całej sytuacji.
Staram się ją zrozumieć, tłumaczę córce, że babacia boi się osamotnienia, ma teraz tylko jednego syna (starszy zmarł) i dlatego tak postepuje. Tylko, moja córka jest dorosła i nie potrafi tego wybaczyć babci.
Ciesz się, że masz takich teściów, bo to skarb dla Ciebie.
Pozdr.
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 10:06   

Rzeczywiście, "starsze pokolenie" może mieć znaczny wpływ na swoich następców.
Ja żałuję, że moja teściowa nie żyje. Tak naprawdę, to właśnie tuż przed jej śmiercią żona zaczęła się oddalać ode mnie. Teściowa powtarzała mojej żonie, że z jej znajomości w tym "przyjacielem" nic dobrego nie wyniknie. Po kilku miesiącach zerwała z nim znajomość, a facet zaczął się "mścić" robiąc jej problemy w pracy. Teraz znowu są "przyjaciółmi".
Teść, który sam opuścił swoją rodzinę także będzie szukał potwierdzenia tego, że sam "dobrze" postępował w podobnym postępowaniu innych, nawet własnej córki. Niestety teraz, po kilkuletniej ciszy (teść "wyrzekł się" córki), znowu się do niego zbliżyła, a wiadomo: on preferuje życie imprezowe i "wolne". Chociaż teraz się "wybiela", bo przecież nie jest rozwodnikiem, tylko wdowcem....
Niestety babcia żony, zamiast próbować zbliżać nasze małżeństwo, zawsze wkładała "kij do mrowiska", gdyż najważniejszy we wszystkim był jej interes. Ma złą cechę "obgadywania" drugiej strony pod nieobecność pierwszej i na odwrót. Bardzo lubi także podsłuchiwać pod drzwiami lub oknem, by być "na bieżąco" i mieć argumenty do "wkładania kija" w odpowiedznie miejsce :-( (moje babcie takie nie były... potrafiły stanąć nawet po stronie synowej, czy zięcia).
Tak więc dobrzy teściowie, rodzice, dziadkowie, którzy potrafią jednoczyć małżeństwa, a przynajmniej nie skłócać ich, to prawdziwy skarb!
Nawet jakiś czas temu pokłóciłem się z moją matką chrzestną, która próbowała mnie namawiać, do znalezienia sobie nowej kobiety, a ze swoją mamą się poróżniłem się, gdy źle mówiła o mojej żonie...
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 10:41   

Ja też żałuje że moja teściowa nie żyje. Zmarla przed naszą znajomością ale zawsze od kąd mnie znala chciala mnie sprzedać swojemu synowi zawsze chciala żebyśmy byli razem. Potem tak się jakoś poukladało że bliżej sie poznaliśmy i pobraliśmy się. Przypuszczam że też przewraca się biedna w grobie ale ja też wiem żę ona nad tym wszystkim czówa z góry i nad swoimi wnukami. Rodzina mojego męża całkiem się od niego odsuneła nie popiera tego co zrobił i wspiera mnie.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 10:41   

Tak, zgadzam się - wspaniali teściowie, to cenny skarb. Ja myślałam, że tacy są. Ale myliłam się. Teść, owszem, dobry człowiek, ale mało ma do powiedzenia. Rządy sprawuje matka - była po mojej stronie, a może naszej, do czasu, kiedy dowiedziałam się o kochance. Powiedziała mi wtedy, że nic z naszego małżeństwa nie będzie, żebym znalazła sobie kogoś innego. Staram się ją tłumaczyć - że mój mąż to jej dziecko, ale...Wiem, że mój mąż jest pod ogromnym jej wpływem. co prawda mówiła, że ona się nie wtrąca, że nie ma wpływu na jego decyzje, że to nasze życie. Ale wiem też, że to, co ona mówi, dla mego męża jest święte. Gdyby tłumaczyła mu, żeby ratował rodzinę, na pewno by jakieś kroki podjął, ale on wie, że jego matka akceptuje jego kochankę i to go podkręca. Ona to tłumaczy, że chce, aby był szczęśliwy. Niestety, dla niego bycie szczęśliwym, to bycie z nią....
 
     
Ania_71
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 23:29   

Wmoim przypadku tesciowa stanela murem za synem, zarzucila mnie odpowiedzialnoscia za rozpad, cieplo przyjmowala jego i nowa "milosc" na wspolnych obiadkach, moje lzy i lzy naszych dzieci nie stanowily dla niej zadnych wyrzutow sumienia, bo przeciez to synowa byla be i zla, niedobra, to dlaczego syn mial cierpiec? To jej argumenty na moje sugestie, ze on predzej czy pozniej nie wytrzyma takiej sytuacji i nie poradzi sobie z tym, zeby jakos na niego wplynela. To mialaby byc pomoc matki, jednak ta pomoc wygladala inaczej, byla taka krotkowzroczna. Coz, maz wrocil po 3 tygodniach, i powiedzial mamusi ze zle postapila, nie pouczywszy go i nie upomniwszy, ze zle robi- jak wtedy sie czula, pozostaje mi sie domyslac. W takiej chwili czuje, ze przegralam walke, wojne wygralam- wobec niej, maz jest ze mna, nie wytrzymal i wszystkich zbulwersowal :shock: swoim powrotem na lono rodziny.
Szanuje tych tesciow, ktorzy w takich chwilach wybieraja sprawiedliwosc i prawde, i zazdroszcze takich. To szczescie w nieszczesciu.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 07:21   

dziś moja teściowa ma przepuścić atak na mojego męża . Dokładnie nie wiem co , ale chyba nie chce go już pod swoim dachem . Bardzo się boję ale nie chcę juz ingerować w to . Być moze to coś zmieni albo pogorszy ale w tej sytuacji to już sama nie weim co będzie dla nas najlepsze . Wiem, że jest rozsądną kobietą i wiele przemyślała. Jest po mojej stronie . Kocham jego rodzinę i cieszę się , że takich ludzi spotkałam . A jej decyzja - to chyba efekt rozmowy z Bogiem . Mam taką nadzieje dlatego nie będę się wtrącać .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 08:32   

Jak już pisałam obie rodziny- moja i męża od kilku lat są super zintegrowane. Nasze- moje i męża rodzeństwa też. Zawsze od wielu lat spędzaliśmy wspólnie wszystkie święta i jeżdziliśmy do nas na działkę. Było super. Teraz wszyscy trzymają moją stronę. Są pomocni chca pomagać. Radzę sobie sama ale korzystam z pomocy : mojej teściowej, moich rodziców i itd. Pomagają czasami ( zawsze by chcieli tylko to stopuję) przy zapewnieniu opieki przy dzieciach a ostatnio podczas moich wyjść ( imprezy mi się posypały). Tym niemniej należy zwrócić uwagę na jedno- nie chcę i wybitnie dbam o to aby nie dzielić rodziny. Tzn. podczas ew. spotkań, w wyniku moich rozmów z nimi wszystkimi( uffff- negocjacje były ciężkie) doprowadziłam do tego że nie dają mu odczuc co tez to brzydkiego zmajstrował. To tylko pozory ale jednak dużo. Taka wolta jaką wykonał mogła skończyc się gorzej- dla niego. On i tak nie dzwoni do nikogo poza swoją mamą i mną/dziećmi ale spotykać się czasami jest okazja. I najpierw robiłam to dla niego. Niestety teraz bardziej myślę o sobie , dzieciach i reszcie rodziny. Nie zepsuje nam poprzez swoją "tylko koleżankę" układów jakie wypracowalismy przez lata bycia dwoma fajnymi rodzinkami. Rozmowy o nim ucinam bo nie chcę rozdrabniać swoich problemów. Jak juz kiedyś pisałam- jesteśmy prekursorami separacyjnymi w obu rodzinach. Każdy z członków obu rodzin przeżył swój szok. Ale tylko ja ( JA) wiem co się czuje. więc radami ( są różniste) specjalnie się nie zajmuję. Wam też radzę. To drapanie ran. Nic więcej.
Wiem że chcą dobrze i dlatego tłumaczę- zacznijmy zachowywać się normalnie. Ostatnio dostałam żółtą kartkę że nie proszę o pomoc a wszyscy czekają. Pamiętajcie więc- dbajmy o normalność dla siebie i dzieci. To że jedno się zbiesiło nie może determinować zmiany sposobu fajnego dotąd życia kilkunastu ludzi. Jak nie dla siebie - róbmy to dla nich i dla dzieci. A klony- ich strata. Ja znowu zajmę się ( z pomocą rodziny męża) uruchomieniem letniej rezydencji w lesie. I będzie prawie jak dawniej. Życie przed nami- szkoda czasu na jego marnowanie jałowymi akcjami. Zwyczaje- mimo wyciętego przez zdradzaczy numeru powinny szybko wrócić do normy. Juz dawno mówili- tradycja to podstawa przetrwania.
Przemyślcie.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 08:48   

Zuza, to super że macie takie stosunki ! Gratulacje . Moja mama nie polubiła teściów / ale to głównie w niej samej tkwi problem / a moja redzina jest tak malutka ,że szok . Nie wiem tylko co chcesz przez to mi powiedzieć ? Czy mam teściową powstrzymać od tego co chce zrobić ? Jeśli np. chce wyrzucić męża z domu ? Kiedyś miałam na ten temat z nią pogawędkę i skończyła się ona niemal kłótnią . Teraz to nie wiem czy mi zalezy by on u niej nie mieszkał / co prawda sporadycznie ostatnimi czasy / . Ten temat boję się ruszać bo kompletnie nie wiem jak postąpić . Zostawiam to więc jej bo to teraz jej problem , prawda ?
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 09:01   

Podejdź do tego stoicko ( spacyfikuj cudzy problem swoją osobowością-pamiętasz? ). To jest problem matki i syna. Nie wtrącaj się. A jak cię śliczny zaatakuje- to walnij w pierwszych słowach swojej "prezentacji"- to wasza sprawa , twoja i mamy. Nie wtrącam się w wasze stosunki. A z teściową nie rozmawiaj na ten temat- niech robi jak chce. To ostatecznie jej syn. Każda matka kocha ale niektóre są zbulwersowane działalnością ukochanych dzieci tak że różnie reagują. Dbaj więc ( dla własnej zdrowotności) coby w ten konflikt nie dać się wciągnąć. Mało ci własnych problemów?
No ten akurat problem nie jest twój tylko twojego "Skarba". Pamiętaj - jak się będzie czepiał to mu to uświadom. Uświadmo mu że to są szerokie konsekwencje jego własnych decyzji i sposobu w jaki ustawia swoje życie. i NAWET JAK ZACZNIE OPOWIADAĆ CO SIĘ DZIAŁO TO PRZERWIJ TĘ OPOWIASTKĘ I POWIEDZ ŻE NIE CHCESZ NIC O TYM WIEDZIEĆ BO MASZ SWOJE PROBLEMY.I tyle Anula.

NIE DAJ SIĘ WCIĄGAĆ.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 09:22   

No i tu potwierdzi laś moje przeświadczenie . Nie będę w to ingerować . Bo moze to boski plan ? A jeśli to diabeł to Chrystus i tak go zwycięży .
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-09, 11:40   

A moja często też wulgarna i wydzierająca się prostacko teściowa, od pażdziernika - gdy do niej zadzwoniłam i poinformowałam , że synuś się " puszcza"- porozmawiała z nim i do dziś jeszcze nie zadzwoniła do nas - nawet w Boże Narodzenie i teraz w Wielkanoc.

Biedaczka gniewa się na mnie , że śmiałam powiedzieć coś złego na jej , jak ona to w kółko za każdym razem powtarza " pięknego i dobrego synusia". Biedna kobieta......Z tego powodu mąż ma wypaczoną psychikę - ciągle chodzi dumny jak paw. Bo ona go w tej dziedzinie przewartościowała - nadrobiła inne braki.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-09, 11:55   

Jejku , dobrze ,że ja nie mam takich dodatkowych problemów . I tak wystarczająco czuję się sama w walce . A gdyby jeszcze teściowa mnie nie poparła to nie wiem jak dłabym radę ...
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-09, 12:00   

A ja jestem sama z moimi WSZYSTKIMI problemami.
Ja jedna , a ich w domu trzech.
Dlatego tu często kukam i piszę .
 
     
eryk
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-09, 12:00   

A ja Wam powiem jedno... przed slubem cala miejscowosc w ktorej mieszkaja moi tesciowie i od 1,5 roku z ma Zona i synkiem - wiedziala ze jakiego to wspanialego meza bedzie miala ich corka - wyksztalcony, spokojny, kulturalny itp.... od niedawna krazy wersja 'takiego kurwiar... w domu trzymac nie bedziemy'... nie uwierzycie byc moze w to ale moje malzenstwo rozbija tesciowa... chciala miec corke i wnuka dla siebie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8