Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:17
Jak rozgryżć swojego małżonka ?
Autor Wiadomość
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 06:57   

Koło mojego też nie ma autorytetu . Sami kolesie , którzy wg niego robią gorsze rzeczy swoim żonom . Dlatego tak często bywaliśmy u jego babci i cioci. Małżeństwo ciotki można stawiać za przykład innym. Kochają się niesamowicie . Zawsze chciałam by choć trochę mój mąż był jak jego wujek .
A nasi znajomi , ci z krtórych można by czerpać coś dobrego - jemu wydawali się "sztywni" . On lubił takie spotkania towarzyskie gdzie można było popić i pogadać o nic nie znaczących rzeczach . Masz rację Zuza , nie jest dobrze , że nie mają obok siebie autorytetu .
Ostatnio zmieniony przez Anula 2007-06-23, 18:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 07:20   

Cześć Annie,
Dziś mam stanowczo lepszy nastrój.
miałam wczoraj okazję upuścić trochę " jadu". Potem byłam z mlodymi na sympatycznym spotkanku.Było miło, pogadałam z przyjaciółkami . A dziś- do przodu. Robię znowu "nic" czyli po "jadowitej" akcji wycofałam się na z góry upatrzone pozycje. I prawdę mówiąc postaram się zostać na tym miejscu.Ktoś tu napisał że trzeba reagować na przejawy złego zachowania- nie dusić w sobie emocji. Zareagowałam adekwatnie do sytuacji. Dzisiejsza natomiast rozmowa telefoniczna związana z organizacją życia "domu" przebiegła w całkiem miłej i bardzo konstruktywnej atmosferze.
Oczywiście nie mam złudzeń czy coś dotarło- zapewniam że byłam daleka od błagania, żebrania itd. Znowu trwam. Dostałam pstryka w nos- to mi przypomniało że muszę być przygotowana. I tyle. Będę ucinać tego typu mężowską korespondencję .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 08:12   

A mój nastrój jest trudny do opisania . Serce wyrywa się do klona - a tu nic . Mur . Taka znieczulica . Bardzo się boję . Że nic juz nie uda mi się naprawić . to robienie "nic" dwa dni mi wychodziło . Dziś napisałam smsa w sprawie dzieci - musze jutro zorganizować opiekę . Nie mam jeszcze odpowiedzi . I mam żal do siebie że go napisałam / tylko o dzieciach / bo wolałabym trwać na "niczym" . Nie wiem już co mysleć o tym . Ciężko mi .
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 08:21   

Myślę, że nie powinnaś sobie robić wyrzutów, jeżeli kontaktujesz się z mężem w prawach domu. W końcu powinien się czuć trochę odpowiedzialny za rodzinę! A tę tęsknotę doskonale rozumiem... Może być, że on też odczuwa tęskonotę, tylko nie wie, jak wybrnąć z sytuacji. Niech sobie zdaje sprawę, że to on nawalił i powinien trochę się postarać o przebaczenie. :-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 08:23   

Annie,
Ja też się boję. Pisałam ci wczoraj że aż mi dech zaparło.
Ale opiekę nad dziećmi i w miarę możliwości wykonywanie tzw." zobowiązań "wynikających z bycia tatą trzeba starać się egzekwować. Choćby dla dobra dzieci.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 09:30   

Mateuszu , nawet nie masz pojęcia ile twoje dobre słowo dla mnie znaczy . Być moze klon mój też odczuwa tęsknotę , być moze serce jego drgnęło po tych wszystkich listach z przeszłosci i wyznaniach z teraźniejszości . Moze nie spodziewał się z mojej strony wybaczenia / oj do tej pory ciężko było mi wybaczać osobom, które kocham , bardzo lubię , a które mnie w jakiś sposób zawiodły / . i dlatego łatwiej mu się żyło . Teraz kiedy je ma , to jest mu ciężej bo ma świadmoość krzywdy nam wyrządzonej i trudniej mu wybaczyć samemu sobie . Modlę się o to by wybaczył mnie ale również i sobie .
Zuza , wiem, ze muszę egzekwować jego obowiązki wobec dzieci . Nie chciałabym tylko by pomyślał że je wykorzystuję do tego by zwabić go choć na chwilkę do domu albo mieć okazję do rozmowy - poważnej . Próbuję trwać . W robieniu "nic" . Spróbuję się powstrzymać od pytania : kiedy podejmie decyzję . Gdyby tylko dał mi jakiś maleńki znak na to ze myśli o powrocie do nas . Maleńki , który wlałby w moje serce świeżą iskrę nadziei .
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 09:37   

Anni, możesz wspomnieć, jak napisałaś prośbę o pomoc "muszę zorganizować pomoc" mąż mógł odebrać tak: no skoro musisz, to sobie organizuj. Są "niuanse", których trzeba przestrzegać niuanse w sferze komunikowania się. Poprosić: wyrazić swoją potrzebę i zapytać o pomoc z okazaniem wolności, do ewentualnej odmowy. Z odmową trzeba się liczyć zadając pytanie. "Potrzebuję na jutro pomocy przy dzieciach, czy ewentualnie masz czas?". ;-) I pamiętajmy sms MUSI być krótki jak to tylko możliwe (Short Message Service )
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 09:44   

Kasiu , był krótki : CZy mógłbyśjutro zająć się X od godz do godz. I tyle . Kiedy się nie odzywał to mu napisałam ,że wiem że mnie nienawidzi ale w sprawie dzieci nie moze być fochów . No i odpisał że się zajmie . Chociaż tyle . Kasiu , skąd tyle w Tobie wytrzymałości ? Ile czasu już tak trwasz ? W robieniu "nic" . Czy to na prawdę poskutkuje ?
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 10:07   

Droga Anni, trwam już jakiś czas ;-) Ale czym jest ten rok, dwa w oczach Boga? Przez ten czas nauczyłam się innej - Bożej perspektywy. Nauczyłam się, że jeśli mam jakiś problem muszę go oddać w całości, żeby On się nim zajął. Pewien alpinista wspinając się nocą spadł w przepaść. Uratowała go lina, na której zawisł. Rozpoczął błagania Boga o pomoc. Bóg na to: "naprawdę wierzysz w to, że mogę ocalić Twoje życie?" Tak - odpowiedział. "Dobrze więc, odetnij linę na której wisisz"... Nad ranem ekipa ratowników znalazła martwego alpinistę wiszącego na linie 10 stóp nad ziemią. Ja dokonałam bolesnego, bardzo ryzykownego cięcia. Dałam wolność mężowi (głębokie emocjonalne cięcie). Zaczynam widzieć, dostrzegać małe cuda. Tęsknotę męża za dzieciakami, radość jak z nami przebywa, wychodzenie na przeciw naszym potrzebom, często jeszcze nie wypowiedzianym :mrgreen: . I moja przemiana, i radość gdzieś w sercu, że mąż może w poczuciu wolności poczuć się ojcem, naszym ochroniarzem. Niczego nie wymuszam, nie oczekuję, mam nadzieję i wierzę w jego dobroć i miłość do nas.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 10:24   

Annie,
Wczesniej pisałaś że często musiałaś liczyć tylko na siebie. Może więc ta odpowiedź jest sygnałem że twoje robienie "nic" przyniosło pierwszy efekt. Taki mały efekcik?

Kasiu,
Podziwiam. Jedna sprawa tylko mnie zastanawia: danie wolności. Według mnie Ty mu jej nie odebrałaś więc chyba nie do końca mogłaś zwracać coś czego nie zabrałaś. Ty dałaś szansę dowolności poprzez rezygnację z różnych swoich uczuć. Oczekiwań, wymagań. To tak jak pisał Dobson, tylko potraktowane baaardziej rozlegle.
Gdzieś kiedyś czytałam że wolnośc to jest stan umysłu danej osoby. Nikt- tylko ona sama może zabrać samemu sobie tę wolnośc i poprzez samonaprawienie oddać ją sobie.
Mój mąż też chciał wolności- według mnie sam ją sobie odebrał tym co zrobił .Reszta to tylko konsekwencje.
Jako pierwszy krok na drodze do nazwijmy to odzyskania wolności należy chyba traktować moment kiedy taki facet znajdzie siłę na spojrzenie prawdzie w oczy.Wtedy uświadomi sobie że musi znaleźć sam w sobie wystarczająco dużo mocy aby na początek tylko wyjść z ukrycia . Według mnie to będzie wejście na drogę do odzyskiwania swojej wolności.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 10:32   

Dziewczyny , mój facet to chyba nie umie sobie poradzić z tym, że wpędził nas w długi jak to było juz na poczatku naszego małżeństwa . Przez głupotę . Potem dalej brnął by zarabiać , spłacac .. tylko wyszło to tak jakby nas już nie kochał i nie zależało mu . Bo o niczym nie nmówił , nic nie tłumaczył , żył swoim życiem , obok nas . Teraz ma moje wybaczenie / jak na początku / ale ja mam ciagle odczucie że powinnam coś jeszcze zrobioć by go upewnić ze tym razem też mu wybaczam . Ale nie wiem coi jak zrobić . Nic - wydaje mi się w tym wypadku nie będzie skutkowało . Raczej go utwierdzało w tym co jest .
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 10:35   

Zuza, tak, w momencie, gdy mąż się wyprowadził postawił na swoją wolność, czyli de facto dowolność. Osoba porzucona, wijąca się z bólu po opuszczeniu, zdradzie chce powrotu, za wszelką cenę, czasem uwieszając się. A tu nie, tu trzeba rozumu mądrego rodzica, który okazuje zaufanie mimo wszystko i daje wolność. Najważniejsza jest taka wolność emocjonalna. My kobiety potrafimy swoimi emocjami wczepić się mocno, uwiesić na osobie przez nas kochanej. Nie daje się wtedy przestrzeni na rozpalenie na nowo płomienia miłości.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 10:38   

Annie, nie myśl o utwierdzaniu go w tym, ze go kochasz, bo on to wie i to bardzo dobrze. Mężczyzna potrzebuje zdobywać, potrzebuje zabiegać o swoją ukochaną. Daj mu szansę.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 10:51   

Kasiu ale on tego nie robi od baaardzo dawna . Jest zniechęcony do wszystkiego . Chciałabym by mnie poznał , nową , ale on tego nie chce . A co do zdobywania to oststnimi czasy twierdził żę nie wie jak to robić .
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-21, 11:03   

Kasia ma rację Aniu.Oni doskonale wiedzą ,że ich kochamy- aż za bardzo to okazywałyśmy. Teraz czas , aby zaczął się o Ciebie bać ,że Cię traci i zaczął zdobywać na nowo. Mnie się to udało . Mąż mnie od nowa zdobywa i stara się o moje względy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11