Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:17
Jak rozgryżć swojego małżonka ?
Autor Wiadomość
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-11, 13:47   

Mój mąż nie odzywa się prawie wcale. Nie chce mi nic powiedzieć o sobie - chociażby o problemach ze zdrowiem - domyślam się, że je ma. Zamyka się w sobie (i w swoim pokoju też). Zawsze był skryty i zamknięty w sobie, a teraz jest po prostu tragicznie. Są dni, kiedy jest tylko "dzień dobry" i "dobranoc". Odsuwa się ode mnie coraz dalej i zasklepia się w sobie. Prawdę mówiąc, już wypróbowałam wszystkie sposoby chyba, zeby do niego trafić. Od ponad roku nie wie, czy chce ze mną być - nie jest i nie odchodzi. Wiem, że wina za kryzys jest pośrodku, ale on nie chce zrobić nic dla uratowania małżeństwa. Ja już tez czasem zastanawiam się, czy będę umiała z nim być po tym wszystkim, co mi zrobił. Już nie umiem tak po ludzku nic robić. Przytulam go czasem, mówię, że kocham, próbuję rozmawiać, modlę się. Chciałabym, żeby ktoś mądry pomógł mi dotrzeć do niego, ale nie ma chyba takich mądrych...
 
     
karima
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-14, 10:22   

Witaj Grażynko, Twój mąż tak jak mój tylko że my rozmawiamy, jak znajomi, koledzy, zero bliskości, czułości. Ja tak ja Ty czasem się przytulam ale czuję ten chłód..., nie odepchnie mnie, nie odejdzie ale niczego nie odwzajemnia. Czytałam Dobsona , już sama nie wiem który raz i próbuje znaleźć jakieś wyjście żebyśmy się zbliżyli. Czy próbowałaś zastosować Dobsona? Ja próbuję nie czekać na gest z jego strony, na przytulenie ale marnie mi to wychodzi ;-) , wydaje mi się że jak ja się do niego nie przytulę to on nigdy nie zrobi tego pierwszy... I jeszcze do tego wrócił brak zaufania, no bo skoro znowu taki oschły i daleki to pewnie się znów kontaktuje z NIĄ! Sio złe myśli! Grażynko czekajmy na cud, trwajmy, mam nadzieje ze nam się uda.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-14, 13:19   

Nie, nie czytałam Dobsona i myślę, że w moim przypadku na nic się nie przyda. Kocham męża, okazuję mu to, modlę się i czekam.
 
     
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-14, 13:23   

Witajcie Kochani!
Grażynko, Karimo tak bardzo WAS rozumię. Jestem w kryzysie 6 rok i z każdym nasze oddalenie się pogłębia. Jak trudno żyć nie mogąc byc blisko, choć mieszka się razem.
Właściwie już nie wiem co robić. Czytałam Dobsona, próbowałam go wdrożyć, ale im ja bardziej się odsuwam, mąż zupełnie zapomina że ma rodzinę i dzieci. Najboleśniejsze w tym wszystkim jest to, że "swoim przyjaciółkom" opowiada, że jak ktoś otacza go czułością i opieką On tez to potrafi. Tak trudno to wszystko zrozumieć. Trwam,modlę się, ale czasem mam obawy -czy starczy mi czasu by pobyć jeszcze razem -tak naprawdę. To jest jak jakaś choroba,która zasłania wszystko co najlepsze. Tak chciałabym tak poprostu pogadać, przytulić-nie da się. Każda próba rozmowy,kończy się kłótnią, a przytulenie-dziwnymi reakcjami.
Głęboko jednak ufam Bogu, trwam,modlę się -choć czasem nie wychodzi.
 
     
Judyta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-14, 14:26   

Nie wierzę w Dobsonów i psychologom.

Te teoryjki książkowe, ich przepaść od praktyki życiowej śmieszą. Zauważyłam, że na forum polecają takie lektury ludzie, u których nic się nie zmienia w małżeństwie na lepsze.

Przed ślubem żadne z nas nie musiało stosować żadnych technik. Po prostu była miłość i chęć bycia z sobą.

Staram się przekraczać siebie, ale mój mąż i tak postanowił sypiać z inną. To on zdradził mnie wiele razy, a winę przypisuje mnie. Za każdym razem, gdy ponoć zrywał z kochanką, wystarczyła jedna moja złośliwość, by nagle się spektakularnie wycofywał z powziętej decyzji i lądował w łożku z cudzą żoną. Każdy pretekst jest dobry.

Rady psychologów, którzy są rozwodnikami albo osobami samotnymi, albo w kryzysach małżeńskich, na co sie zdadzą? A ja właśnie takich spotykam.

Tam, gdzie jest miłość, nie potrzeba rad. Wystarczy jej okazywanie. Tam, gdzie nie ma miłości, nic nie pomoże.

Żyć obok zimnego faceta, który rozognia się przy innej to męka. Więcej już jej nie chcę. I w ogóle myślę , że po takich zdradach nic już nie będzie dobrze. Przyjaciele nie zdradzają, a jak żyć z kimś bez przyjaźni?

Tak, tak, każdy grzesznik może się nawrócić, ale czy mu kiedykolwiek w pełni zaufasz? Zwłaszcza, że nigdy nie uzna swojej winy, tylko [owie, że został do zdrady zmuszony, a ty nie starałaś się mu pomóc?

Dostajesz obuchem w łeb od ukochanego i masz go dźwigać? A skąd na to wziąć siły?

Ech, przepraszam za smęcenie. Naszło mnie zniechęcenie do tych żałosnych dupków, co to się nie potrafią opamiętać, a potem zdecydować, a ich mamusie głaszczą ich po skołatanych główkach, zamiast powiedziać: synu, cudzołóstwo jest paskudne.

Zamieszkują u mamuś, nie płacą rachunków. Dzieci odwiedzają jak goście. Zjedzą , wypiją i jada do kochanki. A klną, gdy spytasz, czy chcą ratować małżeństwo.

A ty masz wrażenie, że tracisz godność takimi pytaniami.

Więc buzia na kłódkę. Nie pytaj.
Po co ci taki facet?

Pozdrawiam-Judyta
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-14, 14:31   

A ja wierzę psychologom :roll: bo pewna psycholożka pomogła wyjść mi z dołka psychicznego, postawiła mnie na nogi i wzmocniła. A terapia małżeńska może mieć sens, ale pod warunkiem, że chcą jej dwie osoby. Psycholog nie jest cudotwórcą, nie spowoduje, że mąż jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zacznie kochać i być idealny, ale może pomóc odbudować relację.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-14, 14:45   

Judytko:)
Wprawdzie to pytania do psychologa , a nim nie jestem, ale nie mogłam nic nie napisać.
Napisałaś:

Tam, gdzie jest miłość, nie potrzeba rad. Wystarczy jej okazywanie. Tam, gdzie nie ma miłości, nic nie pomoże.

Odpowiedziałaś sobie na swoją sytuację i wielu innym .
Dodać pragnę ,że tą PRAWDZIWą MIłOść należy pielęgnować w Duchu i Prawdzie.:)

Pozdrawiam:)
 
     
lewek
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 22:13   

A jeśli miłość jest tylko z jednej strony? Co wtedy? czy warto walczyć? Szarpać się wbrew wszystkiemu i wszystkim? Też przytulam męża, obejmuję ręką, kiedy śpi zawsze odwrócony tyłem, jeszcze niedawno był między nami seks, ale powiedział, że sobie już nie życzy. Mówię, że go kocham, chociaż mi nie wierzy. Czekam aż wróci, całymi godzinami. Modlę się (Cytat z niego: "znalazłaś Boga? o widzisz - już pierwszy plus z rozwodu"). Płaczę, liczę na cud, wątpię, tracę nadzieję.
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 06:50   

Lewek- to tak jak u mnie.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 12:58   

Ja mam to za sobą.
Dziś może łatwo mi udzielać rad, ale wtedy pamiętam byłam zrozpaczona i bezradna.
Na nic nie miałam sił, od nikogo z bliskich nie mogłam liczyć na pomoc. Jeszcze mnie obwiniano za wszystko. To był najgorszy okres w moim życiu.

Ale przyszedł dzień w którym podjęłam decyzję ,zadając sobie masę pytań wcześniej.
Czy chce być kochana, czy chce kochać , czy zrobię wszystko , by zmienić siebie. Przestałam widzieć bariery, które tylko przeszkadzały w odbudowie naszego małżeństwa. Uwierzyłam bardzo infantylnie w to ,że nawet z największego zła można wydobyć dobro tylko Miłością.
Dziś mogę moją historię porównać do bajki o Kaju i Gerdzie. Walczyłam o mojego męża, o miłość jak Gerda o Kaja, pomimo, że „ziajał ogniem”.
Były momenty ,że miałam już dosyć , bo przecież ciągle deptano moja godność. Były momenty, że miałam dosyć męża , małżeństwa , wszystkiego. Ale kiedy popatrzyłam w przyszłość , to nie chciałam zobaczyć takiej sytuacji w jakiej byłam. Walczyłam o nas, o rodzinę . Udało się :)

życze wszystkiego dobrego ,pozdrawiam :)
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 13:09   

Mam nadzieję, że i mnie się uda. Pomimo tego, że tracę nadzieję, że dzieje sie tyle zła, tyle nieodpowiedzialnych ludzi jest wokół mojej żony. Być może jeszcze nie zieje ogniem. Unika mnie. Traktuje jak wroga. We mnie jest jednak miłość, która nie daje mi spokoju. Nie pozwala przejść obojętnie na ulicy. Wewnętrzny głos, który każe mi trwać.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 14:23   

Mój mąż właśnie pojechał w delegację. Przytulił mnie nawet przed wyjściem. Byliśmy też dziś jak zwykle razem w kościele. To wszystko daje mi ciągle nadzieję...
 
     
lewek
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-14, 11:36   

dziś w nocy objął mnie przez chwilę ręką, to chyba jakiś odruch nieświadomy był bo jak tylko trochę się przebudził to natychmiast się odsunął, z tego szoku się obudziłam :)
z takich okruszków nadziei spadam na dno rozpaczy i zniechęcenia, te huśtawki mnie wykończą
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-14, 11:41   

Lewek, biedactwo, jak dobrze Cię rozumiem, skarbie. Tulę Cię mocno.

Ja często wpadałam w dół, bo śniło mi się dość często, że jest jak dawniej, że mąż mnie przytula, całuje... A potem się budziłam - i była smutna rzeczywistość :-( To wpędzało mnie w straszne nastroje...
 
     
lewek
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-14, 22:31   

Kolejny samotny wieczór, no może nie do końca, bo z Wami.
Dziś dostałam smsa: "Zostaję z mamą na działce", widzieliśmy się o 6 rano, żeby mnie nie oglądać po prostu ucieka do mamusi. Przede mną potem udaje, że było miło a swojej najnowszej powierniczce mówi: "no tak, dobrze o tyle o ile może być dobrze z rodzicami" Strasznie to fałszywe, a oni się pewnie cieszą z tego nagłego przypływu uczuć do rodziny. Żal mi ich. Naprawdę.

[ Dodano: 2006-12-18, 20:44 ]
Dziś po czterech godzinach dostałam odpowiedź na mojego smsa, w którym pytałam czy póżno wróci. "No przecież mówiłem ci ze idziemy uprawiać klubing" (pisownia oryginalna). No cóż, ze mną to nawet na pizze nie miał ochoty wyjść, a tu proszę, odkrywa swoje powołanie do zabawy :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10