Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2006-04-18, 08:58
Rozpad związku trwa
Autor Wiadomość
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:16   

No to jest nas już dwie z podłym charakterem. Mnie się już nawet z moim mężem nie chce konwersować. Po co? Przecież takie rozmowy ble ble ble dla niego pewnie znaczą: z dziećmi o.k., z żoną o.k., więc mogę dalej się bawić nową zabawką. Staram się teraz jak najmniej go widywać i myśleć o nim, aby z dystansem popatrzeć na ten niby skarb. Muszę upewnić się, czy to miłość, czy tylko zwyczajne uzależnienie i zafundować sobie odwyk. Oj Dobsonie, ostrzegałeś w ostatnim rozdziale.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:20   

No to bardzo mi miło. Pasjami nie lubię być sama. a co do konwersacji- dzieci patrzą a ja staram się być ponad. Najprawdopodobnie -nazwijmy to tak - mój ciągle mnie zdradzający małżonek" "ignoruje" temat.
Ponieważ mój wpływ jest żaden- pozostaje wycofać się na z góry wybrane pozycje.
Zastanawiam sie jak jeszcze w bardziej dogłębny sposób mogę okazać swoja pogardę.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:25   

A myślisz, że on jest w stanie odczuć Twoją pogardę? Ty być Jane, on być Tarzan. Tarzan nie jest w stanie odczuć. Mój Tarzan teraz pomaga kochance się rozwiść i ma gdzieś, co czują inni.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:31   

No właśnie tak myślę- jak dać odczuć?
No chyba jednak sie da.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:37   

Myślę, że cokolwiek zrobimy to i tak będzie źle, bo teraz nasze łodzie mają szalonych sterników. My z dziećmi możemy tylko mocno trzymać się burty i nie dać się zmyć z pokładu. Ja poczekam jeszcze troszeczkę, czy mój sternik oprzytomnieje, ale na wszelki wypadek, po cichutku rozglądam się za malutką szlupą ratunkową dla siebie i dzieci (tymczasem założyłam kapoki - pozew o alimenty).
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:46   

Mój kapitan osadzil łódz na mieliźnie,spietrał sie i zwiał w krzaczory. Siedzi tam biedaczek ukryty, boi się wysadzić głowy. Ja steruje sama. Idzie kiepsko ale juz woda nie wpada do środka. To co łódka nabrała - jest. Jeszcze sie natomiast oglądam na te krzaczory. Czekam. Ale coraz bardziej "wymyślam" jak samemu pozbyć sie tego balastu ( wody) z łódki.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 17:53   

A swoją droga czasami jeszcze zastanawiam się jak moglo sie tak zdarzyć że mój kochający mąz zmnienił się w " zdradzającego męża".
Kurczę, przez tyle lat żyłam z facetem którego tak naprawdę nie znałam.
Nie tragizuję, tylko tak czasami patrzę na ten temat z boku. To życie- kurczę blade- to potrafi sprawić niespodziankę.
Teraz to trzeba pilnowac potomstwa- coby charakterów tatusiowie nie wypaczyli.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 18:03   

Kochana, nawet jeżeli minie duuużo czasu nim łódź wyschnie od środka, bo tej wody się nie pozbędziesz - zawsze będzie panować wilgoć.
Mojej kolezanki babcia mawiała: "To z kim żyłaś przez 20 lat, dowiesz się na sprawie rozwodowej".
Dlaczego zmienił się Twój mąż w zdradzacza, to nie wiem. Może miał za łatwo, za spokojnie, za monotonnie, a tu kwiecie wieku, panowie szaleją, a on co... Adrealiny chyba we krwi naszym mężom było potrzeba. Żałuję, że swojego nie wysłałam w Himalaje. Połaziłby po górach na krawędzi ryzyka, to może nie szukałby mocnych wrażeń.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 18:08   

No masz rację Moja Droga.
Smród wilgoci tak czy siak zostanie. A te Himalaje to bardzo dobry pomysł. Za spokojnie
( czyli normalnie) mu było.
No to teraz ma te swoje Himalaje. Aż mu zdrowie szwankuje. Maski tlenowej, jako wydrowata osoba nie podam.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 18:27   

No a ja nie napiszę, co bym zrobiła, bo administrator wyrzuci mnie z forum.
Ale com pomyślała to moje i przy okazji naładowałam sobie akumulatory wściekłością i aż para uchodzi mi uszami, zaraz będę gwizdać na wszystko.
Boję się takich chwil.
A tak poważnie, to już mam dosyć takiej huśtawki nastrojów. Zuzo, do tej pory pisałam o okropnych stronach mojego małżeństwa, ale przecież było również wiele cudownych chwil. Tylko zdałam sobie sprawę, że z mężem byliśmy jak dwa pociągi poruszające się równolegle i to, co wydarzyło się pół roku temu, to rozwidlenie dróg. Los przestawił semafor i każde z nas musi pędzić teraz w innym kierunku, bo nie ma wspólnego celu podróży. I to jest prawda, co mawiają mądrzy ludkowie: boimy się stracić znaną przeszłość i boimy się nieznanej przyszłości. Po co bać się, tego co niesie przyszłość? W przyszłości jeszcze nikt nas nie skrzywdził. Staram się ze wszystkich sił wzbudzić w sobie dreszczyk emocji przed odkrywaniem "nieznanego". Puszczam wodze fantazji i niestety... ciągle brak tam mojego męża. Są wszyscy tylko nie on, to straszne, ale tam go nie widzę. Chyba przestał być "warunkiem" mojego przyszłego szczęścia.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 18:54   

Wiesz co?
Z wielkim zdziwieniem czytałam bo to w 97% jak u mnie. Jak mnie "skubała złość" przestałam pisać. No wiem że tylko na kilka godzin. Ale zawsze.

Też pędzilismy razem, w jednym kierunku. I też właśnie mija pół roku. Nie mieszkamy razem od lutego. I też mi uszami złośc wychodzi. ( jak bym weszła do jeziora woda by sie zagotowała) :evil: I też dwoje dzieci ( dobrze pamiętam?).
Rację masz - w przyszłości jeszcze nikt mi kuku nie zrobił. A takiego przyjaciela- jakim chce byc mój mężuś nie chcę- sama wybieram takich przez których nie płaczę. 9 na szczęście juz dawno nie płaczę). To jest pewnie plus tej zlości.
Te 3% to to, że jak tak sobie wyobrażam przyszlość to tego męża swego jeszcze widzę. Ale jak pisałam -coś taki rozmyty obraz jego osoby mi sie jawi.
A tak z innej strony- teraz myslę jak swoją złość i gniew przekuć w sukces. Taki dla mnie.
Już trochę korzystam. Mam tyle energii że wszystko idzie w sposób olimpijski. Mam więc więcej czasu. Faktem jest że też mam czasami ręce do kolan. Leniwa jestem to widzę jaki to sukces że mi się chce.
I jutro znowu mam niespodziewana wycieczkę dla dzieciaków. To następny plus- więcej atrakcji. Czyli potrafię sama. I dobrze. To błoga świadomość. :mrgreen:
I nadal tak będę robiła. Tylko pierwsze dni były trudne. Teraz idzie coraz łatwiej
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-06, 19:08   

Zuzo, będę mogła kontynuować rozmowę z Tobą dopiero ok. 21.30.
Dzieci domagają się wyrodnej matki.
A jeżeli chodzi o zbieg okoliczności, to muszę Ci napisać, że ja widzę więcej tych podobieństw między naszymi losami, sytuacją. Dopiero byś się zdziwiła. Tylko ja musiałam pobyć trochę w lesie, ale jak czytałam Twoje posty, to tak jakbym sama pisała o sobie. Mateusz coś pisał o private, czy jak to się zowie. Gdybyś miała ochotę na rozmowę, to możemy ok. 21.30, kiedy swoją "trzódkę" oporządzę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10