Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Terapia małżeńska w czasie i po kryzysie.
Autor Wiadomość
Mila
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 09:23   

W sny nie wierzę, a to że Ci się śni mąż, to dlatego, że myślisz o swojej sytuacji, przeżywasz to co Cię spotkało. To chyba naturalne. Mnie też cokolwiek się śniło, włącznie z tym, że mój mąż ma nowe dziecko. Nie wiem skąd to się bierze, coś tkwi w naszej podświadomości i uzewnętrznia w snach. Nie mnie oceniać twojego męża, ale poczytaj sobie Dalilo post Anby "Ona i On", myślę że jest naprawdę interesujący i na pewno odnajdziesz w nim kilka odpowiedzi na nurtujace Cię pytania. Pozdrawiam cieplutko Mila
 
     
ĆMA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 21:39   

[treść postu skasowana na życzenie autora - admin]
Ostatnio zmieniony przez administrator 2007-05-21, 14:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 22:00   

Witaj Rysiu
Bardzo mi przykro że tak źle ci się układa ale sądzę że nie wszystko stracone. Bardzo ostro przechodzicie kryzys który następuje w każdym małżeństwie. Zwykle po urodzeniu dziecka zmienia się wszystko i małżonkowie przestają być sobie bliscy. Prawda jest taka że to nie dziecka ma być dla was najważniejsze. Dla ciebie ma być najważniejszy mąż dla męża ty jego zona. dopiero dla was obojga najważniejsze jest dziecko. Najlepsze co możecie dla niego zrobić to dbać o siebie wzajemnie bo wy jesteście podstawą jego szczęścia. Niestety i ty i twój mąż popełniliście ogromne błędy. Wszystko da się jednak naprawić

Piszesz
rysia napisał/a:
rodzina powtarza ciesz sie ze teraz a nie potem, co to za ojciec co zostawia dziecko itp, powinnas go znienawidziec


Wybacz. Obojętne kto to mówi - ojciec,matka, siostra, brat itp. - to nie są twoi przyjaciele ani tym bardziej przyjaciele twojego małżeństwa. NIE SLUCHAJ ICH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Masz męża. Ślubowałaś mu miłość. To nie kwestia uczucia ale twoja decyzja na całe życie i tego się trzymaj.

Polecam ci pilnie do przeczytania książkę
William J. Doherty - Jak trzymać się razem w świecie, który nas chce rozdzielić.

Właśnie ją kończę. Gdybym to wszystko wiedział wcześniej inaczej wyglądało by moje małżeństwo.

Pozdrawiam. Dbaj o męża. Powiedz że zrozumiałaś swój błąd. Poproś by wrócił i wziął część obowiązków na siebie tak byś miała więcej czasu dla niego.

Pozdrawiam
 
     
dalila9
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 20:32   kryzys małżenski

Rysia ja uważam ,że facet zawsze znajdzie pretekst do odejścia jak zaczyna się ''dusić''w związku małżeńskim.Niestety jest tak,że kobieta zawsze musi szybciej dojrzeć do bycia żona i matką ,jak facet do bycia meżem a w szczególności ojcem.To go przerasta.

[ Dodano: 2007-03-07, 20:19 ]
Mój były mąż ma przez cały czas wyłączoną komórke.Niedawno zmienił nr.telefonu,ale mi go podał a teraz całkiem sie wyłączył.Przeciez on bez komórki to zyć nie może.Dzwoniłam do jego małolaty,ona jednak powiedziała, że już nie sa razem,ale ja jej nie wierze.Mówiłam jej że chce porozmawiac z mężem o dziecku -odłączyła się.Chciałam jej napisać jakiś cytat ,żeby zrozumiała do czego się przyczyniła,ale nie mam pojecia jaki.Tu na forum rozmawiacie o Bogu i wierze,ja tak nie umiem.Może podpowiecie mi jakiś mądry cytat,który może jej dac dużo do myslenia.Z góry dziękuję.

Chciałam zaznaczyc ,że od tej małolaty tez odszedł ojciec.Wiec dlaczego przyczynia sie do odebrania ojca innemu dziecku?
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-08, 11:28   

Dalilo, a po co dzwonić do malolaty! Odpuść sobie. Ona ma zrozumieć jakieś mądre cytaty?! Daj spokój.
Dalilo, facet Cię nie słucha, tak jak mój nie słucha mnie, co do niego mówię. No tak mają i już. Rozumieją poszczególne wyrazy, ale nie potrafią tego połączyć. Szybciej zrozumie, co do niego powie ktoś obcy niż Ty. I to też pod warunkiem, że będzie mu pasowało do zagłuszenia sumienia. Można sobie odpuścić mówienie czegokolwiek. No chyba, że to przynosi Ci ulgę. Mnie nie przynosiło - nakręcałam się coraz bardziej.
Owszem zdarzyło się raz, że meilowo "eksplodowałam", ale zrobiłam to z premedytacją, właśnie po to, żeby mógł do tekstu wracać i po to, żeby nareszcie wygarnąć mu wszystko, "wykrzyczeć, wyzłościć" i ... więcej do tego nie wracać. Tak świadoma eksplozja rzeczywiście przyniosła mi spokój (a to już 5 miesiąc spokoju).

Daj sobie spokój z kontaktowaniem z mężem. To nic nie da. Pomyśl sobie, że siedzi gdzieś na księżycu i jest nieosiągalny. Może łatwiej będzie. Jak będzie chciał, to się skontaktuje i nie będzie to kontakt wymuszony.
Teraz nie ma go. Teraz jesteś tylko Ty i dziecko. Masz więcej niż on - biedaczek sam w środku dżungli...
Pozdrawiam
 
     
dalila9
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-08, 14:26   kryzys małżenski

Ola 2 mniej więcej to samo powiedział mi adwokat.Cytuje;niech sobie pani wsadzi głowe w przerebel,nie dzwoni do niego ani do jego konkubiny(bo inaczej nie chciał sie wyrazac),
ochłonie ,bo inaczej ta dziewczyna mysli sobie że złapała jakiegoś ksiecia z bajki, jak tak o niego walcze.Przyjdzie czas to sama się przekona co to za delikwent.Koniec.
Ola 2 lubie jak piszesz i dajesz porady.Pozdrawiam i dziekuję.
 
     
gosiab1970
[Usunięty]

  Wysłany: 2007-03-08, 18:37   kryzys małżeński

Witam!
Bardzlo sie ucieszyłam, że znalazłam to forum. Mam nadzieję, że zechcecie ze mna pogadać. Jestem mężatką z prawie 16-letnim stażem. Mam męża alkoholika. Jeszcze kilka dni temu mogłabym powiedzieć: niepijącego. Kilka dni, a ja czuję się starsza o 200 lat.
Pobraliśmy się z wielkiej miłości (tak mi sie wtedy wydawało). Po roku urodziła się nam córka. 5 lat po ślubie mąż mnie zdradził. Chciał odejść do swojej poprzedniej miłości, wyjechać do niej do innego miasta. Dowiedziałam się o tym jako ostatnia, gdy wszystko było już przygotowane. Twierdził, że kocha nas obie, ale "ona była pierwsza". Był to dla mnie kompletny szok. W końcu nie wyjechał, wymówienia z pracy udało się wycofać. Wybaczyłam mu szybko (dziś myślę, że za szybko), byłam młoda i bardzo, bardzo zakochana, ale bardzo to odchorowałam. Przez jakiś czas wszystko było ok, zaczęliśmy budowę domu. Potem zaczął coraz częściej wracać do domu pod wpływem alkoholu.
Tłumaczył się pracą, spotkaniami z kontrachentami itp. Nie pomagały żadne rozmowy. Nie chaciał słyszeć o leczeniu. W końcu stało się - stracił pracę. Wtedy zaczął pić na dobre. Żyliśmy w systemie 2 tygodnie picia - 2 tygodnie trzeźwości. Nie pomagało nic. Nawet zgodził się na leczenie zamknięte ( 2 miesiące), ale po tygodniu zaczął pić. Po 2 latach wytrzeźwiał na dobre. Sprzedaliśmy budowę, kupiliśmy mieszkanie. Mąż zaczął pracować. Byliśmy szczęśliwi. Naprawdę. No i 8 miesięcy temu znów zaczął pić. Wtedy też dowiedziałam się, że ma kochankę. Kazałam mu się wyprowadzić. Nie chciał. Dużo rozmawialiśmy, wytrzeźwiał. Mam wrażenie, że już nigdy nie będzie dobrze. On jest ze mną, ale myslami krąży gdzie indziej. 3 dni temu tak po prostu zaczął znów pić. Ja wziąż go kocham, ale nie wiem czy chcę z nim być. Mam wrażenie, że ten związek mnie niszczy. Czuję się totalnie wypalona. On nie chce rozstania, albo czeka na mój krok. Nie wiem co robić. Sorry , że się tak rozpisałam, ale musiałam się wygadać. Proszę poradźcie coś.
 
     
dalila9
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-08, 20:43   kryzys małżenski

Gosiu nic z twojegu związku nie bedzie,juz dawno nie ma twojego małżeństwa.Ja nie miałam męża alkoholika ,ale miałam nałogowego kłamce,złodzieja i krętacza,aż doczekałam się dnia kiedy mnie zdradził a potem zostawił.Też tłumaczyłam,płakałam,ale po nim spływało.Powiedział mi że te moje łzy są wyuczone.Mimo, że mnie zostawił jeszcze za nim płacze,bardzo chciałabym żeby wrócił,to nawet jakby chciał sam kiedys wrócić to będę sie bała go przyjąć.Nie mam zamiaru wchodzic do tej samej rzeki. Gosiu ja ciebie doskonale rozumiem,łatwo jest komus tłumaczyć ,a człowiek nie raz sam nie wie co ma robić.Myśle sobie,że my kobiety mamy mocną psychike,ale słaba samoocenę.Dajemy sobie rade lepiej jak faceci,ale jak facet odchodzi rozsypujemy sie.Przestajemy dbac o siebie,czujemy sie niepotrzebne,a przecież tak naprawdę to my tych swoich facetów po jakimś tam czasie kochamy''bo nam się tak wydaje i z przyzwyczajenia''.Jak mój odszedł to razem z moja 5,5 letnia córka mamy swoje kobiece motto; JESTEŚMY KOBIETAMI -DAMY RADE;;
Jak będziemy sie poniżać nad takimi delikwentami to pójdziemy na dno.
Gosiu jak masz jakies oparcie w teściach albo w rodzinie swojego męża to może z nimi porozmawaj.Jak nie to postaw sprawe jasno,że wystąpisz o rozwód.Pozdrawiam
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-09, 21:15   

Gosiu, według mnie nie jesteś jeszcze gotowa na żadne decyzje.
Sama zresztą piszesz, że nie wiesz, co robić. Najgorsze co może się wydarzyć, to podjęcie decyzji pod wpływem paniki. A wydaje mi się, że Ty jesteś cholernie zmęczona i spanikowana.
Każdy, kto wlazł na to forum, pierwsze słowa jakie usłyszał to "Zajmij się... sobą".
Wydaje mi się, że nie ma bardziej sensowniejszych słów w tej sytuacji.
Gosiu, nie będziesz w stanie ani odejść od męża, ani trwać w małżeństwie dopóki nie odzyskasz sił, żeby podjąć własną, mądrą decyzję. Bałabym się radzić Ci cokolwiek innego.

Pozdrawiam
 
     
dalila9
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 11:38   kryzys małżenski

Gosiu musisz miec odrobine oparcia w rodzinie od strony męża,bo jeżeli nie będziesz jej miała to twój mąz się nie zmieni.Może jego rodzice,rodzeństwo będzie miało na niego wpływ.Ja nie miałam oparcia w teściach i mój mąz robił co chciał.W ogóle nie miałam oparcia w jego rodzinie.Dopiero jak mnie zostawił to jego siostra z mężem i jego chrzesna staneli po mojej stronie ,ale to juz za późno.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 12:10   

Dalilo, Gosiu, sądze, że to nie ma żadnego znaczenia, czy się ma, czy nie, oparcie w rodzinie męża. Teście początkowo stanęli po mojej stronie, a potem wycofali się z całej sprawy. Stwierdzili, że to nasze sprawy i mamy sami je sobie rozwiązać. Reakcji ojca mój mąż zawsze bał się jak ognia. Taki tam autorytet oparty na strachu, czyli żaden. Cała rodzina gadała, że głupoty robi, a on nareszcie poczuł się taki wolny i dorosły, bo przestał sie liczyć ze zdaniem rodziny, nawet swojej.
Zdradzacze tak mają niestety, że szybciej do łba wejdzie opinia i zdanie obcej osoby niż rodziny. A teraz rodzina męża zaakceptowała fakty (to jest nasz syn). Kurcze, tyle lat mąż walczył o akceptację i, o paranojo, dopiero teraz ją uzyskał. Teściowa kiedyś miała taką sytuację w rodzinie i jak powiedziała, nie chce popełniać błędów swojej matki, która nie zaakceptowała. Cóż to są ich decyzje. Ja żeby uszanować je, poprostu się wycofałam, bo rzeczywiście ja jako matka nie odrzuciłabym w takiej sytuacji swojego dziecka.

Obecnie teście przestali się interesować mną i dziećmi. A zaczęli mieć jakieś wymagania, np. żeby wnuki ich odwiedzały, dzwoniły do nich. Paranoja, bo przechodzą koło mojego domu prawie co dzień, ale nie odwiedzają wnuków. Dzieci się czują odrzucone, a ja nie mam zamiaru żebrać o dziadkowe uczucia dla nich, widząc, że ci zastosowali metodę strusia. Niech już tak zostanie. Nić łącząca dwie rodziny została przerwana i nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek jeszcze nas połączy.
Nie jestem w stanie, nawet dla dobra dzieci, coś tu zmienić, ponieważ mąż robił mi zarzutu, że buntuję jego rodzinę przeciwko niemu (następna paranoja, bo ja do jego rodziny nie wydzwaniałam, a on oczywiście gadał o tym, czego się bał).
Znając mikrą konstrukcję psychiczną męża, postanowiłam tym sprawami przestać się zajmować. W jego rodzinie doszło już do kilku tragedii (w tym przypadki samobójstw), więc lepiej niech ma oparcie (wątpliwe, bo wątpliwe, ale zawsze to jakieś) w tej swojej rodzinie. Przynajmniej ja będę spokojniejsza.
Moim zdaniem, jeżeli cokolwiek chce się zrobić dla swojej rodziny, trzeba zgromadzić duuużachno siły, dlatego ciągle piszę i piszę: zajmijcie się sobą i dziećmi. Mężowie i ich rodziny to dorośli ludzie i wbrew pozorom potrafią się zajmować sobą. A my jesteśmy tak pokaleczeni, że powinnyśmy najpierw uleczyć siebie, nim zaczniemy zajmować się innymi. I tak, mamy nadludzkie w tej sytuacji zadanie, bo musimy troszczyć się o swoje dzieci, które też zostały pokaleczone.

Pozdrawiam

Dziś wieszając firanki w oknie, zobaczyłam przechodzącego teścia. Nawet nie spojrzał w stronę naszego domu. I już nie jest dla mnie istotne, dlaczego nie spojrzał lub dlaczego nie wstąpił do wnuków, których nie widział 1,5 miesiąca. Ale w kontekście tego, co napisałam i że widziałam przez okno teścia, przypomniało mi się, co jesienią powiedziała teściowa: nie mogę przechodzić koło waszego domu, patrzeć w wasze okna, bo potem nie mogę spać, jeść i płaczę po kątach.
Ci ludzie raczej mnie doceniali, a czy mnie chociaż polubili, tego nie potrafię ocenić. Tylko sobie jeszcze raz uświadomiłam, że nasz problem, nie był tylko naszym problemem. Oni wolą mnie i dzieci unikać, bo... mniej wtedy ich boli. Oni nawet nie zastanawiają się nad tym, czy boli to dzieci. Już zachowują się jak mój były mąż, który powiedział, że unika dzieci, bo wtedy mniej go boli. Och, Ci dorośli, którzy tylko z pozoru są dorosłymi. Tak. Trzeba zająć się sobą i dziećmi, bo nikt inny tylko ja jestem im w stanie pomóc, a zresztą te "nikt inny" nie próbuje, to po co się tym "nikt" zajmować.
 
     
dalila9
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 17:19   kryzys małżenski

Olu 2 to po co doprowadzili do takiego stanu skoro teraz uwazaja, że spotkanie czy patrzenie na was ich boli.Co za głupie gadanie i tłumaczenie sie od rzeczy.To świadczy o tym ,że maja słabe charaktery,i śmieszne ''niby'' poczucie winy.

To prawda ,że teście nie powinni wtrącać sie do życia młodych ,ale jak dzieje sie coś złego w związku powinni zareagowac.Ja o takim wsparciu i pomocy mogłam tylko pomarzyc.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 19:01   Re: kryzys małżenski

dalila9 napisał/a:

To prawda ,że teście nie powinni wtrącać sie do życia młodych ,ale jak dzieje sie coś złego w związku powinni zareagowac.Ja o takim wsparciu i pomocy mogłam tylko pomarzyc.


A jak mogliby zareagować ? skrzyczeć synka i kazać mu wrócić do żony ?
Moi zareagowali. Powiedzieli synkowi, co o nim myslą, ale to nic nie dało. Bo to on musi chcieć.
A że ludzie maja słabe charaktery - to fakt.
Poza tym - teściowie Oli2 pewnie się wstydzą. I ze wstydu, że ich pociecha taki bajzel jej z zycia zrobiła - wolę nie widzieć ani jej, ani wnuków. Bo są dowodem na durnotę ich synalka.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 19:28   

Bajeczko, też do podobnych wniosków doszłam.
Oprócz tego, szczerze im współczuję. Moje problemy się kończą, ich dopiero się zaczynają, mimo iż uciekali do tej pory od tych problemów.
Ciągle mam takie wrażenie, że w końcu kiedyś do eksia dotrze to, co zrobił. Chciałabym, żeby ktoś wtedy przy nim był - ktoś z rodziny.
 
     
gosiab1970
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 19:32   

Dzięki za odzew. Nie czuję sie spanikowana, tylko bardzo zmęczona. Bardzo zmęczona. Dziesiaj udało się nam wytrzeźwieć już po trzech dniach picia. To bardzo krótki cug. Jak zawsze mam nadzieję , że ostatni. Mój mąż nie chce odejść, mówi, że mnie kocha. Wie, nawet jeśli tego nie mówi wprost, że postąpił bardzo źle i nie umie sobie z tym poradzić. Dlatego ucieka, a dla niego najłatwiejszą ucieczką jest alkohol. Ja bardzo go kocham, ale nie mam sił cały czas walczyć: o niego, o jego trzeźwość. Nie chcę całego życia spędzić walcząc. Nawet w słusznej sprawie. Macie rację mówiąc, że trzeba zacząć myśleć o sobie, ale to dla mnie bardzo trudne. Chcę być tą jedyną, najukochańszą, chcę chodzić na spacery, dostawać kwiaty. Czy to tak dużo? Nie chcę, żeby mój jedyny raczył mnie stwierdzeniami, że wszystkie uniesienia ma juz za sobą. Pozdrawiam wszystkich. Trochę mi lżej jak się wygadam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11