Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Terapia małżeńska w czasie i po kryzysie.
Autor Wiadomość
jolanta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-05, 19:26   

Cześć! Weszłam na stronę, ale nie wiem jak to działa.
 
     
jolanta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-05, 19:29   

Matko! Jak się korzysta z komputera??? Jestem 15 lat po ślubie i oczywiści w separacji.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-06, 09:27   

Jolu i co dalej ?
 
     
jolanta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-06, 18:25   

Niewiem! Nic niewiem! Dziękuję Anulu że sie do mnie odezwałaś!
Kurczę!Jak ja tęsknię za dobrym, pełnym zaufania małżeństwie! Już 3 lata szamoce się w tej wielkiej niewiadomej. Słyszałam kiedyś,że miłość i złość nie są najgorsze. Najgorsza jest obojętność! A mój mąż mówi mi tak częśto,że i tak nic z tego nie będzie. Ręce mi wtedy opadają.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-07, 07:16   

Jolu , napisz coś więcej . Dlaczego ta separacja ? JAk ci można pomóc ? JA wieczorami nie mam dostępu do sieci ale do południa zawsze ci odpowiem . Tylko pisz coś więcej . I nie załamuj sie . Wszyscy tu dążymy do uratowania naszych małżenstw a cierpliwość to chyba jedna z pierwszych cech nad którymi pracujemy . Trafiłaś tu , pewnie więc poczytałaś sobie już nasze posty , rozterki , wzloty i upadki . Jestem w separacji od siedmiu miesięcy ale rozpad mojego małżeństwa trwa dużo dłuzej . ALe wierzę że jeszcze stworzymy kochającą się parę rodziców dla naszych dzieci . Odezwij się "szerzej ".
 
     
jolanta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-07, 16:20   

Moj mąż kidyś ( na dialogu Małżeńskim ) powiedział piękne słowa ,,wyremontowaliśmy dom, teraz przyszedł czas żeby zabrać się za remont małżeństwa".
Mój mąż ulokował uczycia w innej kobiecie. Podzielił się. Jednej podarował spacery, miłe słowa, kwiaty, wyjście na kawę, zrozumienie serca a mi pranie skarpetek,złość, noce pełne łez i oczywiście jak przystało żonie miejsce w łożu.Ona zabrała mi to co najlepsze. To za czym ja zawsze tęskniłam. Potem chciał rozwodu. Nawet był u spowiedzi i powiedział o swoich zamiarach. Ksiądz prawdopodobnie nawsadzał . Najgorsze było to że ta kobieta była osobą wierzącą dawna oazowiczka) Rozumiesz. W pewnej chwili pomyślałam, że Bóg stanął po ich stronie. Tacy szczęśliwi , wierzący, umiejący się dogadać. (ona też miała rodzinę). Od tego czsu minęło 3 lata. Jesteśmy w separacji po raz drugi od 3 m-cy. Mój mąż próbował uzdrawieć nasze małżeństwo ale swoimi ( w jwgo przekonaniu) dobrymi sposobami. Mówił że nic między nimi nie ma ale ona od czasu do czasu wysyłała mu esemesa. Tłumaczył mi że są już tylko znajomymi. Ale ja NIE CHCĘ TAKIEJ ZNAJOMOSCI. Mój mąż poznał ją przez internet, a porozumiewał śię przez nierozłączną komórkę. Dlatego tak bardzo nie lubię korzystać z tych nowości 21 wieku. Nie ufam mu. Zresztą on nic takiego wielkiego nie robi ,żeby te zaufanie odzyskać. Powiedział, że i tak będziemy do tego wracać, .Jest taki jakby uszło z niego powietrze. Powiedział że trzeba czasu. Ja już przestałam zabiegać o niego. Przez 2 lata walczyłam o niego. Przeczytałam niedawno dwie piękne książki: ,,Urzekająca" i,,Dzikość serca" i wiem tylko jedno ( doszło to do mnie) że aby mieć (odzyskać) kobietę trzeba zawalczyć o jej serce ( a nie tylko o ciało) .Pełna nadziei ,,staram ) ufać Panu że mój mąż kiedyś polubi mnie i zapragnie mojego serca bardziej niż tamtej kobiety. Ale póki co, bardzo mi ciężko bo tak bardzo chciałambym być ,,fajną babką " u boku odważnego mężczyzny.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 07:22   

Jolu , w tym zakresie tzn jak naprawić zwiazek to ja nie mam doświadczenia . Póki co pracuję nad tym jak sobie radzić w sytuacji gdy tego zwiazku już fizycznie nie ma / ty juz to masz za soba wiec moze mogłabyć podsycić nasza wiarę i nadzieję ,że takie romanse niewiernych malżonków kiedyś się konczą / .

Jedno wiem Jolu . To nie tylko mąż musi Cię zdobywac ale rownież Ty jego . Jeśli on teraz nie ma zapału ,to moze powinnaś popracowac nad sobą tak by on zapragnął , zatęskinił za Tobą . Jak to zrobić ? Tajemnicą . Kobieta jest pociagająca wtedy gdy jest TAjemnicą dla mężczyzny . Zadbaj o siebie , zatroszcz się o swój czas , swoich przyjaciól. On nic nie robi by zyskać Twoje zaufanie ? Może jak mu pokażesz że w Twoim życiu nie tylko On jest najważniejszy - moze to się zmieni ?

Poza tym szczera rozmowa . Czy zrobiliście wszystko by sobie wyjaśnić wszyskie urazy i WYBACZYĆ ? Czy wybaczyliscie sobie ?

Piszesz o separacji . Ale wcześniej mąż już do ciebie wracał . W jakich okolicznosciach tego dokonał ? CZy wówczas oparliscie wasz zwiazek na Bogu , tak jak wtedy gdy sobie ślubowaliście przed ołtarzem ?

Módl się , Jolu . Nie przestawaj bo tu najwazniejsza jest wytrwalość . POkaż mężowi radosną , uśmiechniętą twarz / choć wiem ,że to bardzo trudne / i pokaż mu co traci .
Nie umiem więcej doradzić na obecnym etapie mojego życia bo sama sobie nie radzę ze swoim .
O jednym się przekonałam - gdy juz moje metody zawiodły dotarło do mnie że sparwę trzeba powierzyć Bogu . Tylko . I czekac na jego działanie .

Jolu , nie jesteś sama . Razem się wesprzemy i doczekamy jeszcze radosnych chwil . Tylko trzeba wytrwałosci . Trzymaj się ciepło .
 
     
Xev
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 11:29   

Jolu - polecam Ci te ksiazke:
Siedem zasad udanego małżeństwa - John. M. Gottman
. Wlasnie tam znajdziesz rady i sposoby naprawiania zwiazku. Wlasnie tam dowiesz sie co zrobic, aby miedzy dwojgiem ludzi powstala przyjzn. Dowiesz sie tez czego nie robi.
Ksiazka jest rewelacyjna i absolutnie musisz ja przeczytac. Jest dostepna w sieci empik.
 
     
jolanta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 18:14   

Dziękuję dziewczyny za rady! Gdzie te chłopy mają oczy! Gdzie ci ,,wojownicy" i ,,nasi ochroniarze"? Niewiem czy czytałyście książkę ,,Urzekająca" Książka kończy się czymś, przy czym wysiadam:

Jezus wyciąga rękę do ciebie.Zaprasza cię do tańca.Pyta:,,Czy mogę prosić o ten taniec...każdego dnia twojego życia?"Jego wzrok jest skierowany na ciebie.Jest urzeczony twoim pięknem.Uśmiecha się.Nie obchodzi go opinia innych.Stoi.Będzie prowadził.Czeka na twój odzew.

Miły mo odzywa się i mówi do mnie
Powstań,przyjaciółko ma,
Piękna ma, i pójdź!
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-09, 09:38   

No więc ja idę . Chce tańczyć z Jezusem .
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-15, 19:26   

Doczekałam się !!!
Pełny sukces . Mąż dzięki psycholog- zrozumiał , że żle postępuje i wywołuje we mnie agresję, - nie przepraszając i milcząc długo. Nauczył się przepraszać i czyni to od miesiąca - prawie codziennie i to z byle powodu.
O jak słodko brzmi w jego głosie to magiczne słowo- którego z super oślim uporem nie umiał NIGDY wypowiedzieć. Ale naumiał się w końcu. To są efekty terapii. Warto.

Polecam tym, którzy mają wątpliwości do sensu terapii - a były takie posty na forum ostatnio.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-15, 20:10   

Beatko gratuluje sukcesu! Jak ja bym chciala, zeby moj maz poszedl na terapie...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-15, 21:18   

Jolu, przed chwilą przeczytałam to, co napisałaś - o tańcu z Jezusem. Aż się popłakałam. To cudne. To jest właśnie ktoś, kto kocha naprawdę, kto nie zawiedzie, nie zdradzi..

[ Dodano: 2006-07-15, 22:22 ]
Jezus poprowadzi...

01-shlw-000-shj.jpg
Jezus poprowadzi...
Plik ściągnięto 122 raz(y) 33,94 KB

 
     
Konrad
[Usunięty]

  Wysłany: 2006-11-30, 10:30   Mam już dość

No i stało się. Przelało się coś we mnie i trafiłem do Was. Czy dobrze zrobiłem nie wiem. Czy mam się dalej walczyć nie wiem. Czy chcę….. Wszystko raczej na nie. Ale chyba trzeba podjąć, tą jeszcze jedną akcję ratowniczą. Rozmowy nic nie dały, wyjaśnienia też. Czyja wina - Moja czy Jej. Pewnie jest podzielona. Ale od początku.
Problem był mi znany - powiecie -wariat wiedział w co wchodzi, ale wiecie jaka miłość jest. No ale do rzeczy. Wszystko na początku było pięknie, można było się dogadać, wypracować jakiś kompromis. Jednak moja żona od pewnego czasu wprowadza do domu tzw. Rządy jednoosobowe. Z tego powodu jod dłuższego czasu jest w domu tragicznie - KRZYKI, AWANTURY, - z jej strony. Wystarczy, że na jej polecenie powiem NIE i już się zaczyna - czemu robisz mi na złość itp. Mało tego nie mogę powiedzieć - za 5 mni, za chwilę - ma być już i tyle. No ale to jeszcze jest do zniesienia. Najgorsze jest to, że w domu nigdy nie wiadomo kiedy Ją coś sprowokuje. Wczoraj wieczornej np.: dostało mi się za to, że powiedziałem po przyjściu z pracy - Hej mój serdelku. A rano, znów dostałem po głowie bo po 10 min tłumaczenia jak działa DC++ zapytałem - i co kochanie kumasz czacze ? I się zaczęło krzyki, że ją obrażam itp.. Ludzie ja już nie mogę się odezwać w domu. Sąsiedzi patrzą się na mnie dziwnie - mam 2m wzrostu a żona 168 i słychać w domu tylko ją. Już nie mogę. Boję się wrócić do domu po na 100% będzie awantura po dzisiejszym poranku. Ona nie zapomina tak szybko
 
     
Misia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-30, 15:43   

Jestem na tym forum od kilku dni i tak czytam i czytam Wasze wypowiedzi i z kazdym dniem wiecej we mnie nadziei aczkolwiek bardzo sie boje najblizszej przyszlosci poniewaz postanowilam wyprowadzic sie od meza. Jestesmy 5 lat po slubie i od ok 2 lat dzieja sie miedzy nami dziwne rzeczy. Czesto sie klocimy, zapominamy o wzajemnym szacunku i co raz trudniej nam dochodzic do kompromisu. Juz tyle dobrych i zlych mysli przemknelo przez moja glowe, ze w chwili obecnej czuje sie zupelnie pusta. Podjelem chyba najtrudniejsza decyzje w moim zyciu i reszte powierzam Bogu. Chce odejsc na chwile, potrzebuje wyciszenia i zastanowienia sie nad wartoscia naszego malzenstwa. Widze ze maz tez nie potrafi sie odnalezc w obecnej sytuacji, chce mu dac chwile na zastanowienie sie czy potrafi zyc bez zony i synka. Czy wystarcza mu tylko dobre rady jego rodzicow i opieka troskliwej mamy.
Nie zapominam jednak o modlitwie i prosze Boga o cierpliwosc i pokore, bo nadal bardzo kocham meza. Wierze, ze On bedzie zawsze przy mnie i kazda decyzje przeze mnie podjeda bede z Nim konsultowac.
_________________
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11