Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Zuza, są dwa rodzaje cierpienia. Jezuita, ks.Józef Augustyn pisał o tym w książce "Ból krzywdy, radość przebaczenia".
Jedno z konsekwencji grzechu, a drugie jako dopust Boży.
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-bkrp/ja-bkrp_06.htm
Cóż ja mogę więcej o tym napisać.. Każdy żyjąc z Panem Bogiem na co dzień dowie się właśnie od Pana Boga (poprzez swoje serce), jakiego rodzaju jest to związane z tzw.swoją konsekwencją grzechu, a dopustem (i dlaczego). To może sprawić tylko i wyłącznie - relacja osobista z Bogiem - czyli modlitwa, Sakramenty, Adoracja Jezusa.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 21:24
Elu, Elu,
pisałam że wszyscy ludzie są równi ,
napisałaś:
"Czy równi? Nie wiem. Znam tylko te słowa z Pisma Świętego:
"Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim."(Mt 5:17-19)"
potem:
"Wszyscy ludzie są równi, bo wszyscy grzeszni.
Jezus umarł i za tych złych i za tych dobrych. "
No to są czy nie są równi?
Bo tutaj nie było tej pewności że dobrze mniemam że są? A chyba jednak są.
To nie jest absolutnie złośliwośc- chcę zrozumieć dlaczego dzieje sie tak a nie inaczej. Nadal twierdzę że to ludzie ludziom fundują kryzysy i cierpienia. Chyba jak dzieci na kolonie puszczę to sobie pogawędkę z księdzem dziecka z religii zorganizuję. Znam go i ze szkoły i z wizyt Swiątecznych.
Sensu w takim cierpieniu bowiem nadal chyba żadnego nie widzę.
I nadal trudno mi uwierzyć ze trzeba takie historie przechodzić żeby zbliżyć się do Boga. Zawsze uważałam że Bóg to dobroć której słowami nie bardzo da się opisać. To teraz konfrontuję ten pogląd z tym co czytam.
Mam nadzieję że nie uważasz mnie za babę pogibaną kryzysem tak, że się czepia. Zawsze dużo rozmawiałam o różnych sprawach, jakie dotyczyły mnie i otoczenia. I widać tak mi zostało. Rozmowa to podstawa zrozumienia a zrozumienie zawsze prowadziło mnie do szczęścia wynikającego z wiedzy.
Dopóki rozmowa nie stała się monologiem to było dobrze.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 21:51
Zuza, nie czepiasz się, nie martw się. Nie przeszkadzają mi Twoje pytania.
Na szczęście Pan Bóg jest też Tajemnicą, więc wiem tylko tyle ile mam "ze wskazówek" swojej własnej modlitwy i z Pisma Świętego.
Równi, BO grzeszni - tu na ziemi,
natomiast w Niebie - wielcy, mali...
Pan Bóg CHCE być tajemnicą, więcej albo nawet wszystkiego dowiemy się w Niebie.
Dobry pomysł pytać kapłana, zwłaszcza uduchowionego, on dotyka Bożych Tajemnic /np.Eucharystii - Konsekracji co dnia/.
A cierpienie.. są dwa rodzaje
tak jak pisałam - o nich w książce jezuity.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:04
I jeszcze... Pana Boga próbujemy rozumieć - szukamy, czytamy, pytamy, ale..
równocześnie - równolegle musimy MODLIĆ SIĘ.
Posłuchaj słów :
Jak Cię zrozumieć Tajemnico, co spełniasz się każdego dnia, po stokroć i po razy tysiąc, Bóg nam w ofierze siebie dał.
a w refrenie:
myśmy niegodni ofiary tej, myśmy niegodni.
Boże chcąc pojąć, zrozumieć Cię TRZEBA się modlić, trzeba się modlić, trzeba się modlić.
To pieśń, którą śpiewano podczas mszy św., kiedy chodziłam do duszpasterstwa akademickeigo.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:08
To się cieszę.
Bo tak sobie myślałam że może przesadzam w wolności interpretacji. Ale jak pisałam kiedyś - zawsze mówiłam co myślę. I tę to umiejętność mam w stanie nienaruszonym. No- może tylko bardziej słowa dobieram, bo mnie małżonek przyzwyczaił że teraz do niego w prostszych zdaniach- komunikatach muszę. I co ciekawe- jak nawiązała się rozmowa o sakramencie- to zaraz nastąpił atak- żebym w ten sposób z nim rozmowy nie prowadziła. A ja- tylko przesmyknęłam się po kwestii przysięgi małżeńskiej- pierwszy raz od kilku miesięcy. Autentycznie chciałam sprawdzić. No to sprawdziłam.
I wiesz co- no jedno już wiem- on jest w odwrocie od wiary. To widać, słychać i czuć.
Ale gorsze jest to że się nie zastanawia. Bo kryzys to i ja mam, jak kiedys pisałam.
To chociaż w jednym się upewniłam- RACJĄ JEST ŻE TO TAK SIĘ ROBI PORZUCAJĄCYM MAŁŻONKOM.
No to Elu- chyba jakąś wiedzę zdobyłam.
Pozdrawiam
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:12
Zuza, posłuchaj to, co Andrzej zamieścił na początku tego wątku.
Może to nagranie wyjaśni Ci trochę Tajemnic Bożych, dużo o nich dowiadujemy się od św.Jana od Krzyża.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:15
Wczoraj kupiłam sobie b.małą, cienką książeczkę ks.Tischnera "Pomoc w rachunku sumienia".
Jest tak takie zdanie o dwóch pociągach. Dopóki małżonek jedzie w innym pociągu, nie nawróci się.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:19
Ja za Radiem Maryja i TV Trwam to nie bardzo. Kontrolnie kiedyś pooglądałam i posłuchałam. Ogólna wymowa stacji nie pasuje do mojej osoby. Inaczej sobie wyobrażałam rozgłośnię takiego typu.
Wolę czytywać. To o grzechu i dopuście już wcześniej czytałam. I wiele innych artykułów też. Traktujących ten sam temat z pkt. widzenia księży, wierzących, ateistów. Ze wszystkich możliwych stron że tak nazwę.
Ale dzięki.
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 341 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-06-20, 22:30 Uzdrowienie niewidomego od urodzenia (J 9,3)
Jest taki fragment w Ewangelii św. Jana, gdzie uczniowie pytają Pana Jezusa na widok niewidomego od urodzenia o to, kto zgrzeszył. Jezus nie wskazał sprawcy grzechu, ale sens tego kalectwa:
"Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże" (J 9,3)
Czy ślepota tego człowieka z Jerycha, którego Jezus uzdrawia w szabat, to kara za grzechy czy raczej szczególny dar i powołanie?
Czy przez fakt kalectwa sam niewidomy, jego rodzice, świadkowie uzdrowienia mieli okazję doświadczyć mocy Jezusa i uwierzyć w Niego?
Czy dopuszczając kryzysy Bóg nie pragnie wydobyć z nich maksymalnego dobra - uzdrowienia naszych małżeństw i uzdrowienia nas samych, aby w ostatecznym rozrachunku służyło to naszemu wzrostowi duchowemu i byśmy po uzdrowieniu byli świadectwem dla innych?
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:36
A ty wiesz Elu że kiedys brałam udział w takich rozważaniach. Kwestia była troszkę inna- mąż się przesiadł do innego autobusu. Zona i dzieci jechały dalej swoją linią. I jak się mężowi zachciało wsiadać znowu do tego autobusu to się okazało że zona zmieniła linię.
To tak samo- tylko z innego punktu widzenia. Ale porównanie bardzo trafne.
tak jak porównanie do kapitana okrętu- zwiał ze strachu bo osadził statek na mieliźnie. Żona ster sama trzyma i ogląda sie na biedaka co w krzakach ze strachu siedzi.
Wiesz- jak kilka tekstów , w styczniu i lutym męzowi do poczytania dawałam. I wiesz co?
No atakował mnie że sobie nie życzy takich tekstów oglądać.Wniosek szybko wyciągnęłam- dość dobrze je dobrałam, bo mąż zawsze atakuje jak trafiam- znaczy mam rację. To taka forma obrony. I nie chodzi o to że miałam rację. Chodziło o fakt że dość dokładnie przeanalizowałam sytuację. I trafiłam. On myśli że jak nie widać i nie mówi się to nie ma problemu. To jeszcze jedno mnie tak zastanawia. Kryzys wiary jeszcze mogłabym zrozumieć. Ale taki odwrót totalny to trochę abstrakcyjne. Mimo że na starym forum dużo o tym pisano jak tam weszłam pierwszy raz.
Miliony świetlnych lat temu.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-20, 22:40
No Andrzeju,
Rozumiem to tak- niewidomemu od urodzenia zabrano cierpienie. I faktycznie jego ślepota posłużyła ukazaniu miłości Boga. Ale jemu zabrano coś złego, co POWODOWAŁO CIERPIENIE.
Ofiarowano więc szczęście.
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 341 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-06-22, 09:36 Dzisiejszy werset: 1 List św. Piotra 5:10 Biblia Tysiąclecia
Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje.
1 List św. Piotra 5:10 / Biblia Tysiąclecia
Kontekst wersetu:
Powinniśmy ukorzyć się przed Bogiem, który w odpowiednim czasie nas wywyższy (5:6). Wszelkie troski powinniśmy złożyć na Pana, gdyż On się o nas troszczy (5:7). Musimy być czujni, gdyż nasz przeciwnik, diabeł chce nas pochłonąć (5:8). Musimy mu się przeciwstawić silną wiarą, pamiętając, że podobne próby znoszą chrześcijanie na całym świecie (5:9). Po krótkotrwałych cierpieniach Bóg utwierdzi nas i przysposobi do wiecznej chwały w Chrystusie (5:10).
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum