Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
czytam o waszych problemach i rozumiem jak trudno jest kleic małzeństwo jesli jedna strona tylko chce ocalic małzeństwo. Ja mam nieco inny problem, bowiem kryzys trwa we mnie tzn.nie czuję miłości do mojego męża , jesteśmy małzeństwem od 7 lat ,a ja od 5lat czuje że to nie to ,mamy dwoje dzieci mąż jest odpowiedzialnym ,lojalnym i najlepszym ojcem pod słońcem ,ogólnie jest dobrym człowiekiem ,a ja jestem załamana bo nie umiem go kochac ,miewam stany depresyjne ,nie radzę sobie z tą świadomością ,nie chcę aby moje małżeństwo sie rozpadło , ale juz nie mam siły walczyc ze sobą .Niczego bardziej nie pragnę jak kochac mojego męża czasami myślę co ze mną jest nie tak ? najbardziej na świecie zalezy mi na moim małżeństwie ale nie radzę sobie z tym pomóżcie jestem zrozpaczona ..............................proszę o modlitwę
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 18:07
Owco, może przypomnij czas, kiedy poznawałaś męża, kiedy zakochałaś się w nim. Wysil się trochę, może warto stworzyć scenariusz sprzed lat, może warto przypomnieć te pierwsze Wasze chwile. Być może za bardzo osiadłaś na laurach, przyzwyczaiłaś się do tego, że masz męża i tyle. Małżeństwo to ciągłe wzrastanie, spróbuj odpowiedziec sobie na pytanie, jaki jest Twój wkład w ten związek. I czy wyobrażasz sobie zycie bez niego.
owca [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-22, 22:16
dziękuję za słowa otuchy ,spróbuję skorzystać z twojej rady ,chociaż mam takie doły że nie umiem się z nich podnieśc. Myśl że może już nic nie czuję do męża ściąga mnie na dno rozpaczy i wtedy naprawdę jestem zamknięta w sobie chociaż z rodziną , ale w swoim świecie .Masz rację siedzę i użalam się że nie czuję i czekam ,na wzniosłe uczucia ,czuję się taka bezradna ...................
jeszcze raz dziękuję mam nadzieję że uda mi się podniść z rozpaczy ,pozdrawiam owca
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-22, 23:06 Re: kryzys małżeński
owca napisał/a:
czytam o waszych problemach i rozumiem jak trudno jest kleic małzeństwo jesli jedna strona tylko chce ocalic małzeństwo. Ja mam nieco inny problem, bowiem kryzys trwa we mnie tzn.nie czuję miłości do mojego męża , jesteśmy małzeństwem od 7 lat ,a ja od 5lat czuje że to nie to ,mamy dwoje dzieci mąż jest odpowiedzialnym ,lojalnym i najlepszym ojcem pod słońcem ,ogólnie jest dobrym człowiekiem ,a ja jestem załamana bo nie umiem go kochac ,miewam stany depresyjne ,nie radzę sobie z tą świadomością ,nie chcę aby moje małżeństwo sie rozpadło , ale juz nie mam siły walczyc ze sobą .Niczego bardziej nie pragnę jak kochac mojego męża czasami myślę co ze mną jest nie tak ? najbardziej na świecie zalezy mi na moim małżeństwie ale nie radzę sobie z tym pomóżcie jestem zrozpaczona ..............................proszę o modlitwę
"nie umiem go kochać"
kochać potrafi naprawdę tylko Chrystus i tylko On może pomóc nauczyć miłości, tej prawdziwej, miłości wyrażającej się nie samym tylko uczuciem, a aktem woli "chcę Ciebie kochać"
Chrystus potrafi kochać i wrogów, a ci chyba najtrudniejsi są do okazania im odrobiny miłości, a co dopiero miłości nieprzyjaciół. Nie piszę, że mąż to wróg, lecz piszę mąż to wyzwanie, do nauki kochania właśnie, kimkolwiek by nie był, a zwłaszcza dobry, jak piszesz... to wtedy tym bardziej..
Możesz również mylić się sądząc (wnioskując o sobie), że męża nie kochasz, bo kochać go możesz i to bardzo mocno, ale możesz TERAZ tego nie czuć. Nie jest to niczym złym, o ile idziesz drogą Bożych Przykazań, bo uczucia mają to do siebie (i takimi stworzył nas Bóg!), że one zmienne są, więc lepiej nie sugerować się nimi! (tak za bardzo, bardzo...lepiej nie).
Lepiej zacząć się uczyć miłości od Nauczyciela..
ps. również jakiś nie poznany przez nas grzech może tkwić w nas i przez to blokować dostęp łaski, która ma spływać poprzez nas na bliźniego - tak dzieje się w przypadku złego rozpoznania przez nas grzechu - złego, bo pobieżnego RACHUNKU SUMIENIA. Teraz świąteczny czas, więc tym bardziej można to uczynić! (czyli dobrze oczyścić duszę, w ramach porządków przedświątecznych)
"czasami myślę, co ze mną jest nie tak?"
Może Bóg zaprasza Cię do "czegoś więcej".
Zaproponuj mężowi wspólną modlitwę (lub również z dziećmi).
Modlitwę, której nauczył nas Jezus "Ojcze Nasz".
Pozdrowienia..
izis [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-23, 23:17
Owieczko, tak coś mi się widzi, że może potrzebujesz lekarza, bo Twój smutek i doły wyglądają na depresję, którą trzeba leczyć. Jeśli taki stan trwa dość długo nie zwlekaj. Porozmawiaj koniecznie z mężem o Twoim stanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum