Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak to jest z tymi sądami
Autor Wiadomość
Elcia42
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 14:44   Jak to jest z tymi sądami

Witam wszystkich

Powiedzcie mi proszę jak to jest z tymi sądami w Polsce. Jak czytam wasze posty to mam wrażenie, ze każdy sąd działa inaczej.

Przypomnę tylko że jestem chyba jedyną osobą na forum, która nie wiedziała o wniesieniu pozwu przez męża jak i toczących się sprawach ( na 2 mąż był sam)

Może pokrótce przypomnę : jestem po dwóch sprawach o rozwód z powództwa męża –
I sprawa - październik 2006r - z protokołu sprawy ......”przewodnicząca nakłania strony do poddania się mediacjom lub pojednania, w szczególności nakłania powoda do podjęcia wspólnej z żoną terapii w celu uratowania małżeństwa” i dalej…… „powód oświadcza, że jest mi obojętne w jakiej formie nastąpi rozstanie i czy będzie to rozwód czy co innego, wiem że nie chcę mieszkać żoną pod jednym dachem” i jeszcze dalej …….„ Po przeprowadzonych mediacjach sąd postanawia odroczyć sprawę na okres roku” ….


II sprawa - październik 2007r. – mąż w lipcu zwrócił się do sądu o odwieszenie postępowania i podtrzymał swoje powództwo, ja oczywiście w dalszym ciągu nie wyraziłam zgody. Z treści protokołu …..”przewodnicząca pouczyła obie strony o potrzebie złożenia wniosków dowodowych wobec popierania orzeczenia rozwodu przez powoda i braku zgody na rozwód przez pozwaną” …..i dalej „ powód oświadcza, że poza tym że od roku nie mieszka z żoną nie będzie składał .żadnych wniosków dowodowych „ i na koniec ……„sąd postanawia dopuścić dowód z opinii RODK na okoliczność sytuacji małoletniej córki…”

I tak badanie w RODK mamy 3 stycznia 2008 – opinia pewnie będzie pozytywna dla nas jako rodziców, córka w ubiegłym roku szkolnym - a więc w okresie kiedy mąż już nie mieszkał z nami – miała I lokatę z nauki w szkole i klasie, jest naprawdę spokojnym dobrym dzieckiem.

Pewnie mąż i tak dostanie rozwód mimo mojego sprzeciwu, w żaden sposób nie mogę udowodnić , że istnieje więź małżeńska między nami. Poza tym na ostatniej sprawię sędzina pytała się mnie czy rozumiem definicję „rozkładu trwałego i zupełnego”.
Jak chwaliłam na ostatniej sprawie męża, że codziennie przychodzi do dzieci, chętnie pomaga w domu, więcej rozmawia ze mną to teraz zupełnie to się zmieniło. Mąż bardzo starannie unika kontaktu ze mną, 2 razy w tygodniu i prawie w żaden weekend nie kontaktuje się z dziećmi. Oczywiście nie ma też mowy o jakiejkolwiek pomocy.

Terapia na którą chodziliśmy przez 3 miesiące została przerwana w uzgodnieniu z psychologiem ponieważ mąż chodził tylko dlatego że obiecał to sędzinie ( też jest tak zapisane w protokole sprawy ) a nie po to żeby szukać porozumienia ze mną.

Do tej pory mamy wspólnotę majątkową, nie przeprowadziliśmy podziału majątku, mamy jeszcze kredyt budowlany do spłacenia przez 21 lat który wzięliśmy wspólnie na budowę domu.

Ale czy to wystarczy aby sąd nie orzekł tego rozwodu????
Proszę odezwijcie się , poradźcie co mogę jeszcze zrobić.
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 14:58   

Nie znam sie Elu42 na sprawach sądowych, więc tu Ci nie pomogę. pewnie odezwą sie osoby, które są w trakcie spraw rozwodowych lub w jakiś sposób po takich doświadczeniach. Ja pozdrawiamm, zycząc pokoju w sercu :-)
 
     
kasia29s
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 15:34   

Witaj odpowiedz mi dlaczego chcesz zatrzymac przy sobie meza skoro on niechce??? Czy nie lepiej zgodzic sie na ten rozwod i zaczac nowe zycie? Powiem Ci ze z regoły niemaja szans przetrwania takie małzenstwa gdzie jeden chce na siłe a drugi nie, przykro mi jest to pisac bo to boli ,bo sa dzieci , bo pewnie kochasz meza ale przemysl to zastanow sie czy warto? moze on kogos ma?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-14, 18:16   

Ło Matko....Kasiu29 ......
Odpowiem za siebie....dlaczego nie zgodziłam sie na rozwód....bo....bo...bo....
Bo przysięgałam przez Bogiem....On był moim świadkiem i przyrzekałam, że na dobre i na złe....A było źle....mąż poszedł sobie do innej kobiety....mówił, że mnie juz nie kocha....
Wtedy też Bóg pozwolił mi sie do sibie zblizyć...w Nim szukałam ukojenia mojego bólu...nic innego nie pomagało !!
Wtedy też zrozumiałam, że mąż jest w stanie choroby= opętania...nie wie co robi, nie wie co mówi....bo przeciez jeszcze niedawno mnie kochał, na rękach nosił.
Powiedziałam sobie....nie diable, nie pokonasz mojej milości ! Nie pozwolę na rozwod i nie chcę innego= nowego życia....mam jednego męża i zadbam o to, żeby wyzdrowiał...żeby to zmrożone szkiełko w Jego sercu...jak u Kaja....stajało!
Swoją milością roztopiłam ten lód....Pan mi w tym pomógł, prowadził, wspierał.....Dzisiaj , po długich latach kryzysu, odejściu męża.....jesteśmy razem ! Staramy się być dobrym małżeństwem. Upadamy, by znowu sie podnieść...być razem.

Elciu....ja też myślę, że sędzia to czlowiek....Nie wiem co zrobić jeszcze, jaką zaporę postawić, jak sie przeciwstawić....nie wiem! Wiem tylko tyle, że tak naprawdę rozwód prawny nie jest ważny przed Bogiem !!! Przed Bogiem jest jedna przysięga i ona jest ważna do końca życia !!
Rozklad pożycia małżeńskiego następuje po trzech latach rozdzielności od łoża, stołu i wspólnych pieniędzy...chyba tak pisało. Dopiero rok....jeszcze czas....tak myślę. Jeszcze wszystko może się zdarzyć....
Ło Matko....tchu mi już brakuje...jak można ? Jak dorosły Ktoś....składając przysięgę, może zmienić zdanie.....Gdzie honor ? Nasz śwait chyba ginie.....zwierzęta są juz mądrzejsze od ludzi.
Elciu.....módl się, rozmawiaj z Panem....rozwiązanie przyjdzie ! Całuję !! EL.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-14, 19:29   

U mnie już trzeci rok się zaczął.....trzeci rok rozkładu pożycia małżeńskiego....mój mąż uzyska już za pół roku rozwód,bez żadnych przeszkód.........straszne....Elciu kochana,cóż mogę Ci poradzić,...jestem na takim samym etapie ,jak Ty, z tym,że ja jeszcze nie wiem,kiedy mam badanie w RODK-u,czekam na termin.....jestem z Tobą sercem,bo wiem,co czujesz,...czujesz to ,co ja...pozdrawiam.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-14, 19:54   

Elusia, imienniczko moja.
Nie wiem co sąd orzeknie, nie wiem jak u Was w małżeństwie było. Mnie było łatwiej, bo mąż sam wystąpił o rozwód ze swojej winy. W takim przypadku przepisy są na moją korzyść. Sędzina zaproponowała separcję, wyraziłm zgodę, on również. Ale nadal z jego winy, nie mogło być inaczej, skoro to on odszedł, nie chce żyć w małżeństwie ze mną.
Na rozwód nie zgodzę się nigdy, bo dla mnie jest to złamanie danego słowa. Ślub nie był zawierany warunkowo, oboje wypowiedaliśmy słowa przysięgi - i to dwukrotnie, bi wtedy nie było ślubów konkordatowych.
I teraz odpowiedż dla Kasi29s:
Co z tego że mąż TERAZ nie chce być ze mną? Wiem że w tych sprawach zmienia zdanie gdy mu to pasuje, więc nie ma pewności, że znów nie zmieni. A ja - jako żona poczuwam się tego, by mu nie ułatwiać rozwiązania tego co jest nierozerwalne.
Zgoda na rozwód byłaby według mnie zgodą na to, żeby mąż robił co robi. A ja nie wyrażam zgody, więc niby dlaczego mam mu ułatwiać? I pozwalać na odejście?
Kiedyś on nie wyobrażał sobie życia beze mnie, dziś ze mną. Skąd mam wiedzieć, co będzie chciał za chwilę?
A jeśli kiedyś chciałby wrócić, czy nie miałby żalu, że tak łatwo pozwoliłam mu odejść?
I jak wyobrażasz sobie "nowe życie"? Że niby jako wolna (teoretycznie) mogłabym związać się z kimś innym?
A jeśli mąż Elci mialby kogoś - czy to jest według Ciebie dość wystarczający powód, by akceptować taką sytauację? Tym bardziej należy mężowi uświadamiać, że ślub nie jest umową Z"na chwilę".
Mnie, jako żonie, nawet nie wolno wyrazić zgody na rozwód, tylko z tego powodu, że chwilowo "sie zakochał" , a raczej wydaje mu się, że to miłość.
Oczywiście w Twoim przypadku jest inaczej, nie mogę nic Ci zarzucać, nie mogę mówić o tym, czy zrobiłaś źle czy dobrze. Elcia pytała, odpowiedziałaś, ja również odpowiadam dzielać się swoimi przemyśleniami.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-14, 19:55   

Jak to, Weroniko, rozumiesz, że twój mąż za pół roku uzyska rozwód bez przeszkód? Mój mąż z kochanką jest już prawie trzy lata (w marcu będzie trzy). Czy to znaczy, że gdyby teraz złożył pozew, uzyskałby natychmiast rozwód?
 
     
nowa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-14, 22:49   

El.
podziwiam Cie ze choc blisko nylo rozwodu, nie znam szczegolow, nie poddalas sie nie odpuscilas! W jakiejs madrosci mowi sie zeby umiec odroznic to co moge zmienic od tego czego nie moge zmienic

Mowicie ze malzenstwa nie zawiera sie na chwile, zgoda! Ale zaczac od nowa nie dla wszystkich znaczy to samo... dla mojego meza zaczac od nowa oznacza beze mnie, bez nas ( z synem) rozwalajac caly swiat 13latkowi i nie tylko jemu
Atu ida swieta? jak polamac sie oplatkiem z mezem ktory wraca aby zmienic ubranie, pospac i najesc... ktory tylko czeka aby sie wyprowadzic do umeblowanego gniazdka po swietach
k
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-15, 10:10   

Dodam jeszcze do tego co pisze Elzd....że niegoda nasza na rozwód jest też naszym VETEM na zdradę , na grzech, nie tylko na odejście !!
Chłopie ...brałam Cię za męża....przysięgałaś, ja przysięgałam.....kochałeś, kochałam....a teraz co ?? Mam się zgodzić na twoja zdradę ? NIGDY !!
Elzd pisze o nadziei !! Nie wiemy tego, kogo za chwile pokocha nasz mąz, zona....może to znowu będziemy my?? Przecież ta zasłona z jego oczu kiedyś opadnie....zobaczy co zrobił, zobaczy tę inną osobę w innym śiwtle....kiedyś otrzeźwieje....

Nowa....ja nie wiem jak daleko było....ale ja się zaparłam!! Zaczęłam słyszeć co mąż do mnie mówi....że taka i owaka....zaczęłam rozumieć, że to może przeszkadzać. Pomyslałam sobie, że skora taka ci nie pasuję...to będę taka jak chcesz...i zobaczymy....I zobaczyłam....wrócił, mówi, że kocha ! A mnie dobrze być inną....No...czasem wracam, czasem ( do teraz się buntuję), że często muszę się kontrolować.....ale też wtedy za dużo straciłam...teraz mi sie bardziej opłaca....czasem nawet zagryść wargi...choć slowa same się cisną....No...coś za coś !

Tak jest chyba, że po 3 latach rozkładu pożycia małżeskiego ,Sąd orzeka bez problemy jego rozpad....to tylko już formalność. Nasi męzowie to wiedzą....więc w spokoju z boku , czekają te trzy lata, żeby ...częśto...dowalić i załatwić sprawę w mig.....Ech.....Miłego weekendu przedświątecznego ! Miłe sprzątanie, zakupki....dla siebie ...na święta...na przyjęcie Małego, Ukochanego ....nowego...dla nas czegoś nowego....oby lepszego!! EL.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-15, 15:59   

Wanbomo,kochana......El odpowiedziała,na Twoje pytanie.....niestety to prawda.....dlatego sądzę i ja,ze mój mąż czeka,aż minie te trzy lata......chociaż to on złożył wniosek o rozwód i to z jego wyłącznej winy......miłego wekendu spędzonego na sprzątaniu ;-)
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-15, 17:18   

Weroniko, widzisz, nie wiedziałam o tym. Więc o to męzowi mojemu chodziło...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-15, 17:34   

Ej, nie straszcie mnie.
Czy te trzy lata mają znaczenie nawet w przypadku gdy występuje strona uznana za jedynie winną? Czy ktoś wie ?
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-17, 07:40   

Raczej nie ma nic w prawie polskim o jakis trzech latach!Kiedys jakies normy czasowe i były teraz raczej nie.

Sąd moze nie orzec rozwodu nawet jak nie jest sie i 10 lat razem... Zalezy naprawde od Sędziego, dowodów, itp, każda sprawa jest bardzo indywidualna.
 
     
Elcia42
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-17, 08:03   

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za odpowiedź i wsparcie. Tylko utwierdziliście mnie w mojej decyzji o braku zgody na rozwód.
Długo nie dopuszczałam tej myśli do siebie ale jestem prawie pewna ( intuicja, zachowanie męża, brak obecności w nocy w mieszkaniu w którym obecnie mieszka) że jest to "drugie dno". I mimo, ze nie ma jeszcze opinii z RODK to już dostałam wezwanie z sądu na kolejną być może ostatnią sprawę rozwodową - pod koniec lutego. Szybka ta sędzina prawda? A może mąż ma jakieś dojścia...
Chociaż święta tuż, tuż to trudno mi się cieszyć, więc na razie zostawiam w spokoju moje małżeństwo i czas na świąteczny nastrój.
Jeszcze raz Wam kochani dziękuję i serdecznie pozdrawiam
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-17, 09:10   

ELciu, niech nowonarodzony Jezusik da Tobie nową nadzieje, na nowe , lepsze zycie !! Całuję !! EL.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 10