Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-12-21, 13:54 Pomocy! Moja żona chce mnie opuścić.
Dwa tygodnie temu temu moja żona spotkała się ze swoją pierwszą miłością sprzed 21 lat. Nasze małżeństwo trwa 17 lat. Do niczego nie doszło, tylko rozmawiali, w to wierzę, ale piszą do siebie smsy coraz bardziej gorące, z dnia na dzień jest między nami coraz gorzej. Najpierw mówiła, że to kolega ale wczoraj powiedziała, że spotka się z nim znowu jak wróci z trasy - jeździ Tirem. Mówi, że może się ze mną rozwieźć w każdej chwili. Wyprowadzi się z dziećmi ode mnie bo on wynajmie jej mieszkanie. Jeśli nie zgodzę się to i tak będzie mnie zdradzać i mieszkać ze mną, na papierku rozwodowym jej nie zależy. Z desperacji powiedziałem, że się zabiję, na co ona, że mam to zrobić u mamusi bo nie chce oglądać moich zwłok. To prawda, że cierpiała w tym małżeństwie, że mnie przy niej nie było, ale błagałem ją, że od teraz będzie inaczej, że całe życie jej podporządkuję. Staram się bo ją kocham, w te dwa tygodnie więcej zrobiłem dla rodziny niż przez rok. Usłyszałem tylko dwa słowa: ZA PÓŹNO.
Kilka dni temu kupiłem jej ogromny bukiet róż i napisałem wiersz - tworzyłem go w czasie pracy w szkole:
[[glow=blue]b]
Miałem oczy, lecz Cię nie widziałem.
Miałem uszy lecz Cię nie słyszałem.
Miałem ręce, lecz Cię nie pieściłem.
Miałem usta, nic Ci nie mówiłem.
W swoim kraju, w swoim żyłem niebie.
Nie zważając, często raniąc Ciebie.
Chociaż chwałą swoją się karmiłem,
Jednak w środku coraz bardziej gniłem.
Nagle przyszło wielkie przebudzenie,
Wybuch gwiazdy, ogromne cierpienie.
W jednej chwili wszystko zrozumiałem,
Bez Ciebie po świecie chodzić nie chciałem.
Nie odfruwaj moja jaskółeczko.
Zostań ze mną moja Ty gwiazdeczko.
Tylko jedno, jedno mam marzenie:
Chcę na zawsze zostać Twoim cieniem.
[/b][/glow]
Ludzie, pomocy bo umieram!!!
Kod:
[quote][/quote]
A Ania [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-21, 14:16
Witaj,
Człowieku nie poddawaj się, nie załamuj się! Przecież nie można decyzją podjętą w ciągu kilku dni przekreślić waszego małżeństwa, za dużo Was łączy! Ona nie jest teraz sobą, coś ją zablokowało na Twoje słowa prośby. Daj jej czas, na pewno przyjdzie do niej refleksja nad tym co robi, a sielanka z „nowym mężczyzną” po jakimś czasie przestanie być sielanką. Do kryzysu zawsze trzeba dwojga… nie tylko ty jesteś temu winny… Obydwoje ponosicie odpowiedzialność za Wasze Małżeństwo. Ono było, jest i będzie !!! Nic, żadna decyzja tego nie zmieni. Musisz trwać!! Nadzieja jest zawsze. Dużo się módl, bez modlitwy będzie Ci dużo ciężej. Ona daje ukojenie, pozwala nabrać dystansu do całej sytuacji. Pomaga przetrwać najtrudniejsze chwile!!! Daje nadzieję!! Nigdy nie jest za późno na naprawienie wyrządzonych szkód. Całe życie musimy, chcemy sobie przebaczać. Dasz radę!!! To próba dla waszego uczucia!!! Będę pamiętała o Tobie w modlitwie.
Poczytaj forum, dośaiwdczenia innych ludzi są bardzo pomocne - szczególnie poczytaj "Świadectwa":)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum