Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie moge sie zmusic do sexu
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-01, 22:12   Nie moge sie zmusic do sexu

Wyslane przez: Angela


Mam problem i przez ten problem moje malzenstwo sie rozpada. Nie moge sie zmusic do sexu, moze to dla was blachy temat ale dla mnie powazny. Od kiedy zaczlam w ciaze, urodzilam i mam dziecko nie kocham sie ze swojm mezem, myslalam ze mi przejdzie ale minelo juz dwa lata a ja nie chce sie kochac z mezem i nie wiem dlaczego, nie mam ochoty a moj maz cierpi nawet mnie denerwuje jak chce mnie przytulic , nie wiem co robic jestem zalamana , pomozcie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Sądzę, że powinniście zgłosić się do jakiejś poradni małżeńskiej, rozpocząć terapię lub pójść do seksuologa. Dwa lata to bardzo długi okres i nie polecam zostawiania tego i czekania aż problem sam się rozwiąże bo się nie rozwiąże. Nie jestem terapeutą i nie czuję się na siłach doradzać Ci, ale proponuję żebyś skorzystała z rady i poszukała pomocy u specjalistów. Pozdrawiam, Michał.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga

Koniecznie zacznij działać! I nie bój się, rozwiązanie napewno się znajdzie. Takie "rzeczy" zawsze mają swe przyczyny.Tylko nie odkładaj tego na potem!
Długo by można się zastanawiać skąd Twój problem,ale rozmowa tu nie wystarczy Ci. Pomyśl: co masz mężowi do wybaczenia? W czym Cię zawiódł?
Albo: co, prócz narodzin dziecka wydarzyło się zanim straciłaś ochotę na miłość fizyczną?
Czasami korzenie problemów tkwią w historii rodzinnej, w lękach (nieświadomych) przed powtórką jakiejś historii rodzinnej (np. Twoja matka straciła swe pierwsze dziecko, umarło ono po urodzeniu, i teraz Ty boisz się tego samego, Twe emocje koncentrują się wokół dziecka).
Może to być lęk przed zajściem w ciążę. Może być nadmierne skupienie się na dziecku, funkcjonowanie tylko jako "matka" z jeszcze jakichś innych przyczyn niż wspomniany już lęk.
Może być przyczyną depresja.
Powodem może być też uraz psychiczny doznany w związku z bolesnością porodu czy innymi traumatycznymi przeżyciami okołoporodowymi.
Przyczyną może być nawet obawa przed tym, że w każdej chwili może obudzić się dziecko i przeszkodzić Tobie i małżonkowi.
Piszesz: "nie moge sie zmusic do sexu". Czy to znaczy, że dawniej mogłaś się do niego ZMUSIĆ? Jeżeli zawsze polegało to na jakimś "przymuszaniu się" to problem tkwi jeszcze gdzie indziej - we wcześniejszych doświadczeniach seksualnych, w relacjach z rodzicami, itp., itd.
Można by tak długo gdybać.
Sądzę, że najlepiej, żebyś najpierw poszła sama do psychologa ( koniecznie nie pierwszego z brzegu, ale "sprawdzonego", jeśli takiego nie znasz to pytaj: proboszcza, duszpasterza, w poradni rodzinnej), a potem, jeśli razem z nim dojdziecie do wniosku, że przyczyna tkwi gdzieś w Waszej małżeńskiej relacji, żebyś udała się do psychologa razem z mężem.
Niektórzy bardzo chwalą wspólne rekolekcje dla małżeństw np. "spotkania małżeńskie", do których link jest na str. głównej Sychar w kolumnie po lewej stronie.
Życzę powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ata

Polecam rekolekcje: "Akt małżeński szansa spotkania z Bogiem i człowiekiem" prowadzi Ojciec Ksawery Knotz. Miałam przyjemność rozmawiać z nim. Więcej informacji na stronie www.szansaspotkania.net.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom


Sądzę ,że powinnaść isć do specjalisty oczywiście razem z mężem. Powinnaś też szczerze porozmawiać z mężem o tym problemie.Ja nie jestem specjalistą, ale tego bym oczekiwał od mojej żony. Szczerej rozmowy o problemie i podjęcie wspólnej decyzji i pójściu do specjalisty.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Napiszę krótko. Znam to, ale z drugiej strony. W moim małżeństwie to ja jestem permanetnie odpychana i moje potrzeby nie znajdują zrozumienia..Nie ma nic gorszego niż czuć fizyczne wyobcowanie z osobą ukochaną u boku. Przepaść miedzy nami pogłębia się z każdym dniem i coraz mniejsza szansa na poprawę tej pokrętnej sytuacji..Żyjemy ze sobą, lecz całkiem obok i niedługo z wielkiej prawdziwej miłości, zostanie przyblakły pierścionek z całkiem ładną obrączką i kredyt w banku..Smutne, ale prawdziwe...Zupełnie nie polecam i czy warto tak życ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kamila

Znam ten problem z własengo małżeństwa. Niezadowolenie z seksu spowodowało, że nasze życie seksulane umarło po roku. Okres suszy trwał kilka lat i doprowadził do utraty bliskości i więzi z mężem.
Dziś wiem, że trzeba było reagować dawno temu.

Co ciekawego żadne z nas nie miało w tym czasie nikogo innego a mimo to stalismy się sobie obcy.
Dziewczyny nie czekajcie!! Kiedyś myslałam, że w małzeństwie seks nie jest najważniejszy i można żyć bez niego. Że miłość wystarczy.
Uwierzcie to nie jest prawda. Małżeństwo to nie tylko porozumienie dusz, ale także ciał. Seks to niezbędny elelment do budowania intymności między ludźmi i podtrzymywania uczucia. Jak wiele osób znam ten tekst "miłość wszystko zniesie", ale wszystko ma swoje granice a moja miłość nie jest tak doskonała jak w hymnie o miłości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

I jest dokładnie tak, jak pisze Kamila:
"jeśli między małżonkami miłość erotyczna całkowicie wygasa, pojawiają się poważne problemy emocjonalne z okazywaniem sobie bliskości, szacunku i wzajemną komunikacją". Tym razem to cytat z artykułu "Czy miłość może być niebezpieczna?", który znalazłam na stronie www.katolik.pl
Po prostu nic dodać nic ująć, ale żadnego dobrego rozwiązania jakoś nie widzę... ;(

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kamila

Nie znam rozwiązania bo sama jestem na etapie poszukiwań.
Kiedyś jednak przeczytałam, że wielu parom w takich sytuacjach pomaga "seks bez seksu".

Oznacza to wszelkie formy bliskości(przytulanie, głaskanie, masaż, relaksująca kąpiel ....) ale bez dotykania narządów płciowych oraz bez samego stosunku.
Tym niemniej wizyta u seksuologa jest niezbędna. Nie mozna leczyć samych objawów bo przecież jest jakaś przyczyna (może znudzenie, może brak umiejętności któregoś z partnerów, może zaburzenia hormonalne lub kłopoty zdrowotne). I co ważne - nie wolno zwlekać, co zniechęcenie będzie narastać aż pojawi się nieodparta myśl, że miłość wygasła.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia


Dlaczego zniżać się do praktykowania seksu, bez seksu, bez sensu. Nie wiem, czy tego typu próba spełnienia, bez spełnienia może dać pozytywny efekt. Nic na siłę. Odnajdźcie najpierw siebie, prawdziwych siebie, pokochajcie na nowo, poznajcie jak dużo Miłości jest w Was jak jesteście dla siebie ważni, na codzień, jako mąż, żona, jako kumpel, czy przyjaciółka. Niech najpierw ta sfera się przepełni. Pragnienie się obudzi, pragnienie pełnego oddania i przyjmowania. Nie będąc do tego przygotowanym można się tylko bardziej ranić, wiem to z własnych doświadczeń. W górę serca! Nie jesteśmy sami w tych zmaganiach : )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kamila

Kasiu, ta metoda nie jest bez sensu. Ona uczy na nowo poznawania siebie i partnera. Uczy wrażliwości i wyczula na drugą osobę.
Mówi aby zapomnieć o sobie i dostrzec partnera. Właśnie wtedy mąz / żona ma szanse przypomnieć sobie na nowo (lub dopiero odkryć) uczucia jakie budzi bycie razem.

Uwierz, że po kilku lub kilkunastu latach bycia razem, gdy seks nie sprawdził się i nie satysfakcjonował raczej mało realne jest odkrywanie miłości na nowo. Ona jest tak pokryta kurzem, że można uwierzyć, iż już nie istnieje lub ledwo dycha

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Zgadzam się z Kamilą. Jak można mówić o odnajdywaniu siebie i wzajemnej miłości, gdy wszystko wskazuje na jej brak??Czy można w ogóle kogoś kochać i jednocześnie nie mieć potrzeby okazywania mu tego?A już zuepełnie nie rozumiem, jak można odmawiać ukochanej osobie najdrobniejszych czułości i gestów świadczących o uczuciu?Takie zachowanie okrutnie boli...Nie ma chyba gorszego uczucia od żebrania o miłość, a gdy jeszcze jest się niezrozumianym i odrzuconym to już w ogóle katastrofa...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Upadająca, sama mówisz," jak można żebrać, o czułe gesty" Ja radzę nie żebrać, czy Ty wiesz jakie są powody oddalenia fizycznego Twojego męża? Przyczyn może być wiele i sama nie utrafisz, jeśli małżonek o tym problemie szczerze z Tobą nie porozmawia, a często nie rozmawia. Może być tak, że ma ze sobą jakiś problem, a może być tak, że troszkę przestaliście być dla siebie wyzwaniem. Jak napisałam o odnajdywaniu siebie - miałam na myśli nas, w jakiś sposób porzuconych przez małżonka, małżonkę i tylko nas, bo żeby coś naprawić zawsze muszę zacząć od siebie. Często jest tak, może was to nie dotyczy, że poprzez zagubienie siebie, swojej wartości, poczucia atrakcyjności wysyłamy niewerbalne sygnały: jestem mało atrakcyjna, nie potrafię. W momencie, jak czujemy, że małżonek się oddala, zaczynamy "gonić", co staje się gwoździem do trumny. I dlatego też mówię - nic na siłę, a nawet, jeśli jest się odtrąconym lekki dystans i praca nad sobą - odnalezienie siebie, wprowadzenie świerzości, nowości na stałe drobne gesty czułości typu: pogłaskać, ale po głowie, przytulić w ciągu dnia. Bo jak będziecie próbowali odnaleźć przyjemność z czułości nie mając uzdrowionej "psyche", może z tego nic nie wyjść, a wręcz pogłębi się frustracja. Czułość najpierw trzeba odnależć w swoim umyśle i sercu, trzeba być zadowolonym z siebie, kochać siebie i w tedy w pełni kochać i akceptować małżonka, niech w Twoim umyśle rodzi się myśl jestem najważniejsza dla mojego męża. Bóg mówi "Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie." Uwierz w to, że wasze pożycie będzie wspaniałe, módl się o to i przestań żebrać u małżonka. Uśmiechnij się na myśl, jak będzie : )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

A swoją drogą, Bóg chce też działać przez specjalistów, dlatego tak jak inni radzą,jak problem zaczyna nas przerastać w takich momentach trzeba się zgłosić do specjalisty. Jeśli mąż nie będzie chciał pójść, pójdź sama.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Kasiu, bardzo mi przykro i choć doceniam Twoją szczerą chęć pomocy, to muszę przyznać, że zupełnie to nie pasuje do mojej sytuacji...Po pierwsze mój mąż w ogóle nie chce na ten temat rozmawiać, wszelka zmianka dotcząca naszej bolączki powoduje tylko nakręcanie się całej tej poplątnej machiny i potem jest jeszcze gorzej. O fachowej poradzie też nie chce słyszeć, twierdząc, że taka jest jego natura i nie bedzie się otwierał przed obcym człowiekiem, a rozwiązanie znajdzie oczywiście bez niczyjej pomocy. Przestaliśmy być dla siebie wyzwaniem?Zagubiliśmy własną atrakcyjność?Nie wydaje mi się. W tym względzie nie mam sobie nic do zarzucenia. Tylko, że moje zalety, urodę i poczucie humoru doceniają wszyscy poza osobą, na której mi najbardziej zależy. Wspominasz o dystansie, o drobnych gestach, ale c gdy nawet takich rzeczy odmawia Ci małżonek?Czy nigdy nie nadejdzie odpowiednia chwila?I jak wiele wymówek można jeszcze wymyśleć, a ile znieść??Nie można mówić o jakimkolwiek przesycie. Od momentu zawarcia sakramnetu nie ma praktycznie nic, a chwile bliskości można by policzyc na palcach jednej ręki..Czy wiesz może jakie to uczucie, gdy wartość tracą wszelkie Twoje ideały, a wartości, w które tak mocno wierzyłaś zagościły na okolicznym śmietniku?Sprzeciw, żal, rozgoryczenie, a potem zazdrość, wypalenie i pustka...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Tak, upadająca, ja to wszystko znam. Czytam książki, słucham mądrych ludzi. Niczego nie możesz wymóc na drugim człowieku. Pisałam też, że przeważnie mężczyźni nie chcą z kimkolwiek o tego typu problemach rozmawiać. Kup książkę "Dzikie serce" - tam autor opisuje męskie tęsknoty, często nieuświadomione i poprzez to może bliżej poznasz swego męża. Miłość Cierpliwa jest...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

zazdroszczę Ci optymizmu, wiary i nadziei... moje uczucia już dawno się ulotniły, nie chcę już dłużej czekać i nie wydaje mi się również, aby tego oczekiwał ode mnie Bóg. Małżeństwo to praca nad ziązkiem obu stron, wzajemne zrozumienie, a ja czuję, że w życiu mojego męża po prostu nie ma dla mnie miejsca, nie wtajemnicza mnie w swoje sprawy, nie dzieli się swoimi uczuciami, więc po co to wszystko??

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Witam. Mój problem jest taki sam jak u Upadającej i u Kamilii. Wiem dokładnie co to znaczy. Poprostu mężowi śmierdze. dosadne słowa, ale tak to odczuwam. Jakiekolwiek gesty czułości to sobie mogę pomarzyć. Małżeństwo bez pożycia nie jest małżemństem tylko parą ludzi mieszkającą pod jednym dachem. Ja jestem wypalona, przygnębiona.
A co do specjalisty, muszę sie pochwalić, ze ostatnio byłam, oczywiście sama.
Facet powiedział, że nic na taką sytuacje nie mozna poradzic, jedynie farmakologicznie zwiekszyć popęd seksualny i dał mi jedna tabletkę Viagry na spróbowanie. Tak wygladają nasi specjaliści...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Wiem co czujesz Anetka. Znam zbyt dobrze ten problem i sama również gonię ostatkiem sił...Coraz boleśniej odczuwam prawdę zawartą w powiedzeniu, iż "kochać to nie to samo co być kochanym"...
Osobiście w ramach ostatniej szansy zaproponowałam mediatora rodzinnego, mąż obiecał przemysleć sprawę, więc czekam na odzew. Pozdrawiam gorąco!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anett

Witam Upadająca!
Chcialam sie zapytać o tego "mediatora". Warto o kimś takim pomyśleć? Może ja też bym kogoś takiego znalazła? Tylko jak rozmawiać wtedy. Napisz coś więcej, proszę, bardzo proszę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Witam!Niestety z tego spotkania ostatniej szansy nic nie wyszło, bo mąż woli się raczej ode mnie wyprowadzić niż schować swoją dumę w kieszeń i skorzystać z pomocy specjalisty...Cóż chwilę rozmawiałam z panią, która miała prowadzić tą rozmowę i wygląda to w ten sposób, iż najpierw jedna strona rozmawia na osobności z mediatorem, potem nastepuje zmiana, a w ramach podsumowania spotyka się małżeństwo i dzięki odpowiednim zabiegom prowadzącego rozmowę unika się wzajemnych oskarżeń i na spokojnie poszukuje odpowiedniego rozwiązania...Cóż tak ja to widzę, ale nie uczestniczyłam, więc nie mam pewności...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Cas


Czas dolaczyc do tego watku...

Od pewnego czasu ludzilam sie, ze malzenstwo bez seksu moze byc udane, ale przestalam juz w to wierzyc. Moj maz ma dosc moich wymowek i nawet jesli przed proba zblizenia atmosfera w domu byla dobra, to po tym nastepuje gwaltowne pogorszenie i zaczyna sie seria zarzutow pod moim adresem. Przykro mi tylko, ze odbiera on to jako swiadome dzialanie, wymierzone w to, by sprawic mu przykrosc, gdy tak naprawde nie taki jest moj zamiar.
Wiem, ze mam problem, nie wiem zupelnie, jakie jest jego podloze, moze w nastawieniu do seksu w ogole? Wlasciwie od samego poczatku cos nie gra choc fatalnie jest po urodzeniu sie dziecka... Najgorsze jest to, ze jestem z tym problemem sama. Liczylam na to, ze moj maz wykaze sie wyrozumialoscia i pomoze mi cos w tym temacie zdzialac, niestety doczekalam sie kolejnej porcji wyrzutow...
Spotykaja sie na tym watku obie strony - odtracajacy i odtracani. Zaczynam myslec, ze moj maz rowniez musi sie czuc jakis nie taki jak trzeba, bo zeby uniknac zblizen ograniczylam inne formy kontaktu - przytulenie, buziak nawet na powitanie po to, zeby nie robic mu nadziei, wyszlo jednak jeszcze gorzej...

Chce cos z tym zrobic, choc boje sie prawdy, ktora jest podlozem mojego zachowania...

Czy zna ktos kogos, kto moglby mi pomoc? Dodam, ze jestem z Krakowa...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Seks jest bardzo waznym elementem w życiu człowieka. Małżeństwo bez seksu, to tak naprawdę nie małżeństwo a jak to napisal ktos wczesniej jest to tylko dwoje ludzi mieszkających pod jednym dachem jak brat z siostrą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Ja bym polemizowała z tym stwierdzeniem, że wtedy to nie małżeństwo - bo przecież czasem jest tak, że nie można współżyć. Powody mogą być różne np. choroba, czy świadomy wybór małżonków do praktykowania tzw. białego małżeństwa. Czy w końcu przykład małżeństwa wszechczasów - Maryi (zawsze Dziewicy) i św. Józefa.
Seks jest ważny, bo to dar dla małżonków, żeby mogli się cieszyć jeszcze bardziej z bycia ze sobą. Jeżeli tego elementu zabraknie, to powinno się raczej zwrócić uwagę na powód - dlaczego, a nie załamywać się samym faktem braku. Cas, masz jakieś bliżej nieuświadomione blokady, które musisz pokonać. Jeśli sama nie potrafisz, zgłoś się do specjalisty. Nie można męża skazywać na cierpienie, jeśli jest szansa aby to uleczyć i cieszyć się na nowo z bliskości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: psores


skąd w Lublinie wziąć takiego mediatora,o którym piszecie?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Kasiu, ja bardzo przepraszam, ale nie mogę Cię w żaden sposób zrozumieć...Zdaję sobie sprawę, że mogą byc różne formy małżeństwa i jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że istnieją udane białe małżeństwa, tylko, że jest jedno ALE. Otóż w takim przypadku to musi być decyzja obu stron i wzajemne wspieranie się by przy tym postanowieniu wytrwać, ale w momencie gdy taki wariant wybiera tylko jedna strona i to już po przystąpieniu do sakramentu to chyba to nie jest w porządku, nie uważasz?A na dodatek co robić, gdy małżonek odrzuca oferowaną pomoc, nie chce słuchac o jakiejkolwiek konsultacji i całe dnie spędza w pracy, a potem momentalnie zasypia przed telewizorem unikając wszelkich rozmów i domowych obowiązków???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia


Upadająca, moje słowa to riposta na stwierdzenie, że jak nie ma seksu, to nie jest to małżeństwo. Piszesz, co w przypadku, jeśli z jednej strony jest blokada? - Jest to taki sam przypadek jak przy chorobie (fizycznej) jednego ze współmałżonków, która uniemożliwia współżycie. W innych przypadkach, jeśli w grę nie wchodzi konflikt z sumieniem (świadomość grzechu przeciwko żonie), jest to choroba sfery psychicznej, tak na to należy spojrzeć, która również uniemożliwia współżycie jednemu współmałżonkowi. Naciski wtedy na tę osobę, mogą wydać się nawet bolesne lub okrutne. Jeśli małżonek nie chce szukać pomocy, to współmałżonek jej szuka aby wesprzeć i pomóc uleczyć.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka

Kasiu, jakoś nie rozumie ostatniej Twojej wypowiedzi...
Ja jestem bezsilna, od jakieś czasu nie wymuszam, nie zachęcam i efekty są odwrotne.Jakby tematu spraw łóżkowych wogóle nie było. Biale małżeństwo przez upór jednego z małżonków, to nie jest małżeństwo. To jest wegetacja dwóch stron licząc, że stanie się cud.
Strata czasu i lat. Zwłaszcza dla kobiety, której zegar cały czas bije na niekorzyść.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka

Kasiu, jakoś nie rozumie ostatniej Twojej wypowiedzi...
Ja jestem bezsilna, od jakieś czasu nie wymuszam, nie zachęcam i efekty są odwrotne.Jakby tematu spraw łóżkowych wogóle nie było. Biale małżeństwo przez upór jednego z małżonków, to nie jest małżeństwo. To jest wegetacja dwóch stron licząc, że stanie się cud.
Strata czasu i lat. Zwłaszcza dla kobiety, której zegar cały czas bije na niekorzyść.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka

Kasiu, jakoś nie rozumie ostatniej Twojej wypowiedzi...
Ja jestem bezsilna, od jakieś czasu nie wymuszam, nie zachęcam i efekty są odwrotne.Jakby tematu spraw łóżkowych wogóle nie było. Biale małżeństwo przez upór jednego z małżonków, to nie jest małżeństwo. To jest wegetacja dwóch stron licząc, że stanie się cud.
Strata czasu i lat. Zwłaszcza dla kobiety, której zegar cały czas bije na niekorzyść.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia


A u specjalisty byłaś już Anetko, zasięgałaś porady?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia


Piszę u specjalisty, bo osoba, która przepisać chce Viagrę idzie na skróty.Wiesz suma sumarum są dwa wyjścia - długi dystans, cierpliwość i trwanie (miłość cierpliwa jest) lub bieg na 60m i jak się zauważy, że nie osiągnięło się sukcesu - rezygnacja.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Niestety nie jestem w stanie poszukać innego specjalisty. Mieszkam w małej miejscowości i do najbliższego DUZEGO miasta mam 80 km. Wiem, że Warszawa dużo robi dla osób zagubionych jak ja. Niestety na prowincji mam tylko do dyspozycji internet i specjaliści "drugiego rzędu".
Kasiu, szukam, gdzie się da. Ale ja już tracę na cokolwiek nadzieję. Mam dosyć wszystkiego. Nie chce mi się żyć.
Jedne zawiedzione TAK komplikuje ludziom życie. Przed ślubem mi zawsze mówiono "Ile grzechów w narzeczeństwie, tyle krzyży w małżeństwie". To jest "nagroda" za porządne życie. Moje koleżanki szalały, zmieniały chłopaków, wybierały (jadły chleb z niejednego pieca) teraz są szczęśliwymi żonami, matkami, budują domy, kupują mieszkania. Ja nie mam nic. Tylko kupe problemów, żalu i rozgoryczenia.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Czy można unieważnić małżeństwo, skoro się ze sobą nie współżyje? Wiem, że jeśli któraś ze stron nie chce mieć dzieci.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Justyna


Anetko,
Niestety, zaprzestanie pożycia małżeńskiego nie wpływa na ważność małżeństwa zawartego w kościele, jest jedynie przesłanką do uzyskania rozwodu cywilnego. Dla sądu kościelnego liczy się jedynie to, co dział osię w chwili ślubu, a nie to, co dzieje się obecnie w Twoim małżeństwie. Jeżeli masz zamiar zaskarżyc małżeństwo zawarte w Kościele, musisz mieć ważniejsze powody.

Pozdrawiam
Justyna, kanonistka

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: iwona


kochana. napiszę krótko miałam podobny problem też po urodzeniu dziecka prawie przez 9 m-cy unikałam sexu. potem raz na m-c czasami rzadziej częściej ale bez specjalnej przyjemości. mąż pare razy sygnaklizował wspominał o leczeniu lub poradach. nie docierało to do mnie. imo że byliśmy fajnym zgranym małżeństwem i przyjaciółmi. niestety na horyzoncie pojawiła się o 10 lat młodsza dziewczyna to ona poderwała pierwsza i co . i przez 10 m-c trwał romans. który zaczął się dla sexu a w końcowej fazie pojawiło się uczucie. o tym wszystkim dowiedziałam się w grudniu przeżyłam tragedię. mąż powiedzaił że zależy mu na mnie i małżeństwie więc mi to mówi jest zakochany ale wybiera rodzinę chce dać nam szansę.przerwał spotkania z ta osobą . a teraz podobno definitywnie zakończył znajomość. być może sam poszedł do wniosku że to nie miłość nie wiem. wiem jak strasznie cierpię jak świat mi sie załamał. jak mysli staszne chodziły mi po głowie. jak czuję się upokorzona i zdradzona.zdradził mnie nie tylko mąż ale wielki przyjaciel. pamiętam kiedy kilka razy złapałam ślady które okazały się dowodem zdraty sms, rozmowa telefoniczna, książka z dedykacją oczywiście od razu robiłam sceny ale on tak przysięgał zaklinał się i tak wymyślał bzdurne wyjaśnienia że mu bez graicznie ufałam.
niewiem czy uda nam się to wszystko odbudować wiem że kocham go tak jak nigdy wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki nie powstała sprawa rozstania. najśmieszniejsze że teraz sex jest dla mnie niesamowicie potrzebny i sprawia mi przyjeność. jednak stałam się okrutnie podejżliwa nie potrafię mu zaufać. on momentami popada w załamanie i wściekłość bo sama widzę że szukam dziury w całym ale w pamięci mam tysięce rzeczy które mi opowiedział, przypominam sobie różne fakty z tego okresu. to koszmar. modlę się aby nie myślęć o tym i dać nam szansę. okropnie sie boję żeby nie być ponownie oszukana. popadam w obłęd.
DLATEGO NIE ŻYCZĘ CI TEGO NAPRAWDĘ IDZIE DO PORADNI NIE CZEKAJ NIE MA NA CO.
JA GDYBYM MOGŁA COFNĄĆ CZAS........

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Droga Iwonko, bardzo chetnie poszłabym do poradni, tylko nie wiem do jakiej, do tego mieszkam na końcu świata i do miasta mi daleko. Dużo rzeczy jestem chyba w stanie zrobić dla mojego małżeństwa, tylko jakiejkolwiek poprawy chce tylko ja. A żeby było dobrze muszą chcieć dwie osoby.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Anetka .Mąż na pewno też chce, ale to normalne ,że Ci nie powie wprost. Oni tacy są. W pewnych sprawach kobiety muszą samodzielnie działać.Przekonaj się o tym sama .Gdy rozwiążesz problem ( jakikolwiek , nie mówiac o kwestii sexu ) sama , to po facecie widac zadowolenie, ale honor mu nie pozwala pochwalić . Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Tylko co robić?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tadeusz


Zacytuję wam kawałek z książki "Parami do nieba" Z.Nosowski "Ekstazę związaną z radością współżycia seksualnego można porównać do szczęścia życia wiecznego. Dlatego akt małżeński pozwala uzmysłowić małżonkom, na czym polega słodycz z Bogiem."

U mnie podobna sytuacja jak u "Upadającej" zostanie przyblakły pierścionek z całkiem ładną obrączką i kredyt w banku..

Pozdrawiam wszystkich

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Witam ponownie!
Moja sytuacja jest coraz bardziej beznadziejna, mąż od jakiegoś czasu się ode mnie wyprowadza twierdząc, że musi wszystko sobie przemyśleć i tak dalej...Nie wie nawet co do mnie czuje i dlaczego się ze mną ożenił...A ja spadam coraz niżej...przelotne flirty, alkohol ze znajomymi, opowiadanie głupot, a potem duży kac moralny...Mam wrażenie, że on mnie emocjonalnie szantażuje, nie wpuszcza mnie do swojego życia, licząc chyba na to, że sama w końcu zakończę ten związek, bo w gruncie rzeczy to i tak ja zawsze wychodzę na tą najgorszą...bo w końcu taki dobry mąż-pracuje, nie pije, nie bije i tylko ja wciąż mam jakieś wymagania..Nie mam siły dusić wszystkich emocji w sobie, nie chcę już więcej czuć się, jak trędowata, mam dość upokarzającego żebrania o miłość i pukania do drzwi wiecznie dla mnie zamkniętych...A może jednak skorzystać z tego kuszącego okna, które z taką chęcią otwierają inni???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Zadziwiającę, że nikt z Dyskutantów nie wspomniał o dwóch najważniejszych przyczynach rozpadu więzi seksualnej w małżeństwie, a przecież w książkach o tym pełno. Widocznie nie w tych, które czytacie.
Charakterystyczne, że trudności i niechęć seksualna zaczynają się dopiero PO PORODZIE. Istotnie - ciąża i poród to rewolucja w organiźmie kobiety, o której nie tylko ona sama, ale również nauka wie jeszcze niewiele. Jedną z takich przyczyn u kobiet są często nieodwracalne okołoporodowe uszkodzenia narządów rozrodczych, lub zmiany metaboliczne, a drugą - bardziej po stronie mężczyzn - spadek atrakcyjności seksualnej żony, znudzenie i rutyna. Natura męska nie jest niestety monogamiczna ;).
Odnośnie pierwszej/metabolicznej/ przyczyny seksuologia ciągle jeszcze jest w powijakach, koncentrując się głównie na technikach współżycia zamiast na chemii. Odnośnie kochanki - cóż, żona dowiaduje się ostatnia. Po za przypadkami poważnych chorób somatycznych, mężczyzna długo bez seksu nie wytrzyma. To, że ostentacyjnie ignoruje seksualność swojej żony, jest moim zdaniem oczywistym dowodem zdrady.
Jedna z Dyskutantek słusznie zauważyła, iż podniesienie przez kobietę własnej atrakcyjności seksualnej poprzez zmianę fryzury, szykowny ubiór i zabiegi kosmetyczne itp. działa cuda, jednakże oczywiście nie na zawsze i nie w każdym przypadku.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Mój maz twierdzi,ze dziecko i poród nie miały żadnego znaczenia. Ale ja nie mam takiej pewnosci. Razem chodziliśmy do szkoły rodzenia, razem rodziliśmy. Był wtedy cudowny, nie odchodził ode mnie na krok, bardzo sie angażował w opiekę nad małą, był czułą pielegniarką i jednoczesnie czułam, ze mnie pragnie nadal, ze widzi we mnie kobietę a nie mamuśkę tylko...
Ale potem fizycznie sie odsunął ode mnie. Może kojarzyłam mu sie tylko z tymi medycznymi problemami, stałam sie aseksualna? Ja byłam ta krwawiąca, poszyta, spuchnieta, taka matka -natura, a kochanka szczuplutka, bez przykrych skojarzeń szpitalno-porodowych itd. Anioł z nieba, ideał.
Chciałam jeszcze napisac coś a propos tego, co tak pieknie zacytował Tadeusz. To wspanaiłe, ze mężczyźni (niektórzy ) w ogóle coś czytają i myślą tak o seksie. W perspektywie wiecznosći!!!! Mój maz myśli tylko że to super przyjemnośc.
Ja zawsze miałam niewykłe i cudowne duchowe przeżycia kochając się z meżem (przed tym wszystkim). Nie chodzi o doznania fizyczne, ale o duchowe właśnie. To było wspaniałe przekroczenie granicy jakiejś kosmicznej samotnosci, coś PRZEPIĘKNEGO I NIEZWYKŁEGO, ABSOLUTNIE NIEZWYKŁEGO! To było uniesienie, uczucie po prostu mistyczne! Może się teraz pośmiejecie, ale dawniej, kiedy byłam dzieckiem, dziwiło mnie, dlateczego św. Teresa na rzeźbie Berniniego Ekstaza św. Teresy ma taki wyraz twarzy, jakby przeżywała ...orgazm. Potem zrozumiałam, ze istotą przeżycia mistycznego jest zjednoczenie z Bogiem, seksualnego (czystego i prawego) - zjednoczenie z ukochanym człowiekiem, wiec erotyzm, seks, mają dla mnie w sobie coś MISTYCZNEGO! Tadeusz ma rację! To cudowna, niezwykła tajemnica, którą ludzie i diabeł tak brukają.
Tym wszystkim dziewczynom, które mają z tym jakis problem psychiczny chcę powiedzieć: dziewczyny, tracicie coś cudownego, i Wy, i Wasi mezowie. To nie jest dodatek do małżeństwa, ale jego sedno, najwyższy wyraz miłosci takiej namacalnej. To przedsmak wiecznosci i raju. NIE TRAĆCIE TEGO!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tadeusz


Dopiszę jeszcze jeden fajny cytat „W małżeństwie dusze są zrośnięte. Na sądzie Ostatecznym małżonkowie będą ze swego życia rozliczani wspólnie. Nawet jeśli się rozwiodą, nawet jeśli umierać będą w samotności, to i tak przed Bogiem pozostają złączeni”.

I teraz pomyślcie sobie jak głupio będzie stać przed Bogiem i odsłonięte zostaną wszystkie kochanki czy kochankowie. Cała prawda wyjdzie na wierzch.
Ładnie pisze Julia „Ja byłam taka krwawiąca,...” całkiem jak moja żona, wyglądała jak po wojnie w Sarajewie, ja tak to odebrałem, ale po 1,5 roku odbierałem drugie dziecko i to w domu tylko z lekarzem. Ale to nie miało wpływu na atrakcyjność żony, wręcz przeciwnie kochaliśmy się jeszcze bardziej. Teraz po kilku latach moja żona odsuwa się ode mnie, żyjemy obok siebie. A ja jestem facetem i nie ma dnia abym nie myślał o seksie i tylko proszę Boga aby dał mi dodatkowo trzech aniołów oprócz anioła stróża, aby w takich momentach przyłożyli mi młotkiem w głowę abym jakiejś głupoty nie zrobił. Kiedyś jakiś ksiądz powiedział że ciche dni w małżeństwie to wzajemne katowanie i wydaje mi się że brak sexu to też katowanie.

Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Myślę Julio, że seks u zakochanych kobiet zawsze ma znaczenie mistyczne. Chyba dlatego, że normalna, zakochana kobieta idzie do łóżka z mężczyzną z miłości. Zaś mężczyzna nie tylko dlatego. Przeważająca większość mężczyzn uprawia seks również dla czysto fizjologicznej przyjemności. W tym sensie można im nawet wierzyć, że "skok w bok" traktują jako coś bez znaczenia dla ich małżeństwa, ponieważ nie angażują się wtedy uczuciowo. Jeżeli za zdradą seksualną nie idzie zdrada emocjonalna, ruina budżetu domowego i obojętność na dobro rodziny, to ja byłabym skłonna taką, czysto fizjologiczną "zdradę" wybaczyć.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Nie moge sie zmusic do sexu wyslane przez Tadeusz dnia 2006-01-27 18:20:44:
:
: I teraz pomyślcie sobie jak głupio będzie stać przed Bogiem i odsłonięte zostaną wszystkie kochanki czy kochankowie.

>>A teraz pomyśl sobie jak bedzie wyglądać kobieta z dwoma legalnie poślubionymi mężami?

Cała prawda wyjdzie na wierzch.

>>Na przykład taka "prawda", że tragicznie owdowiała młoda kobieta powtórnie wyszła za mąż, mają dzieci...

Kiedyś jakiś ksiądz powiedział że ciche dni w małżeństwie to wzajemne katowanie i wydaje mi się że brak sexu to też katowanie.

>>E tam, zaraz "katowanie". Może po prostu atrofia potrzeb seksualnych lub zwykłe manipulowanie? Co do cichych dni, to zapewne są one lepsze dla dzieci niż bez skrępowania uskuteczniane kłótnie, wrzaski i bijatyka.
:
: Pozdrawiam
:
--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia


Moja droga imienniczko;)
Napisałaś, że normalna kobieta idzie do łóżka z miłości. Normalna tak. Kochanka mojego męża szła z nim do łózka, by wyciągnąć pieniądze. Na pierwszy rzut oka normalna studentka wówczas pierwszego roku fizyki na UW... Moralnie - nie mnie oceniać, ale cóż... raczej bez kręgosłupa moralnego.
Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem. My kobiety częsko wykorzystujemy seks jako monetę przetargową. Karę i nagrodę, środek do celu. Same siebie traktujemy instrumentalnie, bycie blisko sprawia nam przyjemność, tęsknimy za tym, ale kiedy dochodzi do zblizenia włącza nam się w głowie lampka - "on krzywo spojrzał, nie wyniósł śmieci, itd..." i zamiast się cieszyć bliskością wynajdujemy setki problemów. Mężczyźni nie są głupi i jeśli kobieta zachowuje się jak drewniana lala, tak ją traktują, bo też czują się nieakceptowani, odrzuceni

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Szanuję prostytutki z Agencji Towarzyskich. Uczciwie zarabiają na chleb, sprzedając swój towar. Epitet "kurwa" rezerwuję dla takich jak kochanka Twojego męża, które zazwyczaj idą do łóżka z żonatym i dzieciatym mężczyzną po to, aby ROZBIĆ Jego DZIECIOM RODZINĘ. Bo zazwyczaj taka jest konsekwencja zdrady - krzywda, dramat niewinnych dzieci, rozbita emocjonalnie lub nawet formalnie rodzina. Rodzina jest dla dzieci, nie dla nas. Po to, żeby dzieci miały prawidłowe wzory moralne dla swoich przyszłych związków małżeńskich, aby uczyły się w rodzinie pełnienia ról związanych z płcią, odpowiedniego stosunku do współmałzonka i umiejętności ŻYCIA W RODZINIE. Tego nie nauczą się w szkole,z książek, wśród rówieśników, w rodzinie rozbitej. Nauczą się jedynie codziennym przykładem matki i ojca, w PEŁNEJ, kochającej się rodzinie. I któż ma Aniu bardziej prawo oceniania postępowania innych ludzi niż ci,dla których wartości rodzinne są najcennniejsze? Nie ci przecież, którzy krzywdzą innych dla własnego egoizmu, nie ci, co wrzeszczą na estradach:"róbta co chceta!", ani tacy, którzy nie potrafią odróżnić dobra od zła.
A kupczenia seksem należy się wystrzegać, bo nie jest to nic innego, jak małżeńska prostytucja. Ty mi śmieci, ja ci dupę? Żałosne :(.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Seks i pieniądze... Tak, w związkach pozamałżeńskich prawie zawsze. Masz rację Aniu, ze forsa gra tu ważną rolę. Im więcej facet może "dostarczyć" forsy, tym lepszym jest lepem na kochanki! Forsa to najlepszy afrodyzjak!!!!
Kochanka mojego męża nieźle zarobiła na tym romansie ! Podwyżka o 100% pensji, załozenie własnej firmy, prezenty, wyjazdy zagraniczne za darmo (wysłał ją m. in. gratis w nagrodę na wycieczkę 2-tyg. do Egiptu!). Dawał jej to, czego potrzebowała -pieniądze! Potem tłumaczył mi,z że jej mąż, który zarabia ok. 5000 zł do ręki jest skąpy i niegospodarny(?! -on zarabiał pół z tego albo i mniej!!!), ze to nie wystarcza na wszystko, ze ona musi utrzymać samochód, paliwo itd. To światowa kobieta o światowych wymaganaich, wiec musi miec pieniadze! Chciał jej pomóc. Podawał mi ją za przykład w gospodarowaniu pieniędzmi, bo ona sama za siebie płaci (i tylko za to płaciła, bo całe utrzymanie domu było na głowie jej męża), tzn,. za swoje paliwo ok. 1000 zł na miesiac, ciuchy, kosmetyki i za telefon. Tyle! Reszta to nie jej sprawa w tym małżeństwie od siedmiu boleści. Ma osobne konto itd. (ja też bym chciała, na pewno by mi na nic nei brakło wówczas). Gdy chciałam wprowadzić dokładnie taki sam układ u nas, tzn. ja utrzymuję tylko siebie, on całą resztę, wściekł sie ! A ja chciałam iśc tylko śladem jego kochanki -ideału, zeby miał ideał w domu i nie musiał szukać dalej. Ale co dobre w przypadku kochanki, jest nie do zaakceptowania w przypadku żony jak sięokazało!!!
My nie mieliśmy wówczas samochodu ani własnego mieszkania. Nad tym, czy ja mam na kosmetyki i ciuchy mój maż nie myślał. Ja nie potrzebowałam. Tylko ona, a on był jej paziem i musiał jej w zębach przynosić pieniadze . Wtedy dostawał nagrodę w naturze.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Zdaje mi się, że teraz skupiliśmy całą uwagę na prostytutkach i kochankach, a co w przypadku gdy nie są w związek zaangażowane osoby trzecie, a książkowe wytłumaczenia niechęci do seksu też się nie sprawdzają???Ja jeszcze (niestety) nie urodziłam dzieci, a moją atrakcyjność dostrzegają wszyscy z wyjątkiem mojego męża..To chyba jeszcze gorsze nić odkryć podwójne życie współmałżonka...Ta niewiedza doprowadza mnie do szału..on już nawet nie wie co do mnie czuje i nie potrafi powiedzieć czego oczekuje od małżeństwa, swej żony i życia w ogóle...Koszmar!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Zaryzykuję kilka pytań "Upadająca": Jak długo jesteście małżeństwem, jaki mąż ma charakter, temperament,hobby, zainteresowania i czy istnieje rozbieżność w natężeniu Waszych potrzeb seksualnych? Z jakich domów pochodzicie, czy macie rodzeństwo, jak spędzacie wolne chwile? Czy mąż radykalnie zmienił swoje zachowanie po ślubie? Kiedy ostatni raz robił badania analityczne /ob, hemoglobina itp/ Czy ktoś w Jego rodzinie chorował na depresję lub miewał okresy obniżonego nastroju? Czy lubi swoją pracę?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Miło mi, że starasz mi sie pomóc Anka, więc odpowiem, jak potrafię..Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, ale nie znaliśmy się długo przed ślubem, nie próbowalismy mieszkać razem i poznawać siebie, tylko zgodnie czekalismy na zawarcie sakramentu...Co do charakteru to już sama nie wiem..Przed slubem było idealnie, rozumielismy sie w pół słowa, byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, narzeczonego zazdrościły mi wszystkie koleżanki, a i rodzin była zachwycona kandydatem na męża..Niestety zaraz po ślubie zaczęły sie piętrzyć problemy..Mąż dużo pracował, bywało, że nie było go 5 razy w tygodniu, potem wracał zmęczony, potrzebował spokoju i w domu odnajdywał azyl...Przestały go interesować spotkania ze znajomymi, coraz rzedziej wybierał sie również na uwielbiane przez siebie mecze, zapomniał o swoich zainteresowaniach, przerwał szkołe, nie uprawia sportu i jakby przeszła mu ochota do życia...Oboje mamy rodzeństwo, prganeliśmy mieć dużą własną rodzinę i to zaraz po slubie...Niestety skończyło sie na jakiejś kolosalnej blokadzie męża, która doprowadziła nas do takiego miejsca, że temperatura miedzy nami jest dużo niższa, niż w tegoroczne największe mrozy...On marzy jedynie o tym, aby uniknąć rozmowy ze mną, szuka mieszkania, aby przemyśleć sprawę i zastanowić się nad swoimi uczuciami do mnie i zadecydować czego w ogóle oczekuje od małżeństwa, żony, życia..Pogubił się strasznie, okropnie mi z tego powodu przykro, tylko, że nie daje mi żadnego pola manweru..Wybudował przede mną taki mur, że za nic nie uda mi sie go przeskoczyć...Nie potrzebuje mnie ani jako żony, przyjaciółki, kochanki, więc po co te pozory??Rani mnie brak jego zainteresowania, krzywdzą słowa niepewności i coraz częściej dochodzę do wniosku, że jednak za szybko podjeliśmy decyzję, chociaż ja miałam 100% pewność i byłabym w stanie zrobić wszystko, żeby ratowac swoje małżeństwo..Tylko jak to zrobić, gdy druga strona mówi, że szkoda jej czasu na terapeutę, na spotkanie z mediatorem?Czy męska duma musi być zawsze ważniejsza?A co do badań, to mąż wykonuje je regularnie, z racji tego, że potrzebne są takie rzeczy w pracy, więc wszystko powinno byc ok...Nic mi również nie wiadomo na temat depresji w rodzinie, wcześniej nie zauważyłam żadnych huśtawek w jego nastroju, a pracę cóż sam sobie wybrał...obecnie pracuje na swój rachunek..poświęca temu coraz więcej czasu, unika mnie jak ognia, byle być tylko zdala od domu i wyprzec, jak najddalej i najgłębiej problem, z którym nie potrafi sam sobie poradzić, a jest z byt dumny i uparty, aby przyjąć bezinteresowną pomoc osób, które go kochają...Sytuacja patowa..cokolwiek bym nie zrobiła i tak bedzie źle...Brak bliskość dobija mnie, jak nic nigdy dotąd....W zasadzie od ponad 3 lat nie usłyszałam żadnego ciepłego słowa od męża, nie liczę na jego dotyk ani nic z tych rzeczy..tylko ile jeszcze można tak wytrzymać???Czy może ktoś wie, jak to przetrwać??

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Pytałaś, czego ON potrzebuje w Waszym domu? Może właśnie tej ciszy i spokoju...sumienia. Tak, sumienia, bo być może ma poczucie że zawiódł Twoje nadzieje i nie potrafi sprostać Twoim oczekiwaniom, że krzywdzi Cię swoim chłodem. Dlatego ucieka od Ciebie.
Jest małomówny, milczący, nieobecny duchem? Przedtem był inny, jaki?
A cele związku, które przedtem chciał z Toba realizować straciły dla niego znaczenie. Nie chce dzieci, nie chce bliskości ani pomocy. I to trwa juz 3 lata powiadasz. Zbyt długo, zakładając, iż jest młodym człowiekiem, ok.27 lat/?/, za wcześnie na efekty pracocholizmu i wypalenia zawodowego. Choroba somatyczna też nie, chociaż wiele chorób zaczyna się podstępnie i skrycie, od takiej apatii, ograniczenia aktywności życiowej, bezwładu. Chociaż z drugiej strony piszesz, że On ucieka w pracę, więc musi być energiczny, aktywny, szybki i bystry na forum publiczynym. To zapewne praca wymagająca kontaktów z ludźmi, operatywności?
Jesteś pewna, że nie chodzi o kochankę? Spróbuj się jakoś zorientować w tej materii, oczywiście b. dyskretnie.
Co do reszty, uzbrój się w cierpliwość. Daleko prędzej zorientujesz się w Jego intencjach gdy zamieszka osobno. Jeśli będzie go tam odwiedzała jakś dziwka, to sprawa jest jasna. Wówczas nie ma już sensu zadawać sobie pytań "dlaczego".
Próbowałaś szukać rady u Jego matki?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Przede wszystkim baaardzo dziękuję za odpowiedź...Wydaje się, że doskonale mnie rozumiesz i świetnie "rozgryzłaś" mojego męża..Sęk w tym, że ja próbowałam już chyba wszystkiego, a on sam nie wie czego chce..Nie sądzę, aby chodziło o kochankę, bo nie byłby w stanie tego tak długo ukryć, poza tym oboje mieliśmy zawsze klarowne i stanwocze podejście do zdrady, więc raczej odpada...Teściowa bardzo przeżywa, martwi się, ale nie wie jak pomóc, bo przecież do tej pory wszystko wyglądało tak idealnie...Mąż jak najbardziej jest operatywny, chociaż trochę leniwy zarazem..Najbardziej mnie boli, że w tej chwilii to on już nie zastanawia się nad sposobem zmiany czy poprawy naszych relacji, ale myśli czy w ogóle mnie kocha i czy warto sie starać i walczyć o nasze małżeństwo...Masz rację, że ma świadomość tego, że bardzo mnie zranił i zawiódł jako mąż, ale co gorsze on sam nie jest w stanie sobie tego ani zapomnieć ani wybaczyć, więc mam olbrzymie wątpliwości co do naszej wspólnej przyszłości..Z drugiej jednak strony nie chcę być całe życie sama, a przysięgi cofnąć nie mogę...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Nie moge sie zmusic do sexu wyslane przez Upadająca dnia 2006-01-31 23:14:09:

: on sam nie wie czego chce..

>>Cieszę się, bo to oznacza, że On stoi na rozdrożu, nie wybrał jeszcze kierunku, a w takim wypadku istnieje nadzieja, że wybierze ten właściwy, dobry dla Was obojga.

Nie sądzę, aby chodziło o kochankę, bo nie byłby w stanie tego tak długo ukryć, poza tym oboje mieliśmy zawsze klarowne i stanwocze podejście do zdrady,

>>Widziałam setki zdradzanych kobiet. Nadal twierdzę, że żona dowiaduje się ostatnia, a mężczyźni są mistrzami w ukrywaniu zdrady.Nieraz wszelkie szczytne hasła pryskają w zetknięciu z... okazją. Sama wychodzę z założenia, iż okazji nie wolno marnować - może się nie powtórzyć, choć oczywiście mam tutaj konkretnie na myśli okazję zwiazaną z propozycją intratnej pracy, którą sama kiedyś z głupoty odrzuciłam, czego do dziś żałuję. Ale chcesz powiedzieć, że Wasz seks jest prymitywny lub On się bez niego miesiącami obywa?

Teściowa bardzo przeżywa, martwi się, ale nie wie jak pomóc,

>>Rozmawiała z Nim, mówiła, że czujesz się psychicznie opuszczona, zaniedbana? Nie pomogło?

.Najbardziej mnie boli, że w tej chwilii to on już nie zastanawia się nad sposobem zmiany czy poprawy naszych relacji, ale myśli czy w ogóle mnie kocha i czy warto sie starać i walczyć o nasze małżeństwo...

>>Zastanówmy się, co Jego boli po za świadomością krzywdzenia Ciebie? Bo chyba Jego cierń tkwi jeszcze w innym miejscu? Ale w tym właśnie momencie, może nawet nie Ty, Jego matka - o ile ją szanuje i liczy się z jej zdaniem mogłaby Mu przypomnieć wartość i konsekwencje przysięgi składanej w Kościele, przed Waszym Bogiem? Obowiązki wobec żony jakie wziął na siebie.

Z drugiej jednak strony nie chcę być całe życie sama, a przysięgi cofnąć nie mogę...

>>A po co cofać, skoro TY Go kochasz? To widać z każdego Twojego zdania. Rozumiem, że chcesz wiedzieć na czym stoisz. Niestety, decyzja będzie należeć do Niego. Jakiś termin chyba trzeba wyznaczyć. Góra pół roku. Trzech smutnych lat nie da się cofnąć. Musisz zadbać, żeby nie było ich więcej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Dzięki za bardzo przemyślaną i całkiem rozsądną interpretację...Co do tej kochanki, to jednak w dalszym ciągu uważam, że coś bym wyczuła, ale szczerze powiedziawszy wolałabym okryć, iż on kogoś ma niż tkwić w takim ciągłym zawieszeniu i totalnej bezradności..Szczerze powiedziawszy nie wydaje mi się, aby teściowa była aż tak dogłębnie poinformowana o powodaach niepowodzenia naszego małżeństwa. Mój mąż nie należy do osób dzielących się swoimi problemami nawet z najbliższymi, dusi wszystko w sobie, twierdząc, iż jedynie sam jest w stanie sobie pomóc..Niemniej jednak, jestem przekonana, że wie doskonale, iż mnie zaniedbuje i ma świadomość mojego wyobcowania i opuszczenia..Rzecz w tym, że nie zna przyczyn swojego zachowania, nie potrafi powiedzieć co takiego się w nim stało i co spowodowało tą jego wewnętrzna blokadę, której oczywiście nie jest w stanie przełamać..W odpowiedzi dotyczącej sfery seksu..no cóż..ja praktycznie nie wiem co to znaczy, od ponad 3 lat nie ma między nami żadnej bliskości, żadnego dotyku, pieszczot, gestów..NIC. Nie można chyba zatem mówić o różnicach w temperamentach i takich tam...Wspominasz o czasie...Pół roku to nie dużo w stosunku do tego co już przeszłam...Niestety obawiam się, że jemu to nie wystarczy. Z każdym dniem mam coraz większą pewność, że im więcej czasu upływa tym mniejsze szanse na szczęśliwe zakończenie..a mąż w dalszym ciągu niezdecydowany, pozbawiony pewności, wiary w siebie i innych ludzi..Najchętniej to by pojechał w góry i łaził sam po szczytach...A może on po prostu nie jest stworzony do małżeństwa?Czy to jest w ogóle możliwe?I co jeśli on jednak dojdzie do wniosku, że nie nadaje się do bycia mężem i nie widzi szansy na odbudowanie naszych relacji?A może powinnam to dzielnie znosić, wierząc, że taki był zamiar Boga?Czy wolno mi w ogóle myśleć o rozstaniu?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Myśleć o rozstaniu możesz, ale do momentu kiedy myśl ta nie stanie się pokusą, dlatego raczej myśli takie osobiście bym odradziła. Sami nigdy nie wiemy ile cierpienia przed nami. Patrzymy też wstecz, katujemy się bolesnymi wspomnieniami. A Bóg daje nam łaskę na przeżycie dnia dzisiejszego, rozlicza nas z miłości jaką włożymy teraz, w tej minucie naszego życia w nasze otoczenie, dom, bliskich nam ludzi. Dlatego z nadzieją i ufnością przyjąć należy sytuację nam daną, wierząc, że możemy wygenerować z niej, przy pomocy Ducha Świętego wielkie Dobro. A jeśli taką postawę przyjmiemy to na prawdę cuda każdego dnia się zdarzają i pozwalają się doświadczać..

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Nie moge sie zmusic do sexu wyslane przez Upadająca dnia 2006-02-02 22:12:13:

: Mój mąż nie należy do osób dzielących się swoimi problemami nawet z najbliższymi, dusi wszystko w sobie, twierdząc, iż jedynie sam jest w stanie sobie pomóc.

>>Czyli skryty, prawdopodobnie jednak introwertywny, nieufny, podatny na zranienie, mało odporny na stres.

.Rzecz w tym, że nie zna przyczyn swojego zachowania, nie potrafi powiedzieć co takiego się w nim stało i co spowodowało tą jego wewnętrzna blokadę, której oczywiście nie jest w stanie przełamać..W odpowiedzi dotyczącej sfery seksu..no cóż..ja praktycznie nie wiem co to znaczy, od ponad 3 lat nie ma między nami żadnej bliskości, żadnego dotyku, pieszczot, gestów..NIC. a mąż w dalszym ciągu niezdecydowany, pozbawiony pewności, wiary w siebie i innych ludzi..Najchętniej to by pojechał w góry i łaził sam po szczytach..A może on po prostu nie jest stworzony do małżeństwa?

>>Na tym kończy się moja pomoc, bo dodatkowe informacje mogłabym uzyskać jedynie w realu, co z wielu względów możliwe nie jest. To mogą być początki schizofrenii. Potrzebne są bardzo dokładne badania i obserwacja w Poradni Zdrowia Psychicznego aby wykluczyć moje podejrzenia. W tym sensie on rzeczywiście nie jest i nie będzie "stworzony" do małżeństwa. Powtarzam moją propozycję: Niech się wyprowadza. Daj Mu w kategorycznej rozmowie pół roku czasu na przemyślenie swojego stanowiska. Rozmowę nagraj na taśmę. Po pół roku wnieś do Kurii Biskupiej o unieważnienie małżeństwa z powodu niemożności wykonywania obowiązków małżeńskich z podejrzeniem, iż niemożność ta wynika z choroby psychicznej. Taśma będzie dowodem dla biegłych: psychologa i psychiatry, których Kuria powoła do oceny Jego zdrowia psychicznego. Możesz Mu powiedzieć o swoich podejrzeniach.
Życzę szczęścia

-----------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia


Anka1 to nie jest Miłość, wybacz, ale Twoje komentarze są jej pozbawione. Wiesz, czuję, że podkopujesz to co w relacjach jest najważniejsze, szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Proponujesz nagrywanie na kasetę?? Toż to zabawa w agenta obcego wywiadu a nie postawa wiernego małżonka, a moze się mylę?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Nie moge sie zmusic do sexu wyslane przez kasia dnia 2006-02-03 08:51:06:

: Anka1 to nie jest Miłość, wybacz, ale Twoje komentarze są jej pozbawione.

>>Chodzi Ci o moją miłość do "upadającej"??? No rzeczywiście, nie kocham Jej, nie znam oraz nie mam zwyczaju zakochiwać się w nickach internetowych, w dodatku żeńskich ;). Podjęłam próbę analizy przyczyn uczuciowego rozpadu Jej związku, postawiłam parę hipotez. Niestety ich pełna weryfikacja za pomocą internetu przekracza zarówno moje mozliwości, jak i każdego z Was. Do tego potrzebna jest diagnostyka w realu. Co by to nie było, "upadająca" ma prawo cieszyć się miłością normalnego człowieka. Lepiej, żeby mąż zdeklarował się uczuciowo a nawet definitywnie porzucił Ją teraz, niż wówczas, gdy przypadkowo, w przystępie dobrego humoru zrobi Jej dziecko, którego być może również nie będzie w stanie kochać.

Wiesz, czuję, że podkopujesz to co w relacjach jest najważniejsze, szczególnie w sytuacjach kryzysowych.

>>Wychodzę z założeń pragmatycznych.

Proponujesz nagrywanie na kasetę?? Toż to zabawa w agenta obcego wywiadu a nie postawa wiernego małżonka, a moze się mylę?

>>Proponuję tej Dziewczynie zgromadzenie dowodów dla biegłych z Kurii Biskupiej.Na takiej podstawie będą mogli się zorientować, czy to człowiek chory psychicznie, czy osobowościowo zaburzony. Jako praktykująca Katoliczka w tym pierwszym przypadku ma prawo do unieważnienia małżeństwa i szansę na nowy, szczęśliwy, dzietny związek. Z tego co pisze, ten ani do tańca ani do różańca od trzech lat się nie nadaje. Jest oziębły uczuciowo, nie realizuje obowiązków małżeńskich nakazanych przez Kościół, nie dąży współżycia seksualnego z żoną i do posiadania potomstwa. W imię czego miałaby przy Nim dalej tkwić? Już to, co opisała daje poważne podstawy do unieważnienia małżeństwa. Dlatego powinna bez cienia wątpliwości dać Mu do zrozumienia, iż godzi się tylko jeszcze na pół roku zaniedbywania i ani tygodnia dłużej. Potem podejmie stosowne w tej sytuacji kroki prawne.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Upadająca, u mnie tak samo!!!Bez zmian, od 5 lat.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: alkoholik

czytam Was i ogarnia mnie smiech....smutek....wszystkiemu winni sa meższczyzni.A gdzie sa wasze postępki??widzicie zło w kims innym.Przetrzyjcie te zaparowane lustra i zobaczcie siebie w nich.Te zrzędzenia,te wymagania,te kąśliwe uwagi,te kaprysy typu; dzis nie,moze jutro,boli mnie głowa,nie spełniasz się jako maż,nie mam satysfakcji z seksu itp.Zacznijcie ten bilans od siebie a potem stawiajcie wymagania meżom.Biadolcie i obwiniajcie innych......Wy jesteście czyste,bez winy,ale jakie biedne i nieszczęśliwe

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Twojemu alkoholizmowi to zapewne żona "winna", tak?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka

Drogi Alkoholiku! Ja swojemu meżowi nigdy nie powiedziałam, że sie nie sprawdza w łóżku, staram się nigdy nie biadolić i narzekać, bo wiem z doświadczenia, że to niewiele pomaga. Staram się dbać o siebie, żeby być zawsze atkakcyjna dla Niego. Nigdy mu współżycia nie musiałam odmawiać, bo nigdy nie chciał. Skoro on ode mnie niczego nie chce, jakie to małżeństwo ma sens, że Mu prać skarpetki i robić kolacje? Wiem, że to też należy do życia, ale oprócz kolacji i skarpetek jest jeszcze cos innego!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Jeszcze raz dzięki serdeczne za obiektywne spojrzenie na moje trudne relacje z mężem. Muszę przyznać, że propozycja stanowczego nakazu wyrowadzki meża to to o czym od dłuższego czasu myślę i pewnie do tego dojdzie w najbliższym czasie. Co do taśmy to pewnie jednak się na to nie zdecyduję, chociaż rozumiem intencje i na pewno w razie konieczności świadczyłoby to na moją korzyść. Z drugiej zaś strony dostrzegam u męża poważne symtomy depresji i boję się, że ta wyprowadzka może nie przynieść nic dobrego...Nie mam w zwyczaju patrzeć w przyszłość pesymistycznie, być może odczuwam wyrzuty sumienia, albo jest mi po prostu przykro patrzeć co dzieje się z tym młodym radosnymm facetem, którego tak bardo kocham...Natomiast jakby się nad tym obiektywnie zastanowić to wygląda to na nic innego, jak szantaż emocjonalny z jego strony, tylko ja jakoś nie jestem do końca przekonana czy dobrze zrobię stawiając mu klarowne ulitimatum i oczekując jasnej odpowiedzi..Czy mam prawo tego wymagać czy może powinnam go teraz wspierać i nie zostawiać samego?Dodam tylko, iż mąż za nic nie chce słyszeć o jakichkolowiek poradach i wizytach u specjalisty..
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10