Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Witam, po dłuższej przerwie. Znowu zdecydowałam się napisać po dłuższej przerwie. W moim małżeństwie jest coraz gorzej. Mąż robi łaskę, że jest w domu. Ciągle słyszę, że robi to dla mnie i dla dzieci, bo on sam...już nie chce. Nie chce tu być, rozmawiać.... Nie da się tego sluchać. On mówi do mnie tak, jakbym nic nie czuła. Oczekuje ode mnie, że bedę się z takiej sytuacji cieszyć. Według niego ja i dzieci powinniśmy być wdzięczni, że on wogóle jest. Przychodzi po pracy i z nikim nie rozmawia, ani ze mną, ani z dziećmi też-bo nie chce. Tak sobie postanowił. A mi jest tak bardzo źle, i nie wiem co mam z tym zrobić.
Mikula [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-17, 14:41
Mleczyku, masz otworzyć klatkę...I zacząć myśleć o sobie i dzieciach.
Justyna1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-17, 21:30
Mleczyku, otworz drzwi i powiedz, spokojnie, "Idz".
Zapewniem Cie, ze od razu poczujesz sie lepiej.
Pozdrawiam
Justyna
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-18, 08:04
No własnie Mleczyku, może zastosujesz coś z Dobsona... wielu osobom te rady się przydały :) może teraz czas na Ciebie
Powodzenia.
Kasia
minka [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 10:29
Czytałam Dobsona. W głębi serca wiem, że tak powinnam postąpić. W chwili obecnej nie mam na to siły. Moje dzieci te starsze nie wybaczłyby mi tego,że kazałam się ich ojcu wyprowadzić. Szczególnie boję się problemów ze średnim dzieckiem, które jest bardzo wrażliwe. Poza tym mam jeszcze 6 miesięczne maleństwo i całkowity brak pomocy ze strony rodziny. Niestety.... jestem pewna, że mój mąż przychodziłby do dzieci sporadycznie, a o żadnej pomocy z jego strony nie mogłabym marzyć. Ze strony rodziny niestety też nie. I tylko dlatego tego nie robię. Zresztą nie chcę mu ułatwiać, dla niego byłoby to wybawienie od wszelkich rozterek jakie ma. Poza tym znając mojego męża stwierdziłby, że ja też chcę rozstania tak jak on.
Może kiedyś znajdę siły na zastosowanie tej metody...chyba wtedy jak już nie wytrzymam.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 12:44 Re: Jest mi źle
mleczyk napisał/a:
Witam, po dłuższej przerwie. Znowu zdecydowałam się napisać po dłuższej przerwie. W moim małżeństwie jest coraz gorzej. Mąż robi łaskę, że jest w domu. Ciągle słyszę, że robi to dla mnie i dla dzieci, bo on sam...już nie chce. Nie chce tu być, rozmawiać.... Nie da się tego sluchać. On mówi do mnie tak, jakbym nic nie czuła. Oczekuje ode mnie, że bedę się z takiej sytuacji cieszyć. Według niego ja i dzieci powinniśmy być wdzięczni, że on wogóle jest. Przychodzi po pracy i z nikim nie rozmawia, ani ze mną, ani z dziećmi też-bo nie chce. Tak sobie postanowił. A mi jest tak bardzo źle, i nie wiem co mam z tym zrobić.
Jesteś z Warszawy.
Bierz dzidziusia pod rękę i jedź na Skaryszewską. Wierzę, że nowe ciocie i wujkowie Twego maleństwa okażą się dla Ciebie ogromnym wsparciem. www.sychar.org
pozdrowienia
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2007-12-19, 12:46, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum