Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Elżbieto, chesz mi powiedzieć, że skoro mój mąz był z kimś innym.....tzn, że jest prawdopodobieństwo Jego zarażenia się....więc ja już nigdy z Nim nie powinnam sie kochać ?? Bo przecież prawdopodobieństwo.......??
No...logicznie mysląc...........EL.
Desdemona [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-18, 22:46
EL. napisał/a:
Elżbieto, chesz mi powiedzieć, że skoro mój mąz był z kimś innym.....tzn, że jest prawdopodobieństwo Jego zarażenia się....więc ja już nigdy z Nim nie powinnam sie kochać ?? Bo przecież prawdopodobieństwo.......??
No...logicznie mysląc...........EL.
logicznie mysląc to mąż powinien się przebadać na obecność np. wirusa HIV, żótaczki typu bodajze B ( nie jestem pewna którą można zarazić się przez kontakt seksualny ) i innych świństw.
alibea [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 14:14
jak dobrze ze sie nie zgodzilam na to przytulanie...czulabym sie jak wykorzystana szmata...
dzisiaj zapytalam meza czy spedzimy razem wigile..powiedzil, ze on nie chce ze mna byc na wigilii...
ze rok temu bylismy razem na wigili i on w tym roku nie chce...
rozumiecie to? swieta sa zeby sie pojednac, pogodzic a on tego nie chce...i w dupie ma ze dziecko moze cierpiec....
tu mi wskakuje do lozka a tu nie che razem wigilii, a przeciez nie ma sadownej separacji i rozwodu..
to nienormalne, ze mieszkamy pod jednym dachem a wigilia ma byc osobno..to chore..
boje sie swiat
[ Dodano: 2007-12-19, 15:55 ]
prosze o rade....
ja wymyslilam cos takiego, jezeli rzeczywiscie maz nie zmieni zdania i nie beddzi chcial ze man spedzic wigilii, to chce zadzwonic do jego dziadkow i po prostu sie "wprosic", powiem jak sytuacja stoi, oni mi nie odmowia napewno, tylko moze byc tesciowa i maz niezadowoleni..w tej sytuacji ja mysle tylko o starszej corce, bo chcce zeby ona byla na wigili z wszystkimi, a nie osobno mama i osobno tata...moze toi i ponizajace ale robie to dla dziecka, nie dla siebie....
moi znajomi mowia mi, ze w tej sytuacji oni by wzieli dfzieci i poszli na wigilie do mojej mamy..owszem, mam zaproszenie do moich rodzicow i do siostry, wiec mam gdzie isc...ale tu chodzi mi o starsza corke, ktora jest w drugiej klasie....gdy na roczku w listopadzie nie bylo meza, widzialam łzy i straszny smutek w oczach corki, mysllam ze sie poplacze..ja o ona..nie chce drugi raz takiej sytuacji..
poradzicie, co zrobic..czy moj lan jest zly? prze\ciez swieta to zcas zgody i pojednania
Małgosia [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 15:56
Alibeo, chyba dobrze myslisz. Świeta masz prawo spedzić nie tam, gdzie trzeba i wypada, tylko tam, gdzie będziesz się czuła dobrze i bezpiecznie. Ty i dzieci.
Bez stresu, płaczu, niepewności - tak jak lubicie - może kolędy, spacer, ładny film
Modlitwa. I usmiech i pokój.
Pozdrawiam Cie serdecznie i światecznie.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 16:03
Alibeo, ja myslę, że powinnaś spędzić czas wśród ludzi, którzy Cię szanują.
To takie trudne, gdy człowiek ma dzieci i nieraz cięzko pogodzić swoje dobro z ich dobrem. Najlepiej byłoby, aby tata był z mamą...
Wiesz, wczoraj moja córka rozwiązywała krzyżówkę. Było następujące pytanie:"MAMA I...". Moja córka, zamiast powiedzieć TATA, jak chyba powiedziałoby dziecko w normalnej rodzinie, powiedziała:"MAMA I CÓRKA". To przerażające, bo ma już w tej chwili wypaczony obraz rodziny.
alibea [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 18:13
nie wiem co mam myslec...
rano maz powiedzial ze wigili n ie chce ze mna spedzic ....a po poludniu powiedzul mi ze "nawet ładnie wyglądasz" i zacząl mnie dotykac....
ja akurat wychodzilam na spotkanie wigilijne w pracy
co myslicie o jego zachowaniu?
[ Dodano: 2007-12-19, 19:13 ]
Malgosiu, ja myslalam o dziadkach mojego meza, tam gdzie bedzie tesciowa i maz....
[ Dodano: 2007-12-19, 19:15 ]
Wanbomo, gdy pojde do rodzicow to wiem , ze moge zalowac....sa problemy z ojcem, on jest bardzo zaczepny, chodzi z karteczkami i zebra o pieniadze i o to zeby mu kupic alkohol...to nie jest dobre miejsce dla mojej bardzo wrazliwej i zagubionej corki
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 18:24
Alibeo, a może własnie w tym momencie zastosować Dobsona? Może to dobry pomysł? Złożyć życzenia mężowi, teściowej, ale jednocześnie byc powściągliwą w wyrażaniu uczuć? Podziękować za komplementy męża i tyle. I czekać, bo co masz do stracenia? Malutkimi kroczkami można sporo osiągnąć.
Twój mąż chyba powoli się przełamuje. Próbuje do Ciebie dotrzeć, ale za bardzo mu to nie wychodzi, bo duma mu nie pozwala, by przyznac się do błędu. Trzeba by może "pobawić się" z nim w kotka i myszkę? Doprowadzić do tego, że zacznie się naprawde starać.
alibea [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 18:46
Wanbomo...zastosowac Dobsona , czyli ?????
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-19, 18:50
No właśnie to, co dalej napisałam - grzecznie, ale i chłodno, na dystans, z godnością. I zero wybuchów złości, lepiej policzyć od dziesięciu w dół. Wobec męża więcej tajemniczości. Spróbuj, co masz do stracenia.
A jeśli Ci smutno zrobi się w święta, pomysl, że inni maja gorzej, np. ja - bo ja męża w ogóle nawet w święta nie zobaczę...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum