Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: administrator
2007-12-16, 21:34
I mnie to spotkało... a teraz sąd!
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-06, 11:54   

Justyna1 napisał/a:
Co to za mechanizm nimi kieruje? Wszyscy, jak jeden maz robia podobnie, podobne zachowania.


Zły duch istnieje wciąż na świecie.
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-06, 21:37   

Dziękuje dziewczyny za słowa otuchy, ja również pamiętam o was w swoich modlitwach.Wyczerpałem ziemskie pomysły na uratowanie naszego małżeństwa. Do tanga trzeba dwojga , sam nic nie zdziałam nawet odrobiny chęci nie ma z jej strony a wręcz przeciwnie ! Jeżeli moje NIE na rozwód ma zmarnować ,życie mi i mojego dziecka jeśli mam się tułać po stancjach itp. Wywalać pieniądze na kolejne rozprawy o podział majątku, przyznanie praw rodzicielskich i Bóg wie co jeszcze moja żona wymyśli to zgodzę się na rozwód ! Kocham ją , wybaczyłem jej i nie żywię urazy, Bóg mi w tym pomógł . Wierzę że jej też pomoże ale to nie jest jeszcze ten czas. On nie zapomina o zbłąkanych owcach i ją kiedyś odnajdzie . Odnajdzie MOJĄ Agnieszkę! Teraz został mi tylko ON i mój syn Rafał . Proszę Was o modlitwę będzie mi bardzo potrzebna. Pozdrawiam Piotrek
 
     
Mikula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-06, 22:30   

Piotrek, jestem pełna podziwu dla Twojej postawy. Bardzo trzeźwo patrzysz na to, co się wokół Ciebie dzieje. Jesteś stanowczy, rozsądny. Brawo!
No i masz nadzieję..:)
Powodzenia!
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-06, 23:08   

ProNo napisał/a:
Wyczerpałem ziemskie pomysły na uratowanie naszego małżeństwa. Do tanga trzeba dwojga , sam nic nie zdziałam nawet odrobiny chęci nie ma z jej strony a wręcz przeciwnie !


Został więc Bóg... Jezu, Ty się tym zajmij! >>> Ale z moją postawą wynikającą z aktywnej wiary - potwierdzającą ją, podobającą się Bogu.

ProNo napisał/a:
Jeżeli moje NIE na rozwód ma zmarnować ,życie mi i mojego dziecka jeśli mam się tułać po stancjach itp. Wywalać pieniądze na kolejne rozprawy o podział majątku, przyznanie praw rodzicielskich i Bóg wie co jeszcze moja żona wymyśli to zgodzę się na rozwód !


Zgoda na zło, zgorszenie i pośrednie przyczynienie się do rowodów innych małżeństw - wątpię, by taka zgoda podobała się Bogu.

Tu znajdzesz argumenty, dlaczego zgoda na rozwód nie może podobać się Bogu! >>> Dlaczego zgadzając się na zło nie otrzymuje się tyle łask, co w wypadku wierności Bogu, a więc niezgody na złamanie przymierza z Nim.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 00:36   

Piotr.
Zrobisz to, na co sumienie Ci pozwoli. I wierzę, że będzie to dobre dla Was wszystkich.
Na szczęście Bóg ma serce - w porównaniu do niektórych osób tutaj. I to Bóg kiedyś Cię osądzi, nie człowiek, który potępia już teraz.
Trzymaj się, jesteś naprawdę wspaniałym mężem i ojcem.

"Nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte i ujawni zamiary serc" (1 Kor 4,5). To dotyczy oceny życia i zachowania innych osób. Być może kiedyś będziemy bardzo zdziwieni jak wielkich grzeszników Pan uznał godnymi Siebie.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 08:51   

Piotrze,
wysłałam Ci priva
Kasia
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-07, 11:06   Braterskie upomnienie

elzd1 napisał/a:
Piotr.
Zrobisz to, na co sumienie Ci pozwoli. I wierzę, że będzie to dobre dla Was wszystkich.


Czyżby będzie dobre, jeśli sprzeczne z przymierzem z Bogiem, wbrew słowom przysięgi małżeńskiej. I czy będzie rzeczywiście dobre, jeśli w wyniku zgody na zło - na rozwód, rozleci się ileś innych małżeństw wskutek gorszącego przykładu…


elzd1 napisał/a:
Na szczęście Bóg ma serce - w porównaniu do niektórych osób tutaj. I to Bóg kiedyś Cię osądzi, nie człowiek, który potępia już teraz.


Czy Pan Jezus kogokolwiek potępiał, gdy ostrzegał przed złem - grzechem?

elzd1 napisał/a:
"Nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte i ujawni zamiary serc" (1 Kor 4,5).
To dotyczy oceny życia i zachowania innych osób. Być może kiedyś będziemy bardzo zdziwieni jak wielkich grzeszników Pan uznał godnymi Siebie.


I z tego miałoby wynikać, że czyny ludzkie nie podlegają ocenie moralnej? Że Pan Jezus każe nam obojętnie przyglądać się jak bliźni brną w grzech? Nie ostrzegać ich przed niebezpieczeństwem...


Chrześcijanin uczeń Jezusa ma obowiązek nałożony na niego przez samego Boga, by ostrzegać przed złem, upominać po bratersku. Pisałem już o tym, że jak ktoś widzi zło i nie upomni, to będzie współodpowiedzialny za to zło, które dotyka całej wspólnoty ludzkiej. (*) Upomnienie braterskie o którym mówi Biblia jest wyrazem prawdziwej miłości do bliźniego, troski o zbawienie jego duszy.
Nie mówimy o decyzji – „zgoda na rozwód”, która miała już miejsce, ale o zamiarze jej podjęcia. A więc ostrzeżenie bliźniego przed złem jest obowiązkiem. Nie ostrzeżenie w tym przypadku byłoby grzechem.


(*)
Biblia mówi:

W księdze proroka Ezechiela (Ez 33,7-9)
To mówi Pan: Ciebie, o synu człowieczy, wyznaczyłem na stróża domu
Izraela po to, byś słysząc z mych ust napomnienia przestrzegał ich
w moim imieniu. Jeśli do występnego powiem: Występny musi umrzeć - a
ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on
umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć
obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od
swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to
on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę.

W ewangelii św. Mateusza (Mt 18,15-20)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw
tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz
swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo
dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała
sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet
Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę,
powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane
w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie
o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest
w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem
pośród nich.


Komentarz O. Gabriela od św. Marii Magdaleny, karmelity bosego

(…)
Miłość troszczy się nie tylko o dobra materialne braci, lecz także o duchowe i wieczne. Jak każdy pragnie dla siebie zbawienia, tak też jest obowiązany pragnąć go dla innych; co więcej jest to warunek zbawienia osobistego.
Pierwsze czytanie omawia ten punkt (Ez 33, 7-9). Bóg ustanawiając Ezechiela strażnikiem swojego narodu, mówi do niego: "Jeśli do występnego powiem: występny musi umrzeć - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie" (tamże 8). Wielka odpowiedzialność spoczywa na tym, kto ma zadanie podobne do misji proroka: pasterze Ludu Bożego, przełożeni zakonni, ojcowie i matki rodzin, wychowawcy. Ich zbawienie zależy od gorliwości w strzeżeniu swojej trzody, jakakolwiek by była, wielka czy mała. Pozwolić zginąć w grzechu synowi lub bratu nie podając im ręki jest zdradą, jest podłością i egoizmem, które Bóg będzie sądził. Bojaźń, że się zostanie odepchniętym, że straci się uznanie i będzie się pomówionym o surowość, nie usprawiedliwia "umycia rąk" lub "zostawienia rzeczy własnemu biegowi". Kto miłuje, nie będzie miał pokoju, dopóki nie znajdzie sposobu, by dotrzeć do winnego i upomnieć go z dobrocią i stanowczością. A jeśli mimo własnych wysiłków, dobrych słów i próśb nie osiągnie zamierzonego celu, to nie przestanie się modlić i pokutować, by wyjednać mu łaskę od Boga.

Ewangelia (Mt 18, 15-20) czyni krok naprzód i rozciąga ten obowiązek na każdego wiernego, który widzi brata upadającego w grzech. "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata" (tamże 15). Jednak upomnienie powinno być tajemne, by zabezpieczyć dobrą sławę winnego. Niestety, w praktyce dzieje się często przeciwnie: rozmawia się i szemrze z innymi ujawniając to, co było ukryte, a niewielu tylko ma odwagę ostrzec zainteresowanego. Cóż pomoże rozprawiać o chorobie innych, jeśli nikt nie leczy chorego? Trzeba natomiast starać się "pozyskać" brata; jego zguba jest szkodą dla niego i dla wspólnoty, lecz pozyskanie jest "zyskiem" dla wszystkich. Dlatego jeśli prywatne upomnienie nie przyniosło skutku, Jezus poleca, aby powtórzyć je wobec dwóch lub trzech świadków, a jeśli i ten środek zawiedzie, uwiadomić Kościół. A to nie w celu oskarżenia czy potępienia, lecz aby przyprowadzić winnego do opamiętania i zabezpieczyć dobro wspólne.
(…)

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 156
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 14:02   

ProNo napisał/a:
Wyczerpałem ziemskie pomysły na uratowanie naszego małżeństwa. Do tanga trzeba dwojga , sam nic nie zdziałam nawet odrobiny chęci nie ma z jej strony a wręcz przeciwnie ! Jeżeli moje NIE na rozwód ma zmarnować ,życie mi i mojego dziecka jeśli mam się tułać po stancjach itp. Wywalać pieniądze na kolejne rozprawy o podział majątku, przyznanie praw rodzicielskich i Bóg wie co jeszcze moja żona wymyśli to zgodzę się na rozwód ! Kocham ją , wybaczyłem jej i nie żywię urazy, Bóg mi w tym pomógł . Wierzę że jej też pomoże ale to nie jest jeszcze ten czas. On nie zapomina o zbłąkanych owcach i ją kiedyś odnajdzie . Odnajdzie MOJĄ Agnieszkę! Teraz został mi tylko ON i mój syn Rafał . Proszę Was o modlitwę będzie mi bardzo potrzebna. Pozdrawiam Piotrek

Piotrku, dlaczego się poddajesz?
Dlaczego myślisz, że Agnieszka błądzi?
Spójrz na swoje myśli.
Zły duch działa bardzo sprytnie - podsuwa Ci myśl, że ona błądzi, ale czy Ty myśląc o zgodzie na rozwód sam nie zaczynasz błądzić?!

Rozwód to jest ogromna trauma dla dziecka. Nabierz siły duchowej od Pana Jezusa i nie bój się, nie lękaj się. Niech Jezus Cię poprowadzi, Ty jedynie tylko zapragnij tego!
(żeby On poprowadził Cię)
Poddajesz się temu "szatanowi", który pokazał Ci co potrafi poprzez krzyk żony.
Piotrze, nie bój się! Dlaczego boisz się? Hej, powstań i stań w obronie!
Chcesz zgody na rozwód, bo boisz się czegoś, ale Pan Jezus zwyciężył najokropniejszy lęk. Umocnij się Jezusem i stań w obronie dobra.
Piotr, nie bój się! Dlaczego wciąż boisz się?!

Wyczerpałeś ziemskie pomysły. Czas na Boże pomysły.
"Duch Święty podpowie Wam wszystko"

Proś Boga o Jego Natchnienie do działania, poproś Boga o wsparcie!
Duch Święty jest obecny w kościele cały czas. Aż do końca świata.

Bó to nie tylko Bóg. On-Bóg jest Obecny w Swoim Synu i w Duchu Świętym!
Bóg to Bóg-Ojciec, Syn Jego-Syn Boga, i Duch Święty!

Ojciec, Jego Syn i Duch - to jest Bóg.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 15:15   

Czytam tak o krzykach żon, o złości. A co ja mam powiedzieć, co myśleć? Mój mąż już nie krzyczy, mój mąż wcale się nie odzywa, dziecko juz zapomniało o nim, bo jak można pamiętać o ojcu, który zjawia się raz na miesiąc, bierze dzicko, wiezie je do rodziców i wcale nim się nie zajmuje.
Czy to tez szatan działa w ten sposób - przez tę ciszę, całkowite odwrócenie się męża. Co ja mam robić, myśleć? Ja też juz właściwie zapomniałam o tym człowieku. Znam wielu ludzi, z którymi utrzymuję kontakt, z nim - żadnego. Tak więc nawet znajomym go nazwać nie mogę, bo znajomi odzywają się co jakiś czas, interesują się mną, zapytają, co słychać, jak radzę. Mąż nawet dziecko traktuje, jakby go nie było. Tu nie ma nawet złości, jest totalna obojętność.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 18:49   

wanboma napisał/a:
Tu nie ma nawet złości, jest totalna obojętność.

Wanboma i bardzo dobrze!
Zajmij się "wreszcie" teraz - przebaczeniem w swoim własnym sercu.
Nie martw się, nie zamartwiaj, tylko próbuj uczyć się przebaczyć najpierw sobie, potem rodzicom, potem mężowi, potem wrogom, potem...

Kup malutką książeczkę Ojca Grandisa i zacznij się uczyć modląc, modlić ucząc PRZEBACZENIA.
To najpiękniejsza lekcja jaka może Ci się przytrafić w życiu.
Uwierz, że to co piszę jest prawdą.

Zostaw męża (w spokoju), nie jesteś gotowa na spotkanie z nim!

A znamy Cię trochę. ;-)

Wanboma, skoro żyjesz z Bogiem, zacznij wreszcie dziękować za to, co masz! A wiele jeszcze masz!

Dopiero jak zaczynamy Bogu dziękować za to, co mamy TU I TERAZ dopiero wtedy Pan Bóg nadstawia ucha! jak serce nasze przepełni się wdzięcznością.

Dopiero wtedy jak zaczynamy Jemu dziękować !
za to co jeszcze mamy ...



"DZIĘKI ZA TO, CO MAM"

1. Gdybym tak chciał dziękować Ci, w dalekich chmurach Panie

Za jakiś dar niezwykły, może i bym, kłopot miał

Możliwe, że darować mi, więcej nie byłeś w stanie

Mnie jednak to, co dałeś, starcza i tak



Ref. Dzięki za to, co mam, za drogę i gitarę

Życie sens właśnie ma, gdy się idzie i gra

Dzięki za to, co mam, za tych przyjaciół paru

Parę książek i miejsc za to, o czym ty wiesz, dziękuję

dziękuję, dziękuję



2. Nie liczę na największy cud, że jeszcze coś dostanę

W mocy i mądrości dałeś mi już, to coś chciał

A jednak za ten szczęścia dar, dziękować nie przestanę

Bylebym grał i śpiewał, bylebym grał"
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:10   

Ja wcale nie rezygnuję z walki o moją żonę , nie rezygnuję też z walki o mnie i syna.Bóg jest ze mną i nie boję się żadnej decyzji. Ja nie chcę rozwodu !!!! Ale jeśli man sprzedać mieszkanie i wszystko czego dorobiliśmy się przez okres małżeństwa żeby połowę oddać żonie a potem nie móc zapewnić dziecku dachu nad głową i co gorsze w ostateczności stracić do niego prawo i widywać go tylko w wyznaczone dni to zgodzę się na rozwód!!! Na takich warunkach jakie zaproponowała żona w pozwie rozwodowym ! Nie wierzę ,że Bóg poczyta mi to za grzech ON i tylko On będzie mnie osądzał . ON będzie przy mnie na sali rozpraw i na pewno pomoże podjąć mi dobrą decyzję. O moją żonę będę walczył do końca moich dni , ona się opamięta i wróci do Boga i rozwód mi w tym nie przeszkodzi !!!Przed Bogiem zawszę będzie moją żoną . A ze złym w mojej żonie będę walczył różnymi sposobami ; ludzkimi i Bożymi i w końcu wypędzę z niej złego ducha . Bóg mi pomoże !Jest we mnie dużo wiary czego i wam wszystkim na forum życzę ! Pozdrawiam Piotrek
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:21   

Piotrek, podziwiam twój upór i cierpliwośc. Jeśli widzisz, że żona jest opetana, to ma sens. Mój mąż nie jest opętany - on tylko nie chce ze mną być. My akurat nie mamy nic wspólnego, typu miszkanie czy samochód - wszystkiego ja się dorobiłam, on swoje pieniądze odkładał dla siebie - od początku planował odejście.
Elu, ja mężowi przebaczyłam, rodzicom również (tu mi Nałóg pomógł). dziękuję Bogu za to, co mam - a mam dużo, bardzo dużo. Teraz uczę się być wesoła, uczę się nie być smutna, bo to mi dało małżeństwo. Kidys zawsze byłam wesołym człowiekiem, potem to się zmieniło...
Nie myślę o rozwodzie - gdybym była w Twojej sytuacji, Piotrek, tez deklarowałabym się tak, jak Ty. Ale nie jestem. Nie będę o niego walczyć, bo to nie ma sensu.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:40   

wanboma napisał/a:
Elu, ja mężowi przebaczyłam, rodzicom również (tu mi Nałóg pomógł). dziękuję Bogu za to, co mam - a mam dużo, bardzo dużo. Teraz uczę się być wesoła, uczę się nie być smutna, bo to mi dało małżeństwo. Kidys zawsze byłam wesołym człowiekiem, potem to się zmieniło...
Nie myślę o rozwodzie - gdybym była w Twojej sytuacji, Piotrek, tez deklarowałabym się tak, jak Ty. Ale nie jestem. Nie będę o niego walczyć, bo to nie ma sensu.

Wanboma, przebaczenie przemienia serce. Twoje serce wciąż wspomina stare życie, żałuje i jest rozżalone. Nowe serce przepełnia się radością i miłością. Ono nawet nie musi się uczyć.
Po tym właśnie można poznać NOWE SERCE W BOGU,
że nie uczy się być radosnym, ono jest radosne,
nie uczy się miłować, bo miłuje -
wszystko dzieje się - jak woda - płynie samo już, nie uczy się już człowiek tego...

Dlatego jesli uczysz się jeszcze, to znaczy, że zdajesz się na samą siebie (i to nie jest złe),
lecz jest moment, że uczyć się już nie musisz, bo Bóg jest zbyt blisko, już wiesz, od razu, jak mówić, jak robić, jak czynić, jak kochać.

Piszę to wszystko tylko dlatego, abyś mogła szybciej rozpoznać ten moment, a nie ku pouczaniu Ciebie. Mam nadzieję więc też, że tak to własnie odebrałaś.

ps. witaj zuzo! pozdrowienia
:-)
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:56   

Ja wierzę, że moją żonę uratuję a naprawdę jej stan jest fatalny. I jeśli odejdzie do innego mężczyzny nie poddam się żaden rozwód mi w tym nie przeszkodzi walka o nią skończy się z moim ostatnim tchnieniem. Muszę ją uratować dla mojego dziecka. Decyzji na razie nie podjąłem niech wszystko zaczeka do świąt może zdarzy się cud nawrócenia .To jest szczególny czas trzeba wierzyć bo wiara czyni cuda !!! Wanbomo trzymaj się , Bóg Ci na pewno pomoże On jest z nami !!! Piotrek
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-07, 22:04   

ProNo napisał/a:
Ale jeśli man sprzedać mieszkanie i wszystko czego dorobiliśmy się przez okres małżeństwa żeby połowę oddać żonie a potem nie móc zapewnić dziecku dachu nad głową i co gorsze w ostateczności stracić do niego prawo i widywać go tylko w wyznaczone dni to zgodzę się na rozwód!!! Na takich warunkach jakie zaproponowała żona w pozwie rozwodowym !


Jednak szantaż złego ducha zdaje się przynosić pierwsze owoce. A jaką masz pewność, że jak zgodzisz się na wielkie zło – rozwód, zło nie posunie się dalej i nie zażąda jeszcze większych ustępstw. Myślisz, że jak zgodzisz się na rozwód, to przechytrzysz złego ducha, i ten sam z własnej woli zadowoli się z tego częściowego sukcesu? Przecież ta super przebiegła i inteligentna bestia wie doskonale, że może skutecznie sprowadzać na manowce tych, co są nieposłuszni Bogu! I że jego działalność nigdy nie zadowoli połowicznymi zdobyczami.

Dlaczego nie chcesz zaufać Bogu do końca i być Mu posłusznym. Dopuszczasz możliwość znieważenia zbawczego przymierza jakim jest sakramentalne małżeństwo (patrz Katechizm 2384), w obawie przed czymś czego na 100% nikt nie jest w stanie przewidzieć. Gdzie tu zaufanie i posłuszeństwo Bogu. Ile małżeństw przez zgodę na rozwód się rozpadnie? Ilu małżonkom będzie trudniej się pojednać…

Czyż nie lepiej jest zaufać Bogu do końca, i jako dowód tego zaufania – nie zgodzić się na zło?

Przecież wiadomo, że bez praktycznego (faktycznego) zaufania Bogu, co tożsame jest z niezgodą na zło, człowiek atakowany przez diabła nie ma większych szans, gdyż bestia jest inteligentniejsza od człowieka. Dlaczego? Ano dlatego, że człowiek faktycznie i aktywnie, w posłuszeństwie przykazaniom, ufający Bogu – jest chroniony Jego łaskami. Natomiast, jeśli ktoś kombinuje, i próbuje sobie ustawiać życie niekoniecznie zgodnie z Bożą wolą – jest pozbawiony tej ochronnej (przed działaniem bestii) łaski. Zło i zgoda na zło, która jest złem, jest przeszkodą dla łaski.

Jest czas próby – opowiedzenia się, czy będę bardziej ufał złu i jego szantażowi, czy Bogu i na Nim opierał całkowicie swoje i rodziny życie. Jutro jest Godzina Łaski >>> – wielka szansa, by zawierzyć siebie i rodzinę Bogu i nie kombinować nic na własną rękę (nie wchodzić w paktowanie ze złem, nie ustępować mu).
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10