Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
niezdecydowany mąż
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-01, 21:13   niezdecydowany mąż

Wyslane przez: marsta


Proszę czy jest ktoś kto mółby mi poradzić co ja mam robić i jak się zachowywać w stosunku do męża? Mąż który był (oprócz dzieci) całym moim światem, któremu ufałam, który kupował mi prezenty, kwiaty, pamiętał o każdej naszej rocznicy ślubu - po 17 latach małżeństwa informuje mnie,że od 1,5 roku ma inną i mnie zdradza, okrada (podjął z konta wszystkie pieniądze przeznaczone na budowę domu który jest w budowie) i wyprowadza się z domu. Nie będę opisywać huśtawek emocjonalnych męża i moich. Robienia nadzieji mnie i dorastającym córkom na powrót. Raz komunikuje nam że nie może z nami być bo mnie nie kocha i pragnie odmiany w łóżku, innym razem że musi pozałatwiać swoje problemy sam (długi) a innym razem że ma ogromne wyrzuty sumienia.Jednocześnie za każdym razem mówi że jest mu źle ale żeby wrócić musi sięgnąć dna.Z mojej strony był spokój, opanowanie, były nerwy a teraz już nie wiem co. Jak przyjedzie do dzieci raz jestem uśmiechnięta, staram się nie rozmawiać o tym co zaszło (co jemu bardzo odpowiada) a raz jestem wściekła że zostawił mnie z problemami (budowa domu, dzieci, brak pieniędzy). To już mu nie odpowiada i albo zamyka się w sobie albo kończy szybciej wizytę. A ja mimo tego wszystkiego chcę ratować nasze małżeństwo bo... go kocham, i modlę się o szybki męża powrót do domu. Wiem że jego powrót będzie zależał w dużej mierze od mojego zachowania wobec niego, tylko jak ja mam postepować?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: calico

Ja polecę Ci (tak jak już polecano na tym forum) książkę J. Dobsona "Miłość potrzebuje stanowczości". Sądzę, że wiele może pomóc - przede wszystkim Tobie. Wiem, o czym mówię, bo moja sytuacja jest podobna...
Ale zawsze też modlitwa.:)))

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Tak to już jest, że nasi marnotrawni bardzo nas ranią. Sama mówiłam swoim najbliższym, że chyba wolałabym jakiekolwiek cierpienie fizyczne niż to co odczuwam przez zachowanie się mojego męża. Wynosił rzeczy z domu, a i owszem. Za każdym razem dzwoniłam do swojego "stróża" i słyszałam: oddaj to, to tylko rzecz nabyta, zachowaj spokój, może on chce cię sprowokować.. Czasem jest tak, że jak ktoś rani, chce wywołać agresję, wówczas jest trochę usprawiedliwiony, bo ta druga osoba też nie jest fair - efekt: mniejsze wyrzuty sumienia. Dlatego czasem po prostu pewne zachowanie jest pewnego rodzaju rozgrywką, a nie celem samym w sobie. Usłyszałam również: jak coś będzie zabierał nie przeszkadzaj mu, najwyżej będzie to musiał wszystko znieść do domu spowrotem ; )Oczywiście nie można być naiwnym, trzeba jakoś zabezpieczyć ten fakt, iż posiadało się tyle i tyle na koncie i stanowiło to wspólny majątek. Nauczyłam się, że trzeba rozwiązywać tylko te problemy jakie mamy w chwili bieżącej, zrobić co trzeba i nie martwić się. Oddać i zaufać, że ma to jakiś sens. Za wszelką cenę zachować SPOKÓJ. Zawsze jest tak, że otrzymujemy od Boga specjalne łaski na jakieś "zadania spejalne" - nieoczekiwany problem. Koleżanka mojej bratowej została z córeczką sama w pustym mieszkaniu. Małżonek wyprowadził się wynosząc uprzednio wszystkie meble. Kobieta zachowała spokój i godność (+ modlitwa) jak przychodził do córeczki bywała nawet lekko obojętna. Po dwóch latach biedak wnosił wszystko spowrotem... Najważniejsza jest konsekwencja w tym o co prosimy i pełne zaufanie Bogu, nie martwienie się " no i co to będzie", bo i tak nic nie wymyślimy. Czasem jak jest nam trudno podsyła nam ludzi, którzy nas wspierają, pomagają. Jestem na etapie, że jak naprawdę nie muszę, to nie proszę męża o pomoc. Ostatnio owszem powiedziałam mu "czy EWENTUALNIE naprawiłbyś karnisz?" Bardzo ważne jest za każdym razem dawanie całkowitej wolności, furtki, żeby bez problemu mógł odmówić. Naprawił. Bardzo mu podziękowałam. Czasem możemy w ten sposób poprosić o jakąś drobną przysługę, będziemy wtedy mogli być bardzo wdzięczni, co powoduje, że małżonek czuje się dowartościowany i potrzebny. Atmosferę trzeba tworzyć w domu, normalności a nie napięcia, to przychodzi z czasem, nieoczekiwanie, że tak już potrafimy. Zapach obiadku w domu, kwiaty w wazonie, no i nowa fryzurka. Figury chyba też mamy chyba żurnalowe, bo jak tu jeść, jak czasem stres żołądek ściska : )Pamiętajmy o sobie w modlitwach i pamiętajmy też, że Bóg jest WSZECHMOGĄCY. Módlmy się do Maryi, to w końcu Ona uprosiła Jezusa, żeby przemienił wodę w wino. Czuła, czego małżonkom brakuje do pełnej radości w tym dniu, widzi, czego brakuje i w naszych małżeństwach. I nie bądźmy niedowiarkami : D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9