Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak to jest z tym Dobsonem?
Autor Wiadomość
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 17:14   Jak to jest z tym Dobsonem?

Wielu z Was mówi o teorii Dobsona. Przeczytałam książkę. Faktycznie wiele madrych prawd jest tam zawartych. Pomimo, że w moim problemie nie chodzi o zdradę, to jednak wiele z jego tez odnosi się również do mojej sytuacji. Kiedy jednak postanowiłam zastosować tą teorię w pełni, tzn. chciałam się wyprowadzić z domu, który należy do mojego męża, a ja zostałam tu przez niego pozostawiona 9 miesięcy temu, to spotkałam się z Waszym niezrozumieniem. Tak to przynajmniej odbieram. Jemu pewnie ta sytuacja poniekąd teraz odpowiada. A ja tak po ludzku nie potrafię tu spędzić zbliżających się Świąt sama. Czasami jednak zastanawiam się czy to w stosunku do mnie mąż nie zastosował tej teorii, Nie przypuszczam aby czytał tego rodzaju literaturę ale może sam doszwdł do wniosku, że takie postępowanie jest jedynie słuszne. Jak wiecie za rozpad tego małżeństwa ja odpowiadam w 90%. Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć.Co robić i co jest słuszne? Może mi pomożecie? Pozdarwiam.
 
     
Mychha
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 23:44   

Wiesz co ja bym zrobiła? zaproponowała wspólne spędzenie świąt. To bardzo dobra okazja , żeby wyprostowac cos w Waszym życiu. Napisałaś w innym temacie, że Twój mąż zawsze mało mówił, bo pewnie taki jest. Dlatego nie czekaj aż on powie, on zaproponuje... bo on pewnie tego nie zrobi, nawet jeżeli bardzo chce. A z tego co pisałaś o mężu, to ja myślę ze on chciałby te święta spędzic z Tobą.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-17, 10:41   

Agata96. Dobsona niestety nie da się zastosować we wszytkich przypadkach. Metoda Dobsonowska jest dla tego małzonka bardziej skrzywdzonego, tego poszkodowanego, zdradzonego , schowanego, niedominującego....itd itp . Może Twój mąż całkiem nieświadomie zastosował tę metodę w stosunku do Ciebie.Moze rzeczywiście zaproponuj mu wspólne spędzenie Świąt. Może udałoby się Go namówić na jakieś spotkanie u specjalisty, mediatora...Pytanie "Czy aż tak bardzo czuje się skrzywdzony czy to już co innego"?
 
     
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 01:28   

Nie wiem jak to z nim jest. To, że czuł sie skrzywdzony to raczej pewne. Po tym wszystkim co się stalo i jak go traktowałabym ja nie wrócilabym na jego miejscu do takiej osoby. Romans nie wchodzi tu raczej w grę, spędza w domu wilel wolnych chwil, pomaga mi gdy go o to poproszę, a w tej chwili poświęcił na to pełne 4 dni. Jedyne wyjście jest jeszcze takie, że poprostu przestało mu zależeć na tym związku lub też stwierdził, że po tym co miało miejsce ten związek nie ma już żadnych szans. Choć z drugiej strony to tak jakoś wydaje mi się jakbyśmy pomału zbliżali się do siebie, oczywiście nie zapeszając. Wspólnego spędzena Świąt na pewno mu nie zaproponuję. Zobaczymy co przyniesie ten przedświąteczny czas. Pozdrawiam.
 
     
Bietka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 13:37   

agata96 napisał/a:
spędza w domu wilel wolnych chwil, pomaga mi gdy go o to poproszę, a w tej chwili poświęcił na to pełne 4 dni. Jedyne wyjście jest jeszcze takie, że poprostu przestało mu zależeć na tym związku


Sama popatrz co napisałaś. Spędza czas w domu, poświęcił Ci 4 dni. A teraz zastanów się czy gdyby mu na Tobie nie zależało robiłby to??
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 14:05   

agata96 napisał/a:
Choć z drugiej strony to tak jakoś wydaje mi się jakbyśmy pomału zbliżali się do siebie, oczywiście nie zapeszając.


To ja modlę się i trzymam kciuki... Zobaczymy. Może?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 14:51   

Agata......pewnie znowu napiszesz że Ci dokopuje ,ale przeczytaj co napisałas w tym poscie:

"Nie wiem jak to z nim jest. Nie wiem jak to z nim jest. To, że czuł sie skrzywdzony to raczej pewne. Po tym wszystkim co się stalo i jak go traktowałabym ja nie wrócilabym na jego miejscu do takiej osoby. Romans nie wchodzi tu raczej w grę, spędza w domu wilel wolnych chwil, pomaga mi gdy go o to poproszę, a w tej chwili poświęcił na to pełne 4 dni. Jedyne wyjście jest jeszcze takie, że poprostu przestało mu zależeć na tym związku lub też stwierdził, że po tym co miało miejsce ten związek nie ma już żadnych szans. Choć z drugiej strony to tak jakoś wydaje mi się jakbyśmy pomału zbliżali się do siebie, oczywiście nie zapeszając. Wspólnego spędzena Świąt na pewno mu nie zaproponuję. Zobaczymy co przyniesie ten przedświąteczny czas Romans nie wchodzi tu raczej w grę, spędza w domu wilel wolnych chwil, pomaga mi gdy go o to poproszę, a w tej chwili poświęcił na to pełne 4 dni. Jedyne wyjście jest jeszcze takie, że poprostu przestało mu zależeć na tym związku lub też stwierdził, że po tym co miało miejsce ten związek nie ma już żadnych szans. Choć z drugiej strony to tak jakoś wydaje mi się jakbyśmy pomału zbliżali się do siebie, oczywiście nie zapeszając. Wspólnego spędzena Świąt na pewno mu nie zaproponuję. Zobaczymy co przyniesie ten przedświąteczny czas"

Sprubuję opisac moje zrozumienie tego co napisałaś posługując sie tylko fragmentami Twojego tekstu:
"Nie wiem jak to z nim jest. To, że czuł sie skrzywdzony to raczej pewne. Po tym wszystkim co się stalo i jak go traktowałabym ja nie wrócilabym na jego miejscu do takiej osoby."

Wcześniej piszesz że to on -ciamajda nie umie podjąć decyzji,jest milczkiem zamkniętym w sobie,nie ufa Ci,a Ty tak bardzo się starasz. A tu nagle piszesz że to on dostał od Ciebie po tyłku,budował czy remontował dom dla Was,Ty w nim mieszkasz ale jest Ci w nim żle,chcesz się wyprowadzić i sie nie wyprowadzasz.
Ten którego obwiniasz w znacznym stopniu za istniejącą sytuację niepewności robi dla Ciebie ,jak piszesz:"Romans nie wchodzi tu raczej w grę, spędza w domu wilel wolnych chwil, pomaga mi gdy go o to poproszę, a w tej chwili poświęcił na to pełne 4 dni."
Następnie stwierdzasz pewnego rodzaju odczucie zbliżania sie do siebie ale ,jak piszesz:"Wspólnego spędzena Świąt na pewno mu nie zaproponuję"

No pewnie.dostał baty,leczy rany,i to za te baty on powinien przeprosic i poprosic o zgodę Ciebie na wspólne spędzenie Świąt.
Pewnie jeszcze i przeprosić ,no bo on był przyczyna Twojego zmęczenia sie przy dawaniu mu prze ileś tam lat batów.................

I piszesz:"Zobaczymy co przyniesie ten przedświąteczny czas"...............co on sam, ten czas ,ma Tobie przynieść?????????? Pani dyrektor od sprzedaży i marketingu!!!!!!!!!
Czas przedświąteczny to chyba czas wzmożonej kampani reklamowej,promocji,wysiłku handlowców..................a co Ty proponujesz swojemu męzowi na ten przedświąteczny czas?????????????Stwierdzasz autorytarnie że:"Wspólnego spędzena Świąt na pewno mu nie zaproponuję".
Czy nie sądzisz że takie stwierdzenie to objaw pychy i egocentryzmu?????
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 15:11   

nałóg napisał/a:

I piszesz:"Zobaczymy co przyniesie ten przedświąteczny czas"...............co on sam, ten czas ,ma Tobie przynieść?????????? Pani dyrektor od sprzedaży i marketingu!!!!!!!!!
Czas przedświąteczny to chyba czas wzmożonej kampani reklamowej,promocji,wysiłku handlowców..................a co Ty proponujesz swojemu męzowi na ten przedświąteczny czas?????????????Stwierdzasz autorytarnie że:"Wspólnego spędzena Świąt na pewno mu nie zaproponuję".
Czy nie sądzisz że takie stwierdzenie to objaw pychy i egocentryzmu?????


Nałogu, mnie sięzdaje że to chyba nie tak. Agata po prostu nie chce się narzucać. Skoro mąż się wyprowadził i zdecydował się na rozstanie - przynajmniej na ten moment - to ruch jest jego... Tak to widzę. Ewentualnie można sie delikatnie zapytac jesli już ale smiałą propozycja byłaby tu trochemoim zdaniem nie na miejscu. Nie w momencie kiedy Paweł nie wykazuje jeszcze odpowiednio dużej inicjatywy. Tak wedle mojej logiki... To nie pycha przez Agatę przemawia tylko chyba mysl, że nie ma prawa, nie może wywierać presji itp.
Tez tak miałam przy okazji swiat Wielkanocnych. Jedyne co to tylko zapytałam co robi w swieta i czy będzie u mnie. Uważałam ze na więcej nie mam prawa.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 18:05   

marta o.
Piszesz:"Tez tak miałam przy okazji swiat Wielkanocnych. Jedyne co to tylko zapytałam co robi w swieta i czy będzie u mnie. Uważałam ze na więcej nie mam prawa."

Nie była to propozycja złożona wprost,ale wyraz zainteresowania i troski.
Nie stawiała Twojego męża w jednoznacznej,mniej czy bardziej kłopotliwej sytacji,ale dawała mu wybór.
A pro po...........skorzystał z propozycji????

A Agata??? Ja usiłuję jej zasugerowac inny poziom poprzeczki.
Jej Paweł jest taki jaki jest.....ja nie wiem nic na jego temat,poza kilkoma zdaniami Agaty.
Agata tu weszła ze swoimi problemami,podzieliła sie nimi i dostaje "zwroty",nie zawsze przyjemne.
Poza tym mam nieodparte wrazenie że Agata jest bardzo inteligentną i mocno wyemancypowaną,jeszcze młodą kobietą. O bardzo dużym poczuciu własnej wartości.
Pawła Agaty tu nie ma....jest Agata i to Agata ma problem ze soba,ze swoim małzeństwem...... i to w Agacie potrzebne sa zmiany,które juz mocno widać.Ale jeszcze wewnętrzny 'zdrajca" podszeptuje inne rozwiązania .......poza zmienianiem swojej osobowości.
Agato sory za te analizę ,ale odpowiedziałem na wątpliwości Marty o. dotyczące mojego postu.
Pogody Ducha
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 18:20   

nałóg napisał/a:
Nie była to propozycja złożona wprost,ale wyraz zainteresowania i troski.
Nie stawiała Twojego męża w jednoznacznej,mniej czy bardziej kłopotliwej sytacji,ale dawała mu wybór.


Hm, ja sobie chyba nie zasłużyłam na taki Twój sąd, Nałogu. Zbyt pozytywnie mnie oceniasz! Ta moje dyskretna sugestia nie wynikała z troski czy zainteresowania ale raczej z egoizmu. Chciałam zeby to MNIE było dobrze w swieta, żebym JA nie cierpiała. A to mogło być tylko pod warunkiem, że mój mąż bedzie ze mną. No więc delikatnie go sprowokowałam. :lol:

No i uszę dodać, że moja sytuacja różniła się mimo wszystko od położenia Agaty. W okresie swiat Wielkanocnych było juz wiadomo, że mąż mnie bardzo kocha. Kilka tygodni wczesniej zadeklarował ze do mnie wróci tylko że jeszcze potrzebuje trochę czasu na pozałatwianie swoich spraw i na walkę z własnymi demonami. A u Agaty, z tego co czytam, inicjatywa ze strony Pawła jest znikoma i ciagle trwa stan zawieszenia. Dlatego ja mogłam smielej prosic o swoje i delikatnie nakłaniać do wspólnego spędzenia swiąt. Gdyby trwał stan niewiadomy pewnie nie miałabym tyle odwagi...

nałóg napisał/a:
A pro po...........skorzystał z propozycji????


Ano.. ;-) :lol: He he he. bardzo przyjemnie było
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 19:00   

ot ............manipulantka...........ale nawet pewna dawka manipulacji w dobrej wierze jest dopuszczalna.
A i ten egoizm ,zdrowy egoizm tez .Bo jak piszesz:Ano.. He he he. bardzo przyjemnie było
A jak jest teraz Marto o.? nadal przyjemnie?
Ja nie oceniam Ciebie Marto o. Ja tylko utozsamiam sie z tym co napisałaś i daję zwrot.
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 19:44   

Nio:) Teraz to jest very good :-D Tyle że terapia w toku i na zalecenie psychologa jeszcze mieszkamy osobno. Tego potrzebował mój mąż, żeby nauczyćsię pewnych zachowań i wyeliminować stare zaszłosci, jeszcze domu rodzinnego. Ale plany są takie, że na swięta już powinnismy dzielic dom i łoże:)
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-19, 08:09   

Super Marto,sytuacja do pozazdroszczenia. ;-)
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-19, 10:31   

Weroniko, dla mnie to jest cud! Sama bardzo nad tym pracowałam, starałam sięjak mogłam, zmienić siebie - bo na to tylko miałam wpływ. Ale nikt mi nie dawał gwarancji, tym bardziej, że sytuacja była bardzo poważna. Trójkąt, wyprowadzka męża. No ale mimo wszystko spełniło się moje marzenie! Czyli widać, że nawet w najgorszych sytuacjach nie jest wykluczone, że da się jeszcze odkręcić. Wszystkim bym tego życzyła!!!
 
     
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-19, 12:07   

U mnie tez trojkat, wyprowadzka, lzy, bol cierpienie. A teraz spokoj. Ukladam sobie zycie sama i dobrze mi z tym. Pewnie, ze lezka jeszcze poleci czasem i dolki sie zdarzaja. Ale nie daje sie.
Chcialabym, zeby wrocil, ale zeby wrocil ten czlowiek, za ktorego wyszlam za maz. Nie chce tego zaklamanego, takiego, jakim jest teraz. Nie pozwole sie wiecej oklamywac, nie pozwole sie wiecej ranic. Na razie nie widze szans na jego powrot. Jest totalnie nia omamiony. Wczoraj przeczytalam w jego komorce (tak, znowu tam zagladam, ale uspokaja mnie to), ze ona juz nie chce z nim byc. I jego blagajace smsy" Dlaczego?", "Sprobujmy jeszcze raz", " Przeciez ja cie kocham". Zabolalo tylko troche, a to dlatego, ze o mnie nigdy tak nie walczyl. Przed nia pada na kolana i blaga...
Troche sie "boje" tego mojego spokoju. Glupio brzmi. Ale dziwie sie sama sobie, ze sie tak wyciszylam. Modle sie duzo, Ktos mnie najwidoczniej slucha ;-)

Teraz sie licze ja i dzieci.

Pozdrawiam
Justyna
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8