Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ukochana żona odeszła zagranicę
Autor Wiadomość
justaa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 18:37   

Samo nic sie nie ulozy, to jedno jest pewne.
Z tego co mowisz tescie sa po Twojej stronie, a to juz duzo. Moze wyjazd do rodzicow to dobry pomysl, ale jawnie niech Tescie wiedza, ze po prostu jedziesz przemyslec, a nie sie wyprowadzasz. Ja bym jednak co jakis czas do niej pisala, ale nie pisalabym za duzo o uczuciach, tylko raczej tak ogolnie. Pytala co u niej slychac, pisala co slychac u Ciebie. Tak zwyczajnie po ludzku, nie wiem czy to cos da, ale moze.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 18:44   ukochana żona odeszła zagranicę

Oni to wiedzą justaa że nie wyprowadzam się , powiedziałem im. Sami zresztą tak zaproponowali. Ale jak będę pisać to ona najczęściej nie odpisuje nic , tylko czasami. I to tak żeby mnie zranić.
 
     
justaa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 19:20   

Ale wie,ze o niej myslisz, a to duzo.
Nie pisz jej ciagle o uczuciach, ale czasem napisz, chociaz ja mowie to wszystko dosc subiektywnie, czego ja bym oczekiwala, ale nie dam gwarancji, ze ona oczekuje tego samego.
Wiem, jedno, ze czasem czlowiek, mowi cos czego wcale nie mysli, albo mowi cos bo nie widzi innego wyjscia. Moze chce Toba potrzasnac, zebys zobaczyl cos czego wczesniej nie widziales,sprobuje opisac Ci jak ja sie zachowywalam, zeby "potrzasnac" mezem. Moze z tego wyciagniesz jakas lekcje dla siebie. Ja zaczelam mezowi mowic o rozwodzie, zeby od niego dotarlo, ze to nie jest normalne ze ja w jednym miescie od w drugim, niestety w moim wypadku odnioslo to odwrotny skutek, bo dowiedzialam sie ze on mnie nie kocha i ze najlepiej bedzie jak sobie znajde innego faceta. U mnie napady krzywdzenia go powodowaly zupelnie male rzeczy, ze nei wyszedl po mnie na dworzec jak potrzebowalam pomocy, ze nie poszedl ze mna na egzamin, czy takie wydawalyby sie glupoty. Ostatnio keidy zazadalam zdecydowanie rozwodu, to bylo kiedy musialam wplacic wszsystkie pieniadze na mieszkanie, a maz nie spytal mnie sie czy mam na chleb, mimo, ze wiedzial ze firma nie wyplaci mi na czas a wszystkie oplaty musze porobic w terminie. Moje myslenie bylo nastepujace skoro wie, o podwyzce mieszkania, skoro wie o opoznieniu w wyplacie to ma sie domyslec i zaproponowac pomoc, bo tak zrobili wszyscy moi znajomi. Mozna bylo pewnie prosciej po prostu poprosic go o pomoc, mozna, ale po co? Zeby sie przyznac do porazki. Dlatego ja sie caly czas obawiam, ze Twoja zona ma jakis problem, z ktorym sobie nie moze poradzic, a do ktorego nie umie sie przyznac, nie wiem na ile jest to osoba z tzw charakterkiem i ambicjami. Tak dlugo jak masz z nia kontakt, nawet tylko przyjacielski, mozesz sie czegos dowiedziec, kobiety zadko potrafia trzymac jezyk za zebami i w koncu wypapla co sie dzieje, ale musisz probowac z nia rozmawiac, wiem, ze to boli jak diabli, ale poki boli to podobno sie zyje. Teraz masz miesiac na pozbieranie sie na tyle, zeby w miare naturalnie ja przywitac, i od razu nie zaczynac dyskusji o rozwodze, tylko dac sie jej wygadac, zeby zrozumiec problem.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-15, 17:49   

Jak myślisz justaa ? Jesteś kobietą . Czy po tylu latach życia ze sobą jej miłość mogła tak nagle wygasnąć ? Czy to możliwe żeby nic , absolutnie nic do mnie nie czuła ?
 
     
justaa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-15, 18:04   

Tomek1 napisał/a:
Jak myślisz justaa ? Jesteś kobietą . Czy po tylu latach życia ze sobą jej miłość mogła tak nagle wygasnąć ? Czy to możliwe żeby nic , absolutnie nic do mnie nie czuła ?

Tak jestem kobieta i mysle po babsku. Nie sadze zeby jej milosc tak z dnia na dzien wygasla,
ja mysle ze ona sie gdzies pogubila. Ja przynajmneij mam tak, ze jak sie bronie przed tym, zeby ktos mnie nie ranil atakuje. To co mi zawsze pomaga zrozumiec rozne sytuacje, to cos w rodzaju listy, z jednej strony zawsze staram sie wypisac rzeczy, ktore mogly byc zle odebrane przez meza, w moim przypadku np nadmierne ambicje, i co zrobilam zeby mu ulatwic sie z tym uporac. Oczywiscie sa rzeczy, ktore nasza polowe bola, a my wiemy, ze i tak musimy to zrobic. U nas taka sprawa byly np zawsze egzaminy, jesli on zdal jakis wczesniej, to bylo ok, jesli ja zdalam jakis wczesniej, to go to bolalo. To uwazam za chore, bo moge nie afiszowac sie zdanym egzaminem, ale przeciez nie zawale roku na studiach zeby poprawic mu samopoczucie. Mysle,ze taka samo analiza, moze CI pomoc w rozmowie z nia, kazdy z nas popelnia bledy. Moze zabolalo ja to,ze nie dojechales do niej mimo, ze straciles prace. Zaczela mowic o rozwodzie po tym jak straciles prace czy przed?Nie chce Cie obwiniac, czy cos sugerowac,bo sa oczywiscie sytuacje, ze gdybys byl nawet ksieciem z bajki to i tak by nic nie dalo, ale mam nadzieje ze Twoj przypadke nie jest tak beznadziejny jak moj.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-15, 18:08   ukochana żona odeszła zagranicę

Powiedziała mi to zanim straciłem pracę. Ona nie wie , że straciłem pracę. Nie powiedziałem jej o tym. I na razie nie zamierzam.
 
     
justaa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-15, 18:18   

Tomek1 napisał/a:
owiedziała mi to zanim straciłem pracę. Ona nie wie , że straciłem pracę. Nie powiedziałem jej o tym. I na razie nie zamierzam.

Myslalam ze ta droga chce Ci zasugerowac przyjazd, coraz mniej to rozumie. W kazdym badz razie trzymam kciuki,zeby jednak zdazyl sie cud.
 
     
Mychha
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 11:22   

Ja akurat jestem z tych, co uważają że kocha sie w życiu raz i to uczucie nie umiera bez względu na wszystko. Zresztą sama jestem tego przykładem. Kiedyś przeczytałam takie fajne zdanie, które często sobie przypominam " miłość nie umiera, tylko czasami bardzo, bardzo choruje" - to w kwestii odpowiedzi dla Ciebie Tomku, czy miłość żony wygasła.
A poza tym z własnego doświadczenia odradzam jakiekolwiek naciski, zarzucanie telefonami, mailami, smsami, bo to niestety w takiej sytuacji przynosi efekt odwrotny, jeszcze większe odsuwanie się drugiej strony. Napisałeś, że żona wyjechała, bo chciała od Ciebie sie odseperować. Pytanie dlaczego? Może tak jak sugeruje justa , bo ma jakiś problem ze sobą, z którym sobie nie radzi a nie hce pomocy.... albo problem jest w Tobie, może i ten aspekt powinieneś przemyśleć. A tak na pocieszenie zachowujesz się jak każdy znasz, którego dotknął kryzys, panika, strach, emocje..... Musi minąć troche czasu, żeby odzyskac spokój i zacząć inaczej spoglądać na problem.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 15:07   

Dziękuję Ci za słowa pocieszenia. Mam nadzieję , że da się tą miłość wyleczyć. Boże pomóż mi w tym.

[ Dodano: 2007-11-16, 19:24 ]
Poza tym jakoś ciężko mi uwierzyć , żeby po tylu latach ze sobą , ona w święta spojrzy mi w oczy i powie , że mnie nie kocha i chce rozwodu. Po prostu nie wierzę.

[ Dodano: 2007-11-16, 19:42 ]
Napisałem jej dzisiaj tak "Wiem , że dużo w tym mojej winy. Wybacz . Szkoda , że się tak pogubiliśmy." Niech wie , że nie winię tylko jej. Więcej pisać nie zamierzam.

[ Dodano: 2007-11-16, 20:51 ]
Tzn.do niej nie zamierzam.

[ Dodano: 2007-11-17, 21:24 ]
Znowu dzisiaj jakaś dziwna nadzieja wlała się w moje serce. Nie wiem dlaczego , ale zaczynam wierzyć że wszystko się dobrze ułoży , cokolwiek by to miało znaczyć. Dlaczego tak myślę ? Nie wiem. Może Bóg mnie natchnął , może serce mi tak podpowiada ? Bo rozum i logika mówią mi coś innego. WIERZĘ.

[ Dodano: 2007-11-21, 12:40 ]
Żona wczoraj do mnie napisała. Nawet kilka smsów. Chciała dyskutować , o dziwo. Niestety nie napisała nic miłego. Że męczyło ją małżeństwo , że nie jest pewna czy to była miłość czy przyzwyczajenie , że nie czuje potrzeby drugiej osoby. Że woli być sama i nie mieć nikogo , bo tak jest dobrze. Nie napisała za to nic o rozwodzie. Został nieco ponad miesiąc do świąt. Cierpię niewyobrażalne męki.
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-21, 21:23   

Hej Tomek. Trzymasz się ? Jak tam Agnieszka widzę,że zaczyna się odzywać !!!Wstałeś już z kolan ?Bo ja się podniosłem!!!!
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-22, 12:15   

A jak u Ciebie ? No odezwała się na mojego sms-a , ale jak mówię nie napisała nic miłego niestety. Za to chyba z 5 sms-ów napisała jak nigdy. Nie wiem czy to coś znaczy. Nie pisała o rozwodzie. Cały czas jak idiota wierzę , że ona się obudzi. Napisała , że męczyło ją małżeństwo , że nie czuje potrzeby drugiej osoby , że jej wyjazd tylko to potwierdził. Że już nie będziemy razem i że ona sama nie jest pewna czy to co nas łączyło to była miłość czy przywiązanie :-( A z kolan wstałem ale tylko do połowy.

[ Dodano: 2007-11-22, 12:29 ]
Tak bardzo bym chciał żeby w te święta wydarzył się cud. Codziennie z tą myślą kładę się spać , że będzie dobrze i że moja ukochana wróci.

[ Dodano: 2007-11-22, 13:05 ]
Przedstawię wam sytuację od jej wyjazdu 9 września nieco dokładniej. Otóż 10 szedłem na 6 rano do pracy. Zadzwoniła o 5.20 bo ją prosiłem o to , żebym się nie martwił czy dojechała. Powiedziała , że wszystko ok , że mnie kocha. I tak przez następne dni wszystko było dobrze , aż do 22 września , kiedy zadzwoniła i powiedziała , że podpisała umowę na następny rok. Wkurzyłem się bardzo bo nie tak się umawialiśmy. Rzuciłem słuchawką. Napisała za chwilę że jestem głupiutki , że wyobrażam sobie nie wiadomo co , a przecież decyzję podejmiemy po jej powrocie w grudniu , i że mnie kocha i mam się nie martwić. Uspokoiłem się. Zadzwoniła ponownie 3 października , smsów nie liczę , i powiedziała że przyjeżdża na święta tylko i zaraz jedzie dalej. Na pytanie ile ma zamiar jeszcze tam zostać odpowiedziała że nie wie. Znowu odłożyłem słuchawkę w nerwach. Napisała za chwilę sms-a że ma pracę na 2008 rok , chce zostać i że jak będę chciał odejść to nie będzie mnie zatrzymywać na siłę. Ale napisała też że mnie kocha. Na następny dzień , tj.w czwartek nie odzywała się wcale. W piątek skontaktowałem się z jej kuzynką , która powiedziała że Aga jest w Hamm , w Niemczech. Zadzwoniłem do niej i jej to powiedziałem. Bardzo się wkurzyła i stwierdziła że jak ona wpadnie na święta to ona wszystkich tu poustawia że takie głupoty mówią. Zadałem pytanie - "Czy Ty mnie jeszcze kochasz ?" Ona na to ze nie będzie o tym rozmawiać przez telefon. Więc powiedziałem żeby odpowiedziała po prostu tak lub nie. Odpowiedziała , że nie. Że to wszystko jest moja wina , że nie mam do niej zaufania , że na święta przyjeżdża tylko po rzeczy i zostaje tam na stałe. Odłożyła słuchawkę. W niedzielę 2 dni później znów do niej zadzwoniłem no i wtedy powiedziała , że chce rozwodu itd. Resztę już znacie. Wydaje mi się , że ktoś tam na miejscu pomógł jej podjąć decyzję.

[ Dodano: 2007-11-22, 13:11 ]
Jeszcze powiedziała wtedy , że myślała że będzie za mną tęsknić , ale nie zatęskniła ani razu Tak powiedziała. Już sam nie wiem co mam o tym sądzić. Przecież nieco ponad rok temu braliśmy ślub , to nie była przypadkowa decyzja lecz przemyślana. Najpierw chciała sobie zostawić swoje nazwisko , ale później stwierdziła że przyjmie moje , czym mnie zaskoczyła bardzo miło. Co się z nią stało ? Ja już nic nie wiem.
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-22, 18:15   

U mnie bez zmian jeżeli chodzi o żonę . Coś przyszło z sądu jutro muszę odebrać i pewnie będzie jutro DÓŁ!!!Jakoś sobie radzimy jest nam jak na razie dobrze.Agnieszka co dziennie przychodzi ale ja ją nie zaczepiam o nic nie pytam. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym . Jak dzisiaj przyjdzie po pracy po awizo też nie będę jej o nic pytał bo po co wszystko zostało już powiedziane a teraz zostały już tylko konsekwencje jej czynów i rozwód i wiele innych spraw. Ja mam już trochę Moje sprawy poukładane i zostało mi tylko czekać. Cały czas ją kocham(ale to nie jest ta miłość jak parę miesięcy temu) cały czas wierzę,że się opamięta!!! Modlę się o spokój dla mnie i modlę się też za nią. Ogólnie jest nawet fajnie mamy z synem taki nasz świat wprawdzie bez MAMY ,ale nasz bez kłamstw,kłótni itp. Nie wiem tylko jak poradzę sobie w sądzie.Tego najbardziej się obawiam!!! Chodzę z podniesioną głową !!! Potrafię się śmiać !!! Zacząłem w końcu normalnie jeść ! Kurcze ważyłem 70kg a teraz chłopie 62kg super dieta prawda? Jutro planujemy z synem piec ciasto to dopiero będzie zabawa (pierwsze w życiu) To takie nasze małe szczęścia! Pozdrawiam i życzę powodzenia! PIOTREK
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-22, 18:25   

Co o tym sądzisz Piotrek ? O tym co napisałem ? Jest jeszcze co ratować ? Myślę , że może jak się nie ułoży to pojadę do tego samego miasta co ona pracować i co jakiś czas się będziemy widzieć.
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-22, 21:16   

Tomku pomyśl czy jeszcze w kraju nie zachowywała się podejrzanie a może będąc już za granicą w coś się wpakowała i teraz nie wie co ma robić.Przecież nie przestaje się kochać z dnia na dzień! Może wcale nie chodzi tu o zdradę. Ona może potrzebować pomocy i dlatego tak się miota.Myślę, że szczera rozmowa w waszym przypadku pomoże.Nie dzwoń, nie pisz sms-ów poczekaj, nie narzucaj się jej bo jak widzę dzwonienie do siebie potęguje tylko złość! Nie wiem czy ci dobrze radzę może ktoś inny z forum ma lepszy pomysł jak wam pomóc .Bądź dobrej myśli ! Pozdrawiam. Piotrek
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-22, 21:24   

Gdy była w kraju nie zauważyłem nic podejrzanego , wręcz przeciwnie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9