Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ukochana żona odeszła zagranicę
Autor Wiadomość
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 12:03   ukochana żona odeszła zagranicę

Tak , tak samo ją wielbiłem gdy była przy mnie. Często jej mówiłem , że jest największym szczęściem mojego życia , że cieszę się z dnia w którym ją poznałem. Ona mówiła to samo , powtarzała , że nawet nie zdaję sobie sprawy z tego jak ona bardzo mnie kocha. Dlatego mi tak ciężko , po prostu nie rozumiem tego wszystkiego co się dzieje.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 12:59   Re: ukochana żona odeszła zagranicę

Tomek1 napisał/a:
Tak , tak samo ją wielbiłem gdy była przy mnie. Często jej mówiłem , że jest największym szczęściem mojego życia , że cieszę się z dnia w którym ją poznałem. Ona mówiła to samo , powtarzała , że nawet nie zdaję sobie sprawy z tego jak ona bardzo mnie kocha. Dlatego mi tak ciężko , po prostu nie rozumiem tego wszystkiego co się dzieje.

Tomku,

Pan Bóg wie wszystko.
Dlatego powiedz Bogu (choć On wie, ale musisz powiedzieć Jemu to, może głośno)

klęknij, powiedz (trzymając Różaniec Święty w ręku - broń, która zwyciąża złego ducha!) "Panie, nie rozumiem co się dzieje" - powiedz głośno to Bogu. Tak jak nam piszesz to.

Może jeszcze na tej samej modlitwie Bóg da Ci poznać "co się dzieje", a jeśli nie będzie to dziś, to może będzie to jutro, jeśli nie jutro - pojutrze.
Pan Bóg wiernym zawsze odpowiada, bo Sam jest Bogiem Wiernym.


ps.widząc z zewnątrz Twoją sytuację - zadbaj o siebie, wykorzystaj czas, kiedy nie masz teraz żony koło siebie i czerpiąc siłę z Boga-Jezusa, proś o światło Ducha Bożego!

Tomku, nie zamartwiaj się, nie troszcz o jutro - przyszłość należy do Boga, przeszłość należy do Boga, trwa przecież teraźniejszość - i na dziś ustal sobie cel:

modlitwa,
praca,
zadbanie o siebie.

A jutro może zauważysz więcej, i otrzymasz w darze więcej.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 13:21   ukochana żona odeszła zagranicę

Dzięki , Elżbieta. Tak właśnie zrobię. Tylko czy Bóg mnie wysłucha , czy pomoże ? Wiesz , nigdy nie byłem zbyt religijną osobą.Wierzę w Boga ale nie chodziłem do kościoła , ona też nie.Rzadko się też modliłem. Teraz po tym wszystkim co się stało , wiem że źle robiłem. Czy mam jeszcze jakąś nadzieję ?
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 13:28   

Tomek sądząc po Twoim stażu małżeńskim jesteś młodym człowiekiem.
Jesteś w pierwszym kryzysie małżeńskim Skopiowałam dla Ciebie artykuł przeczytaj go i go przemyśl.

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?


Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.


pozdrawiam cieplutko

Ada
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 13:37   ukochana żona odeszła zagranicę

Dzięki Ada ale , my przez 8 lat byliśmy jak małżeństwo , przez te lata mieszkaliśmy razem.Małżeństwo w tamtym roku było w zasadzie formalnością.Dlatego mi tak ciężko to wszystko zrozumieć , ona sama chciała ślub kościelny tylko , bo powiedziała , że i tak się nigdy nie rozstaniemy i już zawsze będziemy razem. Nie rozumiem dlaczego tak nagle zmieniła zdanie i powiedziała , że mnie już nie kocha i chce rozwodu oraz , że nie nadaje się do małżeństwa.
 
     
Marlen85
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 13:43   

Musisz byc silny ... życie trwa dalej ... nałogami i zamartwianiem się tylko skracasz swoje życie ... a życie jest piękne ... moje życie małżeńskie od początku było popsute a i tak bardzo mi zależy na mężu , kocham go z całego serca - jednak czy my coś zmienimy myśląc , że życie jest do bani ? Zamartwiając się? Ja też kiedyś paliłam i chętnie bym zapaliła w takim momencie ale po co ? Po to by dać mężowi tylko satysfakcję? Żeby myślał że jestem słaba? Po co torturujesz swoje ciało? ZWRÓĆ SIĘ DO BOGA A NIE DO PAPIEROSÓW I ALKOHOLU!! RZUĆ TO ŚWIŃSTWO !! BÓG CI POMOŻE W KAŻDEJ SYTUACJI.

[ Dodano: 2007-11-13, 13:52 ]
POZA TYM MASZ NAS NA FORUM ... MY CI POMOŻEMY PRZEJŚĆ TEN TRUDNY OKRES
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 13:58   ukochana żona odeszła zagranicę

Palę już od wielu lat , tak jak i ona. Zawsze paliliśmy. Nie umiem rzucić , zwłaszcza teraz. Tak bardzo chcę wszystko ratować , chcę ją zobaczyć , porozmawiać. Na pewno ma jeszcze jakieś uczucia , musi mieć.
 
     
Marlen85
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 14:07   

Rozumiem ... ale postaraj się pomyśleć o sobie ... Nie użalaj się nad sobą ... Jeśli będziesz silny ona to doceni bo jak już wcześniej napisałam nawet jeśli bedzie chciała wrócić to zaniedługo nie bedzie miała do czego bo będziesz wrakiem ... zrób coś z sobą. Musisz się ocknąć!!!!!!!!!! To nie sen !!!! To życie!!!! Kto Ci zabrania myśleć o niej ale przede wszystkim musisz myśleć o sobie. Wyjdź gdzieś z przyjaciółmi.

[ Dodano: 2007-11-13, 14:10 ]
A co sądzisz o wyjeździe do niej ?? To znaczy wyjeździe do Holandii? Może Tobie sie tam powiedzie? Może tam sobie ułożysz życie? I może kiedys Wasze drogi sie zejdą jak nie teraz to poźniej :)
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 14:25   ukochana żona odeszła zagranicę

Rozważam wyjazd zagranicę. Ale dopiero po rozmowie z nią na święta.
 
     
justaa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 15:07   Re: ukochana żona odeszła zagranicę

Tomek1 napisał/a:
Rozważam wyjazd zagranicę. Ale dopiero po rozmowie z nią na święta.
A
A dlaczego teraz nie zdecydujesz sie na wyjazd?
Co Cie trzyma, z tego co rozumie, nadal nie pracujesz, siedzisz calymi dniami i palisz,
a moze ona tam ma naprawde klopoty, i z jakiegos pwodu nie moze powiedziec CI tego przez telefon. Myslisz ze swieta cos zmienia, ze stanie sie cud. Ile bedziesz mial szans na spokojne rozmowy, albo na pozadna klotnie, ktora oczysci atmosfere, czy uda Wam sie tak naprawde pobyc samym w domu, bo z tego co rozumie to nie bardzo. Wiesz co przestan sie nad soba uzalac a zacznij dzialac. Myslisz ze jej jest latwo? Co z tego ze ona to powiedziala, ja tez zazadalam rozwodu i co myslisz,ze czuje ulge, ze moj maz za kilka dni wyjedzie, a ja do naszego mieszkania bede miala wstep tylko po rzeczy? Najpierw sie dowiedz co spowodowalo takie a nie inne jej zachowanie, a pozniej dopiero zacznij sie nad soba uzalac. Przeciez masz chyba do niej jakis kontakt maila, telefon, popros ja o adres, powiedz ze nie mozesz tu znalesc pracy, i chcesz sprobowac tam.
 
     
grazia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 15:12   

Tomku, nie użalaj się nad sobą,jesteś wartościowym człowiekiem, zadbaj o siebie.Nie narzucaj się zbyt "brutalnie" żonie.W tej chwili nie jesteś w stanie zmienić jej decyzji,a wręcz pogorszysz.Zacznij przygotowywać się na rozmowę,która was czeka,no i te emocje-one są wrogiem w dialogu. Tak,tak ,teraz to mogę Tobie pisać o spokoju,emocjach,ale wiesz mi pomału będzie się zmieniało i to na Twoją korzyść.Musisz tylko dopuścić do siebie zmiany, a nie oznacza to że będzie gorzej. Będzie lepiej! A Ty nabierzesz sił i nowego spojrzenia na kryzys.

Mało piszę,ale Twoja sytuacja jest mi bliska,więc tak Ci co nieco piszę.
Mój mąż rozkoszuje się w Holandii i w kochance.Trwa to już 2,5 roku.
Początki dla mnie były makabryczne,podobnie jak u Ciebie.Walczyłam a im bardziej to okazywałam,to przynosiło odwrotne skutki.
Nawet odwiedziłam męża, a on zaserwował mi stek kłamst i pokój w hotelu, a miał piękny pokój. Nie przestawałam walczyć.Wzięłam roczny urlop itp. i z córką pojechałyśmy.O nie! nie na siłę.Mąż chciał,ale teraz wiem że kłamstwa sięgnęły dna.
Jestem już o 4 miesięcy w kraju i żyję,żyję! No a mąż pozostał....

Pomimo rocznego poniżania i zdrady nie żałuję tego pobytu
Mogę teraz porozmawiać o życiu i wartościach Poloni.Często w rozmowach z bliskimi określam to dnem moralnym.
Mieszkałam w Hadze i znam dobrze miasto.Największe skupisko Polaków można spotkać w niedzielę o 9.30 w kościele na Westeinde.Pełny kościół,rozmodlone duszyczki,tęskniące za bliskimi w kraju,a po modlitwach wracają do..........

Kilka osób pisało Ci abyś jechał do niej.Decyzja należy do Ciebie.Czy obecny stan emocjonalny pozwala Ci na to?
Tomku,nie jestem mądra w dawaniu rad.Będziesz wiedział co robić
a czas złagodzi ból,będziesz mocniejszy.
Twoja Żona ma taką drogę do przebycia.Teraz zachłysnęła się tamtym życiem, a uwierz mi tam żyje się "wygodniej" w sensie moralnym. Natomiast warunki bytowe Polaków są nieciekawe.
Tomku, szukaj wsparcia,wzmocnienia siebie, rozwiązania są na wyciągnięcie dłoni i módl się.

Przeżyłam dużo złego ze strony męża.................Nie jest z nami w Polsce.
Kocham go i modlę się za niego,ale i za własny spokój. Mam kolosalną poprawę;Już nie wydzwaniam i nie piszę. To on dzwoni i zaczyna inaczej ze mną rozmawiać. A ja jestem już silniejsza i wiem co chcę.
Pozdrawiam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-13, 15:35   Re: ukochana żona odeszła zagranicę

Tomek1 napisał/a:
Dzięki Ada ale , my przez 8 lat byliśmy jak małżeństwo , przez te lata mieszkaliśmy razem.Małżeństwo w tamtym roku było w zasadzie formalnością.Dlatego mi tak ciężko to wszystko zrozumieć , ona sama chciała ślub kościelny tylko , bo powiedziała , że i tak się nigdy nie rozstaniemy i już zawsze będziemy razem. Nie rozumiem dlaczego tak nagle zmieniła zdanie i powiedziała , że mnie już nie kocha i chce rozwodu oraz , że nie nadaje się do małżeństwa.

Tomku, żyliście na sposób małżeński nie będąc małżeństwem, żyliście będąc w grzechu ciężkim.
Wzięliście ślub kościelny - to Sakrament Swięty - od tej pory idzie z Wami Jezus, czy "tego" i Tego, chcecie czy nie.
Sakrament Małżeństwa jest zaproszeniem Jezusa w dniu ślubu do Waszego życia - i teraz mogą się - od tej pory - różne rzeczy dziać... Teraz może zdarzyć się wszystko: szczęście i nieszczęście (jak w życiu!), ale teraz z Jezusem!

Tomku, Pan Jezus chce, abyś zauważył Go. Wiesz, gdzie Go szukać, gdzie jest? Ten Sam, który w Niebie, to i na ziemi?..

Pytam w ten sposób, bo niektórzy jeszcze nie wiedzą. Nie twierdzę, że Ty nie wiesz, ale może zapomniałeś, bo człowiek często zapomina o pomocy z Nieba.
To nie bajka...

do Bajki z forum:
ps.Bajko z forum, z okazji Twojej rocznicy ślubu ofiaruję za Ciebie modlitwę.
Pamiętam o Tobie szczególnie dziś!
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 16:56   ukochana żona odeszła zagranicę

Nie wytrzymałem dzisiaj i znowu do niej napisałem. Nie mogłem się powstrzymać. Napisałem żeby pamiętała , że tutaj na miejscu jest i zawsze będzie kochana. Odpisała i owszem. Ale , że dalej chce rozwodu i że jestem nienormalny. Chryste , dlaczego ona mnie tak rani ????? Czy mam się zgadzać na ten rozwód? Nie chcę , Bóg mi świadkiem że nie chcę tego. Ale z drugiej strony co mi da jeśli się nie zgodzę ? Jeśli nie będzie chciała być ze mną ? tracę siły , ale cały czas wierzę , że ona wróci i że się jakoś dogadamy. A co jeśli nie ?

[ Dodano: 2007-11-14, 17:26 ]
Napisała że mam więcej nie pisać i się wyprowadzić. Nie rozumiem , czy ona nie wie jak bardzo mnie rani , jaki BÓL mi sprawia ?
 
     
justaa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 17:42   

Tomku mysle ze wie, ze Cie rani, i ze troche jej o to chodzi, ja na poczatku myslalam, ze ona po porstu czuje sie tam samotna, teraz nie wiem, co o tym sadzic. Najgorsze ze zazadala Twojego wyprowadzenia, to moze znaczyc wiele a moze nic nie znaczyc. Nie wiem na ile przemyslane sa jej slowa o wyprowadzce, w kazdym badz razie ja bym sprobowala porozmawiac z tesciami, co oni o tym wszystkim sadza, z tego co rozumie to jest ich mieszkanie, powiedz im otwarcie, ze ona chce Twojej wyprowadzki, a co oni na tym sadza, po czyjej sa stronie? Moze wiedza cos wiecej?
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 17:48   ukochana żona odeszła zagranicę

Wiesz , oni mi powiedzieli że ona sobie może gadać , a ja mogę tu zostać tak długo jak chcę. Napisała jeszcze dzisiaj , że chciała uciec przede mną dlatego pojechała tam. Ale jej zachowanie przed wyjazdem , ani po powrocie z pierwszego wyjazdu na to nie wskazywało. Nawet teraz jak była 8 i 9 września wszystko wyglądało ok. Przecież zrobiła mi niespodziankę tym przyjazdem. Czy ja poślubiłem potwora ?[/b]

[ Dodano: 2007-11-14, 17:52 ]
Mój plan jest taki , żeby wyjechać teraz do rodziców , ale bez rzeczy i wrócić tu na święta , może się ułoży.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8