Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przed Adwentem: O grzechu. Co to jest grzech?
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-03, 13:13   Przed Adwentem: O grzechu. Co to jest grzech?

Przed Adwentem.

Co ty wiesz o grzechu?
Co ty wiesz o grzechu?

Rozpoczyna się Wielki Post. Co drugi wierzący Polak przystąpi w tym okresie do spowiedzi. Dla wielu rozmowa ze spowiednikiem będzie zimnym prysznicem, ale dla jeszcze większej części beznamiętnym rytuałem - napisał Dziennik, który twierdzi, że dotarł do raportu o grzechach Polaków. Do czego dotarł naprawdę?

Niepublikowane dotąd, oparte na wywiadach z księżmi, badania na temat grzeszności dr. Wojciecha Pawlika, socjologa moralności z Uniwersytetu Warszawskiego, zdaniem Dziennika nie pozostawiają złudzeń: z sumieniem Polaków dzieje się coś bardzo dziwnego. Podczas spowiedzi niewiele mamy sobie do zarzucenia. Wiele grzechów pomijamy, bo nie traktujemy ich jako łamania boskich przykazań. Za to oskarżamy się o złe emocje, które grzechem wcale nie są.

Do tego dochodzi brak poczucia winy. Penitenci rozmowę w konfesjonałach zaczynają bowiem często od zdania: nikogo nie zabiłem, nie zgwałciłem i nie okradłem, albo: wdowa jestem, sama mieszkam, grzechów nie mam... Tymczasem, jak zaznacza dominikanin, o. prof. Jan Kłoczowski z Krakowa, uświadamianie grzeszności nie jest zadaniem kapłana. "Nie jesteśmy od tego, aby miażdżyć ludzi moralnie, ale by pomóc im ocenić się w konkretnej sytuacji" - podkreśla spowiednik z 37-letnim stażem.

Ale jak pomóc się ocenić, skoro penitent nie ma poczucia, że ma na sumieniu grzech? "W takich sytuacjach zamiast rozgrzeszenia, udzielamy mu błogosławieństwa" - mówi abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Hierarcha od 51 lat posługuje w sakramencie pojednania.

O. Piotr z Łodzi na "czyste" sumienie ma inną receptę. Uświadamia swoim rozmówcom, że nie dorośli do sakramentu. "Ludzie często nie wiedzą, po co przychodzą do konfesjonału. I nie dotyczy to wcale prowincji, ale również wielkich miast" - mówi dobitnie zakonnik. Według niego, najczęściej pomijane przewinienia to, poza sferą seksualności, kradzieże w internecie, łapówkarstwo, oszukiwanie w podatkach, niebezpieczna jazda samochodem, czy ekologiczne trucie innych. Do "zapomnianych" grzechów dr Pawlik dorzuca jeszcze jeden: unieważnianie Boga w życiu. "Nie ma spowiedzi, w których Polacy obwiniają się ze swoich wątpliwości czy rozterek dotyczących przeżywania wiary" - mówi socjolog i podaje przykład: "70 proc. katolików nie wierzy w istnienie szatana, a to jest przecież podważenie prawd wiary".

Za to - zauważa Wojciech Pawlik - Polacy w konfesjonale wolą przyznawać się do rozterek emocjonalnych, które grzechem nie są... "Jeśli ktoś odczuwa gniew, a nawet nienawiść do swojego krzywdziciela, np. ojca, który stosuje przemoc, to jest to reakcja na doznaną krzywdę, a nie zaplanowane działanie. Mam wrażenie, że ludzie ci nigdy nie odmówili modlitewnego aktu pokuty. Tam jest wyraźnie mowa o grzeszeniu myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, a nie za pomocą przeżyć" - przypomina ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ks. Dziewiecki - autor książek o inteligencji moralnej - uważa, że takie nieprzemyślane spowiedzi Polaków są poważnym problemem.

"Ludzie nie widzą grzechu tam, gdzie on jest, ale dostrzegają go tam, gdzie go nie ma. W pierwszym przypadku niemożliwe jest więc nawrócenie, w drugim ktoś niepotrzebnie cierpi i traci radość życia" - zwraca uwagę kapłan.

Kapucyn, o. dr Piotr Jordan Śliwiński - założyciel pierwszej w Polsce szkoły dla spowiedników w Krakowie - winą za kryzys sumienia Polaków obarcza m.in. księży. "Wielu Polaków bardzo potrzebuje spowiedzi, bo chce doświadczyć przebaczenia. Zdarza się nierzadko, że przed pójściem do konfesjonału powstrzymuje ich uraz do kapłana, który nie zawsze potraktował ich z należytą otwartością i cierpliwością" - kwituje zakonnik.

Książka dr. Wojciecha Pawlika "Grzech. Studium socjologii moralności" ukaże się latem tego roku.

Od redakcji

Jak widać, jeśli już mówić o raporcie, to raczej o sumieniu, niż o grzechach Polaków. I tu sytuacja rzeczywiście nie jest najlepsza. Zresztą nie tylko w Polsce. Jan Paweł II wielokrotnie alarmował, że poczucie grzechu na świecie zanika. Nic dziwnego, że Gość Niedzielny na tegoroczny Wielki Post proponuje wielką akcję pod hasłem "Sumienie ruszyło".


___________________________________________________________________________


Przed Adwentem


Sumienie ruszyło
Wstrząśnięte, niezmieszane
ks. Tomasz Jaklewicz
WIELKI POST 2007 - SUMIENIE RUSZYŁO Ludzie zawsze grzeszyli. Czy dzisiaj grzeszą więcej? Chyba nie w tym rzecz. Zmiana polega na zamazywaniu granic między dobrem i złem. Znika poczucie wstydu z powodu zła. Przykładów jest bez liku.

KATECHEZA I - Sumienie? A co to właściwie jest? Sumienie? A co to właściwie jest? Kiedy zrobimy jakieś świństwo, prawie natychmiast daje znać o sobie. Gryzie, uwiera, niepokoi, boli. Mówimy: ruszyło nas sumienie

KATECHEZA II - Skąd sumienie wie, co jest dobre, a co złe? Ludzie przestają uznawać obiektywną prawdę na temat dobra i zła. Powtarza się jak refren zdanie: „każdy ma swoją prawdę”. Człowiek sam chce decydować, co jest dobre, a co złe. To bodaj najgroźniejsza choroba współczesnych sumień.

KATECHEZA III Jak leczyć chore sumienia? Sumienie jest podatne na choroby, czasem nawet śmiertelne. Człowiek może doprowadzić się do stanu całkowitej moralnej znieczulicy. Zostawmy na boku chorych umysłowo, u których brak psychicznej zdolności do rozeznania sytuacji praktycznie uniemożliwia funkcjonowanie sumienia.

KATECHEZA IV Ile waży grzech? Czym właściwie jest grzech? Biblia mówi o nim prawie na każdej stronicy. Niewierność ludzi jest wciąż konfrontowana z wiernością Boga

KATECHEZA V Sumienie zaprasza do dobra Nie wystarczą dobre chęci, aby nasze działania były naprawdę dobre. Co wobec tego rozstrzyga o tym, że ludzki czyn jest moralnie dobry?

KATECHEZA VI Sumienie zaprasza do dobra Dlaczego mamy kłopot z rachunkiem sumienia? Odprawiamy go byle jak, w pośpiechu, nieraz dopiero w kolejce do spowiedzi.

KATECHEZA VII Zasady konserwaji sumienia Sumienie to przecież tajemnica działania Bożego w nas. Ostateczny kształt sumieniu nadaje wiara religijna

Można zajmować najwyższe urzędy z sądowymi wyrokami, można być posłem fałszującym podpisy pod listami wyborczymi, można być burmistrzem i sprawować swój urząd w więzieniu. Na takie praktyki władzy jest coraz większe przyzwolenie społeczne. Czy już przywykliśmy do zła? Czy już nas nie gorszy, nie bulwersuje? Stało się normą? Z innego podwórka. W mediach eks-kapłani z podniesionym czołem wygłaszają wzniosłe myśli o Kościele, który ich rozczarował i zdławił ich sumienia. Czy oni nie widzą w tym nic nieprzyzwoitego? Oczywiście zawsze zdarzały się odejścia kapłanów. Nie był to jednak powód do chluby.

A w sferze życia małżeńskiego i rodzinnego? Przekonanie o tzw. prawie do osobistego szczęścia czy realizacji siebie staje się najwyższą normą moralności. W imię tego prawa można się rozwieść, można żyć razem bez ślubu, samotnie żyjąca kobieta „decyduje się” na dziecko, para homoseksualistów może adoptować dzieci. Fałszywie pojęta tolerancja dla inności zakazuje jakiegokolwiek wartościowania. Ludzie mówią: „to jest dobre, a tamto złe”, ale dodają „dla mnie”. Te słowa „dla mnie” są oznaką choroby sumienia. Oznaczają bowiem odrzucenie prawdy o prawie moralnym obowiązującym wszystkich i zawsze. Sumienie jest rozumiane raczej jako prawo do decydowania, co jest dobre, a co złe, a nie jako instrument do osądzania swojego postępowania w świetle 10 przykazań.

Wielki Post to znakomity czas, by dokonać przeglądu swojego sumienia. Naszym Czytelnikom proponujemy ten właśnie temat. Będziemy pytać ludzi o ich sumienia, będziemy przypominać podstawowe prawdy o sumieniu. Tak jak czyni to tradycja Kościoła, zapraszamy pod krzyż Chrystusa. Droga Krzyżowa czy Gorzkie Żale mają nas przecież prowadzić do wstrząsu sumień. W żadnym innym miejscu człowiek nie widzi prawdy o sobie tak dobrze jak pod krzyżem. Znakiem rozpoznawczym naszej akcji są gwoździe wokół krzyża. Gwoździe to symbol naszych grzechów. To przypomnienie, że grzech naprawdę rani. Uderza w Boga, w innych, także we mnie. „Kształt życia społecznego i państwowego zależy przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek – jakie będzie jego sumienie” – wołał Jan Paweł II. Święte słowa! Cel jest jasny: sumienie wstrząśnięte, niezmieszane. Wstrząśnięte, czyli obudzone z letargu, działające skutecznie; niezmieszane, czyli niezamazujące granic między dobrem i złem.

___________________________________________________________________________

Wprawdzie artykuły dotyczą Wielkiego Postu, ale już niedługo usłyszymy w kościołach podobne słowa:
"Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!"
Dlatego zachęcam do czytania np. Rachunków Sumienia (nie tylko czytania oczywiście) z różnych ciekawych i dobrych stron.
Np
.
www.spowiedz.pl

Pozdrowienia.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-11-04, 20:45   Z grzechu do wolności

Fragmenty książki o. Józefa Kozłowskiego SJ "Z grzechu do wolności"

Jezus nikomu nie groził ani nikogo nie straszył. Zależało Mu natomiast na tym, aby nikt nie zginął. Dlatego był i jest gotów odpuścić człowiekowi każdy grzech. Modlił się o odpuszczenie grzechu morderstwa na sobie, a przecież był Synem Bożym! Mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!" (zob. Łk 23, 34). Mimo jednak Jego otwartości wobec wszelkich grzeszników, takich jak na przykład: cudzołożników, złodziei, niedowiarków, a nawet łotra, którego prze­cież dokładni rzymscy prawnicy nie powiesili na krzyżu przez pomył­kę, ostrzegał przed jednym grzechem, który nie może zostać odpusz­czony ani w tym życiu, ani w przyszłym. Tym grzechem jest grzech przeciwko Duchowi Świętemu (Mt 12, 31). Tego jednego Bóg nie deklaruje się odpuścić. Wbrew jednak przekonaniom wielu, nie polega on na słownym znieważeniu Ducha Świętego, tylko zgoła na czymś innym. Grzech przeciwko Duchowi Świętemu można najkrócej ująć, jako upór trwania w grzechu mimo wezwania do nawrócenia, jakie kieruje Bóg do serca każdego człowieka. Odmowa przyjęcia daru nawrócenia staje się przez to odmową przyjęcia daru zbawienia. Ponieważ zaś dar zbawienia jest darem miłości, musi być przyjęty przez człowieka w sposób wolny. Nikomu nie można miłości narzucić. Miłość można jedynie zaoferować i zaproponować. Wolność człowie­ka domaga się, aby wybrał on Boga sam, z własnego serca. Tak więc piekło, to nie tyle miejsce, co raczej stan odrzucenia miłości.

Niektórzy uważają, że Boże miłosierdzie wyklucza istnienie piekła. Tak jednak nie jest: Boże miłosierdzie nie ujawnia się poprzez ukrywanie przewinień człowieka, ale przez uwalnianie go z tych grzechów. Bóg kocha człowieka zbyt mocno, aby mu pozwolić na grzech! Grzech bowiem to nie tylko złamanie prawa, ale wykrzywienie natury człowieka i zniekształcenie w nim obrazu Boga. Biorąc pod uwagę potoczne mniemanie człowieka, że w wieczności nie będzie tak źle, bo Bóg wejrzy na nas w Swoim miłosierdziu, trzeba pamiętać, że pozostanie jeszcze przecież świadomość człowieka! Czy ktokolwiek mógłby spoglądać bezczelnym wzrokiem w oczy Jezusowi, który umarł za niego z miłości po to, aby go oczyścić i tak patrząc prosto w Jego oblicze, kłamstwem ukrywać fakt zlekceważenia tego dobrodziejstwa?
Nikt nie będzie w stanie spojrzeć twarzą w twarz Bogu, jeśli wcześniej nie zostanie oczyszczony z wszelkiego grzechu. Do Niebies­kiego Jeruzalem, za którym wszyscy tęsknimy i o którym wszyscy marzymy, nie wejdzie nic nieczystego (Ap 21, 27). Gdyby tak było, oznaczałoby, że Chrystus umarł niepotrzebnie. Byłoby to oskarżenie Boga Ojca o to, że posłał Syna na okrutną śmierć krzyżową bez wystarczającego powodu! Byłoby to wreszcie oskarżenie skierowane przeciwko Duchowi Świętemu o to, że nie wszystkim daje dostateczną łaskę powrotu do domu zawsze czekającego z otwartymi ramionami Ojca! Absurd i niedorzeczność!

Zły duch ze zrozumiałych powodów pragnie zakryć przed człowie­kiem prawdę istnienia piekła. Czyni wysiłki, aby człowiek nie trak­tował tej rzeczywistości poważnie. Nie chce, aby człowiek rozpoznał w drodze kierunek, w jakim jest zwodzony. Pragnie zwieść każdego ku zamierzonym celom. Nie pomija przy tym żadnego kraju, żadnego narodu, żadnego zakątka ziemi. Wysyłając swoich emisariuszy, poleca im nakłaniać ludzi do zła i narzucać im pęta. Proklamować konstytu­cje świata, a zaciemniać konstytucję Królestwa Bożego. A oto jedna z kartek tej ściśle tajnej księgi. Podaje tylko niektóre zasady, jakich zły duch chce nauczyć ludzi nieświadomych do czego prowadzą:

- piętnuj zło u innych - ono cię nie dotyczy,
- nie przebaczaj, jeśli ktoś cię skrzywdzi, ale szukaj odwetu,
- odkładaj spowiedź do końca życia - zawsze zdążysz,
- nie idź na mszę świętą - niedziela jest dla ciebie,
- modlitwa to strata czasu,
- uznawanie życia człowieka od momentu poczęcia, to niedorzeczność,
- rozpoczynanie dnia znakiem krzyża, to nierozsądne,
- wierność przymierzu w małżeństwie, to stereotyp,
- nie zachowuj Bożych przykazań - jesteś przecież wolny, zresztą inni też tak robią.

Niestety, to tylko jedna kartka z grubej księgi. Zresztą księga ta nie jest, jeszcze zakończona, bo ta powieść w odcinkach skończy się dopiero wraz z powtórnym przyjściem Chrystusa, który spali plewy w ogniu nieugaszonym. Póki co, pozwala rosnąć zarówno pszenicy, jak i kąkolowi aż do żniwa, nie pozwalając nadgorliwym sługom zniszczyć plonów cennego zboża (zob. M t 13, 24 - 30).
Dopóki człowiek jest w czasie, dopóty nigdy nie jest za późno. Doświadczył tego na sobie łotr wiszący obok Jezusa na krzyżu (Łk 23, 39 -43). Odpowiedź Jezusa na skruszone serce jest zawsze natychmias­towa i pełna życzliwości. Nadzieja jest dana człowiekowi dopóki jest w drodze. Dopóki jest on w czasie, nie przesądzamy o jego zbawieniu. Nawrócenie w ostatnim momencie życia powtórnie należy uznać za łaskę szczególną, która może być odrzucona przez człowieka, jak świadczy o tym następująca historia, jaka wydarzyła się w jednym ze szpitali:

Kapelan szpitalny musiał pewnego dnia wyjechać w ważnej sprawie poza miejsce zamieszkania. Poprosił innego, młodego kapela­na o zastąpienie go w razie potrzeby, gdyby ktoś wzywał do chorego z posługą sakramentalną. Taka potrzeba nadeszła. Zadzwoniła do kapłana pewna kobieta, prosząc o przybycie do szpitala i zaopat­rzenie swego umierającego męża. Ksiądz, nie zwlekając, udał się z posługą. Gdy przyszedł na miejsce, kobieta w rozmowie wyjaśniła dalsze szczegóły: mężowi zostało około pół godziny życia. Od wielu lat nie chciał mieć nic wspólnego ani z Bogiem, ani z Kościołem. Teraz jest już ostatnia godzina. Żona wraz z obecną tam córką poprosiły o to, aby ksiądz ów zrobił wszystko, co możliwe, w celu skłonienia do spowiedzi drogiej im osoby. Kapłan podjął się tego zadania, podczas gdy dwie kobiety modliły się w tym czasie na korytarzu szpitalnym. Kiedy ksiądz wszedł do sali chorych, zastał przytomnego mężczyzną leżącego na łóżku szpitalnym. Próbował podjąć z nim rozmowę, która bardzo opornie szła, z powodu niechę­ci chorego. Najdelikatniej jak potrafił, zaproponował choremu przystąpienie do Sakramentu Pojednania. Chory odmówił. Nie zrażo­ny tym kapłan postanowił ponowić propozycję, widział bowiem dramat sytuacji wynikający ze stanu pacjenta. W odpowiedzi usły­szał tylko jedno słowo, wypowiedziane bardzo stanowczo. Tym słowem było: "Nie!". Chory był cały czas przytomny. Po dłuższej chwili, w której ksiądz starał się przekonać owego człowieka do podjęcia ostatniej szansy, chory wypowiedział się po raz ostatni. Podniósł się nieco na łóżku i zaciskając pięści w geście sprzeciwu, odpowiedział: "NIE!", po czym umarł. Z tymi słowami na ustach przeszedł przez bramę śmierci.

(...) Dopóki żyjemy w czasie, dopóty nigdy nie jest za późno. Ojciec zawsze czeka, wysyłając swoich posłańców, aby szukali marnotrawnych dzieci. Często dzieci te wracają z bardzo daleka.

Źródło: o. Józef Kozłowski SJ "Z grzechu do wolności"

Książkę można zamówić przez internet w
wydawnictwie Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym >>>
Fragmenty książki można odsłuchać na stronie: Nigdy nie jest za poźno >>>
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-12, 17:46   jak ogromna jest miłość Boga

"Odkryć prawdę o grzechu mogę jedynie wtedy, gdy choć trochę przeczuję jak ogromna jest
miłość i pełne troski zamiary wobec mnie Boga, mojego Ojca."


Rozważania
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9