Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-10-31, 21:32 Ile jest w stanie zniesc zona?
Wlasciwie to caly moj problem zawarty jest juz w pytaniu w temacie. Ile mozna walczyc? Ile mozna milczec? Ile mozna sie starac?
Czy on wykorzystuje to, ze wie, ze ja go kocham? Czy to blad, ze "pozwalam" mu na podwojne zycie? No bo mieszka z nami, do niej pisze smsy (ktore prawde mowiac malo mnie juz teraz obchodza). Zachowuje sie czasem jak kawaler. A ja, znowu, po calym dniu - praca, dom, dwojka dzieci, stres, sprzatanie itd. zostaje sama. I tak, jak juz kiedys pisalam, widze, ze on sie tez stara. Ale czemu w nastepnym momencie rani. Czy on chce ratowaac to malzenstwo, nasza rodzine? Gdy jest z nami, takie mam wrazenie. Powiedzial mi ostatnio, ze on potrzebuje czasu dla siebie. Ok. Wiec daje mu ten czas. Wczoraj wieczorem wyszedl. Dzisiaj wyszedl. Ja juz nawet nie mysle (serio), czy on jest z nia. Tylko gdzie jestem ja? Gdzie moje zycie? Ja siedze znowu w 4-rech scianach, no bo dwojka dzieci spi, wiec nie moge wyjsc. A czy on sie zastanowil przez sekunde, ze ja po calym dniu nie mam ochoty na siedzenie samej??? I przyznaje, moj maz w ciagu ostatnich 7-miu lat wychodzil z kumplami moze raz, dwa na rok! Ale teraz, w tej sytuacji, kiedy zostal z nami i kiedy widze, ze stara sie ... Ja nie moge po prostu zrozumiec, ze mozna byc takim "dwulicowym", prowadzic dwa zycia (chociaz nie wiem, nie mam zadnych informacji o jego zyciu z nia). Smiejemy sie, rozmawiamy i on mnie informuje, ze wychodzi dzisiaj. I wychodzi! Wyolbrzymiam problem? Tak sadzicie? Nie wiem. Ja tylko sobie zadaje pytanie: ile jestem w stanie zniesc? I chociaz tyle bolu, lez, nie umiem jeszcze postawic ultimatum, nie umiem powiedziec, zeby sie zdecydowal, bo inaczej ... Wielu z Was moze wyda sie to niezrozumiale, ale ja na dzien dzisiejszy jeszcze nie umiem ... Walcze i upadam na pysk! Modlilam sie o spokoj i cisze. I dostalam je! Jestem o wiele spokojniejsza. Wiem, ze tylko w spokoju moge podejmowac decyzje. Nic w nerwach, z trzesacymi sie rekami.Czy swiadomosc mojej milosci , pewnosci, co do niej, czy to, czy on to wykorzystuje? Rany, przeciez to nie ten czlowiek! On taki nie jest! A chyba jednak...
Opadam z sil. Nie wiem, ile jeszcze jestem w stanie z siebie dac.
Ile jestem jeszcze w stanie zniesc?
Anula [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-31, 22:05
Justyno 1
Nie wiem ile można znieść tak żyjąc . Jedyne co moge Ci powiedziec to to , że ja nie wytrzymałam podobnego zachowania . Mamy tez dwoje dzieci .
Doprowadziłam do wyprowadzki meża . Jutro minie 2 lata od tego pamiętnego dnia . Stres jaki mi zafundowal opuscił mnie po dwóch miesiacach . I dopiero wtedy potrafiłam dostrzec , ze mimo wszystko ja go kocham i że warto próbowac walczyć o to małżeństwo . Walki nie wygrałam . Za kilka tygodni mąż wyjeżdza gdzieś tam .. na stałe . Juz nigdy nie wróci .
Nie wiem ile jeszcze tak wytrzymasz ale wiem, że mozesz ciagle prosić o siłę Boga . Wspomogę Cię w tej modlitwie .
W końcu nastanie ten moment przełomowy .
Była tu na forum kiedyś osóbka niezmiernie uparta i znosząca wiele ......
Za miesiac minie rok jak budują od nowa .
Czasem wiec warto uparcie dążyć do celu . Jej cel sie opłacił .
Życzę by i Tobie też .
Elik [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-31, 22:22
Anula napisał/a:
Była tu na forum kiedyś osóbka niezmiernie uparta i znosząca wiele ......
Za miesiac minie rok jak budują od nowa .
Czasem wiec warto uparcie dążyć do celu . Jej cel sie opłacił .
Życzę by i Tobie też .
Te słowa budzą nadzieję
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-31, 22:27
Justyno
Na ultimatum masz jeszcze czas
Na twoim miejscu zrobiłbym tak jak często radziły tutaj dziewczyny. ZADBAJ O SIEBIE!
Nie zawsze w domu musi być na błysk. Nie zawsze musi być super obiadek o stałej porze i kolacyjka pod nosem, wyprasowane koszule równo powieszone w szafie i gacie ułożone w szufladzie.
ZADBA O SIEBIE!
Długa kąpiel, piling, maseczka, świece książka. Idź do kosmetyczki, fryzjera solarium. I zacznij wychodzić. Choćbyś miała sama iść do kina wychodź. Idź na basen, siłownię, saunę areobic ale wychodź z domu. Jeśli mąż nie zostanie z dziećmi poproś kogosś bliskiego, kuzynke, kolezankę, mamę. Kogokolwiek. Wychodź bez męża i niczego mu nie tłumacz. Mów po prostu WYCHODZE!!!!
Zadbasz o siebie, poczujesz się lepiej a może i mąż poczuje się jak pies ogrodnika.
Justyna1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-31, 22:35
To nie jest tak, ze ja caly czas nie mam sily. Gdy jestesmy razem, rozmawiamy, smiejemy sie, robimy jakies male plany. Jest normalnie. Wtedy iczywiscie nie mysle, nie zastanawiam sie. I oczywiscie rodza te "zwykle" sytuacje moja nadzieje. A potem nadchodzi taki wieczor jak dzisiaj, kiedy on informuje mnie tylko, ze wychodzi... I niby nic, a jednak ... Bo ja siedze i mysle - tysiace scenariuszy. I pytania: czy to ma jeszcze sens? Czemu on sie zachowuje tak normalnie i nawet sie stara, a nadal jest z nia? Czemu ze mna sie smieje, a nadal jest z nia? Czemu przynosi mi czekolade (banal, a jednak wiele), a nadal jest z nia?
Ja tez nie wiem, ile jeszcze wytrzymam. Wiem, ze na razie to, co robie jest prawidlowe. Wyrzutami, oskarzeniami nic nie zdzialalam. Czy ten czlowiek jest bez sumienia? Probuje teraz cisza, spokojem.
[ Dodano: 2007-10-31, 23:43 ]
Tak, Jarku. Wiem, ze teraz musze sie zaczac liczyc JA! Wiem, ze powinnam zrobic teraz cos dla siebie! A nie wiecznie sie zastanawiac, wieczenie myslec. Tez mam juz tego dosc.
Masz w 100% racje, Jarku! Musze przestac byc w koncu mama i zona, a zaczac byc kobieta. Bo przestalam nia byc jakies 6 lat temu...
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-01, 14:17
Justyno,
zastanawiasz się czy to błąd, ze pozwalasz mężowi na podwójne życie.
Jeśli rzeczywiście takie życie prowadzi, to ja bym się na to nie godziła.
Ale dalej piszesz, że nie masz informacji na temat życia męża z inną kobietą... że kiedy wychodzi z domu, tworzysz sobie własne scenariusze...
Może spróbuj zwyczajnie zapytać dokąd wychodzi, ale bądź przygotowana na każdą odpowiedź, nawet taką, która sprawi Ci ból.
Ja mam w sobie coś takiego, że wolę znać najgorszą prawdę, niż się czegoś domyślać.
I powiedz tez o swoich odczuciach w takim momencie... że jest Ci przykro, ze Cię to boli...
A w ogóle to podpisuję się obiema rękami pod tym co napisał Mąż Zosi
Pozdrawiam
Kasia
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-01, 22:01
Tak trzymaj Justyna. Trzymam cię za słowo. Chwal się nam każdym wyjściem!!!
Opisz nam co robiłaś!!!. Jak o siebie zadbałaś!!!
CODZIENNIE ROB COS DLA SIEBIE!! I CHWAL SIE TYM PRZED NAMI!!
pozdrawiam
Jarek
Justyna1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-01, 22:05
Oj, Jareczku, Jareczku.... Bede sie chwalic. Obiecuje Decyzja podjeta. Kolezanki przygotowane. Swiecie, oto ja!!!!!
Pozdrawiam
Justyna
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-01, 22:17
BRAWO!!!!
Jesteś super kobitka!!
Wstając rano niech będą to pierwsze twoje słowa!!
JESTEM SUPER!!!
pozdrawiam
jarek
P.S.
Kup sobie nowe perfumy. Najlepiej zupełnie inne niż do tej pory.
Justyna1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-01, 22:32
Ok, perfumy. Przyjelam. Ze jestem super, to ja wiem ale fajnie, ze jeszcze ktos inny to zauwazyl
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum