Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam sił
Autor Wiadomość
Agunia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-11, 05:55   Nie mam sił

Wczoraj była kolejna rozprawa!
Nie mam sił!To bardzo nierówna walka! Odnoszę wrażeni żę taki upór przy separacji tylko oddala ewentualne jakiekolwiek elementy przyjaźni.
No cóż po ludzku wczorajsi świadkowie męża cierpieli na nie pamięć więc wypadli nie korzystnie.
Natomiast mąż był ogromnie wściekły po rozprawie.
Zastanawiam się nad tym że taka uparta walka pozbawia nas godności osobistej.
Zacietrzewienie i złśoć i wszystko się oddala a do tego słowa NIGDY NIE WRóCE NIE Bo WYBACZYłEM SOBIE żE SIę Z TOBą OżENIłEM.
łAł JAK DOBRZE żYć W ZGODZIE Z WłASNYM SUMIENIEM WIęć CZY JA NIE WALCZę Z WIATRAKAMI?
sUMIENI Męż MóWI jest ok!
Powiecie błędne sumienie albo jest w szponach grzechu?!
Po za modlitwą i wiernością to taka walka w sądzie nic dobrego nie wnosi!
Tak to widzę !
Czuję ogromny Smutek!
I tak naprawdę to mam ochotę go przeprosić że doprowadziliśm do takiego stanu to małżęństwo, że może aby nie pozbawiaćsięgodności ludzkiej to może jednak warto zgodzićsięna rozwód?

Ogromny smutek!
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-11, 06:51   

Agunia masz naprawdę trudną sytuację.
Mnie też sie czasami wydaje że walczę z wiatrakami, że to nic nie daje. Jednak póki starczy mi sił, będę walczył.
Agunia napisał/a:
Zastanawiam się nad tym że taka uparta walka pozbawia nas godności osobistej.

Brak walki, przynajmniej w moim przypadku, oznaczałby zgodę i przyzwolenie na krzywdy, które żona wyrządziła dzieciakom. Oznaczałby, że zgadzam sie z zeznaniami świadków, którzy jawnie mnie krzywdzili, kłamali, posunęli sie nawet do tego aby posłużyć sie naszym dzieckiem by mi dokopać.
Widzisz Aga moja zgoda byłaby przyzwoleniem na zło. To nie oznacza, że nie mam wątpliwości http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=1324 czasem też mam takie odczucia jak Ty. Rzucić to wszystko i mieć święty spokój. Ale rodzi sie pytanie: czy ten spokój na pewno osiągnę?
Każda sytuacja jest inna i wymaga innego podejścia. Musisz sama we własnym sumieniu podjąć decyzję. A sumienie męża - nic nie jesteś teraz w stanie zrobić.
Podam Ci przykład - jeden ze świadków żony, biega na wszystkie pogrzeby, pierwsza przystępuje do komunii. Na rozprawie zeznaje pod przysięgą. Całę zeznania to stek pomówień i kłamstw. Kończy zeznania słowami: "Mnie nie jest znana teoria Kościoła na temat zdrady małżeńskiej". :shock:
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-11, 08:46   

Aguniu możesz męża przeprosić za wszystko !! I za to , że jesteś, żyjesz...za to, że urodziłaś Mu dzieci...że oddychasz...chodzisz po ziemi....za wszystko czego On chce i Ty sama......Ale przecież to świadomy niby i rozumny czlowiek..zna Boga ......wiec musi zrozumieć Jedno - brak twojej zgody na rozwod !!
Nie musisz Aguniu walczyć....powiedz Mu to, że nie ma w Tobie zgody na rozwód....i niech On robi sobie z tym co chce . Całuje Cie mocnoooooo i przytulam !! EL.
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-11, 13:19   Re: Nie mam sił

Agunia napisał/a:

Po za modlitwą i wiernością to taka walka w sądzie nic dobrego nie wnosi!

Ogromny smutek!


Nic dobrego poza modlitwą i wiernością...
To przeciez bardzo duzo..., to przeciez to, co najważniejsze...
Mysle, ze w tych chorych sytuacjach, w ktorych jesteśmy, ważne jest, aby choc jedna strona wiedziała, co jest dobre, a co złe,
wiedziała, czego sie trzymać,
dawała przykład dzieciom - na przyszłość,
miała czyste sumienie.
To dużo.
To, że Twój mąz Aguniu, tego nie rozumie - to trudno, TERAZ nie rozumie.
Ty swoim może głupim uporem, trwaniem przy przysiedze, być moze dajesz mu szanse, aby jednak zrozumiał, co jest wazne, aby się nawrócił.
Dajesz szansę Waszemu małżeństwu.
I tak jak pisze El. - nie walcz.
Zostaw to wszystko.
Ciągle, z własnego doswiadczenia, polecam w takiej sytuacjimodlitwę 'Jezu, Ty się tym zjmij"
Trzymaj się Agunia :->
Agunia, i z tym przeproszeniem męża to dobry pomysł ;-)
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-11, 20:18   Re: Nie mam sił

Cytat:
[quote="Agunia"]Wczoraj była kolejna rozprawa!
Nie mam sił!To bardzo nierówna walka! Odnoszę wrażeni żę taki upór przy separacji tylko oddala ewentualne jakiekolwiek elementy przyjaźni.
No cóż po ludzku wczorajsi świadkowie męża cierpieli na nie pamięć więc wypadli nie korzystnie.
Natomiast mąż był ogromnie wściekły po rozprawie.
Zastanawiam się nad tym że taka uparta walka pozbawia nas godności osobistej.
Zacietrzewienie i złśoć i wszystko się oddala a do tego słowa NIGDY NIE WRóCE NIE Bo WYBACZYłEM SOBIE żE SIę Z TOBą OżENIłEM.
łAł JAK DOBRZE żYć W ZGODZIE Z WłASNYM SUMIENIEM WIęć CZY JA NIE WALCZę Z WIATRAKAMI?
sUMIENI Męż MóWI jest ok!
Powiecie błędne sumienie albo jest w szponach grzechu?!
Po za modlitwą i wiernością to taka walka w sądzie nic dobrego nie wnosi!
Tak to widzę !
Czuję ogromny Smutek!



Aguniu Droga!
Nie wiem jak mam Ciebie pokrzepic, przytulic i zapewnic Cię ,że bedzie lepiej.
Tego spokoju..tak myślę,że tego szukasz...nie potrafię dac...nie mam takiej mocy.
Masz rację...to nie jest równa walka!!! Chwała Panu ,że Pan jest z Tobą.
Walczysz ... czasem zastanawiam się w takich sytuacjach co własciwie ta walka obejmuje, czego dotyczy..., czy ją rozumiem i skąd te trudności we mnie samej...?
Walka o wolnośc i o godnosc człowieka jest trudna...Człowiek najchętniej uciekłby daleko do miejsca gdzie odnajduje to za czym tęskni...Okazuje się ,że spełnienie tej tęsknoty jest w innym miejscu... Spokoju nie otrzymasz godząc się na rozwód, pojawi się nowy niepokój...Ten spokój i odpoczynek można znaleźc we własnym sercu...potrafisz... Jestes wspaniałą kobieta i matką, to bardzo wiele przecież. Popatrz na siebie, jestes chlebem dla swoich dzieci, kołderką i przytulanką, pieśniarką z niebiańskim głosem...wszystko za czym tak ogromnie tęsknisz oddajesz...innym...Popatrz, przyjrzyj sie uważnie Aguniu...dlaczego potrafisz?

"JA JESTEM Z TOBą"
Do zobaczenia w modlitwie:)
JESTES WSPANIAłA, TYLE MIłOSCI W TAKIEJ DROBNEJ ISTOCIE :)
 
     
Agunia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-18, 12:51   

29 października o godz 11 40 mamy kolejną rozprawę, kolejne słuchanie świadków!
Proszę Was Bardzo o wsparcie modlitewne!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-18, 16:59   

Aguniu, bądź spokojna...przecież Ywój Przyjaciel nigdy Cie nie opuści !!Cokolwiek On zadecyduje, będzie to z korzyśią dla Ciebie !! Uspokajaj sie modlitwą !!Przytulam mocnooooo !! EL.
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-19, 13:20   

Agunia :-D
Będzie dobrze!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-19, 15:07   

Agunia.....jak czytam posty ustosunkowujące się z Twoim to czasami odczytuję taka radę:módl się ,nic nie rób,zostaw a Pan Bóg za Ciebie załatwi.........

Brak we mnie zgody na takie podejście do tematu.Moje odczucia sa inne:walcz,broń się,zbieraj dowody,broń prawdy,szukaj pomocy tu na ziemi a efekty starań powierz Bogu.Ale sama walcz.
"Czyńcie sobie ziemię poddaną".
Przeprosic możesz,ale bądż sobą.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-20, 23:43   

Agunia znasz moje podejście do sprawy. W pełni popieram wypowiedź Nałoga.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-21, 09:47   

Agunia,
Popieram i Wita i Nałoga.
Uspokój mysli , bierz kartkę papieru- wiesz jacy świadkowie będa przesłuchiwani:
1. spisz sobie pytania jakie powinnaś zadawać świadkom, spisz dokładnie i zadawaj.
2 przeanalizuj sytuacje- wiesz kogo będzie sąd przesłuchować i na jaką okoliczność- wiesz więc zabieraj się za robotę- pytaniami możesz wykazać że zmyslają, zadawaj proste pytania, patrz świadkom w oczy- trudno kłamac wtedy- zwiększasz szanse na podważenie ich wiarygodności- i słuchaj co mówią- wyłapuj wszelkie nieścisłości.
To jest obrona Agunia- a nie atak.
I niech ci nikt nie wmawia.
A pomodlisz sie po wyjściu z sali rozpraw.
Tam masz być spokojna i skupiona.
I uważam jeszcze tak- robisz to dla swojej godności- bo nie lubisz kłamstw- więc masz prawo.
Będę kciuki trzymała- a ty zabieraj się za myslenie- jakie pytania zadawać.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-21, 12:28   

Aga pomódl sie powiem więcej jak Zuza - pomódl sie przed rozprawą, przygotuj sie do niej, na sali rozpraw walcz o swoją godność, po rozprawie też się pomódl. Modlitwa nie wyklucza walki o swoje prawa, nie oznacza, że Bóg zrobi coś za nas. Inaczej nie byłoby rozwodów bo przecież Bóg nie chce ludzkiego nieszczęścia.
 
     
micszpak
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-21, 12:41   

Nasz ksiadz dziś na kazaniu powiedział:
Modlicie się, przychodzicie do mnie ze swoimi problemami i skarżycie się, że Bóg was nie wysłuchał. Milczę w obliczu waszych krzywd, bo cóż mam powiedzieć? Ale dlaczego Chrystus milczy? Przecież jest Słowem?! Pukacie dzień i noc, a TAM zamknięte na głucho.
Długo nad tym myślałem, i dziś mogę wam powiedzieć, dlaczego tak jest. Otóż Bóg jest silny waszą siłą. Ale słaby jest i bezradny - WASZĄ SŁABOŚCIĄ.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-21, 12:49   

No i mamy przykład, jak można inerpretować Słowo :

U mnie dziś było, że im człowiek słabszy, tym większą ma szansę na uzyskanie Bożej pomocy. Jak ta wdowa, słabiutka, bezbronna, bezduszny sędzia ulitował się, bo już miał dość nachodzenia przez tę kobietę.

Więc jak to jest właściwie?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-21, 15:21   

A jak było rok temu w Leśniowie ? Pamiętacie kazanie ojca Maksymiliana...tego mlodego z aksamitnym glosem....chyba kazanie nocne ?? Mówił, że dopiero wtedy jak nasze ludzkie pomysły, działania zawiodą....stajemy przed Bogiem ze spuszczonymi rękoma, zrezygnowani, pokorni, juz nie rzucamy się po ludzku, nie przeszkadzamy Mu w działaniu...i tylko do Niego...pomóż Boże , bo już nie wiem co robić....wtedy dopiero On ma możliwość zadziałać, bo Mu nie przeszkadzamy ...i działa !!
Wtedy własnie kiedy już umęczeni, najbiedniejsi, obolali, zrezygnowani, bo wszystko co ludzkie zawiodlo....wtedy dopiero On !!
Pewnie, że zwracamy się z prosbą wcześniej..ale jednocześnie przeszkadzamy, nasz rozum przeszkadza, a serce obolałe nie ma siły przebicia.
Takie było moje doświadczenie, ja tego doświadczyłam...wtedy zaczęło się dziać !! Wtedy też przyszli ( postawieni ) odpowiedni ludzi i wtedy stały się rzeczy przez rozum niemożliwe, nieracjonalne.
Kiedyś sie mnie ( w Leśniowie ) Rot zapytał...jak to ...tak z założonymi rękami czekać...ja mówię TAK !! Oddać Bogu i czekać cierpliwie, On zadziała, ludzi postawi, myśli przyjdą, słowa ( prowadzone przez Ducha świętego) "same" popłyną.....
A jak było w Sanktuarium Krwi Chrystusa...co powiedział ksiądz...że czasem Bóg działa poza naszym rozumem...a dlaczego nie pozwolić Mu działać, skoro to dla naszego dobra ?? A lekarz operuje też pod narkozą, poza naszym rozumem....Pozwólmy Panu naprawiać ....trzeba oddać i zaufać, poddać si.e Jego woli ...jednocześnie nie tracić wiary, nadziei !! Pozdrawiam !! EL.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8