Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Gdzie Ci mężowie, prawdziwi tacy?
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-01, 20:40   Gdzie Ci mężowie, prawdziwi tacy?

Wyslane przez: Dagi
Email:
Powiedzcie, co sie z wszystkimi facetami (no i niektórymi kobietami) dzieje.Gdy tylko pozna jakas kobiete, od razu cały świat przestaje istnieć.Nic nie jest ważne.Tylko ONA.Czasem sie zastanawiam, gdzie ja popełniłam błąd.Czy naprawde byłam taką złą zoną. on non stop mnie oczernia, zarzuca mi wiele rzeczy, ale jakoś wczesniej, (a znalismy się 8 lat) mu to nie przeszkadzało.Wiecznie jest cos nie tak. On nawet nie potrafi ze mna rozmawiać.Ona to chodzacy ideał: ładna, zgrabna, zadbana, ładnie sie ubiera, a ja???Czasem się zastanawiam, co się z nim stało.Dlaczego teraz nie potrafi powiedzieć nic miłego.To on Nas zostawił.A jak usłyszałam, ze zmarnowała ze mna pół swojego zycia, to mi wnet serce pękło...ZA co???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona
Email:
Dagi, rozumiem co przeżywasz, jestem w takiej samej sytuacji. Wiere razy zastanawiałam się, dlaczego tak się stało. Obwiniałam siebie za wszystko, wmawiałam sobie, że byłam złą żoną. Ale wiesz, wina zawsze leży po obu stronach, odrzucając rodziny patologoczne, to oboje małżonkowie są winni rozpadu małżeństwa. Zawsze są konflikty, kłopoty, kryzysy.
Znalazłam grupę kobiet tak samo potraktowanych przez los, wiele z nimi rozmawiałam, wymieniałyśmy się uwagami i troskami. Dzięki temu wiem, że nie ja jestem winna, że wspólnie przeżyte lata nie były latami zmarnowanymi.
Dlaczego nasi małżonkowie nas obwiniają? Dlaczego nowa osoba jest lepsza, kochańsza, ładniejsza, jest idealna? Mechanizm tego jest prosty: oni, nasi małżonkowie MUSZĄ TAK MYŚLEĆ i MÓWIĆ. Muszą, bo wiedzą że to nie jest prawda. W ten sposób oni zabijają w sobie wyrzuty sumienia, usprawiedliwiają się, szukają wymyślonych naszych błędów, naszych wad. Muszą tak robić, żeby nie dopuścić do siebie myśli, że ta druga osoba wcale nie jest lepsza.
Widzisz, oni tak postępują, żeby się usprawiedliwić PRZED SOBĄ, usprawiedliwić swoją podłość, złe czyny jakich się dopuścili. Szukają w nas zła, żeby nie widzieć własnego. Zarzucają nam, że przez nas zmarnowali ileś lat życia, żeby nie pomyśleć, że to nam i naszym dzieciom zmarnowali życie. Muszą tak mówić, bo inaczej musieliby przyznać się do tego, że to oni są źli, że to oni są winni, to oni nie chcieli ratować związków. Gdyby przyznali się, że oni są winni, musieliby przyznać się, że nam zrobili krzywdę.
Każdy człowiek chce uchodzić za lepszego niż jest, zwłaszcza we własnych oczach, taka jest ludzka ułomność.
Nasi małżonkowie doskonale wiedzą, że wszystkie te złe słowa są fałszem. Tylko, zrzucając na nas winę, sami się wybielają.
Mój mąż ciągle powtarza, że było mu źle przez ostatnie lata. Pytam go, dlaczego nie rozmawiał o tym że mną, dlaczego zamykał się we własnym swiecie, do którego ja nie miałam dostępu. Twierdzi, że nie umiał rozmawiać, jest skryty i nie chce mówić o tym, co mu "w duszy gra". Ale gdy spotkał tamtą kobietę, nagle zaczął mówić, zaczął jej się zwierzać, do niej kierować swoje myśli. Ona go doskonale rozumiała, to oczywiste. Jak go pocieszała, jakich słów używała, co mówiła, nie wiem. Ale robiła to skutecznie, uwierzył, że żona jest ta zła, egoistka. Tamta zaś jest ideałem. Oczywiscie ona też była nieszczęśliwa w swoim małżeństwie. Tak pocieszali się nawzajem.
Ale żadne z nich nawet przez chwilę nie dopuszcza do siebie myśli, że we własnych domach mieli tak samo nieszczęśliwe osoby. Lepiej pocieszać kogoś obcego, żalić się, narzekać do tej innej osoby, niź poszukać we własnych rodzinach.
Oni muszą tak mówić, gdyż musieliby przyznać się do tego, że sami ponoszą winę za to, co się stało. Nikt nie lubi przyznawać się do winy, lepiej zrzucić winę na kogoś innego.
Wyrzuty sumienia, tego nie chcą do siebie dopuścić. Więc nie obwiniaj się dziewczyno, nie szukaj wytłumaczenia dla postępowania męża. On tak po prostu musi, żeby go sumienie nie zagryzło.
Uśmiechnij się do siebie i pomyśl, że jesteś dobrą, mądrą kobietą. Masz wokół siebie wiele życzliwych osób i od nich szukaj wsparcia. A mąż kiedyś zobaczy, że tamta kobieta też miewa złe dni, zaczyna tak samo narzekać, jest tak samo nudna jak żona, że nawet starzeje się i przybywa jej zmarszczek. Może wtedy taki jeden z drugim pomyśli "czy warto było zmieniać?"
Jasne wszystko?
Pozdrawiam serdecznie.

--------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Dagi
Email:
DZIęki
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9